sobota, 21 stycznia 2012

O suszy...

Z porami roku u nas jest bardzo prosto, bo są tylko dwie: deszczowa, którą można nazwać, jak ktoś woli zimą i pora suszy, czyli lato. Każda z nich ma swoje dobre i słabe strony, a najprościej byłoby, gdyby pani deszczowa i pani susza nie przedłużały swojego panowania.
 Przed nadejściem pory deszczowej nasilają się upały, a marzec to miesiąc, w którym  temperatura jest najwyższa i susza osiąga apogeum.... Tegoroczna pora suszy już dzisiaj daje się nam we znaki...  do końca pory suszy zostały nam jeszcze dobre trzy miesiące! Takich upałów za mojego pobytu w Kamerunie jeszcze nie było!

 Nie spadła ani jedna kropla deszczu, a powino padac pod koniec grudnia! Ten deszcz, to specjalnie dla kawy... nie spadł... Tumany piasku z pustyni dają złudzenie ciągłej mgły, ale to tylko złudzenie, bo oczy nie bolą od mgły i patrząc w lustro nie poznajesz siebie i pytasz : skąd te zaczerwienione i opuchnięte oczy? A to wszystko za sprawą harmatanu bardzo suchego, gorącego i silnego północnego wiatru znad Sahary.

 Wiatr podobny do halnego z małą różnicą, że wieje znad pustyni w kierunku Oceanu Atlantyckiego i "nasz" halny nie różowi nieba... choć w tym roku zabrakło tego różu!
 Wszystko spowite jest piaskiem. Na naszym Wschodzie noce i ranki są bardzo zimne i to jedyny moment, w którym wszystko co żyje choć trochę oddycha zimnym powietrzem. Temperatura w nocy spada do 12° C, a w dzien przekracza 40°C i każdy kto żyje szuka cienia... Słońce wschodzi pomarańczowe, a w poludnie jest rozżarzona kulą koloru wyblakłej cytryny. A zachody... przecudne po prostu! 

 Ziemia koloru cegły zmieniła sie w pył, który w niektórych miejscach sięga do kostek! Nasze studnie jeszcze nie wyschły i myślę, że nie wyschną, a nasze żródło, tak mówią, w porze suszy daje więcej wody niż w porze deszczowej!

Cóż jesteśmy wybrańcami, bo mieszkamy w najbardziej zielonym miejscu Afryki i choć dozujemy wodę, jak na razie nikt nie cierpi na brak wody! Biorąc prysznic myślę sobie, że jestem w stanie umyć się w jednym wiaderku wody, nie raz to robiłam, potem można wyprać jeszcze fartuch i wyszorować buty... i te zaoszczędzone wiaderka wody mogłabym przetransportować do nękanej suszą Somalii.... i uratowałabym nie jedno życie!
Siedzę sobie w Kamerunie, podlewam na dodatek kwiatki ulubione... i mogę tylko prosić Boga o deszcz dla Rogu Afryki, i o mądrość dla tych, od których w tym świecie prawie wszysko zależy.
 I jak to jest, że Grecja dostała i dostaje, a teraz i Wlochy, i wiele innych europejskich bogatych spolecznosci, ogromne pieniądze, bo ich mieszkańcy żyli ponad stan, a ludy Afryki, które znalazły sie na granicy śmierci głodowej, otrzymują znikomą pomoc...  Brak deszczu i 50 stopniowe upały przemieniają pola i pastwiska w pustynię. Powysychały wodopoje i rzeki. Tegoroczna susza w Rogu Afryki jest najgorszą od 60 lat. Głód zagraża 12 milionom ludzi.
 Najbardziej dotkniętym suszą krajem jest Somalia. Zdjęcia, które oglądałam ... nie można ich oglądć... i cóż znaczy nasza susza w Kamerunie i nasze problemy? Na dodatek rejony suszy są terenami ciągłych walk i tlącej się wojny domowej, gdzie problemy polityczne potęgują skutki katastrofy naturalnej. Ludzie uciekają... jedni przed wojną domową, która wybuchła w 1991 roku i ciągle trwa, inni przed suszą w poszukiwaniu wody, jedzenia, bezpieczeństwa, a przede wszystkim chcą przetrwać, ratować życie swoich najbliższych i swoje. Wędrują w upalnym słońcu tygodniami, zostawiając na pustyni dzieci i tych, ktorzy dalej iść nie mogą... i docierają do Dadaab. Dadaab to obóz dla uchodźców na północnym zachodzie Kenii.

Jest on największym obozem dla uchodźców na świecie. Zaplanowany był na 90 tysięcy osób, aby pomóc ofiarom wojny domowej. Dzisiaj mieszka w nim prawie 500 tysięcy osób... Przyjmuje się tam teraz 1000 osób dziennie... Obóz to niekończąca się pustynia usiana tysiącami namiotów, szałasów skleconych z czego tylko się da... Jak oni tam żyją...

 Organizacje międzynarodowe, które się nim zajmują biją na alarm i zadają sobie pytanie: jak tym ludziom pomóc? Udzielanie pomocy w postaci wody, żywności, lekarstw nie rozwiąże wszystkich problemów ludzi tam przebywających. Cały obóz to ziemia niczyja. Uchodźcy nie mają prawa go opuszczać, nie mają także możliwości powrotu do ojczyzny ciągle pogrążonej w wojnie i pozbawionej rządu. Niektórzy żyją w Dadaab już 10 lat i nazywają to miejsce swoim domem... widać do wszystkiego i wszystkich warunków idzie przywyknąć.
 Inny obóz to Dollo Ado w Etiopii na granicy z Somalią... i co go wyróżnia spośród innych obozów dla uchodźców? Przebywa tam obecnie ponad 130 tys uchodźców z Somalii... 80% tych uchodźców to dzieci i co czwarte dziecko ma mniej niż 5 lat. Codziennie umiera tutaj 15 dzieci i więcej....


 Ten głód jest nazwany największym kryzysem humanitarnym całego pokolenia... i podpisuję się pod wypowiedzią Boba Geldorfa: „brak prawdziwych liderów na świecie sprawił, że 13 milionów osób, istnień ludzkich umiera na naszych oczach, na ekranach telewizorów”........


Oboz w Dadaab

Trzy  ostatnie zdjecia z internetu z obozu w Dadaab.

20 komentarzy:

  1. Czy naprawde nie ma sposobu na ten glod. Od dzisiatek mowi sie o walce z glodem i nedza w Afryce iczy sa jakies zmiany? Nie sadze. Nie zrobionao nic! Sa ludzie, ktorzy sa obrzydliwie bagaci, rozrzutni.Ilez ton jedzenia dziennie sie wyrzuca?! Czy ktos kiedys to policzyl? Organizacje? Taaa... co jakis czas wychodzi na jaw gdzie ida pieniadze z przeznaczone na walke z glodem i nedza, na pewno nie tam gdzie powinny. Od wie, wiekow ludzie bogacili sie na biedzie i wojnach. Nic sie nie zmienilo i chyba nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  2. To tragedia, która jest odkładana na dalszy plan przez "światowy kryzys", zupełnie zmajstrowany przez największe rządy światowe. Zapatero w czasie swoich rządów przekazał ogromną sumę na rzecz lesbijek z Nigerii... Ręce opadają. Głowy świata zajmują się rzeczami zupełnie nieistotnymi. Owszem, tolerancja jest ważna, ale w Nigerii chyba najmniej potrzebują bogatych lesbijek?
    Inna sprawa to taka, że niektórym państwom ciężko pomóc przez groźby ze strony ich rządów...

    Od kiedy kilka lat temu stałem się świadom, że istnieją gorsze kraje jak Polska (a istnieje ich całe mnóstwo!), zamiast narzekać zacząłem dziękować Bogu, że urodziłem się tam, a nie gdzie indziej.

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, to prawda - głód na świecie jest porażką pokolenia, porażką świata ludzi. I jest to problem, którego nigdy się nie rozwiąże, jakkolwiek chciałabym by było inaczej. I nie tylko,że pomoc nie wystarcza, także ta finansowa, ale inne uwarunkowania utrudniają tę pomoc, np. przyrost naturalny w Afryce, który wynosi 20%, najwyższy jest w Afryce zach. - 33%. Nawet państwa wysokorozwinięte miałyby problem. Natomiast zadajesz pytanie - jak to jest, że pomaga się krajom europejskim. Zważ, że pomaga się krajom, które także dokładały się do wspólnej kasy, by pomóc innym krajom. Teraz przyszła kolej na repomoc. Na tym polega unia państwa.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To straszne. Na Zachodzie strajkują, bo chcą żyć "w normalnych ludzkich warunkach" - tzn. żeby było ich stać na dom, auto i wycieczki zagraniczne. Gdyby zmusić ich do zastanowienia się nad tym, że kogoś, gdzieś na końcu świata, ucieszyłaby szklanka wody i możliwość zjedzenia posiłku... Ciekawe czy byliby w stanie to pojąć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Narzekanie nic nie zmieni. Zatem do roboty.
    Tak, moze nie uratujemy wszystkich dzieci czy rodzin od smierci glodowej, ale jesli pomozemy chocby jednemu, to juz bedzie jedno wiecej zycie.
    Zatem co proponuje:
    Judith- w Twoje rece, poszukaj kogos, jakiejs misji czy godnego czleka, ktore ewentualne srodki pomocowe przekaze.
    My na blogach oglosimy o tej pomocy, trzeba jeszcze poszukac konta do wplat. Mozna sie przytulic do roznych organizacji.
    Wiem, ze istnieje cos takiegi, jak adopcja serca. Polega ona na zaadoptowaniu, tak na odleglosc dziecka, ktoremu oplaca sie nauke w szkole i mozliwosc zjedzenia jednego posilku. Calosc dla dziecka np na Madagaskarze zamyka sie w kwocie 200 zl rocznie (ROCZNIE). Wiem tez, ze pieniadze bezposrednio przekazane na rece misjonarzy docieraja do celu, sa przeznaczane na pomoc w konkretnych przypadkach.

    Judith- Tobie pod rozwage. Moze to tez bedzie jakas kropla?

    A ze sie takie domorosle pomaganie udalo, pomaganie oparte na wzajemnym zaufaniu wystarczy spojrzec tutaj:
    http://operujewperu.bloog.pl/kat,0,page,7,index.html

    oraz

    http://klarkamrozek.blogspot.com/2011/12/o-chopcu-ktory-chciaby-zobaczyc-krakow.html

    Moze to nie sumy, ktorymi sie zawojuje swiat, ale...
    Co Wy na to?

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj, Judyto:) Przychylam się do apelu mojej poprzedniczki. Na swoim blogu bardzo chętnie ogłoszę jakąkolwiek pomoc dla Afryki. Wstyd mi, że sobie czasem ponarzekam, ale wtedy sobie przypominam o tych naprawdę będących w silnej potrzebie. Cóż, my lud cywilizowany jak bardzo nie doceniamy tego wszystkiego co mamy. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem jak najbardzie za... ale ja jestem juz odpowiedzialna za pomoc dzieciom Kamerunu w naszej diecezji i jest to dodatkowa praca, w ktorej jest duzo biurokracji a jest ona potrzebna, bo trzeba sie rozliczyc z otrzymanych pieniedzy, byc w kontakcie z Rodzinami, ktore pomagaja przez Adopcje Serca... i gdyby dzien mial 48 godzin moze podjelabym sie koordynacji pomocy dla Somalii... i nie mialabym odpowiedzialnosci za dwie szkoly, pracy w finansach diecezji z racji mojego wyksztalcenia, koorynacji pracy wszystkich naszych diecezjalnych szkol, katechezy, odpowiedzialnosci za nasza wspolnote pallotynska w Doume, w ktorej mamy formacje przyszlych siostr Pallotynek...i moglabym dodac wiele innych rzeczy, na ktore sklada sie codzienne zycie; np. pies i ogrod /smiech/ Moze ktos z Was podejmnie sie koordynacji pomocy Somalii... w Was jest sila i moc!
    Nasz zalozyciel Wincenty Pallotti powiedzial, ze przyszlosci Kosciola jest w rekach laikatu! My siostry i ksieza nie zrobimy sami prawie nic... jestesmy w mniejszosci, ale Wy jestescie w wiekszosci i wlasnie swieccy moga duzo, bardzo duzo... i razem mozemy wszystko! W Polsce organizuje sie pomoc dla Rogu Afryki i np.pani J Ochojska jest bardzo zaangazowana w te pomoc...i jest to osoba godna zaufania...
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ciekawie to pisałaś. I zwięźle. Zupełni inaczej niż w mediach podają. Geldof ma rację. Miliony umierają na naszych oczach.
    I co tu komentować. To jest hańba ludzkości!
    A drudzy kupują telefony komórkowe za 50.000 $
    Za komuny oglądałem taki film PIESKI ŚWIAT. I to wszystko po tylu latach jest bardzo aktualne.
    Pozdrawiam serdecznie
    Vojtek jak zwykle:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świat stanął na głowie. Jak może nie być sposobu by pomóc innym. A w mediach cisza, jakby Ci najbardziej potrzebujący nie istnieli :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Twje teksty czyta się jeszcze ciekawiej. Bo Afryka to egzotyka. Rym przypadkowy:)
    A poza tym miałaś nie pisać a piszesz.
    Popieram taki kłamstwa!
    Pozdrawiam z krainy zwanej Żoliborz.
    A pochodzi od francuskiego Joli Bord
    Pozdrawia Vojtek nie tres Jolie

