sobota, 19 lutego 2011

Kolejny raz pieszo do Nguelemendouka

W niedziele 13 lutego z różnych zakątków naszej diecezji na pielgrzymi szlak wyruszyli młodzi i wszyscy ci, którzy czuli się młodo i mieli siły, aby w spiekocie dnia, w deszczu, pod górkę i z górki, z radością, z cierpieniem, z tym co w sercu dojść do naszego Sanktuarium Maryjnego w Nka, gdzie czekała na nas Maryja Matka Nadziei. Nasze pielgrzymowanie miało w tym roku mały jubileusz, to po raz 20- ty spotkaliśmy się razem na wspólnej modlitwie i daliśmy świadectwo naszej wiary. Inicjatorem pielgrzymki był ks. Biskup Jan Ozga,  pracujący na początku swego misjonarzowania w Nka jako wikary, a potem proboszcz. Najpierw powstała grota, a w niej znalazła swoje miejsce statua Matki Bożej Biednych, która przybyła z Sanktuarium Maryjnego w Baneaux/Belgia/. Potem myśl i potrzeba zorganizowania podczas roku szkolnego wspólnego spotkania młodych, które byłoby momentem refleksji nad swoim życiem. Wiadomo, wszelkie sanktuaria, pielgrzymki mają swojego inicjatora, ale czy się zakorzenia, zależy od wiernych, od ich zaangażowania, potrzeb duchowych. Kościół Kameruński jest bardzo młody, nie ma w nim tak wielkiego kultu Matki Bożej jak np. w Polsce. Polak, który był wychowany w maryjnej pobożności wiedział co robi i jestem pewna, że Maryja chciała być na naszym Wschodzie... a Pan Bóg zawsze posługuje się ludźmi w swoim działaniu. Pierwsze pielgrzymki to kilka osób, które przybywały do Nka, aby wylać przed Matką swoje troski i radości. Wierni prosili także o zmianę nazwy Matki Bożej.  Mówili: "my jesteśmy biedni, a nasza Matka musi być Matką Nadziei". Od chwili rozpoczęcia swojej biskupiej posługi Ks. Biskup postanowił przejść pieszo całą swoją diecezję.
 Najdłuższa pielgrzymka trwała 16 dni. Wyruszyliśmy z Ngoyla /parafia blisko granicy z Kongo. Jedną grupą wędrowaliśmy przez wsie i osiedla ludzkie, do których mało kto zagląda. Każdy pielgrzymkowy dzień rozpoczyna się Eucharystią. Po drodze są przewidziane dwie konferencje w wybranych wioskach. W każdej wsi, gdzie znajduje się kaplica - wchodzimy i modlimy się z mieszkańcami. Ks. Biskup wszędzie udziela błogosławieństwa. W czasie drogi jest różaniec, droga krzyżowa, śpiewy, tańce, rozmowy. Ks. Biskup zawsze idzie na końcu grupy i jest do "dyspozycji" pielgrzymów. Kapłani słuchają spowiedzi, odpowiadają na trudne pytania... Dla mnie w pierwszych latach pielgrzymowania najtrudniejsze było spanie w domach, gdzie pełno dziur, kazano nam palić całą noc lampę naftową. Ja oczywiście zgasiłam, bo jak spać z zapalonym światłem. Za chwilę ktoś przychodzi i mówi: "zapalcie lampę, ona chroni przed wężem, pająkiem, szczurem." No to nocka z głowy, pomyślałem,  można nie spać jedną noc, może drugą,
potem zmęczenie robi swoje i śpisz jak suseł! Mycie oczywiście na świeżym powietrzu, często trzeba przynieść wodę ze studni czy źródła, bo tej przyniesionej nie jest za dużo. Mamy okazję zobaczyć, jak to jest "łatwo" z przynoszeniem wody! Toaleta, to wyznaczone miejsce, ogrodzone liśćmi z palmy, tak samo wygląda łazienka. Stwierdzamy, że można tak żyć i do wszystkiego można się przyzwyczaić i jeśli masz intencje, z którą idziesz... cóż innego potrzeba, aby dobrze pielgrzymować? Idziemy i marzy się, aby powiał wiatr... ale on jest gorący.  Wszyscy zmęczeni i jak dobrze, że za chwilę przystanek... dochodzimy i  oczom, i uszom nie wierzymy! Pielgrzymi, którzy byli tak zmęczni, zamiast odpoczywać zaczynają tańczyć i śpiewać! Co to znaczy być młodym! Od kilku lat pielgrzymki idą promieniście, a więc każda "zona", czyli dekanat organizuje swoją pielgrzymkę. Temat przewodni jest wspólny, w tym roku "Pojednaj się z Bogiem i bliźnim TERAZ". Do ostatnich dni nie wiemy, z którą grupą będzie w tym roku szedł ks.Biskup. W 2011 r. los padł na "zone" Doume. Wchodzimy wszyscy jednego dnia do Nka, w tym roku 17 lutego. Było nas 1150 osób. Przyjechali wszyscy księża pracujący w diecezji / tego jeszcze nie było/. Po południu przywitanie wszystkich grup, które szły pieszo i wszystkich tych, którzy przyjechali różnymi środkami lokomocji. Wieczorem różaniec przy grocie. Piątek rano "message" na rozpoczęcie 20-tej pielgrzymki. Potem Eucharystia. Po południu adoracja Najświętszego Sakramentu i spowiedź. Piękną tradycją naszych pielgrzymek jest moment spowiedzi, zaczynają spowiadać się kapłani, a potem wszyscy inni. O 18. 00 rozpoczyna się Droga Krzyżowa. Jest to niesamowite przeżycie... ciemno, idziemy od stacji do stacji /stacje rozmieszczone są w lesie misyjnym/ z zapalonymi świecami, przy każdej stacji zapalona pochodnia. Jest nas przeszło 1000 osób, a cisza, jak "makiem zasiał", słyszysz cykady, gdzieś odzywa się nocny ptak i... bije czyjeś serce. Nad nami miliony gwiazd... "...musimy w każdym razie próbować z jednej strony żyć wielkością naszej wiary i ją w żywy sposób przedstawiać, z drugiej zaś - rozumieć dziedzictwo innych. Ważne jest, aby znaleźć to, co wspólne i tam gdzie to możliwe, wspólnie służyć światu" /Benedykt XVI/. Modlitwa trwała przeszło 2 godz.
Sobotni poranek to dzień rozesłania: "idźcie i nieście pokój i przebaczenie!" Nasza "czerwona grupa"- czerwone chusty i czapki to cztery parafie: Doume, Nkoum, Dimako i Doumentang. Było nas w tym roku 164 w tym kilku najmniejszych ze swoimi mamami. Hymnem pielgrzymki 2011 została wybrana jednogłośnie pieśń ułożona przez młodych parafii Lomie, dla których modlitwa o pokój św Franciszka z Asyżu stała się inspiracją do napisania tekstu. "Razem trzymając się za ręce nieśmy przebaczenie i pokój..."
Okrzyk, którym pozdrawiali się młodzi: "Kościół jest młody", a w odpowiedzi słyszało się "Kościół jest żyjący". Myślę, że starczy nam tego zapału do naszego następnego spotkania. Zapraszam do galerii zdjęć z pielgrzymki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz