poniedziałek, 31 grudnia 2012

O tym co mówić, czego nie mówić....

Kończy się Stary Rok i za chwilę zacznie się Nowy Rok...
 Raz do roku schodzi się z Rokiem Rok w zimowej nocy ciemnym mroku, a może w upalną noc na równiku... Gdzie?
 Gdzie nie sięga ludzki wzrok...
 Jeden jest wielki z siwą brodą, drugi mały z buzią młodą...?
  Krótko pisząc lub rzec innymi słowy: jeden jest Sary, a drugi Nowy. Stają obok siebie coś sobie mówią, patrząc w oczy, ale nikt nie wie o czym,
 bo kogo interesuje, co Oni  mówią, co sobie szeptają...
 Ludzie zajęci są zabawą, żegnaniem czegoś co jest stare a witaniem czegoś co jest nowe...
 I nikt nie słyszy kroków w ciemnościach...
 To się rozchodzą oba Roki. W całkiem przeciwne strony.
 Stary znużony, zmęczony, a może zadowolony, że skończył swoją misję...? Nowy, wesoły, może mknie w podskokach...?
 Odgłosy kroków milkną, gwiazda za gwiazdą w górze gaśnie i robi się na świecie jaśniej, wstaje nowy, jasny dzień, budzisz się, przecierasz wzrok i witasz Nowy Rok.
/wg wiersza Ludwika Jerzego Kerna/


 I co mówić, a czego nie mówić w Nowym Roku...?
 Ile znacie rzeczy, których nie należy mówić tym, których kochamy?
 Ja znalazłam 27 takich rzeczy...

– A nie mówiłem; jesteś jak twoja matka;
 - Masz zawsze zły humor;
 -Jesteś bezmyślny;
 -To twoja wina;
 - Coś ci nie pasuje?;
  - Potrafisz tylko narzekać;
 - Cokolwiek bym zrobił, nic ci się nie podoba;
 - Masz to, na co zasłużyłeś;
 - Dlaczego nigdy mnie nie słuchasz?; 
- Z Tobą nie da się wytrzymać; 
- Spróbuj być odpowiedzialny; 
- Co ty sobie myślisz; 
- Nie wiem, dlaczego ja się z tobą zadałam;
 Mogę sobie płuca wypluć, a i tak z tego nic nie będzie;
 - Będę robił, to co chcę;
 - Jak ci się nie podoba, zawsze możesz odejść;
 Jak ty już coś wymyślisz...;
 - Co za głupi pomysł;
 - Jedyne co potrafisz, to myśleć o sobie samym;
 - Zrobiłbyś to, gdybyś mnie kochał; 
-Jesteś jak dziecko;
 - Jesteś dobry tylko w zmienianiu poglądów; 
- Weź na uspokojenie;
 - Co ty masz za problemy?;
 -Nie mogę cię zrozumieć;
- Czy zawsze musisz mieć rację?;
 i jeszcze 28 – Cokolwiek bym zrobił i powiedział zawsze jest coś nie tak;

.... I co jeszcze można dodać?
 Macie jakieś słowa, których nie godzi się używać gdy się Kocha...?


 I są rzeczy, które trzeba koniecznie mówić temu, kogo się kocha...
 37 rzeczy, słów, które trzeba koniecznie używać
 i to często w Nowym Roku:

 - Doskonale zrobione;
 - Jesteś fantastyczny;
 - Było cudownie;
- Bez ciebie czegoś mi brak;
 - Naprawdę doceniam to, co zrobiłeś dla mnie przez wszystkie te lata;
 - Jesteś najcenniejszą rzeczą w moim życiu, cenniejszą niż dzieci, kariera, przyjaciele – niż wszystko;
 - Jestem szczęśliwy, że się z tobą ożeniłem;
 - Jesteś najlepszym przyjacielem, jakiego mam; 
-  Gdybym miał przeżyć życie jeszcze raz, ożeniłbym się z tobą powtórnie; - Chcę dzisiaj być z tobą;
 - Brakowało mi ciebie;
 - Nie mogłem przestać myśleć o tobie;
 - Jak miło jest się budzić z tobą u boku;
 - Będę cię kochać zawsze;
 - Lubię patrzeć, jak twoje oczy rozbłyskują, gdy się śmiejesz; 
- Jak zwykle, dzisiaj jesteś przepiękna; 
- Ufam ci; 
- Zawsze mogę na ciebie liczyć;
- Dzięki tobie czuję się dobrze;
 - Jestem taki dumny, że mogę przebywać u twego boku; 
- Przykro mi;
 - Pomyliłem się;
-  Czego byś chciała?;
 - O czym rozmyślasz?; 
- Wystarczy mi, że cię słucham;
 - Jesteś nadzwyczajna; 
- Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez ciebie;
 - Przy tobie chcę stawać się coraz lepszy;
 - W czym mogę ci pomóc?;
 -  Módl się za mnie;
 - Dzisiaj modliłem się za ciebie;
 - Cenna jest każda chwila, którą spędzamy razem; 
- Dziękuję za twoją miłość; 
- Dziękuję, że akceptujesz mnie takim, jakim jestem;
 - Dziękuję za to, że jesteś przy moim boku;
 - Sprawiasz, że każdy dzień jest coraz piękniejszy.

 Co można jeszcze dodać? Czego tutaj jeszcze brak...?


 



P.S
Całkiem prozaiczna rzecz: Nowy Rok przyjdzie, a Stary odejdzie bez względu na to, gdzie będziemy i co będziemy robić. Przyjdzie nie patrząc na to, czy jesteś szczęśliwy lub odwrotnie... po prostu przyjdzie, taka kolej rzeczy. Jaki będzie? Któż to wie...
Boże nie skąp ludziom wiary, nadziei i miłości... Idź już Nowy Roku... Tak mówi Stary Rok... I znika.
Będę witać Nowy Rok z łysą głową. Nie wiedziałam, że włosy mogą boleć i to bardzo. Dopóki demon smutku śpi /nie mam zamiaru go budzić ani teraz ani w przyszłości/, dopóki życie w nas się tli, to nic, to nic, zawsze można znaleźć coś, co podnosi na duchu np:
„ ale pani ma kształtną głowę, można chodzić bez chustki...”.
Może i mam, ale zimno mi... /śmiech/. Idę na bal do naszej kaplicy i spędzę ten czas z Jezusem... I zapewniam Was: nie zapomnę o Was w moich pacierzach gdziekolwiek jesteście...
Pamiętajcie: to nic, to nic..., dopóki życie w Was się tli zawsze jest COŚ i KTOŚ, i podnosi nas na duchu, a my  innych, i to jest CUDOWNE!

piątek, 28 grudnia 2012

O siostrach zakonnych…

Siostra Gabriela podczas rozmowy z księdzem mówi:
 - s. Franciszka nie rozmawia ze mną. 
– Dlaczego?
 – Trochę ją obmówiłam. 
– Postaram się was pogodzić – mówi ksiądz.
 – A co powiedziała siostra o niej?
 – Że jest nieszczera, że za wiele krytykuje innych. 
– Wszystko da się naprawić. 
– Ale powiedziałam jeszcze, że jest brzydka. 
– Hmm, jeśli tak, to nie wiem, czy mi się uda...wątpię.






Późnym wieczorem wraca do klasztoru z kościoła starsza już zakonnica, która kiedyś uczyła matematyki w żeńskim gimnazjum. Spotykają ją spacerujące dwie dziewczyny, jej byłe uczennice. Chcąc dokuczyć swej dawnej nauczycielce, mówią:
 - Porządna zakonnica powinna o tej godzinie być w klasztorze, a nie włóczyć się po ulicach.
 – Gąski zaś – odcieła się siostra – w kurniku.




W chłodnej i dżdżystej Irlandii przełożona wielkiego klasztoru wciąż zapadała na różne choroby płuc. Wezwano znanego lekarza, ten po dokładnym zbadaniu mówi:
 - Siostra powinna na parę miesięcy zmienić klimat. Wyjechać do cieplejszych krajów. 
– Panie doktorze – broni się przełożona – mam tyle pilnych prac. Nadto taki wyjazd nie bardzo godzi się z ubóstwem.
 – Albo Włochy, albo Niebo – stanowczo mówi lekarz. 
– Jeśli tak, to niech będą Włochy – zgadza się przełożona.




