środa, 29 października 2014

O wieczności…

„Pan Bóg zabiera człowieka wtedy, gdy widzi, że zasłużył sobie na niebo”.
                                                                                                                           /Jan Grzegorczyk/


Mój szwagier, mąż mojej siostry Hani odszedł dzisiaj do Pana o godzinie 21,00...





                                                                                                 /autor zdjęcia: Kwiat/





P.S
Wierzę, że umiera się nie po to, by przestać żyć, lecz po to, by żyć inaczej...
Życie Jasia było prologiem. Jego śmierć jest początkiem, nie końcem...

wtorek, 28 października 2014

O jednej godzinie...

- Tato, możesz mi powiedzieć ile zarabiasz przez jedną godzinę.

 – Synu, co się stało, że interesuje cię ile twój ojciec zarabia przez jedną godzinę?

 – Nic się nie stało, ale chciałbym wiedzieć.

 – Zarabiam przez jedną godzinę 100 złotych... 

– Tato, możesz mi pożyczyć 50 złotych...

 – Hmm, ale z ciebie mądrala! Co chcesz kupić za moje ciężko zarobione pieniądze?
 Pewnie coś, co będzie za kilka dni leżało w kącie. Nie wiem czy ty kiedyś zrozumiesz ile człowiek musi się napracować na te 100 złotych!

 Syn posmutniał, powiedział ojcu dobranoc i poszedł do swojego pokoju. Ojciec zaczął się zastanawiać dlaczego był taki nerwowy... Jak mogłem wyładować swoje frustracje na moim synu. Może potrzebuje 50 złotych na książki... Ojciec zastukał w drzwi pokoju syna i wszedł.

 – Synu, spisz?

 – Nie śpię....

 – Synu, przepraszam cię za moje zachowanie, jestem trochę przemęczony.
 Pożyczam tobie te 50 złotych.

 Na twarzy chłopca pojawił się uśmiech, oczy zaświeciły dziwnym blaskiem. Spod poduszki wyciągnął zgniecione banknoty...

– Tato, dziękuję!

 –  Synu, co ty kombinujesz! Naciągnąłeś mnie na 50 złotych mając tyle samo pod poduszką!
 Ty naprawdę nie wiesz ile trzeba się napracować, aby cokolwiek zarobić!

 – Tato, ja mam teraz 100 złotych i mogę kupić od ciebie jedna godzinę!
 Będziesz mógł posiedzieć ze mną, porozmawiać, nie będziesz się spieszył, odpoczniesz trochę...





                                                                               /zdjęcie Krzysztof Sitkowski/





P.S
"Ludzie mówią, że czas to pieniądz, a ja wam mówię, że czas to Miłość!"
Człowiek bardzo często widzi wokół siebie pracę i jeszcze raz pracę, samochód, działkę, chce wybudować drugi dom, kupić nowy telewizor, zegarek szwajcarski, bo sąsiad takowy posiada, perły dla żony... i myśli, że to wszystko jest źródłem jego szczęścia... 
A wszystko to jest czymś wtórnym, co prędzej czy później przemija i dalej będziesz szukał szczęścia...
"Ludzie mówią, że czas to pieniądz, a jam wam mówię, że czas to Miłość!"
 /Kardynał Stefan Wyszyński/

niedziela, 26 października 2014

O pozorach...


Arbuz to dziwny owoc. 
W przeciwieństwie do innych, które im są dojrzalsze, tym mniej zieloną mają skórkę.
 Arbuz ma zawsze z wierzchu intensywną zieleń i po kolorze skórki  trudno rozpoznać jakość wnętrza. Arbuz może być przypomnieniem, że nie należy sądzić z pozorów. 
Istnieją jednak sposoby, by odróżnić arbuz dojrzały, dobry od niesmacznego.
 Kupując arbuza należy dokładnie go obejrzeć. Świeży arbuz powinien być ciemnozielony, twardy i jędrny na całej długości. Jeśli arbuz jest dojrzały, po stuknięciu w niego palcami usłyszymy „dudniący” dźwięk niczym z bębenka. Idealny arbuz, jeśli takowego znajdziemy
 /śmiech/, powinien być dość ciężki, ponieważ składa się głównie z wody. Wypadłoby zajrzeć jeszcze w miejsce gdzie arbuz łączy się z łodygą. W tym miejscu zobaczymy plamkę, która powinna być w kolorze żółtym i świadczy o tym, że arbuz jest dojrzały.
 Biała  oznacza, że arbuz jest jeszcze nie dojrzały.


Tak też w życiu istnieją zasady, które pozwalają odróżnić to, co jest dobre, od tego, co jest złe. Jaki człowiek jest dobry, jaki zły?
Szkoda, że po stuknięciu kogoś w ramię nie słyszmy dźwięku, który zakomunikowałby nam,
 że dany człowiek jest dobry /śmiech/.
 Codziennie spotykamy na swojej drodze wiele osób, każda z nich ma coś dobrego, trzeba
 to dostrzec. Nie sposób po pierwszym spotkaniu z człowiekiem powiedzieć o nim, że jest dobry lub zły. Poznanie człowieka dzieje się w czasie.

 Ja kieruję się w poznawaniu ludzi zasadą owoców...

”Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz
 są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia albo
 z ostu figi? Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce.
 Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców.
 Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone.
 A więc: poznacie ich po ich owocach” /Mt 7,15 – 20/.
 „Jest to najogólniejsza zasada rozeznania i najbardziej ostateczna. Nie działa ex post. 
Ważne w rozeznaniu, to ustalenie, co jest drzewem wydający owoce. Czyli mówiąc obrazowo, czy kwaśna jagoda pochodzi z drzewa, czy z chwastu wyrosłego na drzewie, a my przez nieuwagę wzięliśmy ją za część drzewa”./Hox były misjonarz/

 I jest jeszcze jedna zasada, która mówi o rozeznaniu duchów:

 „Umiłowaniu, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga,
 gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie /1J 4-1/.
 „Ta zasada pozwala przewidzieć możliwe przyszłe skutki, gdyż pyta głównie o motywację. Trudno bowiem uwierzyć, by duch pełen nienawiści, chętny do poniżania i posługiwania się kłamstwem namawiał do rzeczy wielkich i miłych Bogu” /Hox były misjonarz/. 

W dzisiejszym świecie mamy wielu proroków w owczej skórze, którzy rzeczywiście są drapieżnymi wilkami. Trzeba wielkiej roztropności, mądrości, rozeznania w stosunku
 do proroków dzisiejszego świata. Kłamstwo jest jednym z wielu znaków mówiącym o tym,
 że prorok jest drapieżnym wilkiem... 


Jak sprawdzić, czy arbuz jest świeży i dojrzały?

                                                                                                                                 /zdjęcie internet/



P.S
Jak rozpoznajecie dobrych i złych na tym świecie...?
Mój szwagier Jasiu, którego nazywamy Mecenasem jest umierający. Wczoraj przestały funkcjonować nerki, odżywiany jest kroplówkami i straciliśmy z nim kontakt...
Moja siostra Hania siedzi przy nim i opowiada, czyta, rozmawia, ale nie otrzymuje odpowiedzi... Okazało się raz jeszcze, ze Hania jest najważniejszą dla Niego osobą... Poznaje Ją po dotyku.
Gdy czuwają przy nim inni członkowie rodziny nie oszukają Jasia, który mówi:
- Haniu, potrzymaj mnie za rękę.
Kto inny podaje mu dłoń, a On jej nie chce. Ubrał się, gdy był jeszcze przytomny, wziął torbę
i na schodach zatrzyma go pielęgniarka. 
– Gdzie się pan wybiera?
– Idę do Hani... 
W nocy zrywa się i woła swoją żonę Hanię...
I jeszcze raz, tym razem przy końcu Jego dni okazuje się, jak bardzo kocha swoją żonę Hanię...
Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć o Jasiu, że jest dobrym człowiekiem, w którym nie ma podstępu...
Kiedy ostatni raz widziałam Jasia płakał przy pożegnaniu mówiąc do mnie, że już się nie spotkamy. Do s. Mieczysławy powiedział, że chce, aby przyjechała na Jego pogrzeb...
Modlę się o łaskę bycia Hani przy śmierci Jasia i o to, aby odszedł, jeśli już musi 1 listopada.
W tak wielkie święto, kiedy wspominamy Wszystkich Świętych, którzy są już po drugiej stronie, niemożliwe, aby nie otrzymał łaski nieba. I Mieczysława musi wrócić na czas, bo pojechała do Ziemi Świętej... Będzie w domu 30 października.
Jeśli się modlicie..., proszę wspierajcie Jasia i Hanię.

