sobota, 5 stycznia 2013

O Trzech Mędrcach….

Co to byli za ludzie, których Mateusz nazywa „magami” ze Wschodu?
 Tak naprawdę nie wiemy, kim byli...
 Sztuka Zachodu i ludowa pobożność uczyniła z Mędrców
 trzech świętych Króli. Liczba trzy jest liczbą pełnego człowieka.
 Król w bajkach ma zawsze trzech synów, symbolizujących duszę,
 ducha i ciało. Ci trzej wyruszają następnie w drogę, żeby odnaleźć wodę życia lub uzdrawiający lek dla chorego króla.
 Jest to ostatecznie droga samorealizacji, którą rozpoczynają i na której przeżywają wiele przygód i przetrzymują niejedno niebezpieczeństwo.


 Widziano w trzech Królach albo reprezentantów trzech pokoleń
 wieku młodzieńczego, średniego i starszego, albo obraz trzech kontynentów: Europy, Afryki i Azji.
 Ma to odzwierciedlenie w nas samych – wszystko co jest w człowieku: witalność, młodość, siła męskości i mądrość starości muszą razem wybrać się w drogę, by zgłębić, co znaczy być człowiekiem.
 Nie powinniśmy zatrzymywać się ani przy ruchliwej młodości, ani przy twórczej sile wieku średniego, ani przy mądrości wieku starszego. Wszystko musi się przeobrażać, abyśmy pozostali żywymi ludźmi. Wszystko musi się nieustannie przełamywać i przemieszczać.

 Celem zaś powinno być to, by stać się ludźmi królewskimi,
 ludźmi, którzy sami określają życie i nie są zawładnięci przez innych, którzy żyją w zgodzie z samymi sobą i mają królewską godność.

 Godność Trzech Króli wyraża się właśnie przez to, że odłożyli insygnia swej królewskiej dumy i upadli przed Bożym Dzieciątkiem.
 Trzej Królowie razem wyruszają w drogę.
 Nie pozwalają, aby urzędnicy penetrowali tę drogę, lecz słuchają głosu swojego serca.
Tam, w swoich sercach ujrzeli gwiazdę, gwiazdę ich tęsknoty.

Wyruszyli w drogę tęsknoty.
 To długa pielgrzymka.
 W drodze byli zmęczeni.
 Jednak szli dalej, bo ufali tęsknocie swojego serca.
 I doszli do celu.
 Gwiazda wskazała im cel.


 Potrzeba też była rozmowa z Herodem i jego uczonymi w Piśmie, by dokładnie poznać cel podróży.
 Celem podróży Trzech Króli jest dom, gdzie odnajdują Maryję i Dzieciątko, przed którymi klękają, by Je adorować.
 Nie dość, że nie zostali nagrodzeni u końca swojej podróży, to również rozdali wszystko, co ze sobą przynieśli. Nie są dumni z powodu osiągnięcia celu, lecz padają na kolana i adorują Dzieciątko.

 Jest to paradoks także naszych dróg. Im dalej idziemy na drodze samorealizacji, tym mniej staje się dla nas ważne, co posiadaliśmy do tej pory i jak wyglądamy przed innymi.
 Pozwoliliśmy się zwabić tajemnicy życia. A kiedy dotykamy tajemnicy, wtedy upadamy na kolana, zapominamy o sobie, bowiem jesteśmy całkowicie przez nią ogarnięci i wtedy prawdziwie doszliśmy do domu.
 U siebie możemy być tylko tam, gdzie upadamy przed tajemnicą Boga...


W ludowej pobożności Trzej Królowie stali się ulubionymi patronami podróży. Wędrowali długą drogą i nigdy nie zbłądzili.
 Dlatego mogą nam towarzyszyć na pełnych niebezpieczeństw drogach życiowych.
 Są przyzywani, by ochraniać nas przed szkodliwymi wpływami świata duchów. Stają się orędownikami w potrzebie, w chorobach.
 Kacper, Melchior i Baltazar.
 Pierwsze litery ich imion K + M + B wpisuje się nadprożach domów, stajni i stodół, żeby chronić je przed złymi duchami.
 Ich imiona wyprowadza się też z błogosławieństwa: „Christus mansionem benedicat” – Chryste błogosław mieszkanie.

 Ludzie pokładali także w Trzech Królach wszystkie swoje tęsknoty za magiczną wiedzą, chroniącą od głęboko w duszy znajdujących się lęków i broniącą przed niebezpieczeństwem...

  /Anselm Grun „Boże Narodzeni – świętować Nowy Początek/


   
P.S
Istnieje stara rosyjska legenda o Czwartym Królu, który wyruszył w drogę razem z trzema innymi... 

środa, 2 stycznia 2013

O czosnku czyli cud i chuch…

Smakowaliście kiedyś chleb, koniecznie wiejski, skropiony oliwą,
 opieczony na złoto. Kiedy jest gotowy trzeba nasmarować go ząbkiem czosnku i do smaku nałożyć mieszankę pomidorów pokrojonych w kostkę, z bazylią, oliwą, pieprzem i solą...
 Cóż, o czosnku dzisiaj będzie.


 Jakie przyprawy, warzywa używa się w kuchni kameruńskiej?
 Bez namysłu odpowiedziałam: czosnek, cebula, pieprz, imbir, oregano, chili... I tam na afrykańskiej ziemi polubiłam czosnek!
 Od kuchni włoskiej po tajską, od arabskiej po chińską, od indyjskiej po kuchnię aszkenazyjskich Żydów – bez czosnku ani rusz.
 Wiele przypraw, również czosnek, wchodzi do kuchni nie od razu dzięki smakowi, ale z uwagi na swoje działanie.
 Jak to w życiu bywa wszystko ma swoje dwie strony medalu.
 Nasz czosnek ma działanie antysceptyczne czyli walczy z naszym przeziębieniem a z drugiej strony, zabezpiecza potrawy przed zepsuciem. Czosnek to nie tylko aromat.


 Pełni funkcję podbijacza smaku i znawcy mówią, że zawiera umami,
 czyli „piąty smak”, który wzmacnia inne.
 Jeśli zabierasz się za zrobienie sosu
 nie zapomnij szklić na oliwie czy maśle cebulę i czosnek, a dopiero potem dodaj kolejne składniki. 
Opowiadano w mojej rodzinie, że dziadek leczył sam siebie i wnuki mlekiem z masłem, miodem i czosnkiem.
 Codziennie jadł czosnek pokrojony w cieniutkie plasterki
 ułożone na chlebie.
 O magii czosnku wiadomo od tysięcy lat.
 Według tzw. papirusów Ebersa, gdy robotnicy w Gizie raz nie dostali czosnku, urządzili strajk.
 Główki czosnku znaleziono w grobowcu Tutenchamona, a codzienną jego porcję dostawali rzymscy żołnierze.
 Karol Wielki i Ludwik Pobożny
 nakazywali uprawiać czosnek.
 Inni natomiast tak jak Alfons Kastylijski zakazał wstępu na swój dwór rycerzom, którzy zjedli czosnek. Nie mieli też prawa odzywać się do innych dworzan aż przez miesiąc.
 Przesadził trochę pan Alfons Kastylijski... 
Od czci odsądzał czosnek także Horacy.
 Można ich usprawiedliwic, bo nie znali właściwości tego specyfiku
 i zatrzymywali się tylko na jego zapachu.


 Roślina o tak kontrowersyjnym smaku poprzez stulecia powraca w dokumentach i kronikach jako cudowny lek. Dlatego karmiono nim robotników i żołnierzy.
 Dziś wiadomo, że czosnek działa bakterio i grzybobójczo, czyli zabójca wirusów i bakterii, wspomaga układ pokarmowy, zawiera dużo
 witaminy C, witamin z grupy B oraz krzemu.
 Przeciw komarom i kleszczom jest tak skuteczny, że produkuje się z niego ekologiczne repelenty.
 Według wierzeń ludowych odstraszał czarownice i wampiry.
 To przekonanie  wzięło się zapewne z intensywnego aromatu czosnku. Słowiańskie przysłowie głosiło: „ Ucieka jak czarownica od czosnku”.
 Aby uchronić się przed rzuconym urokiem, skrapiano święconą wodą kawałek chleba, 3 ząbki czosnku oraz czerwona wstążkę i umieszczano to wszystko w misce podczas pełni księżyca dokładnie o północy. Następnego dnia rano domownicy zjadali chleb, czosnek zakopywali pod progiem domu, a wstążkę zawiązywali na drzwiach wejściowych.
 Ten rytuał ponoć chronił wszystkich mieszkańców domostwa.

 Czosnek jest dobry na grypę, ból gardła, obniża ciśnienie, poprawia pracę serca i mózgu, czyści arterie. Lek prosto z pola prawie na wszystko!


 Jest tylko jeden problem:
 czosnkowy chuch, który wyczuwany jest na kilka metrów. 
I co zrobić, aby nie być uważanym w dobie komputerów i sztucznych specyfików za „wieśniaka”?
 Smród papierosów, spalin i fetor przepicia alkoholowego nie robi wrażenia a czosnek tak... , nieprawdaż?

 I na ten chuch nie ma dobrej recepty.
 Mówią, że trzeba pić mocną kawę, jogurt, zajadać się goździkami czy natką pietruszki... nic nie pomaga!

 Najlepsza metoda: jeść wieczorem w towarzystwie i nie bać się być "wieśniakiem", zdrówko ważniejsze i ten aromat w potrawach...!

 W Polsce coraz częściej uprawia się ten dar natury.
 Ornak – z zewnątrz jest całkiem biały, zawiera 4-5 ząbków i ma szczególny aromat.
 Harnaś – jest filetowy, łagodniejszy, ale trudniej się go obiera.
 Jarus – najpopularniejszy w Polsce, perłowo biały,
 ma ząbki różnej wielkości, ułożone nawet w trzy okręgi.
 Łuskanie Jarusa jest bardzo irytujące!


 „Na Górce” uprawiamy Harnasia oczywiście dla celów iście domowych, ale gdyby był kawałek pola...
  Dla tych, co szukają nowych czosnkowych wrażeń /dla zdrówka warto ich szukać/ mam propozycję:

 1. Z dużych ząbków czosnku wycinamy rdzeń, obgotowujemy je w białym  winie i zanurzamy w jasnym karmelu tak, aby je otoczył... i gotowe do skosztowania.

 2.Obieramy kilogram czosnku, miksujemy go z sokiem z 20 cytryn. Wlewamy do butelki z ciemnego szkła. Trzymamy w chłodnym miejscu bez dostępu świat, przez 24 dni. Po tym terminie codziennie wieczorem wypijamy kieliszek eliksiru. Nazywają tę nalewkę napojem stulatków.

 3. Gotujemy fasolkę szparagowa. W międzyczasie na patelni szklimy z dodatkiem oliwy cebulę i czosnek /ilość dowolna czyli jak kto lubi/. Po ugotowaniu i odsączeniu fasolki wkładamy ją na patelnię do cebuli i czosnku, i mieszamy prze kilka minut. Gotowe!

                        A kwiaty naszego „chucha” są przepiękne.../z internetu/







P.S
Idę do kuchni po chlebuś i czosnek...
Od mojego przyjazdu z Kamerunu do Polski nie miałam nawet lekkiego kataru czyli Harnaś z „Górki” robi swoje!
Pomimo, że nie dajemy wiary ludowym przesądom /lub czynią to nie liczni/, jedno pozostaje pewne: czosnek to jedna z najbardziej skutecznych roślin leczniczych jakie zna ludzkość. Od dawna przecież wiadomo, że ci, którzy zajadają si ę czosnkiem są zdrowsi..., nieprawdaż?



poniedziałek, 31 grudnia 2012

O tym co mówić, czego nie mówić....

Kończy się Stary Rok i za chwilę zacznie się Nowy Rok...
 Raz do roku schodzi się z Rokiem Rok w zimowej nocy ciemnym mroku, a może w upalną noc na równiku... Gdzie?
 Gdzie nie sięga ludzki wzrok...
 Jeden jest wielki z siwą brodą, drugi mały z buzią młodą...?
  Krótko pisząc lub rzec innymi słowy: jeden jest Sary, a drugi Nowy. Stają obok siebie coś sobie mówią, patrząc w oczy, ale nikt nie wie o czym,
 bo kogo interesuje, co Oni  mówią, co sobie szeptają...
 Ludzie zajęci są zabawą, żegnaniem czegoś co jest stare a witaniem czegoś co jest nowe...
 I nikt nie słyszy kroków w ciemnościach...
 To się rozchodzą oba Roki. W całkiem przeciwne strony.
 Stary znużony, zmęczony, a może zadowolony, że skończył swoją misję...? Nowy, wesoły, może mknie w podskokach...?
 Odgłosy kroków milkną, gwiazda za gwiazdą w górze gaśnie i robi się na świecie jaśniej, wstaje nowy, jasny dzień, budzisz się, przecierasz wzrok i witasz Nowy Rok.
/wg wiersza Ludwika Jerzego Kerna/


 I co mówić, a czego nie mówić w Nowym Roku...?
 Ile znacie rzeczy, których nie należy mówić tym, których kochamy?
 Ja znalazłam 27 takich rzeczy...

