Wachlarz,
mam ich kilka. Nie
pomyślałam, że kiedykolwiek będę „zbieraczką” wachlarzy! Moja kolekcja służy
wyłącznie do robienia sobie ochłody powiewając nim, bo jak wiadomo wachlarz, to
damskie narzędzie do wachlowania się i... nie tylko!
U nas jest gorąco, pisałam
nieraz. Tenże wachlarz pomaga przetrwać trudne chwile /śmiech/! Kilka okazów tego
„narzędzia” dostałam z różnych okazji i zapewne jeszcze dostanę! Mam go zawsze pod ręka! Były śmiechy i chichy z tego mojego wachlowania...
Zauważyłam, ku mojemu zadowoleniu, że niektórzy zaczynają wachlować się podczas przedłużających się
uroczystości, gdy zaczyna brakować powietrza, robi się nieznośnie duszno i
gorąco... i nie jestem już tylko tą jedyną, wachlująca się osobą!
Ten mały,
drobny przedmiot, jak już wspomniałam, zaliczany jest do akcesoriów damskiej
mody. Na przestrzeni wieków pełnił różne funkcje. Można powiedzieć dzisiejszym
językiem: był gadżetem, bez którego żadna kobieta nie pokazywała się publicznie.
Wachlarz był także atrybutem władzy, pełnił funkcję
reprezentacyjną, był, i myślę, że jest nadal symbolem kobiecości.
W czasach świetności
wachlarza, aby go wykonać pracowało nad nim 20 osób! Była to ręczna, misterna
robota. Wachlarz wykonywało się na zamówienie według wzoru i tak do dzisiaj
przetrwały przepiękne, można powiedzieć, dzieła sztuki.
O ile mi wiadomo, Wojciech
Kossak zajmował się tym fachem więc bez dwóch zdań, taki wachlarz musiał być
dziełem sztuki. Wykonywano je z macicy perłowej, kości słoniowej, z drewna.
Wachlarz wykonany z drewna sandałowego miał piękny zapach, a te wykonane z
bambusa wydawały miły dźwięk przy rozkładaniu.
Moja ulubiona królowa Elżbieta I
pałała wielką miłością do wachlarzy i ponoć powiedziała, że wachlarz jest
najlepszym prezentem, jaki poddani mogą ofiarować królowej. Na większości
obrazów królowa Elżbieta paraduje z niepowtarzalnym wachlarzem.
Wachlarz miał ważną
rolę do spełnienia! Nie chodziło tylko o „robienie sobie ochłody”! Pomagał on
wybrnąć z niezręcznych sytuacji towarzyskich, osłonić się przed niechcianym
spojrzeniem... Gdy dama chciała zobaczyć, co dzieje się za jej plecami, mogła
skorzystać z lusterka przymocowanego do wachlarza, inne miały wmontowane szkła
korekcyjne... bo okulary i dama...!?
A teraz proszę, instrukcja obsługi wachlarza:
- zasłaniając
twarz wachlarzem tak, że było widać wyłącznie oczy, właścicielka pięknego
wachlarza „mówiła”: szukam znajomości...
– przykładając wachlarz do ust, dawała
do zrozumienia: nie zwracaj na mnie uwagi..
– a gdy przez „przypadek” upuściła
wachlarz oznaczało to, aby ten ktoś do niej podszedł...
Ale musiało być
ciekawie na tych balach i spotkaniach herbacianych!!! Dzisiaj na każdym
afrykańskim targowisku kupisz wachlarz. Przylatują, przypływają, z Chin, Japonii
i są produkowane taśmowo... Pomimo tej taśmowej pracy można znaleźć pomiędzy
różnorodnością wachlarzy bardzo pomysłowe i piękne.
Jak wszystko w przyrodzie
także i wachlarz przechodził swoją ewolucję. Myślę, że od pradawnych czasów
człowiek „robił sobie powietrze”; najpierw zielonym liściem, co zostało do dzisiaj, gdy nie ma
pod ręką czegoś innego. Potem wachlowano się liśćmi suszonymi i wachlarzami
wyplatanymi z suszonej trawy, które na afrykańskim podwórku królują także do
dzisiaj!
A te bardziej ozdobne to już wymysł Europejczyków. Choć muszę
wspomnieć, że w Egipcie był ozdobą na dworze Faraona. Piękny wachlarz w pobliżu
dostojnych osób wskazywał na potęgę. Grecy byli pierwszymi, którzy ten
przedmiot użyczyli kobietom. I myślę, że dobrze zrobili! No, bo po co
mężczyźnie wachlarz? Śmiesznie z nim wygląda!
Pierwszy rozkładany wachlarz
przywędrował z Japonii. Zastanawiałam się, jak powstał taki wachlarz? Od wymyślania takich rzeczy, które się rozkładają i składają... są
mężczyźni!
Więc z tym wachlarzem było tak: do pewnej sypialni małżeńskiej w
kraju wiśni wpadł w nocy przez okno nietoperz. Nietoperz w Japonii uważany jest
za symbol szczęścia, ale żona pana Japończyka miała szczęścia w nadmiarze więc
nie była zadowolona wizytą, jak dla mnie, obrzydliwego gościa! Mąż dostał
bojowe zadanie: pozbyć się nietoperza i to szybko... Nietoperz na swoją zgubę
zahaczył o lampę i przypalił sobie jedno
ze swoich skrzydeł. Mąż wziął do ręki nietoperza i przyglądał się drugiemu
skrzydłu... i zapragnął skonstruować coś podobnego.
Trzeba dodać... gdyby nie
żona i jej niezadowolenie z wizyty nietoperza... wachlarza by nie było! Jaki z
tego wniosek?
On i Ona zawsze coś razem wymyślą!
On i Ona zawsze coś razem wymyślą!
Ciekawe to zastosowanie wachlarza, myślałam, że to już relikt przeszłości, ale w Grecji i w Hiszpanii dalej w użytku:)
OdpowiedzUsuńA ja dodam, że w swojem czasie Wenecyjany się wyspecjalizowały w wachlarzach ze skrytkami sekretnemi, w których niewiasta łacno liścik od kochanka skryć mogła, luboż jakiego proszku (afrodyzjaku abo trucizny) a widział żem i takiego, gdzie jedną z cząstek ostrze było sekretnego sztyletu, za pociśnięciem wyskakujące z rękojeści, której czynił wachlarz złożony...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Ola;i w Kamerunie takze! Przy" braku powietrza" jak znalazl!
OdpowiedzUsuńWachmistrz; dziekuje za nowe informacje dotyczace wachlarza. Dobrze, ze tych z trucizna tutaj nie znaja /jeszcze/ bo bylby niejeden problem a o sztylecie lepiej nie myslec!
Serdecznosci
Judith
Bardzo żałuję, że w Polsce, tak w codziennym życiu, nie jest przyjęte używanie wachlarza. Byłabym pierwszą osobą, która by się zaopatrzyła w kilka, dobranych do okazji czy stroju [jak torebka :)]. Genialny wynalazek, nie mogę zrozumieć, czemu poszedł w odstawkę. A już nauczycielka na lekcji z wachlarzem...? Fajny widok i jaka możliwość obserwacji uczniów :)
OdpowiedzUsuńJudyto, rewizytuję dziękując za miłe odwiedziny.
OdpowiedzUsuńNa temat wachlarzy się nie wypowiem, gdyż jest to dla mnie gadżet mało znany. Dopiero tutaj nieco więcej mogłem o nim poczytać. Wiem już, że trudno byłoby funkcjonować bez niego w miejscu, w którym pracujesz. A "modelki", które wystąpiły w sesji zdjęciowej prezentującej wachlarz... urocze. kobiecość wszędzie jednaka:-)))
Wytropiłam Cię, miły Gościu :)
OdpowiedzUsuńZnam Kamerun z opowiadań. Podziwiam Was za ofiarność, odwagę i jednocześnie Wam zazdroszczę przygody na tej egzotycznej niwie Pańskiej.
U nas pewnie też można kupić gdzieś wachlarz - szkoda, że nie pomyślałam o tym wcześniej, bo w tych dniach bardzo by się przydał. Dopadły nas bowiem upały iście tropikalne.
Serdeczności ślę
No proszę, ile ciekawych rzeczy dowiedziałam się o wachlarzu. Kiedyś miałam taki gdzieś po mamie, bo babci żadnej nie znałam, niestety...Leżał sobie spokojnie aż do momentu kiedy moje 4-ro letnie wówczas wnuki go gdzieś wyszperały.Babciu, co to? Były tak zaciekawione, że dałam im go w prezencie.Teraz leży gdzieś pewnie w kącie zapomniany.W tych dniach obchodzone jest święto mojego miasta-Kielc. Przechodząc ulicą pełną straganów widziałam sporo pięknych wachlarzy dużych i małych.Nie kupiłam jednak żadnego. A może trzeba było?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Taaak, wachlarz to duża rzecz.Bywały też wachlarze zrobione z ptasich piór oraz z koronki uplecionej czółenkiem.Piękne są także wachlarze chińskie, wykonane z pergaminu, ozdobione misternymi malunkami.
OdpowiedzUsuńA powiastka o powstaniu wachlarza- przeurocza.
Miłego, ;)
czyli wachlarz jednak faceci wymyślili...no...no...
OdpowiedzUsuńtak sobie myślę,że gdyby w Polsce wrócił do łask,ile kobiecości by dodał...ja bym lusterko miała wmontowane na pewno...do obserwacji ...:P)))
piękne te wachlarze...:)
dodam jeszcze,że...super wyglądasz z tym wachlarzem,no jesteś niesamowita,Judyto...:)
OdpowiedzUsuńŻycie nam się za szybkie zrobiło. Już sobie wyobrażam jak w Warszawie w godzinach szczytu w tramwaju, panie rozkładają swoje piękne wachlarze ;)), ale historia ciekawa :)
OdpowiedzUsuńświetna opowieść z nietoperzem i wachlarzem :), kiedyś faktycznie był to przedmiot dyskretnego sposobu komunikacji i potajemnych romansów :), jestem ciekawa Twojej kolekcji, ja nie mam żadnego :(,
OdpowiedzUsuńa teraz pewnie wachlowanie na uroczystości oznacza, żeby się raczyła zakończyć :)
pozdrawiam ciepło :) Joanna
Nigdy nie zastanawiałam się nad wachlarzami.....Twoje opowiadanie bardzo mnie zaciekawiło.Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńJudyto, tak bardzo cieszę się, że odwiedziłaś mój blog !
OdpowiedzUsuńWłaściwie, to nie wiem co podziwiać, przepiękne kobiety czy wachlarze.
Jednak wybiorę kobiety, są niezwykłe, a przysłaniające się wachlarzami takie tajemnicze.
Patrząc na nie mam wyobrażenie , że tak wyglądała królowa Saby.
Twój post jak zwykle jest bardzo ciekawy, pouczający i..wciągający.
Serdecznie pzodrawiam
Ciekawa historia z tymi wachlarzami. Uważam, ze sa bardzo ciekawe i piękne ale mam również takie wrażenie, ze o piękno trzeba dawkować bo w nadmiarze straci na swojej urodzie. Oczywiście nie doceniam w pełni ich wartości bo u mnie w Norwegii raczej nie znalazłyby zastosowania(hihih). Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJudyto do twarzy ci z wachlarzem, wszytkie pieknie i tajemniczo sfotografowane dziewczyny.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie opisalas historie wachlarzy i ich zastosowanie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Niezwykły sposób zastosowania wachlarza, ale bardzo skuteczny. A jednocześnie przedstawiłaś Judith, bardzo ciekawą historię z nim związaną.
OdpowiedzUsuńCiekawa jest ta historia wachlarza:)
OdpowiedzUsuńMała rzecz, ale jakże przydatna podczas upałów. Widziałam różnorodne i myślę,że to jest fajny pomysł z kolekcjonowaniem ich.
Pozdrawiam ciepło Judyto.
Marysia
kwiaty-majki.blog.onet.pl
Judyto, znów pięknie napisałaś, a siostrzyczki z wachlarzami wyglądają ślicznie:-)
OdpowiedzUsuńPrześliczne są te wachlarze ze zdjęć.
OdpowiedzUsuńMam jeden egzemplarz, zakupiony bodaj nad morzem i zawsze śmiać mi się chce, kiedy ludzie ciekawie przyglądają mi się podczas wachlowania. Jakoś machanie gazetą nie robi takiego wrażenia ;)))
Pozdrawiam!
Dragonella; ciekawe co na to uczniowie widzac pania od polskiego z pieknym wachlarzem....
OdpowiedzUsuńCaddicus Caddi; prawda: kobiecosc wszedzie jednakowa!
Anna; doszly mnie sluchy o upalach w Polsce... wachlarz koniecznie potrzebny!
Jolanta; kiedys to byly czasy... ale widac, ze wachlarze powracaja do lask
Anabelle; artystko moja, zapewne zrobilabys piekny wachlarz!
Krakowianka;jestem za powrotem wachlarza do lask!
Campanuele; ale bylby piekny widok w tym tramwaju!
Jo; mozesz sie wachlowac i wachlowac, a jak ktos ma manie przeciagania, to i wachlarz i wachlowanie nawet na stojaco nie pomoga!
Beti; przyznasz, ze wachlarz o tej porze roku w Polsce bylby na miejscu/smiech/
Lucja- Maria;podziwiaj i piekne kobiety i wachlarze... ale bardziej kobiety, bo co robilby wachlarz bez kobiety?
Malarurka; w Norwegii to tylko z wachlarzem przy kominku, gdy jest za goraco /smiech/
Ataner; wszyscy tak mowia /smiech/
Monika; wachlarz jest skuteczny, ale ktos mi powiedzial, ze wachlujac zuzywa sie bardzo duzo energii...
Anonimowy - Marysia; znam prawdziwych zbieraczy wchlarzy, jest co ogladac!
Anna Wroclawianka; to jeszcze nie siostrzyczki tylko nasze kandudatki. 8 wrzesnia rozpoczynaja postulat... i juz sie wachluja /smiech/
Ken G; no wlasnie: gazeta mozna sobie robic powietrze i nik okiem nie mrugnie, ale wyciagnij wachlarz... to wszyscy parza na ciebie... dziwny jest ten swiat!
Serdecznosci
Judith
Lapie internet w stolicy... troche lepiej niz w Doume. A jaka przygode mialam... o tym w jakims nastepnym poscie! U nas zimno, naprawde!!! Wachlarza nie tykam!!!!
Cudowne te walchalrze!
OdpowiedzUsuńTworzysz wspaniały klimat na swoim blogu :-)
Hej Judyto!
OdpowiedzUsuńKolekcjonowanie to fajna rzecz.
Ja kiedyś zbierałem: znaczki, pudełka po zagranicznych papierosach, pieniądze(te już nie używane), nalepki na pudełkach od zapałek i pozostałości po wojnie, czyi zardzewiałe granaty itp(ojciec mi to wyrzucił)
A wachlarze to w szkole robiliśmy na pracach ręcznych. W podstawówce:)
Fanie się prezentujesz . I Twoi podopieczni też. Miło popatrzeć.
Robisz bardzo dobrą robotę.
Pozdrawiam serdecznie z Warszawskiego piekarnika.
Wczoraj było +34 stopnie C!!!!!!!
Vojtek
Zawsze czegoś ciekawego się u Ciebie doczytam, tym razem napatrzyłam się i naczytałam o wachlarzach.
OdpowiedzUsuńNa dworach francuskich modnisiów w czasach ludwikowskich to dopiero było ważne narzędzie.
A dziś ja też mam jeden wachlarz i czasem lubię się nim powachlować, ale raczej stoi on sobie na półce ku ozdobie :)
pozdrawiam Cię serdecznie!
Jagoda; klimat robia takze Ci, ktorzy czytaja i komentuja, nieprawdaz?
OdpowiedzUsuńWojtek; dziekuje, ze zawitales do mnie, bo ja ostatnio bradzo sie opuscilam w odwiedzaniu Ciebie, nie dlatego, ze nie chce, ale to sprawy techniczne. A co do wachlarza - jestem zbieraczka, bo otrzymuje te cudo i wiekszosc ofiarujacych uwaza, ze lubuje sie w wachlarzach, a on jest mi tylko potrzebny do robienia sobie ochlody, a ze mam ich kilka to zmieniam, aby bylo ciekawie i zeby co niektorzy mieli co mowic /smiech/
Iw-nowa; mysle, ze jakby jakis dyktator mody zaczal promowac wachlarze - bylyby uzywane i to bardzo, nieprawdaz? Moje wachlarze takze zdobia niektore nasze katy /smiech/
Serdecznosci
Judith
Dawno nie byłam u Ciebie na stronie miałam zaległosci.Jestem zachwycona Twoimi informacjami o Afryce, tego nie dowiemy się z książki czy filmu.Podziwiam Ciebie!Ja ze złości wyrzuciłam hoję a u Ciebie proszę...cierpliwość jednak popłaca.Pisz dalej.Z niecierpliwością czekam na nowe informacje o Afryce.Pozdrawiam bardzo serdecznie EWA Z
OdpowiedzUsuńFantastyczny, ciekawy wpis. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwo; wyrzucilas hoje? Dla samych lisci warto ja trzymac! Do Lobzenicy zawitam jesienia wiec ... spotkamy sie, nieprawdaz?
OdpowiedzUsuńZielona Mila; nie wiem czy taki fantastyczny, ale wachlarzowy na pewno /smiech/
Serdecznosci
Judith
ja tez kocham wachlaze nawet specjalnie sprowadzilam sobie oryginalne z hiszpani tzn nie gotowe wachlarze tylko jego skietet czy tez stelarz z mysla ze wyklockuje sobie koronke do nich ale przy moim ciaglym braku czasu to chyba trwaloby by to z lat 20 wiec leza sobie takie gole i nie do wachlowania :)a takie mam jeszcze pytanie czy u was mozna kupic tiul bawelniany ale o bardzo malych oczkach
OdpowiedzUsuń