niedziela, 3 lutego 2013

O życiu konsekrowanym…

W Święto Ofiarowania Pańskiego obchodzi się w Kościele Światowy Dzień Życia Konsekrowanego.
 I można zapytać: po co nam zakony?
 Czy istnienie zakonów ma jakiś sens? Zapewne takie pytanie stawiamy sobie spoglądając na ludzi w habitach.
 Zastanawiamy się i próbujemy odgadnąć, do jakiego zakonu należą, co ich skłoniło do wyboru takiej drogi życia i to właśnie w tym, a nie innym zakonie. Z zakonnikami  dajemy jakoś radę i jakoś ich rozróżniamy... Natomiast siostry zakonne stanowią dla ludzi jednolitą grupę. To co je wyróżnia, to różnorodność habitów i na tym znajomość o siostrach zazwyczaj się kończy. A przecież to nie habit stanowi o kimś, że jest zakonnicą. Gdybyśmy zapytali  chociaż jedną z nich, czym różni się od siostry z innego zgromadzenia, bylibyśmy zdumieni jej poczuciem własnej tożsamości zakonnej.







 Co one tam robią...?
    

Według potocznego przeświadczenia, klasztor jest ucieczką od trosk życia codziennego, albo od... zawiedzionej miłości, czyli azylem dla ludzi lękających się świata. Bo jakże inaczej można odczytać ciągłe modlitwy, posty, milczenie, życie we wspólnocie, ścisłe odosobnienie... Najtrudniej zrozumieć wyjątkowość powołania zakonów klauzurowych, których mnisi i mniszki żyją w ścisłym odosobnieniu. Zupełnie jakbyśmy nie mogli pojąć świadectwa wiary i miłości oraz modlitwy za tych, którzy sami nie wierzą, nie kochają i nie modlą się. Co one tam robią? Uspakajamy się nieco, słysząc, że karmelitanki robią różańce, piszą ikony, benedyktynki wypiekają opłatki i komunikanty, a wizytki haftują kapłańskie ornaty. Jedne wyszywają i tkają, inne uprawiają ogrody, hodują zioła, prowadzą pasieki. Jeszcze inne obsługują maszyny drukarskie, rysują, malują, piszą... Jednak to nie forma aktywności określa wielkość ich powołania. Św. Bernard z Sieny pisał: „ W zakonie człowiek żyje czyściej, upada rzadziej, powstaje prędzej, chodzi ostrożniej, odpoczywa bezpieczniej, rosą niebiańską bywa skrapiany częściej, oczyszcza się rychlej, umiera z większą ufnością...”  Muszą jednak pamiętać, że wiele otrzymują, ale w zamian wiele od nich się oczekuje... Powołanie zakonne zobwiązuje.  Jan Paweł II zwracał się często do zakonnic i nazywał je „solą ziemi”. Ich istnienie jest bowiem dla świata znakiem przypominającym o Bogu godnym uwielbienia. Jedne umartwiają się duchowo, drugie nie unikają surowych pokut zewnętrznych, inne czuwają długo nocą adorując Najświętszy Sakrament. Wszystkie jednak ofiarowują się za świat i w imieniu świata choć są tylko glinianymi naczyniami... Są zapleczem modlitewnym dla apostolskiej i misyjnej pracy Kościoła. Szczególną rolę w życiu sióstr pełni oficjalna modlitwa Kościoła, czyli liturgia godzin: od jutrzni, po tercję, sekstę, nonę i nieszpory po kompletę.





Jeśli chcesz...

Klasztor to nie więzienie, a wskazania ewangeliczne to nie system policyjny. Chrystus powiedział do bogatego młodzieńca: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za mną”. Ów zamożny, młody człowiek odszedł zasmucony, bo wszystko co posiadał, związało go na tyle mocno, że nie potrafił zdobyć się na wypowiedzenie „tak”. Taką bowiem odpowiedź na wezwanie Boże daje każdy człowiek wstępujący do zakonu, potwierdzając ją czasową, a później wieczystą profesją – publicznym ślubowaniem składanym wobec przedstawicieli Zgromadzenia Kościoła. Przyrzeka on żyć do końca swych dni według rad ewangelicznych, ślubując: czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. Realizację tych rad urzeczywistnia przez wolny wybór. Cóz, realizując swoje powołanie mnisi i mniszki stają się dla ludzi pozostających w świecie znakiem przynależności do Chrystusa i przypominają, że wszyscy poprzez swoje powołanie mamy podążać do nieba....

                                                                                /tekst wg M. Gryczyński/                                                                                                        




P.S
Św.Bernard z Clairvaux napisał: „Bez miłości klasztory są piekłem, a ich mieszkańcy demonami; z miłością przeciwnie – klasztory są rajem, a przebywający w nich aniołami” Zapewniam Was, że w klasztorach żyją ludzie z krwi i kości i starają się, aby było choć trochę jak w raju, aby choc trochę być jak aniołowie... I tak pomiędzy ziemią i niebem w murach klasztornych żyją ludzie dynamiczni, radośni, kochający świat, człowieka... i cieszący się pełnią życia. I niech się Wam nie wydaje, że powołanie dotyczy tylko ludzi wyjątkowych, sytuacji nadzwyczajnych, a nie zwykłych śmiertelników oraz ich codziennego życia... Małżeństwo, rodzicielstwo, życie w samotności, chorobie... Tylu ilu ludzi tyle powołań. Każdy z nas jest po-wołany, czyli przy-wołany do współpracy z Bogiem.  I co mnie zachwyca: Bóg nie wola tylko raz, ale bez przerwy, przez całe nasze życie.

piątek, 1 lutego 2013

O poranku...

…. co robią ludzie najczęściej  poza myciem zębów?
 Piją kawę!
 Powiem więcej, ja, skoro świt parzyłam kawę i zagryzałam bananem, który w tym zestawie smakował najbardziej!
 Śniadanie bez kawy z mlekiem /bez cukru!/ nie było ważne, wręcz nie smakowało...    

thumbs poranne rozbryzgi kawy 006 Galeria porannych rozbryzgów kawy

Do tego kubki, kubeczki, filizaneczki na kawę przed wstaniem słońca, do śniadania, przed południem, po południu...
 I śmie powiedzieć, że byłam niedaleko od tego, aby kubeczek niejeden ubezpieczyć w PZU /śmiech i to duży/ 
 Byłam utwierdzana przez osoby obok i siebie samą, żem kawoholiczka i bez kawy życ nie mogę!
 Dzień bez kawy bywał, owszem, jak miałam malarię.
 To był jedyny wyjątek: malaria zwyciężała kawoholiczkę.
 W pozostałe dni tygodnia, miesiąca i roku była kawusia, i tak od 23 lat nieprzerwanie: na ból głowy, na niskie ciśnienie i na wszystkie smutki i radości mojego świata!
 Cóż, przyszedł zwykły dzień, w którym nie zrobiłam kawy ulubionej, w ulubionej filiżance..., i trwam w nie piciu kawy już trzy miesiące!
 Jaki z tego wniosek?
 Wszystko jest w głowie: chcę lub nie!
 Okazało się, że nie jestem kawoholiczką, głowa mnie nie boli gdy kofeina nie przyjdzie, ciśnienie jest niskie, ale nie przeszkadza to mojemu funkcjonwaniu. Jedno zostało: miłość do filiżanek, kubków i do zapachu kawy.

thumbs poranne rozbryzgi kawy 010 Galeria porannych rozbryzgów kawy

I nie mogę patrzeć gdy podawane do kawy są ciasteczka, szczególnie te z kremem. Brrr, ich słodki smak /choć nie jadam/ nie pasuje mi nawet w głowie do kawowej goryczki.
 Jak smakuje, komponuje się najlepiej?
 Z małą gorzką czekoladką, herbatnikiem korzennym lub migdałkiem oprószonym kakao i oczywiście z bananem prosto z pola bananowego oblanego miodem... No, nie wiem co zrobię wiosną... ogród, ławeczka, wszystkie zapachy budzącego życia... bez kawy?  A jednak kawa ma moc... 

thumbs poranne rozbryzgi kawy 003 Galeria porannych rozbryzgów kawy


„Moje życie jest tak ciężkie,że nie wiem, czy warto żyć?
 Jestem zmęczona, aby walczyć... Nie zdążę załatwić jednego problem a już przychodzi następny...
 Ktoś zaprowadził mnie do kuchni gdzie były trzy garnki napełnione woda. Woda zaczęła wrzeć. Do pierwszego garnka wrzucono marchew, do drugiego jajko, a do trzeciego ziarenka kawy.
 Kiedy upłynął właściwy czas Ktoś wyjął na talerz marchew, jajko i ziarna kawy. Zapytano mnie: - co widzisz?
 – Widzę; marchew, jajko i ziarnka kawy.
- Dotknij marchew.
 Stwierdziłam, że marchew była miękka i rozpadła się.
 Następnie podano mi jajko. Obrałam  i stwierdziłam, że jest twarde.
 Na koniec dano mi spróbować kawy.
 Uśmiechnęłam się i zachwyciłam aromatem kawy.
 Wiesz, wszystkie te produkty gotowały się, a każdy reagował inaczej. Marchew na początku była twarda i mocna. Po ugotowaniu stała się miękka i sypka.
 Jajko najpierw było słabe i ciekłe. Po ugotowaniu stało się twarde. Ziarenka kawy reagowały zupełnie inaczej.
 Po tym, jak znalazły się we wrzątku zmieniły wodę.
 Kiedy przeciwności pukają do twoich drzwi, jak zareagujesz?
 Jesteś jak marchew, jajko czy ziarnka kawy?
 Jesteś jak marchew, która wydaje się twarda, ale w cierpieniu i  nieprzyjemnościach, stanie się miękka i straci swoją siłę?
 Jesteś jak jajko, które ma delikatne serce, ale zmieni się przez problemy i dlatego, że wiatr przeciwny?
 Jesteś prężna, trudy zmieniły cię w nieustępliwą?
 Albo jesteś jak ziarnko kawy?
 Ziarnko zmieniło wodę, przetworzyło problemy.
 I gdy tylko woda się zagotuje uwolni aromat i smak.
 Jeśli jesteś jak ziarnko kawy, staniesz się lepszą i chociaż wszystko kroczy ku gorszemu,
 TY ZMIENISZ ŚWIAT WOKÓŁ SIEBIE.

Kawa, Ziarna

Autor przypowieści poszukiwany...
Autor zdjęć kubków z kawą także poszukiwany...
Ziarna kawy - internet
.



środa, 30 stycznia 2013

O włosach…

..., których nie mam! Zrób sobie, proszę, teraz zdjęcie i zobacz, jak wyglądasz...


 Na tej głowie na dzisiaj, nie ma już ani jednego włosa..., i jaka wygoda!
 Nie raz miałam ochotę zobaczyć, jaką mam głowę bez włosów i proszę: chcesz i... masz!
 Fryzura ma jeden mankament: jest trochę zimno więc poszły w ruch czapeczki, chustki, a nawet mam włosy zastępcze, których nie cierpię i używam, jak najmniej... 
Po dwóch tygodniach nieobecności we wspólnocie /podczas których włosy sobie poszły/ pojawiłam się pewnego poranka w tychże włosach...
 Wiesz, Judytko, włosy szybko tobie rosną tylko... jakoś tak ściemniały, pomalowałaś?


 Czyli włosy jakby moje, prawie nikt się nie poznał...  Następnego ranka wystąpiłam w turbanie a la Camerunes!
 A co! Nigdy nie malowałam włosów to i teraz nie będę /śmiech/!
 I tym sposobem nie noszę mojego zakonnego welonu, bo nie mam na czym..., i co rano mam problem...,
 co na tę moją i łysą głowę nałożyć /śmiech/.
Jak to w Kamerunie mówiono?
 Ot, tak:  każda żmija ma swój koniec..., więc włosy kiedyś odrosną... Tylko jakie? 
I welon na głowę, mam nadzieję, jeszcze zdąży wrócić!




P.S
... I lustro, mam jedno, i za każdym razem gdy spoglądam w tę stronę widzę... Cóż, Ja? Nie ja?
Chyba ja, bo ta druga uśmiecha się do mnie, robi miny, jakby mnie znała... i wiecie co... kocham ją!


poniedziałek, 28 stycznia 2013

O przyjaźni…

Niech nikogo nie zmyli tytuł… Będzie o przyjaźni, ale z rakiem.
 Mój teraźniejszy Guru /śmiech/, do którego mam wielkie sentymenty
 z racji tego, że także i jemu przyszło się zmierzyć z rakiem.
 Do tego napisał książkę, w której zawarł swoje przemyślenia dotyczące choroby i z humorem, i pozytywnym nastawieniem do wszystkiego, co go w życiu spotkało, szczególnie do tego, co go spotkało pod koniec życia. Choroba zmieniła diametralnie jego życie i wcale nie zgorzchniał, ale zaczął żyć tym nowym...
 To była jego ostatnia książka, wydana za jego życia, o której już wspominałam „Nic nie dzieje się przypadkiem”.

 Terzani opisuje swoje zmagania z nowotworem żołądka, który doprowadził go ostatecznie do jego śmierci w 2004 roku i szkoda, tak po ludzku, że odszedł i nie mogę go osobiście w tym świecie spotkać, i porozmawiać o życiu i śmierci... Spotkanie po drugiej stronie nie będzie tym czym byłoby tutaj pod żółtym słońcem i niebieskim niebem.
 Książka, to jego ostatnia podróż, w której odwiedza Amerykę, Indie i Chiny  w poszukiwaniu lekarstwa, harmonii duchowej i nowej wizji swojego życia. Był znawcą Azji i pracował jako azjatycki korespondent dla niemieckiego tygodnika Der Spiegel . Współpracował także z innymi gazetami. Był specjalistą od zagadnień historycznych i politycznych Azji, ale miał także głębokie zanteresowania filozoficzne aspektów kultury azjatyckiej.
 Choć niewierzący, zawsze w jego podróżach odwoływał się do aspektów duchowych krajów, które odwiedzał. Pracował i żył w Pekinie, Tokio, Singapurze, Hong - Kongu, Bangkoku i Delhi. Przygód miał co niemiara, jak np. ta kiedy Czerwoni Khmerzy próbowali go zabić po przybyciu do przygranicznej miejscowości  Poipet. Życie uratowała mu znajomość języka chińskiego.
 „Koniec jest moim początkiem”  książka wydana po śmierci Terzaniego. Napisana jest w formie rozmowy ze swoim synem Folco. Na podstawie tejże książki powstał film z Brunem Ganzem w roli głównej.
 Cóż, mój Guru chorobowy  był wyznawcą wszystkich religii świata, co nie umniejsza jego pozytywnego podejście do choroby i jest godne naśladowania, przynajmniej dla mnie.


  Jeśli nie możemy go naśladować, bo każdy ma swoją wizję chorowania, to można poczytać jego przemyślenia i przy okazji uśmiać się po same pachy w tej i z tej choroby nie pijąc kakao /śmiech/.
  Bo cóż nas czeka: życie lub śmierć, a jedno i drugie jest związane ze sobą bardzo ściśle, nieodwołalnie.
 Wiem, że Słowo Boga ma moc, ale także słowo człowieka ma moc, a jeśli jest ono także przeżyte, to ta moc jest podwójna.
 Mówią, że jakie życie taka śmierć i jest w tym stwierdzeniu prawie całkowita prawda. Człowiek ten, tak myślę, nigdy nie był znudzony. Za znudzenie nie odpowiada bowiem rzeczywistość, lecz, to, że się jej uważnie nie przyjrzeliśmy.



 „ Język, którym obudowana jest ta choroba, to język wojny i ja sam początkowo sam go używałem.
 Rak jest „wrogiem”, którego należy „pokonać”; terapia to „broń”, a każda faza leczenia to „bitwa”.
 „Choroba” postrzegana jest zawsze jako coś obcego, co wdziera się do naszego wnętrza,  żeby narobić nam kłopotu, powinna być zatem zniszczona, wyeliminowana, usunięta.
 Już po kilku tygodniach obcowania z rakiem wizja ta przestała mi się podobać, przestała mi odpowiadać. Ze względu na konieczność współistnienia czułem, że ten wewnętrzny gość stał się częścią mnie samego, tak jak ręce, nogi i głowa, na której w wyniku chemioterapii nie miałem już ani jednego włosa.
 Bardziej niż rzucać się na tego raka w jego różnych wcieleniach, wolałem z nim porozmawiać, zaprzyjaźnić się; głównie dlatego, że zrozumiałem, iż tak czy owak on już tam zostanie, być może w uśpieniu, żeby mi towarzyszyć przez całą resztę drogi.
 - Kiedy rano wstajecie , uśmiechnijcie się do waszego żołądka, do waszych płuc, do waszej wątroby.
 Tak naprawdę wiele od nich zależy – usłyszałem od Thich Nhat Hanha, słynnego wietnamskiego mnicha buddyjskiego. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, jak bardzo ta rada mi się przyda.
 A teraz każdy dzień zaczynam od uśmiechu do gościa,
 którego miałem w środku.
 .... Jeśli już spotkało mnie to doświadczenie, warto było dobrze je wykorzystać. Żeby o tym pamiętać, przykleiłem do stołu, na którym codziennie próbowałem prowadzić dziennik, kartkę, na której zapisane były wersy koreańskiego mnich zen z ubiegłego wieku:

 Nie proś o to by mieć doskonałe zdrowie
 Byłaby to zachłanność
 Uczyń z cierpienia lekarstwo
 I nie oczekuj drogi bez przeszkód
 bez tego ognia twoje światło by zgasło
 Skorzystaj z burzy by się wyzwolić

 Zacząłem traktować tę chorobę jak przeszkodę ustawioną na mojej drodze, żebym nauczył się skakać. Problem polegał na tym, czy byłem zdolny skakać do góry, czy tylko w bok albo – co gorsza – w dół.
 Być może w tej chorobie ukryty był jakiś tajny przekaz: przyszła na mnie, abym się czegoś nauczył!
 Zacząłem myśleć, że sam, nieświadomie chciałem tego raka. Od wielu lat próbowałem wyjść z rutyny, zwolnić rytm moich dni, odkryć inny sposób spojrzenia na różne rzeczy; słowem – żyć inaczej. Teraz wszystko się zgadzało. Również fizycznie stałem się kimś innym.”




P.S
I ja także od wielu lat chciałam zwolnić rytm moich dni. Sama nie byłabym  zdolna zatrzymać tego stanu, w którym się znalazłam. Na dzisiaj wiem, że to, co mi się przydarzyło jest dla mnie dobrem... Cuda zdarzają się czego sam jestem przykładem. Można być uzdrowionym na ciele, ale to nie takie ważne /dla mnie/... Ważniejszy jest nasz duch, to COŚ, co nas naprawdę stanowi, co porusza nasze ciało i wtedy choroba ze wszystkimi jej konsekwencjami jest do przyjęcia, i może stać się wyzwoleniem, i pomocą dla mnie samej, i dla innych. Piszę dziennik, o mojej chorobie, owszem, ale nie jest ona centrum mojego teraźniejszego życia, jest częścią całości, która nazywa się ŻYCIEM. Dokładam wszelkich starań, aby to życie było do końca radosne, może przez łzy, ale radosne i z klasą /śmiech/, jak mawia moja siostra rocznikowa Lucynka. Cierpienie ma wielka moc!!!
Chemia miała powalić mnie na kolana... jeszcze nie powaliła, ale dostrzegam powoli skutki tego czerwonego specyfiku i powali, tego jestem pewna... i co ze mnie zostanie? Ostatni wlew mam 8 maja, jeśli pozostałe jeszcze wlewy przyjmę w terminie. Czekają mnie naświetlania w szpitalu, a potem jeszcze 18 wlewów herceptyny, co trzy tygodnie. Więc łatwo sobie obliczyć ile mam czasu na nic nie robienie /śmiech/. "Ostatni fragment drogi, to drabinka prowadząca na dach, z którego widać świat, ten ostatni fragment – trzeba przejść na piechotę, samotnie. Żyję teraz tutaj z poczuciem, że wszechświat jest nadzwyczajny, że nic nie zdarza się nam przypadkiem i że życie to nieustanne odkrywanie.... 
A ja mam szczególne szczęście, bo teraz bardziej niż kiedykolwiek każdy dzień jest naprawdę jeszcze jednym obrotem na karuzleli...” 
Jest ze mna, wspiera mnie, i modli się za mnie bardzo wiele osób... Codziennie proszę Boga, aby dzielił te modlitwy dla tych, którzy moze bardziej potrzebuje ich niz ja... Wiadomo, ze wszelkim dobrem trzeba się dzielić! Dziękuje Wam wszystkim...

Dla ścisłości: moim jedynym Guru jest Jezus, zadziwiam się Słowem, zadziwiam się tym, co mówi Bóg... nie lękaj się, żyj tak, jakby to byl twój pierwszy lub ostatni dzień życia... Ten pierwszy czy ostatni to tylko kwestia czasu...


niedziela, 27 stycznia 2013

O perspektywie…

Mogłabym uraczyć Was tym, że wszystko idzie mi na opak, ale mogę spróbować spojrzeć na to dzisiaj inaczej.
 Po raz kolejny zaczynam wszystko od nowa... 
 Za moje patrzenie nie odpowiada bowiem rzeczywistość, lecz to, że się jej uważnie nie przyjrzałam.
 Weźmy do przykładu jeden dzień jazdy samochodem przez kameruński step. Dookoła monotonny krajobraz, co jakiś czas kilka drzew, trochę trawy, szara ziemi, i unoszący się tumanami piasek, który wchodzi wszędzie... nuda po prostu, a do tego leje się żar z nieba.
 Nic szczególnego dla mnie... zmęczona, zniechęcona tym upalem.
 Moja pasażerka, ku memu zaskoczeniu, prosi, abym zatrzymała samochód. Patrzymy w to samo miejsce, ja nie widzę nic szczególnego, a ona robi świetne zdjęcia.
 Jak najlepiej smakować życie, każdą chwilę, każdy moment?
 Nic szczególnego zabrać kogoś na górę Kamerun i podziwiać widoki, wpadać w zachwyt.
 Czymś szczególnym będzie zabrać kogoś w zwykłe miejsce i pokazać niezwykłość tego miejsca np. pole chwastów zwane gloriozami.
 Nic ciekawego, ale jak spojrzysz na to zielsko z innej perspektywy...



 Wystarczy choć na chwilę wyłączyć telefon, odstawić komputer i posmakować chwilę, i uważnie popatrzeć...
 Mnisi mówią, że nie zaczyna się od zmiany otoczenia, lecz od zmiany perspektywy. Czasami można się tak bardzo skupić na smutku i problemach, że poza nimi nie widać już nic, nawet Pana Boga. Pielęgnowanie tego może zatruć całą naszą rzeczywistość. A przecież to od nas zależy, na co chcemy patrzeć i jak... 



P.S
A może trzeba gdzieś wyjechać, aby na to wszystko spojrzeć z dystansu i zapewne wróci chęć do patrzenia i przyjmowania Świata... a nie tylko czekac. Ludzie czekający na coś w życiu dzielą się na dwie kategorie: na tych, którzy wiedzą, na co czekają, i na tych, którzy tego nie wiedzą, tylko czekają...

 /wg.K. Pałys OP/


piątek, 25 stycznia 2013

O kakao...



Za dużo podpowiedzi i dlatego tak dobrze Wam poszło...
 No, bo kto by się domyślił po przeczytaniu pierwszych dwóch zdań, że w metalowej misce znajduje się zerwane, wysuszone, ocukrzone, i z dodatkiem śladowym kameruńskiego alkoholu przepyszne kakao?

 Ziarno kakaowca nazywane jest „pokarmem bogów” i żeby tego smaku doświadczyć najlepiej spożywać takie właśnie kakao...





  W przetworzonym kakao tzn. w czekoladzie i innych produktach nie ma nawet części właściwości, prawdziwego surowego ziarna kakaowca. Kakaowiec jest wiecznie zielony i produkuje owoce przez cały rok.
 Nigdy nie jest poza sezonem.







  Surowe kakao zawiera bardzo wiele składników, które wzmacniają
 nasz organizm.
 Kakao podnosi poziom serotoniny w mózgu. Jest to tzw. hormon szczęścia, który pomaga w walce ze stresem i depresją.
 Surowe kakao zawiera  kwasy tłuszczowe Omega – 6, witaminę C oraz fenyloetyloaminę – jest ona produkowana w naszym organizmie, kiedy jesteśmy zakochani, pomaga także zwiększyć czujność i skupienie.
 Kakao to jedyna roślina, która zawiera anandamid, który jest uwalniany, gdy mamy dobre samopoczucie.
 Dzięki kakao możemy przez dłuższy czas czuć się lepiej.
 Ziarna zawierają duże ilości żelaza, chromu, magnezu...
 Chroni serce.
 Nie każdemu będą smakowały ziarna kakaowca, bo mają one gorzki smak. Ja, gustuje w tym smaku. Im więcej jem, tym mój apetyt na ten smakołyk wzrasta.
 Nie wiem czy w Polsce można kupic nieprzetworzone ziarna kakaowca. Zapewne można więc bardzo polecam.

 Ziarna kakaowca pochodzą z owocu kakaowca, które rośnie na niewielkich drzewach rosnących w lasach tropikalnych. Uprawę tego specyfiku zaczęto uprawiać już około 1500 roku p.n.e. Majowie i  Aztekowie cenili nasiona kakaowca  bardziej niż złoto i wykorzystywali jako pieniądze.

W Kamerunie można spotkać niejedną plantację kakao.
 Jedna z nich znajduje się blisko Doume i jest prowadzona przez siostry ze zgromadzenia św. Józefa z Cluny.
 Siostry mają na swojej farmie prawie wszystko.
 Króluje oczywiście kakao, z którego wyrabiają także maslo kakaowe.





 Na farmie uczą się i pracują ci, co chcą czegoś się nauczyć, jak
   prowadzić np. afrykańskie gospodarstwo rolne, a przede wszystkim jak zając się plantacja kakao.
 Kakao jest bardzo opłacalną rośliną. Produkcja roczna na świecie wynosi około 3,6 miliona ton i zwiększa się ona dość stabilnie w tempie 3% rocznie. Większość upraw znajduje się w Afryce Zachodniej, i niestety najczęściej kosztem niewolniczej pracy.
Dla niewielkich gospodarstw w dziesiątkach tysięcy afrykańskich wioskach uprawa kakao stanowi ważne źródło dochodu.

 Młode owoce kakaowca rozkwitają tylko w tropikalnych temperaturach w cieniu wysokich roślin, takich jak bananowce lub palmy. Palące słońce i silne wiatry są bezlitosnymi wrogami tego delikatnego drzewa. Około piątego roku rośliny zaczynają owocować i trwa to maksymalnie 25 lat.
 Po tym czasie drzewa trzeba wymienić na nowe.
 Kakaowiec kwitnie cały rok w dwóch 6- miesięcznych cyklach.

kwiat kakaowca

Po 6 miesiącach strąki kakaowca są w pełni rozwinięte, a ich kolor zmienia się z zielonego na żółto-pomarańczowy.
 Praca na plantacji nie należy do łatwych. Strąki zbiera się ręcznie, dokładając wszelkich starań, aby nie uszkodzić gałęzi.

Najdroższe od 32 lat - Kakao to nasiona z owoców kakaowca. Proszek z nich uzyskiwany stosowany jest jako składnik wielu wyrobów cukierniczych, napojów, polew, wiórków czekoladowych, mas czekoladowych, cukierków. Drzewo kakaowca pochodzi z Ameryki Południowej, a obecnie uprawiane jest jeszcze w Afryce Zachodniej i Indonezji. 
Produkcja roczna kakao na świecie to ok 3,6 miliona ton. Zwiększa się ona dość stabilnie w tempie 3% rocznie. Kakaowiec jest rośliną dość specyficzną, gdyż wymaga szczególnych warunków klimatycznych. Dlatego do największych producentów należą kraje ze strefy subtropikalnej. Największym producentem jest Wybrzeże Kości Słoniowej, wytwarzające 1,33 mln ton, co stanowi aż 37% całej produkcji globalnej. 720 tys. ton (20%) zbiorów notuje się w Ghanie, a 440 tys. ton (12%) w Indonezji. W Ameryce Południowej najwięcej kakao produkuje się w Brazylii i Ekwadorze (łącznie mniej niż 300 tys. ton). Jak widać zdecydowana większość upraw znajduje się w Afryce Zachodniej, i niestety najczęściej kosztem niewolniczej pracy.


Najdroższe od 32 lat - Kakao to nasiona z owoców kakaowca. Proszek z nich uzyskiwany stosowany jest jako składnik wielu wyrobów cukierniczych, napojów, polew, wiórków czekoladowych, mas czekoladowych, cukierków. Drzewo kakaowca pochodzi z Ameryki Południowej, a obecnie uprawiane jest jeszcze w Afryce Zachodniej i Indonezji. 
Produkcja roczna kakao na świecie to ok 3,6 miliona ton. Zwiększa się ona dość stabilnie w tempie 3% rocznie. Kakaowiec jest rośliną dość specyficzną, gdyż wymaga szczególnych warunków klimatycznych. Dlatego do największych producentów należą kraje ze strefy subtropikalnej. Największym producentem jest Wybrzeże Kości Słoniowej, wytwarzające 1,33 mln ton, co stanowi aż 37% całej produkcji globalnej. 720 tys. ton (20%) zbiorów notuje się w Ghanie, a 440 tys. ton (12%) w Indonezji. W Ameryce Południowej najwięcej kakao produkuje się w Brazylii i Ekwadorze (łącznie mniej niż 300 tys. ton). Jak widać zdecydowana większość upraw znajduje się w Afryce Zachodniej, i niestety najczęściej kosztem niewolniczej pracy.


 Po zbiorach strąki dojrzewają przez kilka dni.
 Zewnętrzna łupina jest otwierana za pomocą długiego noża, którym wykonuje się precyzyjne cięcie bez dotykania ziaren.


Najdroższe od 32 lat - Kakao to nasiona z owoców kakaowca. Proszek z nich uzyskiwany stosowany jest jako składnik wielu wyrobów cukierniczych, napojów, polew, wiórków czekoladowych, mas czekoladowych, cukierków. Drzewo kakaowca pochodzi z Ameryki Południowej, a obecnie uprawiane jest jeszcze w Afryce Zachodniej i Indonezji. 
Produkcja roczna kakao na świecie to ok 3,6 miliona ton. Zwiększa się ona dość stabilnie w tempie 3% rocznie. Kakaowiec jest rośliną dość specyficzną, gdyż wymaga szczególnych warunków klimatycznych. Dlatego do największych producentów należą kraje ze strefy subtropikalnej. Największym producentem jest Wybrzeże Kości Słoniowej, wytwarzające 1,33 mln ton, co stanowi aż 37% całej produkcji globalnej. 720 tys. ton (20%) zbiorów notuje się w Ghanie, a 440 tys. ton (12%) w Indonezji. W Ameryce Południowej najwięcej kakao produkuje się w Brazylii i Ekwadorze (łącznie mniej niż 300 tys. ton). Jak widać zdecydowana większość upraw znajduje się w Afryce Zachodniej, i niestety najczęściej kosztem niewolniczej pracy.


Najdroższe od 32 lat - Kakao to nasiona z owoców kakaowca. Proszek z nich uzyskiwany stosowany jest jako składnik wielu wyrobów cukierniczych, napojów, polew, wiórków czekoladowych, mas czekoladowych, cukierków. Drzewo kakaowca pochodzi z Ameryki Południowej, a obecnie uprawiane jest jeszcze w Afryce Zachodniej i Indonezji. 
Produkcja roczna kakao na świecie to ok 3,6 miliona ton. Zwiększa się ona dość stabilnie w tempie 3% rocznie. Kakaowiec jest rośliną dość specyficzną, gdyż wymaga szczególnych warunków klimatycznych. Dlatego do największych producentów należą kraje ze strefy subtropikalnej. Największym producentem jest Wybrzeże Kości Słoniowej, wytwarzające 1,33 mln ton, co stanowi aż 37% całej produkcji globalnej. 720 tys. ton (20%) zbiorów notuje się w Ghanie, a 440 tys. ton (12%) w Indonezji. W Ameryce Południowej najwięcej kakao produkuje się w Brazylii i Ekwadorze (łącznie mniej niż 300 tys. ton). Jak widać zdecydowana większość upraw znajduje się w Afryce Zachodniej, i niestety najczęściej kosztem niewolniczej pracy. 

Następnie miazga zawierająca cenne ziarna kakao jest usuwana i zbierana do dużych koszów i poddawane jest fermentacji  od 5 do 7 dni. Ziarna zmieniają kolor z kremowego na purpurowy i nabywają właściwego aromatu.
 Po fermentacji ziarna są suszone, zazwyczaj na słońcu, w celu ochrony przed pleśnią, a także do zatrzymania tejże fermentacji, jak i do przechowywania ziaren. 
Potem są palone i klasyfikowane na różne gatunki.

Najdroższe od 32 lat - Kakao to nasiona z owoców kakaowca. Proszek z nich uzyskiwany stosowany jest jako składnik wielu wyrobów cukierniczych, napojów, polew, wiórków czekoladowych, mas czekoladowych, cukierków. Drzewo kakaowca pochodzi z Ameryki Południowej, a obecnie uprawiane jest jeszcze w Afryce Zachodniej i Indonezji. 
Produkcja roczna kakao na świecie to ok 3,6 miliona ton. Zwiększa się ona dość stabilnie w tempie 3% rocznie. Kakaowiec jest rośliną dość specyficzną, gdyż wymaga szczególnych warunków klimatycznych. Dlatego do największych producentów należą kraje ze strefy subtropikalnej. Największym producentem jest Wybrzeże Kości Słoniowej, wytwarzające 1,33 mln ton, co stanowi aż 37% całej produkcji globalnej. 720 tys. ton (20%) zbiorów notuje się w Ghanie, a 440 tys. ton (12%) w Indonezji. W Ameryce Południowej najwięcej kakao produkuje się w Brazylii i Ekwadorze (łącznie mniej niż 300 tys. ton). Jak widać zdecydowana większość upraw znajduje się w Afryce Zachodniej, i niestety najczęściej kosztem niewolniczej pracy.




 Ze zbiorów każdego hodowcy pobierana jest próbka w ilości 100 ziaren, które są rozcinane, a ich zawartość podlega ocenie i nadaniu kodu jakości.  A potem...
 Cóż, ziarna jadą do wielkiego świata...


Najdroższe od 32 lat - Kakao to nasiona z owoców kakaowca. Proszek z nich uzyskiwany stosowany jest jako składnik wielu wyrobów cukierniczych, napojów, polew, wiórków czekoladowych, mas czekoladowych, cukierków. Drzewo kakaowca pochodzi z Ameryki Południowej, a obecnie uprawiane jest jeszcze w Afryce Zachodniej i Indonezji. 
Produkcja roczna kakao na świecie to ok 3,6 miliona ton. Zwiększa się ona dość stabilnie w tempie 3% rocznie. Kakaowiec jest rośliną dość specyficzną, gdyż wymaga szczególnych warunków klimatycznych. Dlatego do największych producentów należą kraje ze strefy subtropikalnej. Największym producentem jest Wybrzeże Kości Słoniowej, wytwarzające 1,33 mln ton, co stanowi aż 37% całej produkcji globalnej. 720 tys. ton (20%) zbiorów notuje się w Ghanie, a 440 tys. ton (12%) w Indonezji. W Ameryce Południowej najwięcej kakao produkuje się w Brazylii i Ekwadorze (łącznie mniej niż 300 tys. ton). Jak widać zdecydowana większość upraw znajduje się w Afryce Zachodniej, i niestety najczęściej kosztem niewolniczej pracy.

czwartek, 24 stycznia 2013

Zagadka…

Co to jest?
 To coś w misce rośnie na drzewie, to coś w misce jest z lekka przetworzone, ale jest tym samym...


To coś zwiększa przepływ energii, lekko rozwesela, działa kojąco i przeciwdepresyjnie likwidując ból po rozstaniach i czy innych przeżyciach emocjonalnych /tak mówią/... to tyle, jako podpowiedź.
Najwięcej tego czegoś mozna spotkać w Afryce.