– A nie mówiłem; jesteś jak twoja matka;
 - Masz zawsze zły humor;
 -Jesteś bezmyślny;
 -To twoja wina;
 - Coś ci nie pasuje?;
  - Potrafisz tylko narzekać;
 - Cokolwiek bym zrobił, nic ci się nie podoba;
 - Masz to, na co zasłużyłeś;
 - Dlaczego nigdy mnie nie słuchasz?; 
- Z Tobą nie da się wytrzymać; 
- Spróbuj być odpowiedzialny; 
- Co ty sobie myślisz; 
- Nie wiem, dlaczego ja się z tobą zadałam;
 Mogę sobie płuca wypluć, a i tak z tego nic nie będzie;
 - Będę robił, to co chcę;
 - Jak ci się nie podoba, zawsze możesz odejść;
 Jak ty już coś wymyślisz...;
 - Co za głupi pomysł;
 - Jedyne co potrafisz, to myśleć o sobie samym;
 - Zrobiłbyś to, gdybyś mnie kochał; 
-Jesteś jak dziecko;
 - Jesteś dobry tylko w zmienianiu poglądów; 
- Weź na uspokojenie;
 - Co ty masz za problemy?;
 -Nie mogę cię zrozumieć;
- Czy zawsze musisz mieć rację?;
 i jeszcze 28 – Cokolwiek bym zrobił i powiedział zawsze jest coś nie tak;

.... I co jeszcze można dodać?
 Macie jakieś słowa, których nie godzi się używać gdy się Kocha...?


 I są rzeczy, które trzeba koniecznie mówić temu, kogo się kocha...
 37 rzeczy, słów, które trzeba koniecznie używać
 i to często w Nowym Roku:

 - Doskonale zrobione;
 - Jesteś fantastyczny;
 - Było cudownie;
- Bez ciebie czegoś mi brak;
 - Naprawdę doceniam to, co zrobiłeś dla mnie przez wszystkie te lata;
 - Jesteś najcenniejszą rzeczą w moim życiu, cenniejszą niż dzieci, kariera, przyjaciele – niż wszystko;
 - Jestem szczęśliwy, że się z tobą ożeniłem;
 - Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego mam; 
-  Gdybym miał przeżyć życie jeszcze raz, ożeniłbym się z tobą powtórnie; - Chcę dzisiaj być z tobą;
 - Brakowało mi ciebie;
 - Nie mogłem przestać myśleć o tobie;
 - Jak miło jest się budzić z tobą u boku;
 - Będę cię kochać zawsze;
 - Lubię patrzeć, jak twoje oczy rozbłyskują, gdy się śmiejesz; 
- Jak zwykle, dzisiaj jesteś przepiękna; 
- Ufam ci; 
- Zawsze mogę na ciebie liczyć;
- Dzięki tobie czuję się dobrze;
 - Jestem taki dumny, że mogę przebywać u twego boku; 
- Przykro mi;
 - Pomyliłem się;
-  Czego byś chciała?;
 - O czym rozmyślasz?; 
- Wystarczy mi, że cię słucham;
 - Jesteś nadzwyczajna; 
- Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez ciebie;
 - Przy tobie chcę stawać się coraz lepszy;
 - W czym mogę ci pomóc?;
 -  Módl się za mnie;
 - Dzisiaj modliłem się za ciebie;
 - Cenna jest każda chwila, którą spędzamy razem; 
- Dziękuję za twoją miłość; 
- Dziękuję, że akceptujesz mnie takim, jakim jestem;
 - Dziękuję za to, że jesteś przy moim boku;
 - Sprawiasz, że każdy dzień jest coraz piękniejszy.

 Co można jeszcze dodać? Czego tutaj jeszcze brak...?


