Na afrykańskich targowiskach można kupić bębny w różnych rodzajach, formach
i rozmiarach, bo jest on najbardziej rozpowszechnionym instrumentem muzycznym
Czarnego Lądu.
Wiele bębnów ma tajemnicze pochodzenie, opisywane w mitach i legendach,
a niektóre same w sobie są symbolami.
W naszym domu mamy dwa i często
używane są przez nasze dziewczęta do śpiewu. Muszę przyznać, że prawie wszyscy
Afrykańczycy śpiew, taniec, grę na bębnie posiadają z racji urodzenia w Afryce! Oni
nie muszą uczyć się tych rzeczy, oni rodzą się z talentem do śpiewu, tańca i gry na
prawie każdym instrumencie!!!
A mnie gra
na bębnie po prostu zachwyca! Grający wydobywa z bębna: dźwięk głuchy i ciężki, dźwięk ostry, wygrywa z tego instrumentu to, co chce uderzając dłońmi, palcami w
skórę pomiędzy środkiem bębna i jego brzegami i robi to z niesamowitą ekspresją,
a zarazem lekkością, która porywa do tańca.
Ja, coś tam wystukam, lepiej mi idzie
poruszanie się w rytmie bębna i mówią, że dobrze mi to wychodzi, jak na tę,
która jest nie stąd czyli Biała. Cóż jedenaście lat w Afryce robi swoje!
Jednak na bębnie najlepiej wychodzi mi... opieranie się na nim !
Muzyka afrykańska jest komunikatem, przekazem, mową dźwięków i gestów.
Bębny mają także bardzo ważne zadanie: przekazują informacje według ustalonych
reguł.
Zobaczyłam, dotykałam, jak do tej pory, największego tam-tama, który
jeszcze dzisiaj jest używany, jako środek komunikacji między ludźmi, a także,
jak na Afrykę przystało, ze światem bogów i duchów.
Tenże tam-tam należy do plemienia Bafoussam i był używany przy obrzędach inicjacji,
ogłaszał wojnę, zwycięstwo, śmierć króla...
Wojny dawno nie było, król ma się
dobrze, ale jak przyjdzie mu zejść z tego świata będą w niego „walić” i całe
Foumban i okolica nie będzie spała, tego jestem pewna!
Na rozpoczęcie wojny do uderzania w
tam-tam używano odciętych rąk przeciwników i takowe można zobaczyć... Na
tam-tamie może przekazywać wiadomości tylko człowiek do tego przeznaczony.
Dawniej dniem i nocą mieszkał w przeznaczonym dla niego domeczku...
Jak on w nim spał i mieszkał? Zawsze
był gotowy, aby w sobie wiadomy sposób powiadomić o ważnej rzeczy, która
wydarzyła się w plemieniu. Na rozpoczęcie wojny inne brzmienie, na zwołanie
narady wojowników, śmierć króla także inne brzmienie... Bębny afrykańskie i inne instrumenty muzyczne Afryki
to bardzo ciekawy temat, postaram się napisać o nich więcej.... Ludzkiej ręki
do „poklepania” tam-tamu... nie użyłam! Jak uderzać w tam-tam nie swoją i na domiar martwa ręką?! Zadowoliłam się zwykłym kijem.
I... tam-tam
nawet nie mruknął!
Nie wszystko nam Białym wychodzi... na afrykańskiej ziemi!
Wniosek: niewłaściwy człowiek chciał w niego
uderzyć i dlatego milczał, jak zaklęty... A ja byłam i jestem zadowolona, że
takie cudo widziałam, co widać na załączonej fotografii...
Napisałaś: "oni rodzą się z talentem do śpiewu, tańca i gry na prawie każdym instrumencie". Spodobało mi się to zdanie, bo jestem jego totalnym przeciwieństwem, szczególnie jeżeli chodzi o śpiew. Z tańcem jakoś bym sobie jeszcze poradziła. Często zastanawiałam się jak po dźwiękach bębna można zrozumieć co się chce przekazać, ale do tego trzeba mieć ucho i to coś! Lubię przyglądać się tym co na nich wystukują a jeszcze bardziej jak się w rytm "muzyki bębnowej" poruszają.
OdpowiedzUsuńDo twarzy Ci w tym habicie i z tym bębnem ;). Też mam wrażenie, że rdzenni mieszkańcy Afryki muzykalność wysysają z mlekiem matki, rytm słychać aż tu :). Jak zwykle u Ciebie nuta magii, niesamowite zdjęcia (takich bębnów w życiu nie widziałam ;)i ciepły klimat (i bynajmniej nie mam na myśli temperatury powietrza ;)
OdpowiedzUsuńJak ja im zazdroszczę tej wrodzonej umiejętności! Tej radości z grania, z tańczenia, jaką widać na pierwszym zdjęciu!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa relacja. Pozdrawiam;-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twoje posty.Można z nich się dowiedzieć tylu ciekawych rzeczy.Używanie odciętych rąk...masakra. Pozdrawiam miłą autorkę mojego ulubionego bloga.
OdpowiedzUsuńU mnie straszne rzeczy z... internetem...Dziekuje za wszelkie komentarze, odwiedziny itp
OdpowiedzUsuńNie bywam u Was, bo za duzo czasu zabiera otwieranie Waszych stron, ktore i tak sie nie chca otworzyc itp... Ubolewam nad tym faktem! Nasz serwer, a moze satelita, kto to wie, nie ma sie najlepiej, a przy okazji mamy wszyscy nadszarpniete nerwy, bo ze swiatem trzeba miec kontakt. Pracuje ostatnio, jako kierowca i na blogu cos znajdujecie dzieki temu, ze jestem czesto w stolicy. U nas leje i wszystko rosnie...jak na drozdzach a zielsko wszelkiego rodzaju i bez drozdzy!
Serdecznosci
Judith
Bardzo przyjemny i jednocześnie ciekawy post. Świetnie się czytało, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńHeja!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTemat fantastyczny. Ja w niedzielę byłem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie i tam też grali na bębnach. Ale jako podkład do muzyki rockowej.
Nie wiedziałem, że tam tamy takie wielkie moga być. Teraz wiem!
Na blogach mozna się wiele nauczyć i zobaczyć.
Ładnie się prezentujesz. Podziwiam Twoją pracę i oddanie.
To największa zagadka.
Pozdrawiam z Mazowsza walący w klawiaturę Vojtek
A propos.
OdpowiedzUsuńJa mam drewniane ucho jeśli chodzi o słuch muzyczny. Ale muzykę bardzo lubię.
Hej
rozbawiło mnie kiedy przeczytałam ze najlepiej wychodzi ci opieranie sie o bęben:)))
OdpowiedzUsuńfigury robiż niesamowite wrażenie!
W bardzo ciekawy sposób to opisujesz i pokazujesz.Sił ci życze w tej niełatwej aczkolwiek pięknej pracy.Zawsze podziwiam ludzi którzy bez reszty oddaja sie innym:)
Strasznie lubię bębenki! Od nich właśnie zaczęła się moja sympatia do reggae. Niby takie proste bimbanie, a wpada w ucho i nastraja pozytywnie :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Judith, ale ładna z Ciebie Siostra. Masz w sobie dużo uroku i radości. Piękne zdjęcia i bardzo ciekawe. :-)))
OdpowiedzUsuń