Na lekcji dla przedszkolaków siostra opowiada o obecności Boga na każdym kroku. Chce się upewnić, czy małe audytorium dobrze ją zrozumiało, pyta:
 - Powiedzcie teraz wy, gdzie jest Bóg?
 – W naszej łazience! – woła natychmiast mała dziewczynka. 
– W waszej łazience? – pyta zdziwiona siostra. 
– Tak, właśnie tam – zapewnia dziewczynka. 
– Wczoraj rano zbudził mnie głos tatusia, który mówił:
 „Mój Boże, jeszcze tam jesteś!?”.





środa, 26 grudnia 2012

O osiołkach…

Do Betlejemskiej groty przybyły dwa osiołki, zmęczone i wyczerpane.
 Ich grzbiety były wyliniałe i wygięte pod ciężkimi pakunkami, które młynarz, ich właściciel, ładował na nie codziennie, oraz od uderzeń kija, których im nieszczędził.
 Pozostały chwilę, aby podziwiać Dziecię.
 Oddały Mu cześć i modliły się jak wszyscy.
 Przy wejściu oczekiwał na nie niemiłosierny młynarz. Oba osiołki wyruszyły ze spuszczonymi głowami, z ciężkimi ładunkami na grzbietach. – To wszystko na nic – odezwał się pierwszy.
 – Prosiłem Mesjasza, żeby zdjął ze mnie ten ciężar i nie uczynił tego.
 – Ja natomiast – odezwał się drugi, który poruszał się z widoczną energią – prosiłem Go, aby mi dodał sił do jego noszenia.

                                                                                      Bruno Ferrero





P.S Jeśli ktoś ci mówi: „Życie jest twarde”, spytaj go: „ W porównaniu do czego?”

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Boże Narodzenie...

… I pomyśl - jakie to dziwne,
 że Bóg miał lata dziecinne,
 Matkę, osiołka, Betlejem...
 tyle tajemnic, dogmatów,
Judaszów, męczennic, kwiatów,
i nowe wciąż nawrócenia.
Że można nie mówić pacierzy
 po prostu w Niego uwierzyć
 z tego wielkiego zdziwienia.
                                                                                  J. Twardowski



Mało jest dni w ciągu roku,
 na które czeka się tak chętnie,
 jak na Wigilię i dzień Bożego Narodzenia, pierwszą Gwiazdkę na niebie, uroczystą wigilijną kolację, łamanie się opłatkiem, kolędy i spotkania rodzinne.

 Życzę Wam, aby podczas wigilijnej wieczerzy i przez całe Święta towarzyszyło Wam światło
 Szopki Betlejemskiej,
 z której płynie Pokój, Radość, Miłość, Przebaczenie, Wiara i Nadzieja.

 Życzę także, aby Nowy 2013 Rok
 obfitował  zdrowiem,
 aby przyniósł w darze Błogosławieństwo  oraz spełnienie oczekiwań i pragnień.

  Z  wdzięcznością, modlitwą i pamięcią
 s. Judith



P.S
Święta Bożego Narodzenia spędzam w Ordynariacie Wojska Polskiego czyli po żołniersku, na baczność /śmiech/!


piątek, 21 grudnia 2012

O Gwiazdce dookoła świata….

Boże Narodzenie już pod drzwiami.
 Na wszystkich kontynentach zabłyśnie Gwiazda Betlejemska czy ludzie wierza w Jezusa czy tez nie.
 Trzeba jednak przyznać, że obchody Bożego Narodzenia w różnych krajach pokazują, co w danej kulturze jest najważniejsze.

  Na Filipinach
 wykonuje się lampiony w kształcie gwiazdy zwane „paról” i są one tym, czym choinka w kulturze europejskiej. Świecące gwiazdy symbolizują  zwycięstwo światła nad ciemnością. Wykonuje się je ręcznie i ozdabia trenami, które mają je upodobnić do komety, która prowadziła Trzech Króli do Betlejem. Dekoruje się nimi domy, sklepy, ulice i place miast. Oczywiście nie może zabraknąć wystawy „paról”.
 Co roku w grudniu San Fernando staje się miastem  lampionów...

  W Wielkiej Brytanii
 narodził się zwyczaj wysyłania kartek z życzeniami świątecznymi, a był to rok 1843. I co dziwne tekst z pierwszej kartki przetrwał do dzisiaj bez jakichkolwiek zmian: Wesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz Szczęśliwego Nowego Roku dla Ciebie.
 Na stole pojawia się obowiązkowo indyk...


 W Hiszpanii
 niezwykle ważny i dużo bardziej popularny niż ubieranie choinki jest zwyczaj budowania szopki. Tradycyjnie ustawia się je nie tylko w kościołach, ale również w domach, sklepach, szkołach, a nawet w urzędach. Jedno z hiszpańskich przysłów mówi: „jaką szopkę przygotujesz, taki chleb będziesz jadł”...

W Australii
 od pamiętnego 1938 roku kiedy spiker radiowy Norman Banks
 zgromadził w Melbourne dziesiątki tysięcy ludzi, którzy wspólnie odśpiewali kolędy.” Kolędowanie przy świecach” co roku zbiera Australijczyków w  Alexandra Gardens, by razem uczcić Boże Narodzenie. Dochód z wspólnego kolędowania trafia do organizacji, która pomaga niewidomym dzieciom...

 Boliwia
 to jeden z najbardziej katolickich krajów Ameryki Południowej, dlatego Boże Narodzenie jest dla mieszkańców Boliwii najważniejszym wydarzeniem w roku. 24 grudnia udają się na Misa del Gallo,
 która może trwać do białego rana. Tradycja nakazuje, aby zabrać ze sobą figurkę Dzieciątka Jezus oraz dary czyli owoce własnej pracy.  W Święta Bożego Narodzenia Boliwijczycy dziękują za zebrane plony i proszą o urodzaj na nadchodzący rok....

 Na Kubie
 w mieście Remedios po hucznej zabawie karwanałowej w 1820 roku ksiądz, chcąc zbudzić wiernych do przyjścia na nocną mszę przed Bożym Narodzeniem, zebrał młodzież i kazał jej zbudzić miasto.
 Pamiątką tego wydarzenia jest festyn uliczny, którego kulminacja przypada 24 grudnia. Gdy o 21,00 zabrzmią dzwony kościoła Iglesia Parroquial Mayor, rozpoczyna się rywalizacja m.in. o najbardziej spektakularny pokaz sztucznych ogni...

  W Ekwadorze
 najbardziej znamienna jest kilkugodzinna procesja, tzw. Pasz del Nino Viajero, podczas której odgrywane są sceny związane z narodzeniem Chrystusa. Najsłynniejsza w całym kraju parada odbywa się w miejscowości Cuenca. Poprzebierani mieszkańcy przedstawiają ucieczkę do Egiptu, Zwiastowanie, przybycie Trzech Króli.
 Całość to prawdziwy festyn z pokazem sztucznych ogni, tańcem i śpiewem. Procesja liczy 50 tys. uczestników i cztery razy tyle obserwatorów –  wszystko to 24 grudnia...


 Dania
 rozpoczyna uroczystą kolację wigilijną o północy. Obok różnych dań podaje się na deser risalamande – ryż pudding z ukrytym w środku migdałem. Znalezienie go ma zagwarantować szczęście na cały nadchodzący rok. Duńczycy w Wigilię dbają nie tylko o swoje podniebienia. Miskę puddingu zostawiają też w ogrodach – dla złośliwych elfów nazwanych nisse, aby  przestały płatać figle...

 W Irlandii
 utrzymuje się nadal starodawny zwyczaj stawiania w oknie zapalonej świecy , mającej wskazywać drogę obcemu wędrowcowi  i gotowość przyjęcia go pod dach, tak jakby się przyjmowało Świętą Rodzinę.

 Co kraj, to obyczaj...
  Cóż, nasze polskie Boże Narodzenie
 jest nie do podrobienia /śmiech/ i jest najpiękniejsze na świecie, nieprawdaż?
 Co jest najpiękniejsze w Święta? Radość, ciepło i magiczna atmosfera. Najlepsze, co możemy zrobić dla siebie i innych, to spędzić ten czas w rodzinnej atmosferze, umocnić łączące nas więzi.

 Raz jedyny w Kamerunie zaprosiliśmy wszystkich misjonarze nie polskiego pochodzenia na naszą polską Wigilię...
 Kolejny raz nie powtórzył się, bo kto Polaka zrozumie w taki dzień?
 Tyle zwyczajów i rytuałów świątecznych... Wyglądanie Gwiazdy Betlejemskiej, co na kameruńskim niebie nie jest łatwą sprawą. Sianko pod obrusem, wspólna modlitwa, dzielenie się opłatkiem, dodatkowe nakrycie przy stole, świeca wigilijna, szopka, 12 potraw, choinka, wspólne kolędowanie i prezenty pod choinką...