środa, 22 października 2014

O uprzejmej odpowiedzi…

Siostry Pallotynki pracują w Kongo dawnym Zairze. Nazwa Kongo oznacza myśliwy i pochodzi od ludu Bankongo. Mieszkańcy Kongo to pogodni, otwarci ludzie. Siostry nie doświadczyły złośliwej przebiegłości, która cechuje niektóre plemiona afrykańskie.
 Trzeba jednak właściwie postawić pytanie, które kierujemy do mieszkańca Kongo.
 – Czy ta droga prowadzi do Kanangi?
 – Tak, odpowiada Kongolijczyk.
 A prawdę mówiąc była to droga prowadząca w przeciwnym kierunku.
 Dlaczego podaje jeden i drugi odpowiedź twierdząca?
 Dlatego, że są grzeczni, nie chcą dać pytającemu do zrozumienia, że się myli. Będąc w Afryce trzeba patrzeć i słuchać, aby dobrze zrozumieć mieszkającego tam człowieka. Siostry musiały nauczyć się formułować we właściwy sposób pytanie i w ten sposób uzyskać właściwą informację. Trzeba zapytać bardzo konkretnie... 
– Jak dojechać do Kanangi?
 Dostaniesz właściwą odpowiedź, ale stracisz trochę, albo więcej czasu. Pytany udzieli szczegółowych wyjaśnień, objaśnień, gdzie i jak dojechać do owej miejscowości, bo czuje się odpowiedzialny za udzieloną informację.









P.S
Mówią, że jeszcze nikt nie stracił na uprzejmości, ale na jej braku owszem. Koniecznie trzeba używać, jak najczęściej dobrych manier i uprzejmości wobec wszystkich, za wyjątkiem tych, którzy mówią złośliwie /śmiech/! Dobrymi manierami można zdobyć przyjaciela i tymi samymi dobrymi manierami doprowadzić wroga do szału... i to musi być komiczne!
Antoni Czechow powiedział: „Są ludzie, których uprzejmość jest gorsza od beszczelności”
i takowych ludzi w naszym świecie coraz więcej... Wystarczy otworzyć telewizor.
Prawdę mówiąc nie oglądam, ale jak jestem u mojej siostry Hani to z grzeczności patrzę i słucham światowych wiadomości z telewizyjnego ekranu.
Jestem przerażona słowami, które mówi się z uprzejmością i szerokim uśmiechem na twarzy.
I leje się słowna woda, która wydaje się być miodem, który nie jest słodki i dobry na rany tego świata.

Drogi kameruńskie na zdjęciach są prawdziwe /śmiech/!

sobota, 18 października 2014

O przystanku autobusowym....

Ile razy spieszyłam się na przystanek komunikacji miejskiej z jedną myślą w głowie:
 spóźniłam się, autobus na pewno już odjechał!
  Wreszcie dobiegłam i zobaczyła ludzi drepczących w miejscu z zimna... Jeśli ludzie stoją na przystanku, to jest nadzieja, że autobus nie odjechał.



Mówią, że nadzieja jest matką głupich...
 Stwierdzam u schyłku mojego życia, że nadzieja jest matką mądrych. Ten kto ma nadzieję
 żyje lepiej, mądrzej, patrzy, ogląda. Nasze istnienie nie może być bezmyślne, ale ma być mądre, ma być szczęśliwe. Żyjemy w takim świecie, gdzie codziennie mamy do wyboru:
 uwolnić kogoś albo zniewolić,
 oskarżyć albo usprawiedliwić,
 skrzywdzić albo uleczyć...
 Codzienna walka dobra ze złem. Za tą walką ukryte jest pragnienie szczęścia. 
Miliony ludzi codziennie zastanawia się po co ja żyję?
 Żyję po to, aby być szczęśliwym.
 Co daje tobie szczęście?
 Wszystko na tym świecie jest płynne, nic nie jest stałe, wszystko przemija, 
leje się jak woda; miłość, przyjaźń, radość, cierpienie, władza, pieniądze, dzieci, rodzice, pokój, wojna, koty, pory roku, prawo, religia, o czymkolwiek pomyślicie NIC nie macie tutaj na stałe, 
na wyłączność, bo wszystko, co należy do tego świata po prostu przemija.
 Ten świat nie jest metą mojego istnienia. Wdziera się nachalnie do mojego życia
 przeświadczenie milionów ludzi, którym dzisiejszy świat mówi, udowadnia,
 że istnieje tylko to życie. Jeżeli istniej tylko to życie dlaczego odczuwamy ustawiczny brak pełni, czegoś mi brak i wiem, że nic i nikt na tej ziemi nie jest w stanie wypełnić we mnie tego pragnienia. Wspinamy się po schodach tego życia, zatrzymujemy się zbyt długo na
poszczególnych stopniach myśląc, że wreszcie znalazłem szczęście, pełnię... 
A przecież nikt nie mieszka na schodach. 
Trzeba odrywać się od tych stopni, aby pójść dalej, wznieś się wyżej.

