piątek, 5 kwietnia 2013

O długowieczności...

Wszystko przemija... My niestety też...
 Ludzie od zawsze poszukują recepty na długowieczność.
 Mówią, że na długowieczność mają wpływ uwarunkowania
 genetyczne, styl życia w szerokim tego słowa znaczeniu, a także część świat, w której przyszło nam żyć...
A krotko mowiac, nasza długowieczność czy jej brak, to efekt eksploatacji naszego organizmu, rozsądnego gospodarowania zasobami naszej duszy, ciała i umysłu.
 Aby dożyć setki nie najważniejsza jest dieta, ale nasze usposobienie i stosunek do ludzi i świata.
 Taki stres na przykład, zatruwa nasze zdrowie i dodaje nam lat.
 Bez dwóch zdań, to właśnie my mamy wpływ na to, jak często się uśmiechamy, w jaki sposób traktujemy innych i jaki mamy charakter... Uśmiech, to najpiękniejsza, nie znająca granic mowa świata i można nim się posługiwać we wszystkich zakątkach świata i wszędzie cie zrozumieją, bo wszyscy ludzie potrafią się uśmiechać...


 A nasze zniechęcenie i znudzenie życiem, to dopiero przydaje nam lat!  Co by nie powiedzieć trzeba dbać o psychikę.
 Najlepiej mieć zawsze pozytywne podejście do życia i nie martwić się na przyszłość...

”Co jest najśmieszniejsze w ludziach: zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze by odzyskać zdrowie. Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości ani przyszłości. Żyją tak, jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli.” /P.Coelho/



P.S 
Ktos napisał, że ci którzy chcą żyć długo, zdrowo i szczęśliwie, powinni w pierwszej kolejności znaleźć sobie grupę przyjaciół i kandydata na małżonka oraz kupić sobie...psa!
Według tej tezy długo nie pożyję, bo nie mam męża /i nie zanosi się/ i o psie /własnym/ nawet nie mam co marzyć /śmiech/!
Sposób, w jaki  starzejemy się po osiemdziesiątce, jest związany z trybem życia, jaki prowadziliśmy do 50 roku życia...
Wiec, proszę uważajcie! 
Nigdy nie jest za późno na zmianę stylu życia... byle tylko zdążyć, nieprawdaż? 

wtorek, 2 kwietnia 2013

O pomiędzy słowami…

Judyto, ale świetnie wyglądasz...!
  Kasiu, ale ja nie choruję na... wygląd!





Siedzę przed doktorem K, który uśmiecha się do mnie pod wąsem...
 – Siostro Judyto, jak się czujemy po kolejnej chemii?
 – Nie jest źle, ale jak przekraczam wrota chemioterapii, to zdecydowanie moje ciśnienie więcej niż trzeba wzrasta...
 Pan K. znacząco na mnie patrzy i mówi:
 - mnie także!

 I pomyślałam, cóz, ja jestem w tym przybytku raz na trzy tygodnie, a On prawie codziennie... Zaczęłam martwić się o Jego ciśnienie, bo jak mu zaszwankuje, to szkoda byłoby nie spotkać pana K...
         ... taki przystojny. /śmiech/!



O czym rozmawia się czekając na badania krwi, w kolejce do lekarza…
  - Siostro, jak na ciebie patrzę to widzę moją kuzynkę…
 - O, miło mi, a ile lat ma kuzynka?
 – Siedemdziesiąt!
 Kilka chwil później inna koleżanka:
 - Judytko, myślę, że wszystkie Judyty mają coś wspólnego! Jak cię słucham i patrzę na ciebie, to jakbym moją córkę Judytę widziała!
 – Córka studiuje?
 – Nie, ona ma dopiero pięć lata!

 Hmm, nie wiem, jak dalej będzie… ta chemia cuda robi /śmiech/




 Razu jednego pojawił się nowy pacjent pan J.
Od pierwszego spojrzenia przypadł mi do gustu. Radosny, pełen humoru, jak znalazł, aby rozweselić choć trochę towarzystwo na chemioterapii.
 I nie wiem dlaczego w kolejce do różnych drzwi jesteśmy od pewnego czasu obok siebie więc rozmawiamy sobie o życiu i śmierci...
- Cieszę się, że jest pan między nami! Tyle radości w panu! 
Pan J. nachyla się do mojego ucha i szeptem mówi:
 - Siostro, widać, że nie znasz mężczyzn… 
Spoglądam na niego marszcząc czoło i milczę… 
- Wiesz, teraz mnie nic nie boli…, ale jak zacznie boleć, to z mojego humoru zostanie tylko szary dym, mówię tobie… 
I jak sobie o tym pomyślę, to się boję…, ale wiesz dopóki chory oddycha jest nadzieja na wszystko!

 - Hmm, może tak źle nie będzie, póki co radujmy się!   






P.S
Ten mój rak pokazuje mi codziennie skrawki błękitnego nieba, na które do tej pory nie zwracałam najmniejszej uwagi i nie unosiłam tak często, jak teraz, głowy do góry…

sobota, 30 marca 2013

Zmartwychwstanie...


...a zima trzyma,
 ale wiosna już przenika zaciężny kamień,
 który zalega jeszcze...,
 nasunięty przez spolegliwe żołdactwo,
 na świadectwo śmierci Jezusa i Kościoła.
 Noc rozdarcia, popleczników i kuglarzy za nami.
 Przed nami poranek w słońcu.
 Skowronek tuż, tuż,
 i wiosna pełna tego, co nowe w nas,
 i Jezus, który przechadza się przez nasze małe historie,
 w których zadzieramy nosa,
 i w których zdzieramy buty i serca...


 Życzę Świąt pełnych odpocznienia w Tym, Który jest,
 Który był i Który JEST.
 Dziękuję i pamiętam na wszelki sposób.
                                                                               Siostra Judyta

piątek, 29 marca 2013

Jezus na krzyżu umiera…



My, mali ludzie cośmy do ostatka
Stojąc u krzyża na cuda czekali
Cośmy uciekli, głowy pochowali
 I każdy sobie gębę ręką zatkał
Już nie będziemy o cudach gadali

 My, mali ludzie cośmy do ostatka…

My, mali ludzie w strachu czekający
Że przyjdą także po nas i na krzyż przybiją
 Uciekaliśmy od kobiet płaczących
Zapomnieliśmy Jana wraz z Maryją
Bo się nam powróz zacisnął pod szyją

 My, mali ludzie w strachu czekający

My, mali ludzie cośmy uwierzyli
Że Ty przemienisz biedę w chleb i wino
Zobaczyliśmy Twoje ciało sine
Zamiast zwycięstwa octu się napili

My, mali ludzie cośmy uwierzyli

Jak ciemno, mroźno jest przy Twoim grobie
A dla nas domy jak groby stawiają
Ty leżysz martwy kiedy nas ścigają
I gdzie Twe wino i chleb nie odpowiadasz
Kiedy uczniowie Cię właśnie zdradzają
Jak ciemno, głucho jest przy Twym grobie
Ach, każdy się przemieniał innych dotykając
I zasiedliśmy jak dzieci spłoszone
 Do spóźnionej wieczerzy
 w betonowych domach

 Bo On był
Czekał w każdym – kiedy to poznamy
Że jest w twarzach przyjaciół,
 z którymi czekamy 
                                                                           
                                                                                    /Ernest Bryll/





P.S
Ludzkie cierpienie i krzyż jest zawsze tajemnicą…
Uczę się cierpienia i wiem, że jest ono częścią dorastania i wymaga więcej odwagi niż śmierć…
Wierzę Chrystusowi, wierzę Marzenie, wierzę Markowi, wierzę Karolinie, wierzę wielu innym, którzy przechodzą przez tygiel cierpienia i wszystkim tym, którzy wiedzą, że śmierć jest już blisko…
Nie wierzę tym, którzy mówią piękne słowa i wyrażają opinie, jak powinno się cierpieć i umierać, jak wzniosłe jest cierpienie i wszystko z nim związane…, nie wierze im…, bo ich cierpienie i związany z tym krzyż jest tylko w ich głowach i pobożnych myślach…
Żeby zrozumieć, pojąć tę tajemnicę trzeba samemu doświadczyć cierpienia i krzyża…, ale jeszcze i to nie do końca rozwiązuje tę tajemnicę, “bo istota cierpienia jest nie do poznania, chociaż jest nam wszystkim wspólna”/Parmenides/
I jedynie Jezus daje odpowiedź…


wtorek, 26 marca 2013

O Zajączku…

Z czym kojarzy się Wam Wielkanoc?
 W moim rodzinnym domu od Wielkiego Czwartku były już Święta. Wiadomo, zostały do upieczenia mazurki, babki i pozostałe frykasy wielkanocne, ale we wszystkich pomieszczeniach czuło się zapach wiosny, nowego życia... i czegoś, co wymykało się zmysłom...
 Bez czynnego udziału w Triduum Paschalnym Święta Wielkanocne nie miałyby najmniejszego sensu...Tajemnica, zwycięstwo dobra nad złem, jasności nad ciemnością, życie potężniejsze od śmierci...

 Nasze polskie wielkanocne obyczaje są kultywowane od wieków.
 I tak w Wielką Sobotę, która jest oczekiwaniem na Zmartwychwstanie spoczywającego w grobie Jezusa, szłam jako dziewczynka, a potem dorosła panna do kościoła z koszyczkiem.
  I to z jakim koszyczkiem!


W nim powinno znajdować się siedem symbolicznych pokarmów.
 Chleb, który symbolizuje dobrobyt i pomyślność, oraz Ciało Chrystusa. Jajka, symbol nowego życia i płodności.
 Sól, która uważana jest za życiodajną i chroniącą pokarmy przed zepsuciem.
Chrzan, symbol siły i zdrowia. 
 Wędliny, które są symbolem płodności, dostatku i zdrowia.
Mala babka drożdżowa, jako świadectwo umiejętności kucharskich gospodyni domu.
 Na sam koniec w koszyczku powinna się znaleźć figurka baranka, symbolizująca umęczonego Chrystusa.
 Cóż, nasze czasy są inne i nie oznacza to, że są złe...
 Nie brak nam wędlin i ciast przez cały rok i dlatego nasz wielkanocny stół nie różni się wiele od tego codziennego...
 To, co go wyróżnia od innych dni w roku, to ciasta pieczone na tę specjalną okazję: mazurki i baby!

 Mazurki
 mają orientalne pochodzenie i zawdzięczają swoje bycie na naszych stołach Turkom, z którymi prowadziliśmy wojny, a potem układy i handel. I tak to, na nasze stoły trafiły wszelkie słodycze i bakalie, w których gustowali Turcy i inne ludy Orientu.


 A z babą,
 która ma w sobie rodzynki i oblana jest polewą czekoladową, białym lukrem lub obsypana cukrem pudrem było tak...
 Jedni mówią, że tenże wypiek to polska specjalność.
 Z ciasta drożdżowego z dużą ilością jajek wyrastały baby nawet do wysokości pół metra i nie bez przekory mówi się, że były podobne do wyglądu kolistych i pofałdowanych spódnic, które nosiły niegdyś kobiety polskiej wsi w święta oraz w niedzielę.
 Inni mówią, że drożdżowe babki to specjalność Litwy i Białorusi i za sprawą unii, która połączyła Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie i dzięki tej unii baby przywędrowały do nas.
 Co by nie mówić i pisać, wojny, unie i podróże przyczyniły się do menu
 polskiej kuchni /śmiech/!


  Na wielkanocnym stole nie może zabraknąć pisanek... 
Hmm, kto dzisiaj „pisze” czyli ozdabia woskowym wzorem jajko i potem zanurza w barwniku? 
Na naszych stołach królują kraszanki – jajka zabarwione na jeden kolor, gładkie bez wzorów. Wierzono, że pisanka przechowywana w domu przynosi szczęście, chroni dom od nieszczęścia i klęsk przyrody.
Im starszą pisankę przechowywano w domu, tym skuteczniejsze było jej działanie...


 I na koniec o Zajączku...
 Od zawsze pamiętam, że Zajączek zostawiał, jakby po drodze, same dobre rzeczy... Mojego pierwszego zajączka, miałam może cztery lata, znalazłam pod stołem, a właściwie pod dwoma stołami i do dzisiaj nie wiem, jaki talerz z mnóstwem kolorowych jajeczek był mój, a jaki mojej siostry Hani...
 Były równe, ale ja nie mogłam się zdecydować...
 Najpiękniejsze szukanie zajączka było na wsi, która wiosną jest przepiękna!

 Po śniadaniu wielkanocnym brat, siostra i ja wyruszaliśmy
 na poszukiwania...
 Różnie to było:
 i w śniegu, i w słońcu, i w deszczu, ale nic nas powstrzymać nie mogło...
 I ile razy lały się łzy, bo nie można było znaleźć prezentów, bo nasze włości były duże.
 Wystąpiliśmy razu jednego z petycją do Zajączka, że przygotujemy specjalne gniazda wyściełane trawą i tym, co nam na myśl przyjdzie,
 aby pan Zając 
 nie musial się wałęsać po naszym ogrodzie, sadzie..
 Wysłuchal nas...
 Pewnej Wielkanocy zastaliśmy nasze gniazda... puste!
 Tata powiedział, że pewnie Zajączek bardzo się śpieszył i zostawił niespodzianki gdzie popadło, i znów było szukanie...
 W tym roku Zajączkowi nóżki zmarzną, ale myślę, że nie zapomni o dużej już Judytce /śmiech/!

 A u Was, bywał i będzie tego roku Zajączek?






 I zostaje Lany Poniedziałek...
  Wiadomo woda się leje! Najbardziej pamiętliwy Śmigus Dyngus...?
 Chyba ten, w którym nie darowano mi i z całą premedytacją zostałam śmigusowo zanurzona w wannie z woda... O wiadrach z wodą i śmigusie prosto z węża ogrodowego nie wspomnę!


Na wszelki wypadek warto miec przy sobie parasol i kalosze, gdy ktoś nie chce zakosztować deszczu z wiaderka... Hmm, nie jestem pewna czy uchroni to Was przed tym szaleństwem /śmiech/!



                                                                                            /zdjęcia nie moje /

niedziela, 24 marca 2013

O Niedzieli Palmowej...

Niedziela Palmowa w Kamerunie, to tradycyjna procesja z palmami, prawdziwymi palmami, których tutaj dostatek.
 O tej porze roku wszystko się zieleni, bo nastala afrykańska wiosna... Radosne „Hosanna” wyśpiewywane jest przy dźwiękach tradycyjnych instrumentów muzycznych, jak balafony i bębny, i słychać je było dzisiaj w najdalszych zakątkach kameruńskiego buszu...
 W Kamerunie, w Polsce i w innych miejscach świata, Niedziela Palmowa jest bramą wprowadzająca nas w Wielki Tydzień...








P.S
Podczas Niedzieli Palmowej została poświęcona nowa kaplica... Poświecenie palm jeszcze w starej wiacie, która służyła jako kaplica i procesyjne przejście do nowej świątyni...
Nie byłam dzisiaj w Kamerunie /śmiech/!
Zdjęcia archiwalne, jakby ktos dociekał...









piątek, 22 marca 2013

O czasie odnowy...

Pomimo śniegu, przymrozku czuję wiosnę wszystkimi swoimi zmysłami... 
 I tak sobie myślę, że wiosna przycupnęła za rogiem i przygląda się ostatnim tanecznym krokom, które czyni zima.
 Wiosna, nie chce zimie robić przykrości, rozumie ją, ale ile można siedzieć za rogiem i przyglądać się i na wiosnę czas, aby rozpoczęła swój taniec życia i radości...


Zastanawialiście się kiedyś nad tym, skąd się wziął termin
 Wielki Post?
 W języku angielskim „Wielki Post” określa się słowem „Lent”. Słowo „Lent” pochodzi od staroangielskiego słowa „lencten”, które oznacza czas wiosny. Wielki Post zazwyczaj przypada na porę wiosenną. Każdy z nas ten czas wiosenny łączy z czymś nowym... Nowa trawa, liście i kwiaty ze swoimi  bajecznymi kolorami, to nowe oblicze ziemi w kolejnym roku.
 Wiosna, to czas sprzątania domu, ogrodu i jest to czas podejmowania decyzji, co zrobić, co wyrzucić, co zasadzić... Odnowa, czas sadzenia i wyrywania z korzeniami...
 Jako ludzie, nie tylko ci, którzy są chrześcijanami, poszukujemy wzrostu naszego człowieczeństwa, przeglądamy nasz sposób życia, nasze wartości i nasze działania po to, aby upewnić się, że jesteśmy na dobrej drodze, drodze życia a nie śmierci...

 "Bądź swoim przyjacielem, a potem krytykiem" - Przyjaciel  afirmuje w nas wszystko, co jest w nas dobre, i próbują zrozumieć nasze ograniczenia i zmienić z nami to, co jest złe...

 "Bądź „właścicielem”, a nie „obwiniaczem” - Właściciele biorą pełną odpowiedzialność za swoje życie i nie przerzucają odpowiedzialności za swoje życie i czyny na jakąś inną osobę, miejsce lub rzecz...

 "Dziel się z innymi, a nie zatrzymuj wszystkiego dla siebie" - Rzeczy, którymi dzielimy się z innymi, w jakiś sposób są pozbawione mocy ranienia nas...

 "Przebaczaj, a nie zachowuj urazy" -  Najpewniejszym sposobem prowadzącym do tego, by stać się niewolnikiem, jest odczuwanie urazy do drugiej osoby. Przebaczenie nie tylko uwalnia drugą osobę od długu wobec nas, ale także uwalnia nas...

 „Raduj się życiem, a nie tylko je znoś” -  Jesteś w stanie zrobić na końcu każdego dnia listę przyjemnych wydarzeń...?  Jeśli nie, to musiałeś nie zauważyć wielu przyjemności życia: widoków, dźwięków, smaków, ludzi, uśmiechów...

 „Umieść modlitwę w centralnym miejscu swojego życia” - Najtrudniej jest żyć samemu..., ale gdy w materię naszego życia zostanie wpleciona taka rozmowa, jaką jest modlitwa, to wtedy przestajemy już mówić i myśleć tylko o sobie... Modlitwa wprowadza w nasze życie pokój, moc i namacalną obecność Boga...

  Cóz, życie funkcjonuje dobrze, gdy nad tym pracujemy.

                                                               /źródło: John Powell SJ/



P.S
Czas Wielkiego Postu, to czas przypomnienia, że mamy duszę, o którą trzeba zadbać... Czas dla siebie, dla swojej duszy, dla wzrostu naszych najlepszych cech, jest czasem permanentnym czyli takim, który nigdy się nie kończy... W naszym czasie mamy jednak specjalne czasy, jak czas rodzenia, przebaczania, miłości, cierpienia, powrotów, ucieczek... i wszystko to przyczynia się do naszego wzrostu... nie przegapmy czasu, który jest nam dany, bo ten właśnie czas nigdy więcej nie wróci...

/zdjecia nie moje/