Powinnam się cieszyć... Święta Bożego Narodzenia spędzę w Polsce. Zapewne będzie śnieg, mróz i zapach polskiego świerku..., ale to nie to samo... Za czym tęsknię... nigdy nie jest tak, jak rok temu, bo przede wszystkim ja nie jestem tą sprzed roku...

 W naszej misjonarskiej tradycji odpakowując prezenty wyrzuca się wszelkie dekoracje papierowe, wstążki za siebie... Podłoga staje się kolorowa i ten bałagan zostaje do dnia następnego... 

Na misjach zaczęłam robić kutię à la Judith i pobiłam rekordy popularności... Na koniec tego wieczoru Pasterka. Wyjeżdżaliśmy po dwoje, dwóch w różne strony naszej diecezji, aby być w tę Noc z tymi, do których przychodzi Mały Pan Jezus nie w śniegi, ale w upalną afrykańska noc... Cieszę się, owszem, że będę w te Święta w Polsce, ale sercem będę jednak TAM...


A kwiaty Gwiazdy Betlejemskiej w Kamerunie są ogromne i kwitną przez cały rok!



Na marginesie zapytam samą siebie: możliwe jest na tym świecie szczęście doskonałe?
 I sama sobie dam odpowiedz:  są tylko przypływy tego szczęścia doskonałego... i  potem odpływają...

poniedziałek, 17 grudnia 2012

O Miłości…

- Judytko, jak się czujesz?
 -  Oj, ale dobrze wyglądasz, a ja myślałam... 
–  Myślałaś, że zobaczysz okaz nędzy i rozpaczy?

  Cóż, najbardziej wkurza mnie fakt, że moja osoba kojarzona jest z rakiem, cierpieniem, końcem wszystkiego, tak jakbym przed tym nowotworem nie istniała, jakby to wszystko, co było nie miało wpływu na moje teraźniejsze życie.
 Omijanie mnie, bo cóż powiedzieć... a wystarczy zwyczajnie, po prostu byc.
 Nowotwór nie może stać się centrum mojego życia, ja jestem Centrum, sztabem dowodzenia.
 Mówią, że chemia powali mnie na kolana... i myślę, że przyjdzie taki czas powalenia totalnego - chemia czerwona powala!

 Hmm, można być w niemocy fizycznej i psychicznej, świat się zacznie może walić... 
Ta niemoc jest nieodłączną częścią życia i zawsze prowadzi do powstania – nie może być inaczej.
 Człowiek może być uzdrowiony fizycznie i duchowo i ten DUCH jest ważniejszy od fizyczności, bo on daje Moc, iskrę w oku choć wszystko boli, on pozwala znaleźć piękno w zwykłym codziennym życiu, które staje się jedynym w swoim rodzaju...
 Nie czeka mnie, osoby nie całkiem zdrowej /śmiech/,nic  innego oprócz dwóch rzeczy: Życie lub Śmierć.

 Tych zdrowych czeka to samo... więc czego się bać?
 Życia? Umierania? Cierpienia?
 Przyjdzie na to czas,
 ze będę zastanawiać się, JAK to najlepiej przeżyć...

 I mówię Wam z perspektywy trumny a moze i urny, inaczej patrzy się na życie /śmiech/.  I niech nikomu się nie zdaje, że ominie go coś na tym świecie.

 Wszyscy bez wyjątku, jeśli chodzi o nasze światopoglądy, rzucanie słów, myśli ukryte, otrzymują za darmo to samo: Narodziny, Miłość w szerokim tego słowa znaczeniu, Cierpienie i Śmierć.

 A co z tymi Darami zrobimy i JAK je przeżyjemy  to już inny temat na posta, na życie...

 I co jest najważniejsze na tym świecie, który bez wątpienia pięknym jest? Miłość.
 To Ona ma tę niepowtarzalną moc odwracania biegu wydarzeń, przekształcania słabości w siłę.
Często uważa się, że życie ludzi chorych jest nie do przyjęcia.
 I jest to prawdą tylko wtedy, kiedy nie ma miłości.

 Kiedy się kocha jest kochanym, można znieść wszystko... i ból, i cierpienie, które przyszło nieproszone do naszego życia.
 Jednego nie doświadczysz w chorobie gdy kochasz i jesteś kochany: rozpaczy.

 I tej miłości Wam życzę na zabiegane dni przedświąteczne, abyście się nie wypalili  przez to bieganie po sklepach i nie stracili z oczu prawdy, że prezenty i cała reszta nie jest tak ważna, jak być z tymi którzy nas kochają i odwrotnie.

sobota, 15 grudnia 2012

O Sobieszewie…

Sobieszewo to wyspa i więc trzeba napisać: Wyspa Sobieszewska.
 W najszerszym miejscu wyspa ma około 10 km szerokości równoleżnikowej, a w najdłuższym miejscu około 6 km długości południkowej.
 Południe wyspy jest równinne i bezleśne.
 Północ porasta las Mierzei z wydmami w pasie nadmorskim.
 Wyspa ma także swoją górę, którą zwą Góra Mew o wysokości 32 m.n.p.m. Teren Wyspy ma łagodny mikroklimat.
 W czasach komunistycznych mieściło się tutaj wiele domów wypoczynkowych. Na Wyspę można wjechać tylko przez most pontonowy, który łączy Sobieszewo z lądem stałym.
 Most składa się z 9 przęseł, z których środkowe, o szerokości 30 metrów, jest ruchome i służy do otwierania mostu. Most liczy sobie 180,8 m długości i jest najdłuższym mostem pontonowym w Polsce.



 Na Wyspie Sobieszewskiej Pallotynki mają Dom Pomocy Społecznej dla dziewcząt. Historia domu sięga 1945 roku, który miał swoją siedzibę „Na Górce” czyli w naszym domu w Gdańsku i był to sierociniec dla dzieci. W sierocińcu znajdowały się dzieci, które potraciły swoje rodziny podczas II Wojny Światowej.
 Warunki bytowe były bardzo skromne. Siostry dobudowywały kolejne pomieszczenia. W roku 1953 roku Dom Dziecka pod wezwaniem św.Antoniego przestał istnieć.
 W marcu tegoż roku ówczesne władze państwowe zabrały wszystkie dzieci do innego ośrodka a Siostry otrzymały 45 dzieci /dziewczynek do 18 roku życia/ umysłowo chorych i z wadami fizycznymi.
  Dziećmi zajmowały się Siostry.
 Z biegiem czasu do pomocy zostały zatrudnione osoby świeckie.
 Trudne warunki lokalowe nie spełniały standardów dla prawidłowej opieki nad dziewczętami.
 W 1990 roku Wydział Zdrowia i Opieki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku zakupił w Sobieszewie Dom Wypoczynkowi dla Rolników.
 W styczniu 1991 roku otrzymałyśmy ten dom i dzisiaj jest naszą własnością.


 Dyrektorką domu jest s. Renata Boczar , która otrzymała w 2011 roku medal Matki Teresy z Kalkuty  - Owocem Miłości jest posługa.











 Nasz dom otrzymał także wyróżnienie "Zielone Serce".



Do naszego domu trafiają dziewczęta w różnym wieku i zostają w nim do śmierci. Na dzisiaj mamy 58 podopiecznych.
 Najstarsza ma 68 lat, najmłodsza lat 13. Cztery dziewczynki są sparaliżowane. Kilka porusza się na wózkach inwalidzkich.
 Nie można porównywać warunków, które miały nasze podopieczne „Na Górce” do tych, które mają w Sobieszewie...

 Miłość została ta sama i to jest najważniejsze, i patronuje temu domowi ten sam święty czyli Antoni.


 Siostra Renata zapewniała, że wszystkie kwiaty sama hoduje...



















































 I na koniec gwiazda domu: Wojtuś czyli kanarek!

W Polsce, w Bobolicach mamy podobny dom, a w Rudniku Dom Dziecka. 


piątek, 14 grudnia 2012

O Blogu 2012



Cóż, dostałam taki oto obrazek i wyróżnienie. Nie zamieściłam do tej pory żadnego z wyróżnień, które otrzymałam, bo uważałam, że jest wielu innych, którzy na to wyróżnienie zasłużyli..., ale raz jeszcze za wszystkie serdeczne dziękuję.  Nie zamierzam brać udziału w tymże konkursie, ale nominować do wyróżnienia  na BLOG 2012 /Blog OF 2012 THE YEAR/ trzeba koniecznie. Nie łatwa to sprawa... Tyle blogów i tyle samo ludzi z pasjami, talentami... Wyróżnił mnie Krzysztof zwany Caddicus Caddi -dziękuję.