Gdziekolwiek jestem,[...]
 ukrywam przed ludźmi przekonanie,
 że nie jestem stąd.
 Jakbym był posłany, żeby wchłonąć jak najwięcej 
barw, smaków, dźwięków, zapachów,[...]
 przemienić co doznane
w czarodziejski rejestr i zanieść tam, skąd
 przyszedłem.

                                                                                        /Cz.Miłosz/

Nie daj się zwieść, że po śmierci nie ma nic. Wyrywana jest dzisiaj z serca nadzieja życia wiecznego. W Boga wierzy wielu, ale w życie wieczne wielu już nie wierzy...

Jak daleko sięgam pamięcią, zawsze chciałem być
 w niebie.
 Żyłem tutaj, wiedząc, że jestem tutaj tylko tymczasem.
 Że kiedyś będzie mi dane wrócić do mojej
niebiańskiej ojczyzny.
 Nie żebym nigdy nie myślał: po śmierci nic nie ma...

                                                                                       /Cz.Miłosz/

 Co to jest życie wieczne? Przedłużenie doczesnego życia...
 Nie jest to kontynuacje tego życia, to jest diametralnie, jakościowo, gatunkowo coś innego.
 Św. Tomasz z Akwinu mówi, że podstawowym przedmiotem naszej wiary jest to, co czyni nas szczęśliwym. Kiedy to wyjaśnia mówi, że jest to życie wieczne.
 Życie wieczne czyli szczęście, pełnia, której ciągle nam brak!
 Radykalnym atrybutem Boga jest to, że jest wiecznie żywy i tym życiem chce się z nami podzielić. Przygotowuje nas do tego przez całe nasze życie, objaśnia, otwiera oczy, 
rzuca na kolana, daje poznać siebie przez nasze zmysły, otaczający nas świat przyrody, drugiego człowieka...

I czyż każde z nich nie musi wtulać się w Wiecznie Żyjącego,
W Jego zapach jabłek, szafranu, cynamonu, goździków, kadzidła,
W Niego, który jest i który przychodzi
 Z jasnością jarzących się woskowych świec.
                                                                                                                    /Cz. Miłosz/
                                                                                            

 „Nasze życie może jednak rozminąć się z tym, co Bóg nam przygotował. Brak myślenia o szczęściu, o życiu wiecznym w większości przypadków, a w mniejszej liczbie po prostu wielka pycha, upór i niechęć do Boga, nienawiść sprawia, że ścieżka potępienia także jest możliwa.”
                                                                                        / O.Augustyn Pelanowski/

 Śmierć jest po stronie życia, jest owocem życia...

 Nie mnie rozsądzać, jak to jest z tym Piekłem i Niebem.
 Ale w tym świecie za dużo ohydy i brzydoty,
Więc musi być gdzieś prawda i dobro, to znaczy musi być Bóg.
                                                                   
                                                                                           /Cz. Miłosz/








P.S
Rzeczywistości życia wiecznego nie da się wyobrazić, ubrać w słowa... Droga jest pełna schodów i trzeba pamiętać, że schody nie są naszym celem, na schodach się nie mieszka.
Po nich mam dotrzeć do celu, który na dzisiaj tak trudno zobaczyć.
Przemijanie mnie nie zasmuca... Stoję na przystanku tego świata, wierzę, że autobus nadjedzie
i chcę dać tę pewność innym... 

