sobota, 13 września 2014

O jeżach....

Bardzo lubię jeże. To małe stworzenie jest na ziemi od 30 milionów lat. Niewiele zmienił się ich wygląd i zachowanie. Fukają, kłują i włóczą się od zmroku do świtu  ciągłe tak samo od tysięcy lat.
 "W epoce lodowcowej wiele zwierząt umierało z zimna. Jeże postanowiły się bronic i ogrzewać, dlatego zbiły się w gromadę. Niestety jeże maja kolce, i jedne drugich zaczęły ranić. Im więcej dawały sobie ciepła, tym bardziej się raniły. Dlatego wkrótce niektóre jeże zaczęły odsuwać się od swoich towarzyszy. Skutek był taki, ze umarły z zimna. Pozostałe jeże stanęły przed wyborem - znikną z powierzchni ziemi albo pogodzą się z tym, ze nawzajem się ranią. Były mądre, wiec postanowiły znów się zjednoczyć. Nauczyły się razem żyć mimo zadawanych sobie ran. Zrozumiały, że nie sposób uniknąć cierpienia, kiedy jest się z kimś blisko. Najważniejsze było ciepło, które dostawały od swoich towarzyszy. Dzięki  temu przetrwały."
                                                                                       / z nowej ksiazki Paulo Coelho"Zdrada"/

 jeż



 P.S
Cóż, nic nie da się osiągnąć bez wysiłku. Trzeba ustawicznie przełamywać siebie, swoje uprzedzenia, zwyczaje. Przez ile trudnych chwil trzeba nam przejść, przez ile rozczarowań, zranień... "Ale nieważne, jak wysoką cenę przyjdzie nam zapłacić. I tak zawsze będzie niższa od tej, 
jaką  zapłaci człowiek, który nigdy nie zaryzykował.
Spojrzy kiedyś wstecz i zrozumie, że zmarnował życie".
Myślę, że trzeba mieć dużo odwagi i poskromić swój strach przed... ukłuciem niejedną  igłą, którą niesie życie... 
         

15 komentarzy:

  1. mamy takie kolce które czasami wyciągamy..wychodzą jakby same i ranią...ale na szczęście zaraz się chowają:):)
    Miłość stępi każdy kolec;):)
    Dobrego dnia Justynko..dobrego

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłość niesie ze sobą zawsze ryzyko...

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam kiedys jednego w domu ;) Uratowaliśmy go! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wrażenie, że rany zadaje się brdz ozesto w odruchu swoistej samoobrony wypływajacym z lęku

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że wiele ludzi robi ukłucia w dobrej wierze...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kto nie ryzykuje, nie zyje...
    Kiedys cos takiego uslyszalam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, kolcy, igieł, igiełek w całym moim życiu nie brakuje ale dostaję również i ciepło, i otuchę, i pomoc i miłość. Chyba nie można inaczej, rozdzielnie i nie poczułabym, że coś jest ważne i piękne gdybym nie znała tej gorszej strony...

    pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  8. To prawda trzeba podjąć w życiu ryzyko.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. To bardzo dobry przykład Judyto, kochamy i ranimy, ale obejść się bez siebie nie możemy.
    P.S. zbudowałam domek dla jeży, ciekawe, czy się wprowadzą?

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna, głęboka opowieść Coelho o jeżach. Nie znam jeszcze tej jego najnowszej ksiazki, ale tym fragmentem narobiłaś mi na nią mnóstwo apetytu Judyto.
    Miłośc, zycie samo plecie sie falami szczęścia i cierpienia. Ileż ran i blizn jest w naszych sercach. Ileż codziennej nadziei na usmiech i spokój. Najważniejsze byśmy nie ranili sie wzajemnie celowo. Bo mimochodem to się niestety wciaz dzieje. W ludziach jest tyle delikatności i wrazliwości. Tak łatwo mozna urazić, zadać ból, nie zauwazyć czegos ważnego. Jakbyśmy stąpali po kwiatach ukrytych wśród gęstych traw, podczas gdy przydałoby się umieć fruwać ...
    Pozdrawiam Cię ciepło Judyto!:-))

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj ;)
    Kolejne mądre ciekawostki. Ileż, to dobrego możemy się nauczyć ze świata zwierząt.
    A ból, cierpienie i człowiekowi towarzyszą od narodzin.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na mojego bloga, nie było Cię u mnie dawno, tęsknię :)

    OdpowiedzUsuń
  12. też kocham jeże, a po twojej opowieści pełnej madrosci i przeslania, jeszcze bardziej. Moje psy nieraz je atakują, ale zderzenie psiego nosa z kolcami ostudza ich zapędy:) i uczy roztropności:0 te małe zwierzatka potrafia sie bronić. dziś na spacerze tez spotkalismy jednego. ja im wystawiam mleko w ogrodku. ponoc je lubię. tylko ciągle nie wiem, kto je wypija: jeze, czy... koty z siąsiedztwa. Ważne, że miseczki sa puste, a więc smakuje! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Twoje wpisy dodają otuchy. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń