środa, 13 czerwca 2012

O nie czekaniu do jutra...

On był mężczyzną potężnym, jak na Afrykanina przystało, o donośnym głosie i szorstkim sposobie bycia. Ona zaś była kobietą łagodną i delikatną, co w naszych stronach jest rzadkością, bo kobieta musi być twarda, aby utrzymać rodzinę w ryzach, by miała co jeść i w co się ubrać.

 Jak to w życiu bywa spotkali się, pokochali i pobrali się,
 co jest rzadkością w naszych stronach, bo ślub to umowa między rodzinami i pieniądze.
 On dbał o nią, nie miał innych kobiet na boku, co jest rzadkością w tej części świata. Na świat przyszły dzieci i była ich spora gromadka, co nie jest rzadkością w naszych stronach. Wielu patrzyło zazdrosnym okiem, a zazdrości u nas nie szuka się ze świeczka, ona jest codziennością


Dzieci dorosły, pozakładały rodziny i kiedy wszystkie były już urządzone kobieta straciła swój zwykły uśmiech, co było bardzo dziwne, bo kobieta afrykańska jest bardzo szczęśliwa mając dobrze urządzone dzieci i pałętającą się pod nogami gromadkę wnucząt.
 Ona, która tryskała radością stawała się z dnia na dzień coraz bardziej wątła i blada, straciła radość życia, która udzielała się innym.
 Nie mogła już jeść i w krótkim czasie przestała podnosić się z łóżka. Zmartwiony mąż umieścił ją w misyjnym szpitalu co jest rzadkością w naszych stronach, bo gdy kobieta jest chora mąż szuka innej i szybko ją znajduje!

Lekarz, siostry pielęgniarki nie mogli określić choroby, która nękała kobietę, co jest rzadkością w misyjnych szpitalach i ośrodkach zdrowia, bo w tych miejscach wiedzą, jakie choroby nękają Afrykańczyków.
 Cóż, radzono się innych lekarzy, czytano mądre książki i nikomu nie udało się określić, na co zachorowała kobieta.


Jedna z pielęgniarek poprosiła męża na stronę i powiedziała:
 - Ośmieliłabym się powiedzieć, że po prostu pańska żona nie chce już dłużej żyć...
 I to jest bardzo dziwna rzecz w naszych stronach, bo tutaj wszyscy chcą bardzo długo żyć,
 a w przypadku tej kobiety,
 która miała wszystko, co do szczęścia potrzebne sprawa stawała się jeszcze bardziej dziwniejsza.
 Mężczyzna w milczeniu usiadł przy łóżku żony i ujął ją za rękę. Była to mała, drobna rączka, która zupełnie ginęła w potężnej dłoni mężczyzny.
 Potem rzekł zdecydowanie swym donośnym głosem:

  - Ty nie umrzesz!
 – Dlaczego? – zapytała kobieta, lekko wzdychając.
 – Ponieważ ja cię potrzebuję!
 – To dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałeś?

 Od tej chwili stan zdrowia kobiety zaczął się szybko poprawiać. Szybko wróciła do zdrowia, na twarzy pojawił się uśmiech i blask w oczach, który dodawał jej tyle uroku!

 A lekarze nadal zadają sobie pytanie, jaka choroba ją dotknęła i cóż za wspaniałe lekarstwo ją uzdrowiło w tak krótkim czasie?!
 Cóz, to jasne jak słońce i proste jak drut, uzdrowiła ją MIŁOŚĆ i  dwa proste słowa: potrzebuję cię!

 Nigdy nie czekaj do jutra, by powiedzieć komuś, że go kochasz. Uczyń to dzisiaj, bo jutro może być za późno! Nie myśl: moja dziewczyna, mój chłopak, moja żona, mój mąż, mój przyjaciel, moje dzieci... doskonale o tym wiedzą!
 Być może...

 Nie patrz na zegarek, chwyć za telefon, bo to nie rzadkość w dzisiejszych czasach mieć to cudo techniki, i powiedz:
 to ja, chcę ci powiedzieć, że bardzo cię kocham.
 Uściśnij dłoń bliskiej ci osoby i powiedz: potrzebuję cię, kocham cię, bardzo cię kocham!


 Miłość to życie. Istnieje kraina umarłych i kraina żywych. Tym, co je różni, jest Miłość. W dzisiejszych czasach, co nie należy do rzadkości poruszamy się w krainie umarłych gdzie coraz bardziej brak tych prostych słów: kocham cię, potrzebuje ciebie... Nie? Nie zgadzacie się ze mną?! To bardzo się cieszę, że potraficie i mówicie te proste słowa i dzięki Wam kraina żywych będzie zawsze kwitnąca!


Tekst na podstawie opowiadania Bruno Ferrero
Zdjęcia z naszego ogrodu.


23 komentarze:

  1. Opowiadanie wciągające i pięknie napisane! Przesłanie bardzo życiowe i wzruszające:-)

    A ten drugi kwiatek mnie zaczarował;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia wspaniałe, a tekst przejmujący i wzruszający. Muszę sięgnąć do tego autora. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne... aż mam ochotę zadzwonić do Ukochanego! Dziękuje Judith

    OdpowiedzUsuń
  4. Siłę do życia często czerpiemy od bliskich, chociaż powinno się mieć jej dość.
    Dla mnie z tej historii wynika jeszcze jeden morał: kobieto, mów wcześniej, czego potrzebujesz, pytaj i mów, co chcesz usłyszeć, zamiast od razu chorować i umierać! :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Wzruszyłam się czytając ten wspaniały tekst. To prawda trzeba mówić o uczuciach. Dziękuję za wspaniały post i piękne kwiaty z Twojego ogrodu.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mężczyżni mają to do siebie że jeżeli raz powiedza ze kochają wydaje im sie ze to wystarczy na wszystkie wspólne lata.Kobiety czerpia swoja siłe w słowie w geście.Opowieśc bardzo wzruszająca.Mężczyzna rzeczywiście wyjątkowy i nie tylko jak na wasze warunki:)))Chyba musisz Judyto do tych kwiatów codziennie mówic ze one tak pięknie kwitną!Pozdrawiam bardzo cieplutko.Ty jesteś kobietą z krwi i kości!!:)Zresztą słaba to raczej nie poradziłaby sobie tam gdzie jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam parę lat temu mniej więcej taki przypadek z moją mamą. Po udarze "odchodziła" z każdym dniem coraz bardziej. Lekarze już mieli przygotowane odp. "dokumenty", mnie pocieszająco klepali po plecach. A ja codziennie z mężem (dzieci za granicą) przychodziliśmy i czytaliśmy jej ulubione gazety, książki, bo czytała prawie do końca. Rozmawiałam z nią, przekazywałam różne takie tam ... Aż któregoś dnia przeholowałam, emocje puściły... Jak się nie wściekłam, jak nie zaczęłam wrzeszczeć na nią, na Boga itd, dziwię się że mnie w wariatkowie nie zamknęli. Dali mi tam coś na uspokojenie, znów poklepali... Na drugie dzień moja mama oczy ma szeroko otwarte, śmieje się i niewyraźnie (po udarze m.in. to) do mnie coś mówi. Przeżyła jeszcze dwa lata.

    OdpowiedzUsuń
  8. To prawda, jednym z najgorszych uczuć ludzkich jest uczucie, że jest się nikomu niepotrzebną osobą.Bo nie da się żyć tylko dla siebie.
    Piękne macie kwiaty w swym ogrodzie.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepiękna historia z cudownym zakończeniem.Mnie bardzo ruszył fragment tekstu :gdy kobieta jest chora maż szybko szuka innej i ją znajduje.Porażające! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. to taka historia w moim stylu :), zresztą wiesz...

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowna i jednocześnie wzruszająca opowieść. Z przepięknym morałem.

    OdpowiedzUsuń
  12. Normalnie się wzruszyłam...

    OdpowiedzUsuń
  13. Judith, Twojego posta czytałam z wielkim wzruszeniem...
    Miłość okazywana drugiej osobie jest najważniejszą sprawą we wspólnym życiu.
    Nie należy wstydzić się uczuć, należy mówić, że kocha się...
    Przecież wiara i miłość razem czynią cuda...
    Judith, bardzo gorąco dziękuję, że odwiedziłaś mojego skromnego bloga...
    Jestem zaszczycona a jednocześnie bardzo szczęśliwa.
    Zdjęcia kwiatów, prześliczne i kwiaty takie...polskie.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne to opowiadanie, czytałam je już kiedyś w trochę innej wersji, tej od Bruno Ferrero, ale ta Twoja okolicznościowa jest świetna. Zdjęcia piękne. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. Judyto - po prostu PIĘKNE! Gratuluję Ci i serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Depresja,również ta wynikająca z mniej lub bardziej uświadomionej samotności - jest chorobą śmiertelną...

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękna historia. Pamiętam, jak na początku mojej znajomości z mężem, zapytany o to czy mnie kocha, odpowiedział: "przecież już Ci raz mówiłem." I te odpowiedzi przez jakieś czas funkcjonowały. Teraz po latach zapytany o to samo, odpowiada. "Tak, kocham Cię." Zrozumiał, że kobieta może tego słuchać wiele razy:)))

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo mi się spodobało.
    I opowiadanie, i zdjęcia :)
    Pozdrawiam Judith.
    O.

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo wzruszajaca opowiesc.
    Czasami przez to, ze nie potrafimy okazywac uczuc, wiele tracimy.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    Kwiaty przepiekne, ja jestem maniaczka mimozy i ten kwiat na drugim zdjeciu jest kwiatem mimozy.
    Czy tak?!

    OdpowiedzUsuń
  20. samotni czujemy się czasem i w zwiazkach,a tak nam brakuje tego jednego słowa...że się jest kochanym,potrzebnym...
    ona czuła się już "wypalona",dzieci odchowane...
    jedno słowo,potrafi uzdrowic,nasza psychika tego bardzo potrzebuje.
    piękne opowiadanie,z przesłaniem,jak u Bruna Ferrero:)

    pozdrawiam z upalnego już Kraka...ponad 30 stopni!co tu jest u Ciebie pewnie...rzadkością:P))

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękne słowa. To takie proste, oczywiste, a tak rzadko się o tym pamięta. Nieraz trzeba przeżyć prawdziwy wstrząs, żeby przypomnieć sobie, jak bardzo kogoś kochamy.

    Pozdrawiam Cię gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękne opowiadanie... Trochę mi przypomina "Kamizelkę" Prusa, ale tutaj w końcu zdrowie przychodzi. Jest więc happy end. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Dziekuje serdecznie za wszystkie komentarze... bylam w podrozy, wrocalam z nowa Siostra Anna, ktora bedzie odpowiedzialna za formacje naszych postulantek! Pozdrawiamy serdecznie! Z tym mowieniem "kocham cie" "potrzebuje cie" po prostu wszyscy tego potrzebujemy... taka jest prawda, nieprawdaz?
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń