poniedziałek, 26 sierpnia 2013

O kasztanowym kolorze…

Kasztanowego koloru nie kojarzę z kasztanami, ale z kolorem włosów jednej z naszych Sióstr. Jej włosy mają połysk kasztanów i co dziwne wcale się nie zmieniają z upływem lat. I jak to jest, że niektórzy mają piękne włosy bez względu na upływ czasu?
Kasztanowy kolor mają także wiewiórki. Spotkać można rude, brązowe, ale wszystkie mają jednakowy biały brzuszek.
A zimą zmieniają rude futro na popielate. Dlaczego dzisiaj o wiewiórkach..., bo naraz tyle wiewiórek, co w Królewskich Łazienkach, widziałam pierwszy raz!





Wiem, że wiewiórka to gryzoń tak jak mała myszka, ale szara myszka nie ma tak pięknego ogona, jak ruda wiewiórka!
Ogon niczym parasol nad głową Rudej! Ciekawe czy chroni ją przed słońcem i deszczem? A zwinne, to małe coś, i na dodatek bardzo sprytne i cwane. Nie dziwię się, że takie mnóstwo Rudych biega po parku.
Głodne nigdy nie będą, bo prawie każdy, kto przychodzi do Łazienek ma coś w zanadrzu dla wszędobylskich piękności.
Przy najbliższej okazji przyjdę z orzeszkami i będę częstować wszystkie zgłodniałe wiewiórki.
Ciekawe czy można trzymać wiewiórkę w domu...?







P.S
W maju pojawiły się na mojej głowie włosy... Miały być piękne czyli czarne i układać się w loki! Spodziewałam się rudych, bo takowe w naszej rodzinie można spotkać. Nie śniłam, nie myślałam o tych czarnych i kręconych /śmiech/, ale miałam nadzieję, że odrosną te moje, do których przywykłam! Ewentualnie jakiś kasztan z połyskiem...
I co wyrosło?
Jestem, jak wiewiórka w zimowej szacie czyli szara, a dosadnie pisząc moje włosy są mysie czyli na głowie mam mysz polną!!! 
Cóż, nawet włosy mam inne, a nie będę wspominać o całej reszcie! 
I nie piszcie, że mam pofarbować, takiej opcji nie ma /śmiech/!
I nie piszcie, że powinnam się cieszyć, że w ogóle
coś na tej głowie wyrosło /śmiech/!
I nie piszcie, że w moim wieku mają prawo wyrosnąć mysie.../śmiech/!
Pytacie o moje zdrowie... Po skończonej chemii miałam przez cały maj naświetlania, a w czerwcu rozpoczęłam kolejne wlewy tym razem jest to herceptyna, którą otrzymuję co trzy tygodnie.
Ostatni wlew otrzymam w czerwcu 2014 roku.
Jak się czuję?
Nie jest tak rewelacyjnie, jak przed choroba, ale nie mam na co narzekać i gdyby nie różnorodne badania i wyroki ludzkie, i nie moje,
a właściwie już moje, mysie włosy /śmiech/ mogłabym powiedzieć:
lepiej być nie może!!!!

37 komentarzy:

  1. Kocham wiewiórki :) A Twoje włosy jeszcze się zmienią :) Dużo zdrowia, siły Ci życzę i pozdrawiam ciepło :)
    Ula

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko!!!! Jeszcze tyle przed Tobą!!!
    Trzymam mocno kciuki :***
    Śliczne fotki :)
    Pozdrawiam Ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tam włosy!!!!!Ważniejsze zdrówko......tak trzymaj!!!!!Serdeczne pozdrowionka i duuuuuuuuuuuuuuuuużo zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej może to taki pierwszy, "mysi rzut"?? Myślę, że to się zmieni!
    Trzymam kciuki i życzę Dużo Zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  5. A jaki masz kolor habitu Siostro? Czy aby ten wiewórkowy by Ci pasował? Moze tam na Gorze dobrali Ci kolor do ubrania;)

    OdpowiedzUsuń
  6. PS czy można wiewiórkę w domu trzymać? Magdalena Samozwaniec pisała, ze miala wiewiorkę, ale jej koniec byl tragiczny;(
    Jak mój tata byla mały tez mieli w domu takiego gryzonia i też neistty żle sie to dla niej skończyło:(
    Ale łatwo ja udomowić;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezeli wczoraj podziwialas wiewiorki w Lazienkach to o malo nie spotkalysmy sie tam...wczoraj oprowadzalam przyjaciol z Wenezueli po Lazienkach i Wilanowie. Tez zachwycalismy sie wiewiorkami, ktore sa bardzo przyzwyczajone do ludzi. W Wenezueli widzialam udomowiona wiewiorke, ale zamieszkiwala ogrod i zjawiala sie na zawolanie. Jeszcze troche leczenia masz przed Toba ,ale jest juz dobrze jak sama przyznajesz! sciskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Judytko, a ja pisałam do Ciebie, nie chciałam się narzucać ponownymi mailami. Myślałam, że się spotkamy.
    Wiewiórki cudne, dawno nie byłam w Łazienkach, teraz to pewnie z nich nie wyjdę, zaczyna się moja pora:)
    Pozdrawiam ciepło i życzę dużo sił*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana! Dobrze,że włosy wyrosły. A kolor....
    Zawsze można przefarbować. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  10. ... lepiej być nie może ... skoro tak spuentowałaś swój wpis, to jestem uspokojona, że wszystko na dobrej drodze, a mysi na głowie, myślę, doskonale zagra z błękitem Twoich oczu; kiedyś znalazłam małą wiewiórkę, która wypadła z gniazda, była już dogorywająca, muchy traktowały ją jak nieżywą, obrałam ją z paskudztw, potem karmiłam pipetką, wacikiem masowałam brzuszek, była z nami kilka dni, zawiozłam ją do weterynarza, a potem zdechła; widocznie były jakieś urazy wewnętrzne, bo brzuszek był siny ... nie skończyło się na tym, trzeba było oddać maluszka na badanie przeciw wściekliźnie, jeśli byłoby źle, czekałaby naszą całą rodzinę seria bolesnych zastrzyków, ale skończyło się dobrze, na szczęście; serdeczności, Judyto.

    OdpowiedzUsuń
  11. wiewiórki mnie zawsze rozczulają, rudą kitą, radością i zwinnością :) nie napiszę niczego zakazanego ;)), bo jak wspomniałaś, sama doskonale o tym wszystkim wiesz :D moje włosy zmieniały kolor kilka razy, teraz dążą coraz bardziej do tej szarej myszki, ale nie chce ich farbować. są moje i ja taka jestem jak one :) jak leczyłam silną anemię i brałam dużo preparatów z żelazem to miały rudo-zielonkawy kolor, miałam wtedy ksywkę Ania z Zielonego Wzgórza :))) pozdrawiam Dzielna Kobieto :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Myszki też są piękne:-) I tego się trzymaj!
    A wiewióra do wygrania w http://5porroku.blogspot.com/
    Zapraszam chętnych!

    OdpowiedzUsuń
  13. Judytko ważne że są, ja tez miałam po chemii inne niż przed. To tak mało ważne, teraz ważne by wszystko było dobrze, u nas w przyosiedlowym lesie pełno wiewiórek.Pozdrawiam i serdeczności zostawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie sa tylko szare wiewiorki ,kradna mi pomidory,jablek w tym roku tez nie moglam sprobowac a mimo to bardzo je lubie:))Co poradzic ,musza przeciez jesc ,a u mnie maja do wszystkiego latwy dostep:)))))

    Zycze duzo zdrowka i nie wazne co jest na glowie tylko to co w glowie:)
    Usciski:)

    OdpowiedzUsuń
  15. moje córki pierwszy raz karmiły wiewiórki właśnie w Łazienkach :) Zawsze wcześniej podziwiałyśmy te zwierzątka z daleka bo zwyczajnie przed nami uciekały :) A raz nawet przeżyłyśmy chwilę grozy kiedy napotkana podczas spaceru nad morze wiewiórka, zamiast uciec zaczęła na nas syczeć! Ale zwiewałyśmy!!! A więc może trzeba przemyśleć sprawę wściekłej wiewiórki na głowie... może ta szara myszka jest lepsza????
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiewiórki są po prostu cwane. Wykorzystują sytuację, że ludzie je karmią, bo chcą bliżej tego zwierzątka.

    OdpowiedzUsuń
  17. Judyto droga! Wiewiórki, które biegały wśród zieloności niedaleko farmy, na Long Island były właśnie popielate i bardzo wesołe w swojej ruchliwości :)
    Serdecznie pozdrawiam Cię i życzę takiego wiewiórczego nastroju!
    Jakiś czas temu, po Twojej wizycie na moim blogu wysłałam do Ciebie maila... Czy otrzymałaś go? Jeśli tak, czy byłabyś tak dobra i znalazłbyś czas, by odpowiedzieć mi?
    Hania

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć Judytko, też uwielbiam wiewiórki.
    I fajnie, że Ci odrastają te włosy, nawet jeśli są mysie :), mysi puszek też ma swój urok, pewnie są miękkie jak kocia sierść :) Głaszczę - głask, głask!

    OdpowiedzUsuń
  19. Judytko,ciesze się,że włosy rosną,a Twoje samopoczucie dobre,humorek dopisuje...ja zawsze....
    a wiewiórki śliczne na tych zdjęciach...
    dalszego zdrówka życzę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dobrze, że jest dobrze. mysi kolor też jest ładny:) Grunt, ze odrosły:) Nasze rude hasają w dalszej części ogrodu. Te młode już nie są tak ufne, jak stare w zeszłym roku. Szkoda, bo bardzo lubiłam, kiedy biegały przed tarasem na trawniku.

    OdpowiedzUsuń
  21. Cieszę się, że włoski odrastają, nawet, jak mysie. Zdrowie jest ważniejsze, córeczka znajomej ma 11 lat i jest od dziecka zupełnie łysa, poza tym zdrowa i to najważniejsze. W Łazienkach zimą napadła mnie wiewiórka minęła grupę ludzi, którzy przywoływali ją i nęcili orzeszkami, przygalopowała do mnie i wspięła się mi po nodze na wysokości uda. A ja nie miałam orzeszka!!! Narobiłam wrzasku na pół Łazienek...wszystko trwało kilka sekund:))

    OdpowiedzUsuń
  22. Uwielbiam obserwować wesołe i sprytne wiewiórki. Dobrze, że nieźle się czujesz i włosy odrastają. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  23. wiewiórki to moje ulubione spryciule!
    włsy ci odrastają, to wspaniale! podobno bede gęste!
    a, że szare? no powiedz mi, kto ma teraz szare włosy? nikt! tylko ty!
    jesteś jedyna w swoim rodzaju:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Mysi jest piękny.
    Judith , podziwiam z jaka pokora przyjmujesz wyroki ludzkie i nie swoje.
    Może polubisz swoje włosy ?
    Wiewiórki - podniebni akrobaci, z gracją poruszający się po obrzeżach drzewa, po cienkich, prawie niewidocznych- niczym mgiełka gałązkach.
    Są takie nierealne, biegając po drzewach...
    Gorąco pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. kolor mysi...
    myszki mają to do siebie ze figlary z nich niesamowite
    i co chwilę filuternie wyprowadzają kotka w pole :)

    OdpowiedzUsuń
  26. A ja widziałam - wczoraj - dwie SZARE wiewiórki. Biegały wkoło na pniu drzewa i kwiliły jak dzieci.
    Tak się cieszę, że dałaś radę tej czerwonej, Judith :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Mysi zawsze w modzie i zawsze w genach. Ja pod rudo farbowaną stertą tez mam mysie odrosty, ba, jestem nawet myszą polarną - zdarza mi się w świetle mienić srebrem;)
    Widziałaś bajkę 'Dzielny Despero" - niesamowita jest - Tobie ja dedykuję!:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Wiewiórki kojarzą mi się z dzieciństwem. Mój kuzyn miał OSWOJONĄ wiewiórkę, z którą chodził na ramieniu, budząc mój zachwyt. Oswoił ją jednak w brutalny sposób jak się potem dowiedziałam - wykradł młodą i karmił, opiekował się nią, zastępując matkę. Podobnie robił ze szpakami, przechadzając sobie z nimi jak obecne celebrytki z Yorkami czy jeszcze tymi mniejszymi"kieszonkowymi" pieskami. Wiewiórka w końcu dorosła, poczuła zew natury i poszła w długą w pobliski las. Pojawiała się jednak często koło domu.
    2-3 lata później, jako uczennica wczesnoszkolna, często bywaliśmy z panią ze świetlicy w pobliskim parku, w którym urzędowały wiewiórki. Na wpół oswojone, paśliśmy je herbatnikami - podchodziły niemal pod rękę, lekko nieufne - trzeba było trochę cierpliwości i zero ruchu, by je nie spłoszyć.
    Te wspomnienia + fakt, że kocham jesień = uwielbienie kasztanowego koloru :)
    Tak bardzo chcę, żebyś wyzdrowiała, nie ma takich słów, które by opisały, jak bardzo. Ściskam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Będziesz zdrowa Judytko, jestem tego pewna.
    A rude są także piękne konie.
    Zajrzyj do mnie proszę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Nieźle, nie pomyślałbym nigdy, aby zmieniały się kolory rudych wiewiórek. :)
    Spryciarze, ale dla mnie ten spryt jest właśnie źródłem podziwu.

    Życzę dużo nadziei, takiej, która nie zawodzi i trwałego powrotu zdrowia. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Trzymam kciuki za Ciebie!!!
    JA podobnie jak jedna Wasza siostrzyczka jestem Kasztankiem - naturalnym :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Uwielbiam kasztanowy kolor, na takowy farbuję, bo mam połowę siwych ( mam ponad 30 lat dopiero :/) mój mąż też osiwiał odkąd jest moim mężem ;)

    Dużo, dużo siły, zdrowia i wiary!

    OdpowiedzUsuń
  33. A ja zdrowia życzę :) Oby zawsze było już tylko lepiej!!!

    OdpowiedzUsuń
  34. Witaj
    Kochana, a ja lubię dziwne kolory włosów, nawet "mysie" :) miałam ich przeróżne kolory :)
    Zdróweczka życzę i uśmiecham się do Ciebie serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  35. jakie przepiękne zdjęcia tej małej kruszynki:)pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Całe życie mam mysie włosy, ale farbuję ;-))A teraz powoli zaczynają się zmieniać w blond ;-)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  37. Oby już było tylko dobrze...

    OdpowiedzUsuń