Zasady zabawy:

Nominować blogi, które według mnie zasługują na wyróżnienie.
Poinformować blogerów, o tym, że są nominowani.
Podziękować blogerowi, który mnie nominował.
Dołączyć nagrodę na swoim blogu.


Jo; za cudowny świat przekazywany przez fotografię i tekst...
 Caddi; za wadzenie się z Panem Bogiem /śmiech/,
 wiedzę i humor...
 Natka; za krótkie teksty, które zapraszają do myślenia i inspirujące fotografie...
 Jasna za pasję życia...
 Meg; za przybliżanie piękna naszej Polski... 
Zbyszek; za miłość do piękna...
 Anna; za mądrość płynąca z serca... 
Laterna magica; za czary ze szkła...
 Stokrotka; po prostu za podróże i za Szczerbatego...
  DD; za zwyczaje, codzienne życie kobiety... 
Polowanie na Geparda; po prostu Afryka...
 Iw; za pokazywanie, jak być szczęśliwym...
 Operuję w Peru; za pasję życia....
Urden; za pasje życia także...



Mogłabym jeszcze nominować, bo Wszystkim Wam należy się ta nagroda... Kolejność blogów przypadkowa.




czwartek, 13 grudnia 2012

O Życiu...

„Skoro nie możemy dodać dni do swojego życia, musimy dodać życia swoim dniom”.
 Oto stawka w tej grze.
 Nic innego.
 Pytanie „dlaczego” doprowadza do szaleństwa.
 Na pytanie „dlaczego” nie ma odpowiedzi.
 Trzeba zadac raczej pytanie „jak” teraz żyć.
 To jest moje życie i przyjmę to, co niesie i nie choruję lecz po prostu żyję swoim życiem...

Polecam książkę Anne-Dauphine Julliand „Ślady małych stóp na piasku”


poniedziałek, 10 grudnia 2012

O pałacu….

Jak świat światem we wszystkich kręgach kulturowych wznoszono pałace czyli reprezentacyjne budowle mieszkalne, których celem nie była obrona tylko reprezentacja statusu, bogactwa...
Każdy pałac ma bramę...



 Największy spośród dworów w Oliwie o nazwie Quellbrunn znajduje się przy ulicy Polanki 124.
 Przylega do niego olbrzymi park z dwoma stawami.
 Najstarsza wzmianka o tymże pałacu pochodzi z 1631 roku. Jak to z dworami bywa zmieniają często właścicieli.
 Jesienią 1832 roku Dwór przeszedł przeszedł pod zarząd władz miasta Gdańsk, który utworzył tu przytułek dla bezdomnych. Po II wojnie światowej obiekt był użytkowany przez wojsko.
 W 1992 roku wojewoda gdański przekazał popadający w ruinę pałac Archidiecezji Gdańskiej. W dzisiejszym pałacu mieści się Między narodowe Centrum Ekumeniczne prowadzone przez Siostry Brygidki. Można zwiedzać piękny park i sam pałac. Mnie zachwyciły meble...


































P.S
Dostałam listy z Kamerunu. Jeden z nich napisała Agnes i Dawid. Dawid tylko się podpisał, bo pisać nie umie, ale na ogrodzie się zna.
Agnes, nasza prawa ręka w, skończyła prawie, że liceum i była nawet  w postulacie u sióstr zakonnych. Jednak na wakacjach spotkała Modesta /mąż/ i powołanie poszło w dżunglę afrykańską /śmiech/. List wzruszył mnie, a jeszcze bardziej jego zawartość... W kopercie znalazłam 2000 tyś kameruńskich franków. Przeliczając na euro daje to prawie trzy euro...
Dla nich to spora suma... Pierwsze moje skojarzenie: wdowi grosz, a drugie chcą abym wyzdrowiała, a do tego oprócz łaski Bożej potrzeba środków finansowych... W Kamerunie nie z każdym dzielą się swoimi pieniędzmi, a tym bardziej z białymi...
I jak to się ma do pałacowych wnętrz Międzynarodowego Centrum Ekumenicznego...