    OdpowiedzUsuń
  12. Wojtku, Judyta nie powiedziala, ze wiecej pisac nie bedzie... to Julia napisala ostatni post na blogu Judyty i Ona wiecej tutaj pisac nie bedzie....a moze zawita raz jeszcze w te afrykanskie strony i bedzie chciala cos napisac...
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  13. Interesuje mnie Róg Afryki, czytałam ostatnio że Międzynarodowy Czerwony Krzyż odwołuje tam swoje prace ze względu na brak bezpieczeństwa - terroryści z Al Shabaab nieraz kradną żywność, co i tak nie ułatwia życia cywilom... Czytałam też od bloggera - Somalijczyka (chrześcijanina), że narasta tam prześladowanie chrześcijan przez te muzułmańskie bojówki, celowe głodzenie tych ludzi przez bojowników... Po prostu oni nie dają nikomu jedzenia, jeśli dowiedzą się, że ktoś jest chrześcijaninem - to przypomina trochę to, co działo się na Ukrainie w latach trzydziestych...
    Myślę, że tak naprawdę to nikt nie chce się porządnie wziąć za bajzel polityczny i gospodarczy w Rogu Afryki ze względu na fanatyków i oszołomów właśnie z Al Shabaab... Ani USA, ani UE, ani Rosja - nikt nie chce mieć ich na głowie. To samo zresztą dotyczy też Korei Północnej, Palestyny, Haiti, Czeczenii i innych punktów zapalnych naszej planety.
    Wielka szkoda, bo Somalia i Etiopia mogłyby rozkwitać, mają za sobą przebogatą i ciekawą, choć jeszcze nie do końca zbadaną historię i dziedzictwo pradawnych kultur.
    Niedawno na stronie PAH czytałam, że przez stronę Pajacyka pomagają też Somalijczykom z prowincji Puntland, ale ile tego jest? Tak naprawdę nikt nie wie...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zim; Somalia ma dostep do oceanu... wiec latwo przyslac pomoc... ale w Somalii i pozostalych krajach Rogu Afryki po prostu nie ma nic, co daloby sie zabrac, wykopac... Dzisiaj rozmwawialam z Siostrami o Rwandzie... dlaczego USA tak bardzo troszczy sie o ten kraj w bardzo dziwny zreszta sposob...Rwanda to biedny kraj, nie ma tam zlota, ropy...zostalam uswiadomiona, ze Rwanda jest pomostem do Kongo, w ktorym znajduje sie bardzo duzo... Zastanawiam sie czesto gdzie jest prawda w dzisijszym swiecie, co to jest prawda, prawdomownosc, komu wierzyc... zaczynam sie gubic...
    Pozdrawiam Cie serdecznie
    J.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zycie w takim klimacie musi być straszne, i jeszcze ten głód...
    Pozdrawiam sesyjnie i serdecznie z chłodnej Warszawy.

    OdpowiedzUsuń
  17. Judith, dzieki za info. Gdyby sie jednak ktos nawinal godny zaufania, daj znac.

    Pania J. Ochojska mialam okazje spotkac i poznac osobiscie w Konsulacie RP w NY. Chyle przed nia czola, a w zasadzie to wale lbem w posadzke, za to co robi. Opowiadala o kosztach studni (300 tysiecy jedna) plus zaangazowanie wioski. PAH jest ostrozna w swoich dzialanich, bo wdala sie w to wszystko polityka. Somalijska.
    Wiecej:http://www.pah.org.pl/

    Judith, raz jeszcze, wiesz,gdzie pukac, jesli mozemy pomoc.
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  18. Cały dramat Afryki sprowadza się do jednego: ten kontynent jest mało atrakcyjny: politycznie i gospodarczo. I kompletnie niemedialny. Byle jaka wojna "sprzedaje" się lepiej, niż głód i afrykańska bieda. Jest wrzodem na zdrowym ciele zachodnich społeczeństw, którego lepiej ukryć, niż leczyć. Za pieniądze wpompowane w wojnę w Iraku podejrzewam, że na wiele lat można by wyżywić całą Afrykę.
    Ale to przecież mało medialne... I koło się zamyka.

    OdpowiedzUsuń
  19. a ja tak naprawde chcialabym wiedziec gdzie te wszystkie pienidze dla potrzeb afryki sie dostaja i w czyje rece, bo ja ciagle slysze ze ze zbiera sie pieniadze na afryke, tylko czy naprawde mozna pomoc krajowi w ciaglych celach harytatywnych jesli kraj nic nie robi sam dla siebie

    OdpowiedzUsuń
  20. W Kamerunie robi sie i to duzo... zapewniam Cie! Ja z pomocy, ktora otrzymuje na dzieci i inne cele rozliczam sie do organizacji i osob prywatnych... a inni... pytaj tych innych... Nie wszyscy zbieraja a potem nie daja, albo po prostu kradna! Jestem pewna, ze dzieki tej wiekszosci, ktora widzi i czuje wiecej bedzie lepiej... moze jestem nad!!! wyraz naiwna... coz... i takie dziewoje na tym swiecie zyja i zyc beda!
    Pa!
    Judith

    OdpowiedzUsuń