środa, 16 maja 2012

O ślubach zakonnych...


Pierwszy raz uczestniczyłam w uroczystości składania ślubów zakonnych Sióstr afrykańskich. Śluby składała siostra ze zgromadzenia Sióstr Klarysek.


 Jest to zgromadzenie klauzurowe, czyli takie, które nie pracuje na zewnątrz. W naszej diecezji to zgromadzenie istnieje od 25 lat i można powiedzieć, że jest wspólnotą miedzynarodową, bo znajdują się w nim Siostry z Kongo, Kamerunu, Kanady, Belgii...

 Cóż, powołanie zakonne jest dla wielu ludzi głupotą, życiem wbrew naturze, marnowaniem swojego życia, poszła do zakonu, bo nikt jej  nie chciał itp... Nie każdemu jest dane zrozumienie tego życia.

 Kim jest siostra zakonna? To kobieta, która w sposób wolny ofiarowała swoje życie Panu Bogu. Składa śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Jaki slub jest najtrudniejszy?

Jak się jest „na swoim miejscu”, to ze wszystkim można sobie poradzić, ale najtrudniej jest ze slubem posłuszństwa. Piszę, mam bloga... Na założenie bloga musiałam mieć pozwolenie. Dlaczego? Zapyta ktoś. Dlatego, że nie reprezentuje już tylko samej siebie, ale reprezentuję zgromadzenie czyli Pallotynki. I na wszystko muszę mieć zgodę przłożonych... nie jest to łatwe.






 W jednej kwestii siostra musi wyrazić zgodę /przynajmniej w naszym zgromadzeniu/ i nie poślą jej tam bez jej "tak, chce i zgadzam sie" – wyjazd na misje. Może się także zdarzyć, że siostra chce bardzo pojechać, ale przelożeni nie wyrażają zgody... i mają ku temu swoje racje.

  Na początku swojego życia zakonnego mogłam opowiadać moją historię powołania, bo każdy kto jest w zakonie ją ma. Ciekawe są to opowieści..., ale im dłużej jestem w tym konsekrowanym życiu mam coraz mniej do opowiadania, jak to było...

 Co bym nie powiedziała, do końca nie będzie to prawdą, bo powołanie zakonne to tajemnica, której sama do końca nie rozumię. Jestem pewna, że jest to moja droga i jak mówi mąż mojej siostry: „jak coś się zaczęło, trzeba to dobrze skończyć...”


 Śluby  wieczyste składała s. Maria z Kongo w obecności biskupa diecezji i przed przelożoną wspólnoty. Jak bardzo różni się oprawa Eucharystii, podczas której składa się sluby wieczyste w Afryce i w Europie...



 Afrykańskie śluby są, jakby to wyrazić, po prostu: przetańczone i prześpiewane!!! Siostry z tego zgromadzenia mają w zwyczaju wybrania pewnej rzeczy, która symbolizuje powołanie poszczególnych Sióstr.
 S. Maria wybrała sól -





 „dobra jest sól; lecz jeśli nawet sól smak swój utraci, to czymże ją przyprawić? Nie nadaje się ani dla ziemi, ani dla nawozu; precz się ją wyrzuca” / Łk14,34-35/
  Być jak sól, dodawać smaku swojemu życiu i życiu tych co są wokół... Aby siostra zakonna była przekonująca w swoich działaniach, w swojej misji, musi być czytelnym znakiem i świadkiem przede wszystkim ewangelicznej miłości... 






Mówi się dzisiaj o kryzysie powołań. Na przestrzeni wieków jedne zgromadzenia powstawały inne wymierały... i tak jest do dzisiaj.




 Hiszpania, miasteczko Lerma, w którym znajduje się klasztor kontemplacyjny siostr Klarysek o ścisłej klauzurze i regule. W 1984 w klasztorze było 12 siostr... dzisiaj jest ponad 150!
 Lewicowa gazeta „El Pais” opublikowała reportaż na temat tego zgromadzenia. „Jeśli nawet lewicowa prasa pisze o cudzie, to znaczy, że rzeczywiście mamy do czynienia z czymś trudnym po ludzku do wytłumaczenia”.
 Kim są dziewczyny wstępujące do zgromadzenia? To absolwentki prawa, ekonomii, fizyki, chemii, architektury, inżynierii, farmacji, filologii...


”Jestem najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Jezus Chrystus jest moim oddechem; moim życiem, biciem mojego serca”. 




Trudno to zrozumieć..., ale tak jest i jest to wielką tajemnicą także dla tej, która jest po prostu Siostrą Zakonną.


 „Nasza wspólnota chce być świątynią, gdzie w postawie adoracji pielęgnuje się obecność Boga żywego, kocha się Oblubieńca, dzień i noc płonie ciągła modlitwa, która przyjmuje i obejmuje skargę, ból i nadzieję świata... Nasza wspólnota chce być domem, w którym oczekuje się zawsze na syna zranionego, rozczarowanego, skruszonego, zagubionego, ale też otwartego na dar... Chcemy świadczyć, że mimo słabości i upadków Duch jest zdolny jednoczyć nas, różnorodnych i rozproszonych, byśmy byli jednym sercem i jedną duszą...”




 Czego życzę dzisiaj s. Marii i Jej Wspólnocie... Amen

21 komentarzy:

  1. Każdy z nas jest wolnym człowiekiem i ma prawo wyboru własnej drogi życiowej.Pewien ksiądz, zapytany dlaczego został księdzem, odpowiedział : "zawód jak każdy inny". A pytany o "powołanie" odpowiedział -" do dobrego wypełniania tego co się w życiu wybrało, trzeba mieć właśnie powołanie.Każdy zawód tego wymaga".
    Był bardzo przez młodzież lubiany, nikogo nie nawracał, szanował wybory życiowe innych, potrafił tak
    kierować młodzieżą, by każdy nauczył się zastanawiać nad sobą, swym postępowaniem, wyborem.
    Miło,że dostałaś zezwolenie na prowadzenie bloga:) Sądzę, że Panu Bogu z całą pewnością nie zależało na tym, by były zamknięte klasztory i by osoby duchowne podlegały jakimś specjalnym rygorom. To wymysł ludzi, nie Boga.
    Jak i wiele innych dogmatów.
    Miłego, ;)
    P.S.
    Mam nadzieję,że Cię nie uraziłam

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba masz rację, najtrudniejsze jest posłuszeństwo ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Jo - zakładając teoretycznie, że wstąpiłabym do jakiejkolwiek wspólnoty zakonnej, to przy moim charakterze ślub posłuszeństwa byłby niewykonalny. A już na pewno gdybym ze strony przełożonej spotkała się z wyjaśnieniem "Bo tak ma być", to by się we mnie zagotowało :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe jest to piszesz, naprawdę. Lubię Cię czytać, mimo, że poglądy na religię mam zdecydowanie inne.. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie o tych święceniach w Afryce napisałaś.
    Też bym chciała, żeby u nas życie duchowe i kościelne było bardziej prześpiewane i przetańczone. Może wtedy chętniej bym chodziła do kościoła. Brakuje mi radości z tego, że Bóg jest miłosierny, a to przecież najgłębszy sens bożej miłości. :)
    Dla mnie wybór życia jako siostra zakonna jest zagadką.
    Zastanawiałam się czasem, jak to jest być w takim zgromadzeniu, częściowo przypomina mi to dyscyplinę wojskową, szczególnie posłuszeństwa chyba bym nie potrafiła.

    Podziwiam te siostry, które robią naprawdę wiele dobrego dla innych.
    Aha, i dziękuję za odwiedziny kilka dni temu, nie zawsze nadążam z odpowiadaniem na komentarze :)

    Powodzenia i radości z pisania bloga!
    iw

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja także będę uczestniczyć w święceniach - ale kapłańskich w dniu 26.05 ;przyszłego kapłana Judyto znałaś jako małego chłopca to Mateusz S.Pozdrawiam EWA Z.

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękny post, zdjęcia pełne radości :) dziękuję i pozdrawiam serdecznie! PS. Jak trafiłam na tego bloga to bardzo mnie to ucieszyło, dziękuję że piszesz, dzielisz się i dajesz nam poznać skrawek Twojego życia! Ogromnie zaciekawiło mnie i podobało mi się świadectwo s.Marii, która niedawno odwiedzała nas (naszą parafię) w Warszawie, dlatego zaczęłam szperać w internecie by dowiedzieć się coś więcej o Pallotynkach i tak tu trafiłam. A sama prowadzę bloga i jestem do tego przyzwyczajona, miło mi że mogę od czasu do czasu zajrzeć tutaj i podziwiać zdjęcia z Afryki :) Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo piękny post, piękne świadectwo ciekawych wydarzeń. Wielu rzeczy nie akceptuję, mam inne poglądy, ale zawsze z sympatią zaglądam do Ciebie;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dla mnie wiele życiowych wyborów i postaw zawiera znamię tajemnicy Judith. Post wspaniały - jak każdy Twój. Przeczytałam z wielką ciekawością. I chyba masz rację - posłuszeństwo może być rzeczywiście najtrudniejsze... Na szczęście możesz mieć bloga :))))).

