Wystarczy
wyjechać trochę za miasto, a oczom ukazują się łaki, pobocza dróg porośnięte
mleczami. Nazywam je niepospolicie pięknymi i wspominam czasy, w których nosiłam
wianek z mleczy, leżałam w nieprzyzwoicie zielonej i pachnącej świeżością
trawie, a wkoło mnie było także nieprzyzwoicie żółto, a nad głową błękitne niebo
i w końcu brudne dłonie od robienia wianków...
Co tam dłonie! Głowa była
wystrojona w mleczowe kwiaty, i w głowie kolor żółty, który oznaczał tylko jedno:
kocham cię ŻYCIE! Mlecze zaczynają zmieniać się w dmuchawce, to takie dziwne
uczucie przemijania, a przecież wiosna dopiero co się zaczęła...
Mlecze w większości wydały już nasiona, dlatego powietrze wypełniają leciutkie jasne drobinki. Śpieszą się bardzo...
Mlecze w większości wydały już nasiona, dlatego powietrze wypełniają leciutkie jasne drobinki. Śpieszą się bardzo...
Ktos powiedział: „Nie wolno dopuścić do wysiania się mleczy, gdyż w następnym roku
wyrosną dosłownie wszędzie - na poboczu dróg, na rabatkach, w winnicach, na
dziedzińcach kościołów, w ogrodach, nawet w szczelinie muru i bruku – tak więc
w ciągu zaledwie roku, może dwóch, trzech lat, nie będzie już nic poza
mleczami, które zaleją wiejskie i miejskie okolice...” /J.Harris/
Od zawsze lubiłam
okrągłe i postrzępione kwiaty mleczy i jakoś nie ma ich aż tak wiele, jak na mój gust!
Póki co zabierajcie się za robienie winka z
mleczy!
Wino rozwesela serce człowiek...
Więc trzeba przygotować:
3 litry kwiatu mlecza, 3
cytryny, 3 pomarańcze, 300 dkg rodzynek, 1 łyżeczka drożdży winiarskich, 1 łyżeczka pożywki winiarskiej 1,5 kg
cukru, 4,5 litra przegotowanej zimnej
wody.
Kwiaty włożyć do garnka zalać 3
litrami gorącej wody, przykryć ściereczką i pozostawić w chłodnym miejscu.
Trzeciego dnia wieczorem przelewamy płatki z wodą do garnka z grubym dnem,
dodajemy 1,5 litra zimnej, przegotowanej wody. Dodajemy startą skórkę z cytryny
i pomarańczy, sok z cytryny, pomarańczy oraz miąższ pomarańczowy. Wsypujemy do
naszej mleczowej mikstury cukier i podgrzewamy na małym ogniu aż się rozpuści.
Odstawiamy, aby schłodziło się do temperatury pokojowej. Dodajemy następnie
łyżeczkę pożywki winiarskiej lub wcześniej przygotowane drożdże wg.instrukcji.
Przelewamy miksturę do gąsiorka lub innego odpowiedniego naczynia gdzie winko
będzie dojrzewać! Czwarty, piąty dzień drożdże pracują za nas, a dnia szóstego
wieczorem lub siódmego rano przecedzamy naszą nalewkę /powinna mieć piękny,
złoty kolor/ i wlewamy do uprzedni przygotowanych butelek, w których znajdują
się wsypane rodzynki. Butelki dobrze zakręcamy i odstawiamy w ciemne miejsce,
niech wino dojrzewa. Według książki powinno dojrzewać od 6 do 12 miesięcy...
Podobno po trzech miesiące jest już niezłe! Warto jednak poczekać te 6
miesięcy... Wino, aby dojrzeć potrzebuje
czasu, nieprawdaż?
Dla
tych, co czekać nie lubią proponuję przyrządzić sałatkę wiosenną z młodych,
surowych liści mniszka.
Może, to nie to
samo, co winko, ale ku zdrowotności także/śmiech/! Pamiętać należy, aby kwiaty i liście mleczy
zbierać na łąkach daleko od jakiejkolwiek drogi asfaltowej...
P.S
”Korzenie
mleczy są silne, muszą być takie, żeby znaleźć pożywienie. Kwitną tylko przez
jeden sezon, a potem, kiedy wydadzą nasiona, przenoszą się dalej z wiatrem, aby
przeżyć. Ile nasion wsialiśmy w swym życiu? Ciekawe co z nich wyrosło pod nasza
nieobecność. Ciekawe, czy nasz przemarsz pozostawił ślad, choćby niewielki, na
tej ziemi.
Jak ludzie nas wspominają? Z czułością? Obojętnie? Czy w ogóle nas
pamiętają, czy może czas zatarł nas całkowicie w ich umysłach i sercach...?”
/J.Harris/
Lubię ten sen, kiedy śni mi się łąka pełna
kwiatów, a który ma możność stać się prawdziwy: pośrodku siedzę ja i plotę
wianek z postrzępionych żółtych kwiatów mleczy, jak mój żółty kubek, a nade mną
błękitne niebo i żółte słońce...
Lubię mlecze jako kwiaty... Z rozczuleniem wspominam lato, kiedy nosiłam żółtego mlecza zatkniętego w dziurkę czarnego swetra po mojej Mamie.
OdpowiedzUsuńAle teraz czasem patrzę na żółte trawniki przed domem (serio, nie zielone tylko żółte) i zastanawiam się, dlaczego co roku czekają z kszeniem aż niemal wszystkie te żółte kwiaty zamienią się w dmuchawce. Czy po to, by w kolejnym roku trawniki były jeszcze bardziej żółte?
Na ścianach naszego salonu wiszą zdjęcia - dziadków, pradziadków... Pamięć jest ważna. Korzenie są ważne. Ale chyba ważniejsze jest to, o czym piszesz - czy żyjemy tak, by z naszego życia inni mogli coś zaczerpnąć...
Serdeczności!
Wiec, ten ktos mial racje... z roku na rok coraz wiecej zoltych mleczowych kawiatow... Jestesmy jak te mleczowe nasionka...
UsuńJ.
O, wino z mlecza.... nie wiedziałam...
OdpowiedzUsuńChyba wino da się zrobić ze wszystkiego :-)))
Piękne te łąki...
Prawie ze wszystkiego! W tym wzgledzie czlowiek ma zawsze pomysl!
UsuńJ.
zdumiewa mnie to, że potrafią zakwitnąć na drugi dzień po koszeniu trawnika. Muszę tu dodać, że mam bardzo tolerancyjnego sąsiada - u niego trawnik ze stokrotkami, wypieszczony, bez jednego chwasta, a u nas z tymi mleczami. Nie dopuszczamy do rozsiania dmuchawców ale zdaję sobie sprawę, że od nas "przełażą" do niego i chwasty, i mszyce, i trześniówka, bo nie pryskamy. Mam wrażenie, że wszystko chce żyć więc nie muszę tak bardzo tępić a i tak wystarcza dla wszystkich i owoców, i kwiatów. Ale jego zabiegi przez nas niestety nie są takie skuteczne.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam.
... bo nie mozliwe jest, aby wytepic wszystko, co nam sie nie widzi...
UsuńJ.
Mlecze to jeden z majowych symboli przyrody. Uwielbiam takie zamleczone połacie łąk. Zawsze dzieciaki zrywają i dają mi mlecze... więc jest to mój ulubiony "kwiatek dla mamy" ;).
OdpowiedzUsuń... i jest zolty czyli RADOSNY!
UsuńJ.
mlecze to wysłannik słońca, którym powierzono do wypełnienia misję na ziemi :)
OdpowiedzUsuń...pieknie napisane!
UsuńJ.
Myślałam dokładnie wczoraj o tym samym co Ty- tak u mnie już są dmuchawce...
OdpowiedzUsuńA dziewczynka- mała Judytka to jak na moim obrazie( jest w którymś z moich wiosennych postów), zobacz...
A co posialiśmy... też o tym w moim ostatnim poście- zapraszam Judytko;-)
... jak dmuchawce, co roku przemijamy wiecej i wiecej, ale poki co wracamy jeszcze choc zupelnie inni...
UsuńJ.
Wianki z mleczy... ech to były czasy. Bieganie boso po łące uważajac by nie nadepnąć na żabę! Błekitne niebo, zielna pachnąca łąka i zapach mleczy...
OdpowiedzUsuńMoze tak właśnie wygląda raj?
Serdecznosci
... i jeszcze bieganie po deszczu i w deszcu na bosaka i w majkach tylko /smiech/!!!
UsuńJ.
Dzieciństwo sie przypomina:)
OdpowiedzUsuń... i gdybym miala wiecej czasu poszlabym na laki i plotla wianki...
UsuńJ.
Wino z mlecza? Sałatka z mniszka? Zupełnie obce mi smaki...
OdpowiedzUsuń... moze warto posmakowac...?
UsuńJ.
ja ubie te żóte pola i rowy....zwiastuja wiosnę :)
OdpowiedzUsuń... i jasz szybko przekwitaja...
UsuńJ.
Mlecze zawsze mi się kojarzą z piękną łąką mojego dziadka...
OdpowiedzUsuń... a mnie z bezkresem, na ktorym widac tylko kolor niebieski, zielony i zolty...
UsuńJ.
Wspomniałam tu kiedyś o pewnym śnie z dzieciństwa, w którym widziałam świat z tamtej Twojej notki. W tym świecie ze snu też były tylko te trzy kolory. Nie było czerwonego i zawsze próbowałam się oszukać i we wspomnieniach go domalowywałam... Już nie będę tego robić.
UsuńŚciskam Cię, Judith
Ja też nosiłam takie wianki ach co to były za czasy. Pokażę przepis mojemu mężowi - może skusi się hehe... ;)
OdpowiedzUsuń... i przyjdzie czas na Twoje dzieci, ktore pokochaja laki z mleczami...
UsuńJ.
Podejrzewam, że Szymon wianka raczej nosić nie będzie ale za to dmuchawce wszystkie będą jego hehe....
Usuńmlecze to jeden z najpiekniejszych akcentow wiosennych w Polsce...niech sie rozsiewaja, wygladaja tak slicznie i optymistycznie ma trawnikach i wszedzie gdzie sie da im rosnac, w Warszawie na Ursynowie, gdzie czasem pomieszkuje, wszystkie przydrozne i sroddrozne trawniki az kluja oczy ich zolcia...podejrzewam ,ze wladze dzielnicy nie kosza traw w tym okresie bo sa swiadomi ich piekna...kosiarka sie pokazuej pierwszy raz po ich przekwitnieciu...chwala in za to! Judytko...wszystkiego najlepszego
OdpowiedzUsuń...bo kolor zolty to optymizm...
OdpowiedzUsuńJ.
Winko z kwiatów mleczy? No, no - pierwsze słyszę!
OdpowiedzUsuńMaj nie byłby tak piękny bez żółtych mleczy. Wokół mnie jest ich pełno i nie wytworzyły jeszcze dmuchawców. Kwitną także obficie stokrotki. Nie walczę ani z jednymi ani z drugimi. Bezkarnie wyrastają mi ponad trawę.
OdpowiedzUsuńA o winie z kwiatów mniszka dowiedziałam się z Twojego postu.
Uściski :)))
Kiedy nie potrafiłam pleść wianków, prosiłam o to mamę.
OdpowiedzUsuńTeraz mam ochotę zrobić wino z kwiatów mlecza, ale nie mam warunków, za to udało mi się zrobić kilka słoiczków syropku. W zimie się przyda.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo lubię mlecze - i oglądać i fotografować...
OdpowiedzUsuńA wina z mleczy nie próbowałam :)
Żona robi sok z mleczy, wychodzi coś o konsystencji miodu, dobre lekarstwo.
OdpowiedzUsuńJa dzięki mleczowi, a właściwie dmuchawcowi pojechałem kiedyś do Londynu :)
A ja tam lubie mlecze:)) Moje dziecko na nie mówiło "słonecze". Robię z nich miodek, ale Twój przepis zaraz sobie drukuję, takiego winka jeszcze nie piłam, a w Kaczorówce kwitną, jutro tam jadę!!
OdpowiedzUsuńJa też mam takie wspomnienie. Kojarzy mi się z błogością, radością i bezpieczeństwem. Wtedy jeszcze wierzyłam, że życie może byc proste i nie wiedziałam ile od tamtego czasu się zmieni, niekoniecznie na lepsze :)))
OdpowiedzUsuńdo wczoraj nie wiedziałam, że mlecze są jadalne .... człowiek się uczy całe życie :) mnie tak jak PolyyAnnie mlecze kojarzą się z dzieciństwem..... kiedy jeszcze wszystko było proste. Judytko, ty zostawiasz po sobie piękne ślady.....
OdpowiedzUsuńim wiecej mleczy,tym piekniejsza łąka,tylko zdjać buty i biegać boso,
OdpowiedzUsuńwianki plotło sie kiedyś,ech,wspaniałe dzieciństwo Judyto...
nie wyobrażam sobie wiosny bez łąki pełnej mleczy...żółtych słoneczek...
U mnie już przekwitły.