 



P.S
Całkiem prozaiczna rzecz: Nowy Rok przyjdzie, a Stary odejdzie bez względu na to, gdzie będziemy i co będziemy robić. Przyjdzie nie patrząc na to, czy jesteś szczęśliwy lub odwrotnie... po prostu przyjdzie, taka kolej rzeczy. Jaki będzie? Któż to wie...
Boże nie skąp ludziom wiary, nadziei i miłości... Idź już Nowy Roku... Tak mówi Stary Rok... I znika.
Będę witać Nowy Rok z łysą głową. Nie wiedziałam, że włosy mogą boleć i to bardzo. Dopóki demon smutku śpi /nie mam zamiaru go budzić ani teraz ani w przyszłości/, dopóki życie w nas się tli, to nic, to nic, zawsze można znaleźć coś, co podnosi na duchu np:
„ ale pani ma kształtną głowę, można chodzić bez chustki...”.
Może i mam, ale zimno mi... /śmiech/. Idę na bal do naszej kaplicy i spędzę ten czas z Jezusem... I zapewniam Was: nie zapomnę o Was w moich pacierzach gdziekolwiek jesteście...
Pamiętajcie: to nic, to nic..., dopóki życie w Was się tli zawsze jest COŚ i KTOŚ, i podnosi nas na duchu, a my  innych, i to jest CUDOWNE!

piątek, 28 grudnia 2012

O siostrach zakonnych…

Siostra Gabriela podczas rozmowy z księdzem mówi:
 - s. Franciszka nie rozmawia ze mną. 
– Dlaczego?
 – Trochę ją obmówiłam. 
– Postaram się was pogodzić – mówi ksiądz.
 – A co powiedziała siostra o niej?
 – Że jest nieszczera, że za wiele krytykuje innych. 
– Wszystko da się naprawić. 
– Ale powiedziałam jeszcze, że jest brzydka. 
– Hmm, jeśli tak, to nie wiem, czy mi się uda...wątpię.






Późnym wieczorem wraca do klasztoru z kościoła starsza już zakonnica, która kiedyś uczyła matematyki w żeńskim gimnazjum. Spotykają ją spacerujące dwie dziewczyny, jej byłe uczennice. Chcąc dokuczyć swej dawnej nauczycielce, mówią:
 - Porządna zakonnica powinna o tej godzinie być w klasztorze, a nie włóczyć się po ulicach.
 – Gąski zaś – odcieła się siostra – w kurniku.




W chłodnej i dżdżystej Irlandii przełożona wielkiego klasztoru wciąż zapadała na różne choroby płuc. Wezwano znanego lekarza, ten po dokładnym zbadaniu mówi:
 - Siostra powinna na parę miesięcy zmienić klimat. Wyjechać do cieplejszych krajów. 
– Panie doktorze – broni się przełożona – mam tyle pilnych prac. Nadto taki wyjazd nie bardzo godzi się z ubóstwem.
 – Albo Włochy, albo Niebo – stanowczo mówi lekarz. 
– Jeśli tak, to niech będą Włochy – zgadza się przełożona.




Na lekcji dla przedszkolaków siostra opowiada o obecności Boga na każdym kroku. Chce się upewnić, czy małe audytorium dobrze ją zrozumiało, pyta:
 - Powiedzcie teraz wy, gdzie jest Bóg?
 – W naszej łazience! – woła natychmiast mała dziewczynka. 
– W waszej łazience? – pyta zdziwiona siostra. 
– Tak, właśnie tam – zapewnia dziewczynka. 
– Wczoraj rano zbudził mnie głos tatusia, który mówił:
 „Mój Boże, jeszcze tam jesteś!?”.





środa, 26 grudnia 2012

O osiołkach…

Do Betlejemskiej groty przybyły dwa osiołki, zmęczone i wyczerpane.
 Ich grzbiety były wyliniałe i wygięte pod ciężkimi pakunkami, które młynarz, ich właściciel, ładował na nie codziennie, oraz od uderzeń kija, których im nieszczędził.
 Pozostały chwilę, aby podziwiać Dziecię.
 Oddały Mu cześć i modliły się jak wszyscy.
 Przy wejściu oczekiwał na nie niemiłosierny młynarz. Oba osiołki wyruszyły ze spuszczonymi głowami, z ciężkimi ładunkami na grzbietach. – To wszystko na nic – odezwał się pierwszy.
 – Prosiłem Mesjasza, żeby zdjął ze mnie ten ciężar i nie uczynił tego.
 – Ja natomiast – odezwał się drugi, który poruszał się z widoczną energią – prosiłem Go, aby mi dodał sił do jego noszenia.

