Z misjonarskich opowieści...
Studnia w Afryce to rzecz święta. Wiadomo w studni powinna znajdować się woda, a jak jej tam nie ma to:
albo wyschła, albo ktoś ją zasypał, a jak zasypał niech ucieka gdzie pieprz rośnie, bo nikt mu
tego czynu nie przebaczy i nie ma co się w jakiejkolwiek wiosce w okolicy
pokazywać.
Zostaje mu jedynie wielkie miasto, ale myślę, że i tam takiego
gagatka znajdą prędzej czy później!
Nie o zasypanej studni chcę dzisiaj
napisać, ale o studni, która po prostu wyschła.
Więc z tą studnią było tak...
W
pewnej wiosce zaszytej gdzieś tam w afrykańskim lesie tropikalnym, gdzie nie ma
prądu, do szkoły dzieci nie chodzą, bo tejże szkoły nie ma.
Jeśli są uczniami,
to w wiosce oddalonej o ileś tam dziesiątek kilometrów i mieszkają kątem u
swoich lub obcych.
Do tej wioski na końcu świata dojeżdżał swego czasu
misjonarz... nie często, bo tylko dwa razy w roku. Takich wiosek na terytorium
swojej parafii miał przeszło 40, a do połowy z nich nie było drogi tylko
ścieżyna wydeptana w dżungli przez
okolicznych ludzi i dzikie zwierzęta.
Trzeba było pokonać nie jedną rzeczkę,
bagienko malutkie...
Uff, a jak dotarł już na miejsce, to marzył jedynie o
kącie do spania, oczywiście ze swoim prześcieradłem, butelką dobrej wody i z
odrobiną „mocnej wody” na popicie jedzenia, które Białemu przygotowali.
Każdy
przybysz w wiosce, a tym bardziej ksiądz, był i jest mile widziany.
Tym razem w wiosce
czuło się napiętą atmosferę... coś jest nie tak, pomyślał misjonarz, ale co?
Kobiety naburmuszone, złe po prostu, na każde pytanie cięta odpowiedź... i bądź
tu mądry!
Panie zbyt długo nie milczały i zaczęły opowiadać o przyczynie
tej napiętej sytuacji w wiosce.
Studnia wyschła, powiedziały.
Do źródła kilka kilometrów, nie mogą się
swoich mężów doprosić o wykopanie nowej studni!
Jak tu żyć... a te chłopy tylko łowy,
potem odpoczywanie, pogaduszki do białego rana z matangiem w kalabastrze /wino palmowe/ i nic
ich nie obchodzi, że do wody daleko...
Co robić? - pytają kobiety. Jak co robić? – pyta
misjonarz.
Wy kobiety, nie wiecie co zrobić!
Od dzisiaj na macie śpicie same, po prostu robicie szlaban aż do
odwołania..., to znaczy aż mężulkowie wykopią nową studnię!
Kobietom pomysł spodobał się i zaczęły sypiać same... i
wyspały się bardzo dobrze, ze były nawet skłonne iść kilka kilometrów po wodę...,
ale trzeba trzymać się raz podjętej decyzji, aby osiągnąć upragniony cel, w tym
przypadku nową studnię!
Oczywiście mężowie uznali to za jakieś tam
przejściowe kobiece fanaberie.
Jeden dzień minął, drugi, trzeci i jeszcze dwa,
a tutaj fanaberie kobietom nie przechodzą.
Wytrzymali tydzień...
bez tego
wspólnego spania na macie!
Dnia siódmego zaczęli kopać studnie i... wykopali!
Zapanowała na nowo harmonia w wiosce, w środku tropikalnego lasu.....
hmmm, najstarsza metoda świata;)?
OdpowiedzUsuńzdjęcie wspaniałe, podziwiam ile te kobiety są w stanie unieść na głowie dosłownie i w przenośni ;)
Woda to bardzo ważna sprawa, szczególnie w Afrycie, oby zawsze było jej jak najwięcej.
OdpowiedzUsuńZdjęcie super, też podziwiam te kobiety za trud. I myślę sobie, że nie doceniamy tego, że mamy w życiu prawie wszystko. Pozdrawiam Judyto
Czyli sprawdzony sposób zadziałał, ach te baby!;-)
OdpowiedzUsuńGdyby to zawsze było takie proste... Akurat w tej kwestii nie jestem optymistką. Myślę niestety, że tak dobrze mogło skończyć się tylko w przypowieści. W prawdziwym życiu mężowie na taki strajk albo poszliby do innych kobiet... albo zmusili swoje żony siłą.
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla tej Kobiety na zdjęciu :) ... jedno dzieciątko na plecach a drugie w brzuch i wielki kosz na głowie !!!
OdpowiedzUsuńKobiety w życiu bez dwóch zdań nie mają lekko ...
pozdrawiam bardzo Cię Judyto bardzoo gorąco z nieco chłodnej Polski :)
A.
Nie wiem skad ten bialy tekst na wpisie, chyba cos nie tak przycisnelam....
OdpowiedzUsuńJo; ja tam nie wiem nie mam doswiadczenia w tym wzgledzie /smiech/
Zbyszek; kobiety tutaj na Wschodzie nie maja lekko... nie tylko z woda!
Anka Wroclawoanka; widac, ze dzadzialal!
Dragonella; jak maz KOCHA to nie tylko siedm dni wytrzyma, ale i kilka studni swojej Kobiecie wykopie...tak sece mi mowi, a jak nie to ten pan nie wart, zeby go kochac...
Anonimowy; taka Kobieta to codzienny widok... ale zawsze potrafi sie usmiechnac, przystanac, porozmawiac...
Jade dzisiaj na rekolekcje wiec o wsparcie prosze...modlitewne, jesli ktos moze, oczywiscie...
Serdecznosci
Judith
ta metoda przeważnie działa:)
OdpowiedzUsuńTakie proste, a skuteczne ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
bez dobrego misjonarskiego doradztwa studni, by nie było. Dobrze, ze panie zamknęły na jakiś czas źródełka:-)))
OdpowiedzUsuńFajna opowieść, to takie całkiem inne klimaty, zawsze z zainteresowaniem czytam Twoje posty o tamtym świecie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
ciężko mają kobiety w Afryce szczególnie Judyto...tam woda jest najbardziej potrzebna.Jeśli ten sposób pomógł,to najważniejsze.Jednak oby nie musiały za często takich forteli wymyślac,bo mężczyzna jest...różny,:P))
OdpowiedzUsuńniby kocha,ale...:P
Seks,bliskośc nie powinny byc kijem i marchewką,coś za coś...tu jestem przeciwna.
Pozdrawiam:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDaleki świat, a problemy między ludżmi wszędzie takie same, pozdrawiam serdecznie, dziekuję za odwiedziny na moim skromnym blogu, zapraszam ponownie.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwe zakończenie:) Zdjęcie - cudo! I ten malec wychylający się zza matczynych pleców:))Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńTo był bardzo dobry sposób na wykopanie studni.
OdpowiedzUsuńCzęsto w życiu trzeba się imać różnych szantaży małych i większych, żeby zmusić kogoś po prostu do działania.
To też jest doping w słusznym celu:)
Albowiem z lenistwem to trzeba walczyć różnymi sposobami.
Pozdrawiam ze słonecznej Warszawy
Wiadomo, kobiety zawsze osiągną czego chcą :-). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJudyto, do głowy by mi nie przyszło, że afrykańskie kobiety zastosują taki strajk......
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie usmiechnięta.
Dobry tekst - życiowy, a szczególnie końcówka :D
OdpowiedzUsuńA mówią, że księża nie potrafią doradzić, żyją tylko teorią, a tu kolejny stereotyp.
Pozdrawiam i życzę udanych rekolekcji.
Straszne, że czasem trzeba sposobem... i to takim właśnie... ale co zrobić kiedy nie ma innego wyjścia? :)
OdpowiedzUsuńP.S. Czytaniem również można się rozkoszować :) prawda?
Nie dziwi szukanie różnych sposobów na zdobycie wody, przecież woda to życie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja cię pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSkąd my to znamy.
OdpowiedzUsuńTo najwspanialsza metoda.
Stara jak świat.
Doskonały post.
Serdecznie pozdrawiam
Tak, woda to zrodlo zycia. My mieszczuchy przyzwyczajeni jestesmy do wielu wygod.
OdpowiedzUsuńMisjonarz okazal sie zbawca, a kobiety zawsze maja swoje sposoby na mezczyzn, hahaha
Usciski Judytko:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBez wody nie ma życia.
OdpowiedzUsuńPatrząc na ogromne blokowiska, nie mogę oprzeć się refleksji, że aby wykurzyć mieszkających w nich ludzi, wystarczy zakręcić jeden z trzech strategicznych kurków, a szczególnie ten z wodą. Sama taka możliwość przeraża.
Sorki za tak pesymistyczny komentarz, ale taki mi się nasunął...
Pozdrawiam serdecznie
Jak my tej naszej wody nie szanujemy. JA czasmi wylewam kiedy moja Corka nie dopije w przedszkolu wody, ktora jej dalam na caly dzien...co za marnotrastwo, az mi wstyd.:(
OdpowiedzUsuńI to xiądz dobrodziej takie rzeczy...? I nie wstyd Jegomości, że szczęście familijne na szwank wystawia? Że to niegodne? Że to chwyt, jakby nie rzec, poniżej pasa?:) No prawdziwie rzec by się chciało: pies ogrodnika - sam nie zje i drugiemu nie da...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Na każdej szerokości geograficznej chłop te sam:)))
OdpowiedzUsuńInteresująca opowieść, czekam na następną. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno prosze jaka moc maja kobiety ;)
OdpowiedzUsuń