OdpowiedzUsuńPrzepis na dobre winko , obniżające cholesterol jest nieodzowny- zanotuję w kajecie. Bardzo dziękuję.
Nadal Judith jesteś w sercu tą małą dziewczynką, która robi wianki z mleczy.
Niechaj dzisiaj na żółto wiruje świat.
Serdecznosci
Piękne... Może te kolory mleczy, trawy i nieba to lekarstwo na łzy...?
OdpowiedzUsuńO winku nie słyszałam, za to słyszałam i nawet raz przymierzałam się do zrobienia miodu z płatków kwiatów mleczy, ale nic z tego nie wyszło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Chyba nie ma miejsca by nie kwitł, kwitnie na trawnikach w miastach, w rowach, na łąkach, w ogrodach, mlecz z żółtymi kwiatami zawsze kojarzy mi się z wiosną i wiankami na głowach. Teraz mało kto je plecie, szkoda trochę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
i ja wianki nosiłam i w trawie leżałam....
OdpowiedzUsuńa teraz? niech się rozsiewają, u mnie są wszędzie, bardzo lubię mlecze
A ja z mniszka robiłam dziecku syropek.
OdpowiedzUsuńBył taki pyszny, że moje dziecko piło go z potrzeba i bez potrzeby.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Żółty, zielony, niebieski, jak w dziecięcej wyliczance:)
OdpowiedzUsuńoptymizm, nadzieja, ufność... piękne zestawienie! Cała Judyta?! /śmiech/
Przepis na wino muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuńSiostro Judyto, jak to jest?
OdpowiedzUsuńNapisałaś kilka miesięcy temu: " Kogo Bóg darzy wielką miłością, w kim pokłada wielkie nadzieje, na tego zsyła wielkie cierpienie, doświadcza go nieszczęściem... ". Słyszałam to już gdzieś. Ale proszę, wyjaśnij mi, jak to jest...? Jak to działa? Jaką nadzieję pokłada Bóg w cierpiącym? Dlaczego wybrańcowi zsyła cierpienie?
Potrzebuję to wiedzieć.
Coz, na dzisiaj wiem, ze wszyscy cierpimy... Co to jest wielkie cierpienie? Miec raka, czy to wielkie cierpienie? Komus umarlo dziecko, ktos jest przykuty od lat do lozka,inny nie ma nog, nieslusznie posadzony, zdradzona zona, maz, samotnosc... Nie wiem kiedy jest wielkie cierpienie, wazne jest w jaki sposob czlowiek je znosi. I na pewno w chrzescijanstwie nie ma kultu cierpienia i bolu, jest kult Chrystusa, ktory pokazal, jak zyc we wszystkich wymiarach tego zycia. Nie uwazam, ze bardzo cierpie i mysle, ze nigdy nie bede myslala, ze cierpie wiecej niz inni... Cierpienie poszczegolnego czlowieka jest na jego miare i jest nieporownywalne do innego cierpienia. Tacy, jacy jestesmy naprawde, okazujemy sie w cierpieniu. Brzmi to jak slogan, ale tak niestety jest. Dlaczego ten dobry czlowiek tak cierpial, skoro byl tak wierny Bogu? Ten moralny uniform dobroci i prawosci, gdy zostanie zdarty przez cierpienie, odslania czlowieka... Cierpienie nie spada na czlowieka dlatego, ze Bog jest wobec nas obojetny, lecz dlatego, ze Bogu zalezy na czlowieku... Prosze mi wierzyc, ze to co mnie spotkalo uwazam za blogoslawienstwo i z calym przekonaniem mowie, ze dzieki temu cierpieniu odkrylam wiele rzeczy, o ktorych nie mialam pojecia, a wydawaloby sie, ze powinnam miec... W koncu sie zatrzymalam i stwierdzam, ze Panu Bogu na mnie bardzo zalezalo i zalezy i nie pozostalo Jemu nic ninnego, jak zatrzymanie mnie przez cierpienie, bo cierpienie po prostu zatrzymuje w miejscu, ogalaca ze zludzen o sobie, innych po to, aby ruszyc dalej i spelniac pokladane w nas nadzieje... Nadzieja Boga jest zawsze czlowiek, do ktorego posyla innego czlowieka, posyla mnie, calkiem inaczej niz do tej pory. Powierzam sie tej dziwnej i jakze czesto niezrozumialej dla mnie Mocy bez ogladania sie za siebie i strachu o jutro. Zrozumialam, ze nikt nie musi mnie kochac, akceptowac, pocieszac, kocham zycie z ludzmi albo bez nich... Najwazniejsze jest zawsze dawac to, co chcielibysmy otrzymac... Dziwna rzecz, ze zawsze kiedy dajemy otzymujemy i potrafimy przyjmowac. Czlowiek wiary przyjmuje, ze kazde cierpienie ma sens, jest po cos dla nas samych i tych co sa obok nas, ale nie szuka go dla niego samego i nie zyczy innym. Przyszlo na mnie cierpienie wiec odnosze je do Chrystusowego Krzyza, bo wiem ze przez wiele uciskow w tym zyciu trzeba przejsc, ale tylko po to, aby odnalezc prawde o sobie, aby siebie kochac, kochac drugiego czlowieka i Boga nade wszystko i w ten sposob dojsc do pelni, do domu Ojca. Chce byc szczesliwa, spelniona, PIEKNA, chce byc Jego radoscia, Jego chwala, chce byc radoscia i pomoca dla tych co obok, bo co jest innym sensem mojego, naszego ZYCIA?
UsuńJ.
Nie sieję, stawiam mury.
OdpowiedzUsuńHi there, everything is going nicely here and ofcourse every one is
OdpowiedzUsuńsharing data, that's genuinely excellent, keep up writing.
Check out my page drolet.ca
proponuję Wam ...miód z mniszka lekarskiego, potocznie zwanego mleczem;) który właśnie zrobiłam. Teraz jest najlepsza, ale i ostatnia pora, bo zaczyna przekwitać, na jego przyrządzenie. Pamiętajcie jednak, aby kwiaty zebrać w słoneczny dzień, a następnie ułożyć je na białej kartce papieru, aby pozbyć się z nich drobnych robaczków, które lubią kwiaty zamieszkiwać.
OdpowiedzUsuńPodaję przepis:
300 kwiatków mniszka, pół litra wody, jedna cytryna lub pomarańcza, kilogram cukru.
Kwiaty płuczemy, zalewamy wodą, gotujemy ok. 15 minut na wolnym ogniu. Następnie przecedzamy, dodajemy sok z cytryny i cukier. Gotujemy przez 30 minut. Przelewamy do słoików i...koniec:) Można go oczywiście zapasteryzować. Z podanej porcji wychodzą 3 słoiczki od dżemu.
Miód ma dużo cukru, nadaje się do słodzenia herbaty, ale także stanowi świetne lekarstwo . Obniża poziom cholesterolu , pomaga w leczeniu miażdżycy, otyłości, podnosi sprawność seksualną obu płci ;) oraz ponosi ogólną odporność organizmu...przy tym jest naprawdę smaczny i co ważne nie posiada goryczki...
Smacznego!
Serdeczności:)
Podoba mi się określenie"nieprzyzwoicie" na ogrom czegoś, a zwykle pięknego:)W maju wszystko kwitnie i pachnie nieprzyzwoicie:)Mlecze mają taki śliczny radosny kolor.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam odpowiedź o cierpieniu, jaką dałaś frauB. Interesujące. Piękne zdanie: "Najważniejsze jest zawsze dawać to, co chcielibyśmy otrzymać".:)
Pogody ducha życzę:)
Moja znajoma z mleczy robi mód
OdpowiedzUsuńkażdy sposób jest dobry na wykorzystanie kwiatów :)
Tak pięknie o tych mleczach napisałaś...
OdpowiedzUsuńA ja też - nic o tym nie wiedziałam - o łące...
super post! a pomysł na wino na pewno wykorzytsam, ale chyba za rok,bo u nas juz po mleczach;/
OdpowiedzUsuńa mi już chyba zawsze "mlecyk" będzie kojarzył się z epoką lodowcową:))
OdpowiedzUsuńNiech mlecze rozsiewają w nieskończoność. Moje kury je uwielbiają. No i ozdoba łąk jest niesamowita. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńU mnie na osiedlu zaczynało być ich dużo, aż przyszli panowie i... Skosili trawę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKochany mlecz, niby taki pospolity, a jak piękny i smaczny. Moja babcia robiła przepyszną sałatę z mleczowych listków. Szkoda, że w mieści tak trudno o zdrowe, czyste listki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
uwielbiam, i w wiankach żółtych słońc i w płochości kobiecej dmuchawca i w miodku, a winko kusi, by spróbować ;)
OdpowiedzUsuń