Z czym kojarzy się
Wam Wielkanoc?
W moim rodzinnym domu od Wielkiego Czwartku były już Święta.
Wiadomo, zostały do upieczenia mazurki, babki i pozostałe frykasy wielkanocne,
ale we wszystkich pomieszczeniach czuło się zapach wiosny, nowego życia... i
czegoś, co wymykało się zmysłom...
Bez czynnego udziału w Triduum Paschalnym
Święta Wielkanocne nie miałyby najmniejszego sensu...Tajemnica,
zwycięstwo dobra nad złem, jasności nad ciemnością, życie potężniejsze od
śmierci...
Nasze polskie wielkanocne
obyczaje są kultywowane od wieków.
I tak w Wielką Sobotę, która jest oczekiwaniem
na Zmartwychwstanie spoczywającego w grobie Jezusa, szłam jako dziewczynka, a
potem dorosła panna do kościoła z koszyczkiem.
I to z jakim koszyczkiem!
W
nim powinno znajdować się siedem symbolicznych pokarmów.
Chleb, który
symbolizuje dobrobyt i pomyślność, oraz Ciało Chrystusa. Jajka, symbol nowego
życia i płodności.
Sól, która uważana jest za życiodajną i chroniącą pokarmy
przed zepsuciem.
Chrzan, symbol siły i zdrowia.
Wędliny, które są
symbolem płodności, dostatku i zdrowia.
Mala babka drożdżowa, jako świadectwo
umiejętności kucharskich gospodyni domu.
Na sam koniec w koszyczku powinna się
znaleźć figurka baranka, symbolizująca umęczonego Chrystusa.
Cóż, nasze czasy
są inne i nie oznacza to, że są złe...
Nie brak nam wędlin i ciast przez cały
rok i dlatego nasz wielkanocny stół nie różni się wiele od tego codziennego...
To, co go wyróżnia od innych dni w roku, to ciasta pieczone na tę
specjalną okazję: mazurki i baby!
Mazurki
mają orientalne pochodzenie i
zawdzięczają swoje bycie na naszych stołach Turkom, z którymi prowadziliśmy
wojny, a potem układy i handel. I tak to, na nasze stoły trafiły wszelkie
słodycze i bakalie, w których gustowali Turcy i inne ludy Orientu.
A z babą,
która ma w sobie rodzynki i oblana jest polewą czekoladową, białym lukrem lub
obsypana cukrem pudrem było tak...
Jedni mówią, że tenże wypiek to polska
specjalność.
Z ciasta drożdżowego z dużą ilością jajek wyrastały baby nawet do
wysokości pół metra i nie bez przekory mówi się, że były podobne do wyglądu
kolistych i pofałdowanych spódnic, które nosiły niegdyś kobiety polskiej wsi w
święta oraz w niedzielę.
Inni mówią, że drożdżowe babki
to specjalność Litwy i Białorusi i za sprawą unii, która połączyła Królestwo Polskie
i Wielkie Księstwo Litewskie i dzięki tej unii baby przywędrowały do nas.
Co by nie mówić i pisać, wojny, unie i podróże
przyczyniły się do menu
polskiej kuchni /śmiech/!
Na wielkanocnym stole nie może zabraknąć
pisanek...
Hmm, kto dzisiaj „pisze” czyli ozdabia woskowym wzorem jajko i potem
zanurza w barwniku?
Na naszych stołach królują kraszanki – jajka zabarwione na
jeden kolor, gładkie bez wzorów. Wierzono, że pisanka przechowywana w domu przynosi
szczęście, chroni dom od nieszczęścia i klęsk przyrody.
Im starszą pisankę
przechowywano w domu, tym skuteczniejsze było jej działanie...

I na koniec o Zajączku...
Od zawsze pamiętam,
że Zajączek zostawiał, jakby po drodze, same dobre rzeczy... Mojego pierwszego
zajączka, miałam może cztery lata, znalazłam pod stołem, a właściwie pod dwoma stołami
i do dzisiaj nie wiem, jaki talerz z mnóstwem kolorowych jajeczek był mój, a
jaki mojej siostry Hani...
Były równe, ale ja nie mogłam się zdecydować...
Najpiękniejsze szukanie zajączka było na wsi, która wiosną jest przepiękna!
Po śniadaniu wielkanocnym brat, siostra i ja wyruszaliśmy
na poszukiwania...
Różnie to było:
i w
śniegu, i w słońcu, i w deszczu, ale nic nas powstrzymać nie mogło...
I ile
razy lały się łzy, bo nie można było znaleźć prezentów, bo nasze włości były
duże.
Wystąpiliśmy razu jednego z petycją do Zajączka, że przygotujemy specjalne gniazda
wyściełane trawą i tym, co nam na myśl przyjdzie,
aby pan Zając
nie
musial się wałęsać po naszym ogrodzie, sadzie..
Wysłuchal nas...
Pewnej
Wielkanocy zastaliśmy nasze gniazda... puste!
Tata powiedział, że pewnie Zajączek bardzo się śpieszył i zostawił niespodzianki gdzie popadło, i znów było szukanie...
W tym roku Zajączkowi nóżki zmarzną, ale myślę, że nie zapomni o dużej już
Judytce /śmiech/!
A u Was, bywał i będzie tego roku Zajączek?
I zostaje Lany Poniedziałek...
Wiadomo woda się leje! Najbardziej pamiętliwy
Śmigus Dyngus...?
Chyba ten, w którym nie darowano mi i z całą premedytacją
zostałam śmigusowo zanurzona w wannie z woda... O wiadrach z wodą i śmigusie prosto z
węża ogrodowego nie wspomnę!
Na wszelki
wypadek warto miec przy sobie parasol i kalosze, gdy ktoś nie chce zakosztować
deszczu z wiaderka... Hmm, nie jestem pewna czy uchroni to Was przed tym
szaleństwem /śmiech/!