Jeżeli Boga nie ma,
to nie wszystko człowiekowi wolno.
Jest stróżem brata swego
i nie wolno mu brata swego zasmucać,
opowiadając,że Boga nie ma.    
                                                  / Cz. Miłosz/















czwartek, 16 października 2014

O różnicach…

Jedna z sióstr przyniosła dzisiaj ze szkoły pewien tekst, który bardzo nas ubawił....  Między kobietą i mężczyzną da się zauważyć pewne mniejsze lub większe różnice, a próbują nam wmówić, że się nie różnimy!!!

Przezwiska: 
-  Kiedy Kasia, Ania i Magda idą gdzieś razem, będą zwracać się do siebie per Kasia, Ania, Magda.
- Kiedy Staszek, Karol i Tomek idą gdzieś razem, będą się zwracać do siebie per Łysy,
Lolek i Drzazga.

Jedzenie:
- Kiedy Staszek, Karol i Tomek poproszą o rachunek, każdy zrzuci się po 20 zł, nawet jeśli rachunek będzie 32,50 zł. Wszyscy powiedzą, że nie mają drobnych i żaden nie będzie domagał się reszty.
- Kiedy dziewczyny dostaną rachunek, któraś sięgnie do torebki po kalkulator.

Kasa:
- Facet zapłaci 5 zł za rzecz wartą 2 zł, jeśli jest mu potrzebna.
- Kobieta zapłaci 2 zł za niepotrzebną rzecz wartą 5 zł, jeśli ta jest w przecenie.

Łazienka:
- Mężczyzna ma w łazience 6 rzeczy: szczoteczkę i pastę do zębów, piankę i maszynkę do golenia, mydło, ręcznik.
– Kobieta przeciętnie ma w łazience na wyposażeniu 337 przedmiotów, z czego facet poprawnie jest w stanie zidentyfikować 20.

Kłótnie:
- Do kobiety należy ostatnie zdane w każdej kłótni.
- Wszystko, co powie później facet jest początkiem nowej kłótni.

Przyszłość:
- Kobieta martwi się o przyszłość, dopóki nie wyjdzie za mąż. 
- Mężczyzna nie martwi się o przyszłość, dopóki się nie ożeni.

Sukces:
- Mężczyzna sukcesu to taki, który zarabia więcej niż może wydać jego żona.
- Kobieta sukcesu to taka, która takiego mężczyznę znajdzie.

Małżeństwo:
- Kobieta wychodzi za mąż mając nadzieję, że facet się zmieni, czego ten nie robi.
- Mężczyzna żeni się mając nadzieję, że kobieta się nie zmieni, co ta znienacka robi.

Strojenie się:
- Kobieta wystroi się do wyjścia na zakupy, podlewania kwiatków, wyjścia ze śmieciami, odebrania telefonu, przeczytania książki i odebrania poczty.
- Mężczyzna wystroi się na ślub i ewentualnie na pogrzeb.

Naturalność:
- Mężczyzna budzi się, wyglądając tak samo dobrze jak wtedy, kiedy kład się spać.
- Kobiety z jakiegoś powodu psują się w ciągu nocy.

Potomstwo:
- Kobieta wie wszystko o swoich dzieciach: o umówionej wizycie u dentysty, romansach, najlepszych kolegach, ulubionym jedzeniu, skrywanych obawach, marzeniach i snach.
- Mężczyzna w pewnym stopniu jest świadomy, że w jego domu mieszkają jacyś mali ludzie.

I złota myśl na deser:
Ożeniony mężczyzna powinien zapomnieć o swoich pomyłkach. Nie ma sensu, aby dwoje ludzi pamiętało o tym samym!!!!




                                                                                       / zdjęcie internet/




P.S
Najbardziej przemawia do mnie łazienka!!!! Nie wiem dlaczego, my kobiety, mamy tyle różnorodnych rzeczy w tej nieszczęsnej łazience /śmiech/!!!

wtorek, 14 października 2014

Mimo wszystko...

                                                                   Mówisz
                                                             żeby kochać mimo wszystko
                                                             żeby nie porzucać nadziei
                                                                   mówisz
                                                             że warto iść naprzód
                                                             i dobro zasiewać
                                                             mimo wszystko
                                                                   mówisz niezmiennie 
                                                             i chyba Ci uwierzę
                                                             gdybym nie wierzyła
                                                             nic by nie pozostało
                                                             mimo wszystko.     
                                                                                                 /Barbara Wojcik/




                                                                                                      /zdjęcie internet/




P.S
Mimo wszystko...
Broniłam się przed lekami przeciwbólowymi, bo gdzieś tam tkwiła myśl: biorąc leki
przeciwbólowe zacznę zjeżdżać z górki mojego życia.
I zaczęło się jazda z gór... Jadę powoli i będę jechać, jak najwolniej, będę podziwiać wszystko
i wszystkich...
Mimo wszystko kocham Cię życie...
Moja ulubiona piosenkarka Duffy i jej piosenka Mercy...
Posłuchajcie razem ze mną i... zatańczmy... pomimo wszystko, pa!


                            Atmosferę i wydarzenia wokół ciebie tworzy to, co jest w tobie...
                                                                                                                                                      /Bridget Jones/


wtorek, 7 października 2014

O Poziomce...

Moje wyjazdy do Bydgoszczy często kończą się pobytem u mojej siostry Hani, która mieszka o rzut beretem od tego miasta.
 I tym razem odwiedziłam Janka i Hanię razem z s. Mieczysławą. Dostałyśmy nakaz /śmiech/ przyjechać po ekologiczne jesienne owoce, warzywa, miodzik, wioskowe jajka i... dwie gąski! Prawie wszystkie przyjaciółki Hani darowały nam coś smacznego:
 wiejskie kiełbaski,
 soki,
 marmolady, 
grzybki marynowane i suszone,
 i znalazła się w darach nalewka z malin
 na jesienne i zimowe przeziębienia i nie tylko /śmiech/!
  Życie na wiosce jest przedziwne: tutaj wszyscy się znają, problemy innych stają 
problemami wioski... Wszyscy pomagają Jankowi i Hani w prowadzeniu gospodarstwa,
 które jest teraz na barkach mojej siostry.
 Ktoś zaorał pole, ktoś pomógł zebrać ziemniaki, zerwać jabłka i gruszki, które w tym roku bardzo obrodziły...  W czasie naszego pobytu zmarł nagle Zygmunt, stary kawaler, który mieszkał sam nie licząc trzech psów i kilku kotów.
Zyguś,
bo tak go nazywano, codziennie był na porannej kawie u Joli przyjaciółce Hani lub u Hani.
 Często mówił, że ma mały problem, bo nie wie, która z pań bardziej mu się podoba /śmiech/! W spiżarce Zygusia stały zaprawy ze wszystkiego, co rośnie w sadzie, warzywniaku i lesie... Cała wioska była na pogrzebie.
 I jak to będzie bez Zygusia, który pomagał wszystkim...?
 Hani mówi, że trzeba żyć dalej... Ona coś o tym wie... 
W styczniu tego roku stwierdzono chorobę nowotworową u Janka jej męża... rak trzustki .
 W marcu dowiedziała się, że jej jedyna siostra powoli umiera bez nadziei wyleczenia... Dwie najbliższe jej osoby... umierają. Na początku było nam trudno.
 Płacz, pretensje do świata i Boga, ale wreszcie przyszło zrozumienie, że moja choroba jest moją chorobą, choroba Janka jest jego chorobą. To jest nasze życie, które się kończy,
 a Ona Hania ma swoje życie, które jest jej życiem nie naszym. My odejdziemy, a ona musi żyć dalej swoim życiem, ale już bez nas. 
 Jesteśmy sobie na teraz, na ten czas zadani, mamy sprawić, żeby dany nam czas był czasem szczęśliwym, dla Niej i dla nas, bo przecież wszystko, co najlepsze jest zawsze przed nami!

 Moja siostra jest, jak poziomka,
 która ma niepowtarzalny smak i aromat i jest jak lato i słońce...



















P.S
To, co za nami, i to, co przed nami, niewiele znaczy w porównaniu z tym, co tkwi w nas /R.Emerson/. I to jest najważniejsze; dzielić się tym, co tkwi w nas i nie można zapominać o tym, że tylko my decydujemy, jak wykorzystać czas, który jest nam dany...
A kto ma najwięcej czasu?
Tylko ten, kto niczego na później nie odkłada. Nie odkładajcie na później niczego, bo możecie nie zdążyć... Pojechaliśmy nad jezioro do miejscowości Kujanki...
Nie dziwcie się, że Judytka w spodniach i w czapce, bo do Bydgoszczy podróżuję bez habitu....
A moja siostra, jak Poziomka!!!!