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękny post. Dziękuję za świadectwo Twoje i wplecione w nie śluby siostry Marii.

    Nie miałam pojęcia o klauzurowych zakonach w Kongo. A przecież na tą najgłębszą drogę Pan Bóg powołuje wszędzie.
    I 150 sióstr w Hiszpanii.Faktycznie cud!

    Dziękuję za ten post:-)

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyznam szczerze, że nigdy nie mogłam zrozumieć takich ślubów, które polegają na zamknięciu (odosobnieniu) i ciągłej modlitwie i odmawianiu sobie praktycznie wszystkiego w imię odpierania pokus. Jeśli ktoś chce "rozsiewać dobro" i poświęcić swoje życie pomaganiu innym, to to jest dla mnie jasne i w pełni to popieram.Taka osoba żyje wśród ludzi - jak Ty - i pomaga im, edukuje i wspiera. To jest dla mnie prawdziwie chrześcijańskie życie.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Ze mnie jest niezle ziolko! /smiech/ W swietym zakonie jestem juz...no niech policze...22 lata!Roznie bywalo, ale nigdy nie bylo mi po drodze, aby zmienic moje zycie... Po prostu jestem szczesliwa! Ot i co!
    Posluszenstwo? Powiedzcie mi: kto z Was nie musi byc posluszny, nie musi sluchac... kogos tam! Moze jestem w czepku urodzona - na wszystko zawsze dostawalam zgode... bo jak prosisz i wiesz o co prosisz... to Ziemia i Niebo przychylaja sie do Twojej prosby. A ile bylo spraw, o ktore nie smialam poprosic, ale bardzo chcialam ... i takze sie spelnily. W zakonie nie jest, jak w wojsku! Zapewniam! W kazdym zyciu mamy jakis regulamin, niepisane prawa, albo pisane, bez tego nie ma normalnego zycia.W jakim domu nie ma regul?
    Serdecznie wszystkich pozdrawiam
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękny jest Twój post Judyto - wzruszyłam się tak, że aż łzy mi poleciały. Bardzo mądra jest także Twoja odpowiedż powyżej. Podziwiam Cię miła Siostro!

    OdpowiedzUsuń
  14. Najważniejsze jest to, że czujesz się szczęśliwa. Skoro tak, to znaczy, że wybrałaś najlepiej, jak mogłaś.

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja czytam i widzę, że jakieś Kongo mi tu wskoczyło zamiast Kamerunu ;-)))

    To tak jak się pisze między: "mama pić" i "mama pobaw się ze mną" ;-)

    Pozdrowienia gorące :-)

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
  16. trudne decyzje, kazdy z nas je podejmuje a jak sie okazuje ze zle trafione to czyba mozna zrobic inaczej,i z zakonow chyba siostry wystepuja,posluszenstwo hmmm czy czlowiek jest naprawde tak do konca posluszny???

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam przyjaciółke która jest już 30 lat w zakonie i kiedy ja pytam czy nie załuje swojego wyboru?Odpowiada nigdy nie miałam watpliwości co do mojego wyboru.Widze po niej że jest szczęśliwą.i to nie jest udawane szczęście.Od niej aż bije radością.Pięknie to opisałaś i pokazałaś ale zresztą zawsze to robisz ciekawie.U nas brakuje tego spontanicznego śpiewu który jest u was.Pozdrawiam z wielkim szacunkiem do tego co robisz i czemu sie poświęciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  18. Popatrzyłam sobie na te foteczki i doszłam do wniosku, że śluby to bardzo poważna sprawa, ale te siostry bawią się przy tym doskonale... i dobrze! Przecież bycie w zakonie wcale nie musi być smutnym i nieciekawym(jak wielu myśli)! Te afrykańskie zwyczaje mogłyby przenieść się na grunt europejski, co na pewno byłoby czymś nowym i ciekawym dla wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jesteś cudowną kobietą Judith i jeszcze raz powtórzę, że cieszę się, że tu trafiłam. Podziwiam Cię, naprawdę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Myślę, że czucie takiego powołanie musi być wspaniałe... to tak jak wiedzieć, że się trafiło na tę jedyną osobę w życiu... :) wiedzieć to, czuć...

    Napisałam u siebie:
    Judith :) Cytryna codziennie? Na niebie i w karafce? Gdzie mieszkasz? :) chciałabym być Twoją sąsiadką... ;p

    Ale teraz już wiem skąd ta Twoja cytryna :) cieeepło... mmm :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ciekawy wpis.
    Pozdrowienia do Kamerunu :)
    O.

    OdpowiedzUsuń