                                                                                      Bruno Ferrero





P.S Jeśli ktoś ci mówi: „Życie jest twarde”, spytaj go: „ W porównaniu do czego?”

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Boże Narodzenie...

… I pomyśl - jakie to dziwne,
 że Bóg miał lata dziecinne,
 Matkę, osiołka, Betlejem...
 tyle tajemnic, dogmatów,
Judaszów, męczennic, kwiatów,
i nowe wciąż nawrócenia.
Że można nie mówić pacierzy
 po prostu w Niego uwierzyć
 z tego wielkiego zdziwienia.
                                                                                  J. Twardowski



Mało jest dni w ciągu roku,
 na które czeka się tak chętnie,
 jak na Wigilię i dzień Bożego Narodzenia, pierwszą Gwiazdkę na niebie, uroczystą wigilijną kolację, łamanie się opłatkiem, kolędy i spotkania rodzinne.

 Życzę Wam, aby podczas wigilijnej wieczerzy i przez całe Święta towarzyszyło Wam światło
 Szopki Betlejemskiej,
 z której płynie Pokój, Radość, Miłość, Przebaczenie, Wiara i Nadzieja.

 Życzę także, aby Nowy 2013 Rok
 obfitował  zdrowiem,
 aby przyniósł w darze Błogosławieństwo  oraz spełnienie oczekiwań i pragnień.

  Z  wdzięcznością, modlitwą i pamięcią
 s. Judith



P.S
Święta Bożego Narodzenia spędzam w Ordynariacie Wojska Polskiego czyli po żołniersku, na baczność /śmiech/!


piątek, 21 grudnia 2012

O Gwiazdce dookoła świata….

Boże Narodzenie już pod drzwiami.
 Na wszystkich kontynentach zabłyśnie Gwiazda Betlejemska czy ludzie wierza w Jezusa czy tez nie.
 Trzeba jednak przyznać, że obchody Bożego Narodzenia w różnych krajach pokazują, co w danej kulturze jest najważniejsze.

  Na Filipinach
 wykonuje się lampiony w kształcie gwiazdy zwane „paról” i są one tym, czym choinka w kulturze europejskiej. Świecące gwiazdy symbolizują  zwycięstwo światła nad ciemnością. Wykonuje się je ręcznie i ozdabia trenami, które mają je upodobnić do komety, która prowadziła Trzech Króli do Betlejem. Dekoruje się nimi domy, sklepy, ulice i place miast. Oczywiście nie może zabraknąć wystawy „paról”.
 Co roku w grudniu San Fernando staje się miastem  lampionów...

  W Wielkiej Brytanii
 narodził się zwyczaj wysyłania kartek z życzeniami świątecznymi, a był to rok 1843. I co dziwne tekst z pierwszej kartki przetrwał do dzisiaj bez jakichkolwiek zmian: Wesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku dla Ciebie.
 Na stole pojawia się obowiązkowo indyk...


 W Hiszpanii
 niezwykle ważny i dużo bardziej popularny niż ubieranie choinki jest zwyczaj budowania szopki. Tradycyjnie ustawia się je nie tylko w kościołach, ale również w domach, sklepach, szkołach, a nawet w urzędach. Jedno z hiszpańskich przysłów mówi: „jaką szopkę przygotujesz, taki chleb będziesz jadł”...

W Australii
 od pamiętnego 1938 roku kiedy spiker radiowy Norman Banks
 zgromadził w Melbourne dziesiątki tysięcy ludzi, którzy wspólnie odśpiewali kolędy.” Kolędowanie przy świecach” co roku zbiera Australijczyków w  Alexandra Gardens, by razem uczcić Boże Narodzenie. Dochód z wspólnego kolędowania trafia do organizacji, która pomaga niewidomym dzieciom...

 Boliwia
 to jeden z najbardziej katolickich krajów Ameryki Południowej, dlatego Boże Narodzenie jest dla mieszkańców Boliwii najważniejszym wydarzeniem w roku. 24 grudnia udają się na Misa del Gallo,
 która może trwać do białego rana. Tradycja nakazuje, aby zabrać ze sobą figurkę Dzieciątka Jezus oraz dary czyli owoce własnej pracy.  W Święta Bożego Narodzenia Boliwijczycy dziękują za zebrane plony i proszą o urodzaj na nadchodzący rok....

 Na Kubie
 w mieście Remedios po hucznej zabawie karwanałowej w 1820 roku ksiądz, chcąc zbudzić wiernych do przyjścia na nocną mszę przed Bożym Narodzeniem, zebrał młodzież i kazał jej zbudzić miasto.
 Pamiątką tego wydarzenia jest festyn uliczny, którego kulminacja przypada 24 grudnia. Gdy o 21,00 zabrzmią dzwony kościoła Iglesia Parroquial Mayor, rozpoczyna się rywalizacja m.in. o najbardziej spektakularny pokaz sztucznych ogni...

  W Ekwadorze
 najbardziej znamienna jest kilkugodzinna procesja, tzw. Pasz del Nino Viajero, podczas której odgrywane są sceny związane z narodzeniem Chrystusa. Najsłynniejsza w całym kraju parada odbywa się w miejscowości Cuenca. Poprzebierani mieszkańcy przedstawiają ucieczkę do Egiptu, Zwiastowanie, przybycie Trzech Króli.
 Całość to prawdziwy festyn z pokazem sztucznych ogni, tańcem i śpiewem. Procesja liczy 50 tys. uczestników i cztery razy tyle obserwatorów –  wszystko to 24 grudnia...


 Dania
 rozpoczyna uroczystą kolację wigilijną o północy. Obok różnych dań podaje się na deser risalamande – ryż pudding z ukrytym w środku migdałem. Znalezienie go ma zagwarantować szczęście na cały nadchodzący rok. Duńczycy w Wigilię dbają nie tylko o swoje podniebienia. Miskę puddingu zostawiają też w ogrodach – dla złośliwych elfów nazwanych nisse, aby  przestały płatać figle...

 W Irlandii
 utrzymuje się nadal starodawny zwyczaj stawiania w oknie zapalonej świecy , mającej wskazywać drogę obcemu wędrowcowi  i gotowość przyjęcia go pod dach, tak jakby się przyjmowało Świętą Rodzinę.

 Co kraj, to obyczaj...
  Cóż, nasze polskie Boże Narodzenie
 jest nie do podrobienia /śmiech/ i jest najpiękniejsze na świecie, nieprawdaż?
 Co jest najpiękniejsze w Święta? Radość, ciepło i magiczna atmosfera. Najlepsze, co możemy zrobić dla siebie i innych, to spędzić ten czas w rodzinnej atmosferze, umocnić łączące nas więzi.

 Raz jedyny w Kamerunie zaprosiliśmy wszystkich misjonarze nie polskiego pochodzenia na naszą polską Wigilię...
 Kolejny raz nie powtórzył się, bo kto Polaka zrozumie w taki dzień?
 Tyle zwyczajów i rytuałów świątecznych... Wyglądanie Gwiazdy Betlejemskiej, co na kameruńskim niebie nie jest łatwą sprawą. Sianko pod obrusem, wspólna modlitwa, dzielenie się opłatkiem, dodatkowe nakrycie przy stole, świeca wigilijna, szopka, 12 potraw, choinka, wspólne kolędowanie i prezenty pod choinką...

Powinnam się cieszyć... Święta Bożego Narodzenia spędzę w Polsce. Zapewne będzie śnieg, mróz i zapach polskiego świerku..., ale to nie to samo... Za czym tęsknię... nigdy nie jest tak, jak rok temu, bo przede wszystkim ja nie jestem tą sprzed roku...

 W naszej misjonarskiej tradycji odpakowując prezenty wyrzuca się wszelkie dekoracje papierowe, wstążki za siebie... Podłoga staje się kolorowa i ten bałagan zostaje do dnia następnego... 

Na misjach zaczęłam robić kutię à la Judith i pobiłam rekordy popularności... Na koniec tego wieczoru Pasterka. Wyjeżdżaliśmy po dwoje, dwóch w różne strony naszej diecezji, aby być w tę Noc z tymi, do których przychodzi Mały Pan Jezus nie w śniegi, ale w upalną afrykańska noc... Cieszę się, owszem, że będę w te Święta w Polsce, ale sercem będę jednak TAM...


A kwiaty Gwiazdy Betlejemskiej w Kamerunie są ogromne i kwitną przez cały rok!



Na marginesie zapytam samą siebie: możliwe jest na tym świecie szczęście doskonałe?
 I sama sobie dam odpowiedz:  są tylko przypływy tego szczęścia doskonałego... i  potem odpływają...