niedziela, 25 listopada 2012

To tylko Miłość….

Cóż, bywa i tak, że i Siostry Karmelitanki Bose opuszczają swoją klauzurę za pozwoleniem swoich przełożonych.
 Karmelitanki Bose, które na codzień i od święta zajęte są wychwalaniem Boga przyjechały do Gdańska, aby przez kilka dni nagrać płytę do tekstów św.Teresy z Avila z muzyką s. Katarzyny i aranżacją pana Pawła Bębenek. Chór składał się z 9 Sióstr, które przyjechały z kilku karmelitańskich domów na terenie Polski.
 Była harfa, skrzypce, wiolączela i flet i dużo radości ze wspólnego spotkania. Skąd ten pomysł nagrania płyty?
  W tym roku Karmelitanki Bose obchodzą 400-lecie przybycia do Polski.
 W 50 lat od założenia pierwszego klasztoru Karmelitanek Bosych św.Józefa w Avila, zostały przeszczepione do naszej Ojczyzny pierwotne tradycje Karmelu Terezjańskiego.
 Pomimo, że każda ze wspólnot /w Polsce  27/ stanowi w Kościele odrębny organizm, wszystkie łączy wspólny terezjański charyzmat. Następna rocznica to 450-lecie od założenia pierwszej zreformowanej fundacji Karmelitanek Bosych i w 2015 będziemy świętować  500-lecie narodzin św. Teresy z Avila.
 Zachęcam przy tej okazji do poczytania albumu pt. "Zajęte wychwalaniem Boga 400 lat Karmelitanek Bosych w Polsce 1612 – 2012".
 Album przybliża wszystkie istniejące fundacje na terenie Polski i ich codzienne życie oraz te wspólnoty, które powstały poza granicami Polski z inicjatywy polskich fundacji.
 Płyta nie ma jeszcze tytułu i okładki... Uczestnicząc w nagraniu, słuchając  i patrząc na to całe muzyczne „zamieszanie” tytuł koniecznie musi wiązać się z Miłością....
 I tekst jednej z pieśni Wam przesyłam szkoda, ze bez muzyki. Tekst z muzyką oddaje piękno... Miłości.













Pociągnij mnie za sobą, pobiegnijmy!
 Ty, którego miłuje dusza moja.
 Mój umiłowany jest mój, a ja Jego, a ja jestem Jego...












Pragnęłam żyć, gdyż nie żyłam
 A jedynie zmagałam się z cieniem śmierci
 Nie było nikogo, kto by dał mi życie
 Sama wziąć go sobie nie mogłam.


















Panie ode mnie samej mnie uwolnił
 Teraz to On żyje we mnie
 Pragnął była czysta i samotna,
 Z wielką miłością zwrócił mnie ku Sobie.
















Wszystko dla Boga pozostawiłam,
 to on przemienił swoją służebnicę.
 Moja dusza poderwała się do lotu,
 Pan dał jej wolność i siłę.
















Pan obudził ze snu moją duszę,
 Pozostaję z Nim, wpatrując się w Jego spojrzenie.
 Noszę Go w mym wnętrzu obecnego,
 cała coraz bardziej rozmiłowana.


















Pociągnij mnie za sobą, pobiegnijmy!
 Ty, którego miłuje dusza moja.
 Mój umiłowany jest mój, a ja Jego, a ja jestem Jego...












P.S
Mam wszystkie wyniki od kilku dni.... W środę zaczynam chemię... i piję sok z buraczków i jabłek, i nawet mi smakuje, ale jak znam życie nie będzie mi smakować  /śmiech/

23 komentarze:

  1. cały czas miałam nadzieję, że po operacji odetchniesz bo na tym się choroba skończy. Trudno, będziemy wobec tego czekali na całkowite wyzdrowienie trochę dłużej. Serdecznie Cię ściskam, trochę jak siostrę (mam pięć rodzonych i kilka wirtualnych szczególnie mi bliskich)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z całego serca i bardzo bardzo mocno życzę Ci, żebyś przeszła chemię tak, jak Hipek - który do końca leczenia miał więcej siły niż ja, zdrowa osoba, a jadł takie rzeczy, że się nawet nasza pani doktor łapała za głowę :) Z chemią może być naprawdę bardzo różnie, to zależy, jak silny masz organizm. A pocieszę Cię - lata pobytu na misji w Afryce na pewno nauczyły go, że nie ma lekko i jest przyzwyczajony, że "dostaje w dupę". To tym lepiej teraz. Ściskam mocno mocno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny tekst i rzeczywiście wielka szkoda, że bez ścieżki dźwiękowej, ale może po tych nagraniach pokazanych na zdjęciach coś zdobędziesz.
    Soczku smacznego i zdrowego:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś znakomitą reporterką i fotografem :)))*

    OdpowiedzUsuń
  5. Soczek z buraczków jest bardzo dobry na tę chorobę i pij go jak najwięcej. Kiedyś nawet o jego zaletach pisałam na mym blogu.

    Zdrowiej moja droga jak najprędzej z całego serca Ci tego życzę.

    Słowa bardzo ładne, i bardzo podoba mi się ten różaniec uwieszony u pasa jednej z sióstr.

    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny tekst; szkoda trochę, że nie można posłuchać.
    Soki na pewno dodadzą zdrowia i sił, czego z całego serca Ci życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A mnie się rzuciły w oczy przede wszystkim piękne zdjęcia pięknych wnętrz.

    Życzę Ci dużo, dużo siły, energii i jak najszybszego powrotu do zdrowia.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne teksty, piękne zdjęcia. Szkoda,że nie można posłuchać.
    Trzymaj się Judyto! Soki są zdrowe. Mają dodać Ci sił. Dasz radę. Wiem to!

    OdpowiedzUsuń
  9. siostry Karmelitanki tworzą całkienm zgrabny chórek,a tekst jest piękny,bo o MIŁOSCI...
    pij soczki,pij,a zdrowia Ci to doda,buraczki oczyszczają krew,tak twierdzą...i mają moc dodawania sił witalnych...Na zdrowie! Judytko:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Judyto zatknij nos i pij!!!!bo to ku zdrowotnosci przecie:)Zobaczysz ze wszystko bedzie dobrze!!!Kurcze musi być dobrze!!!Pozdrawiam cie bardzo serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. bardzo energetyczny reportaż, piękny tekst i Karmelitanki nie tak całkiem bose jak się okazuje na ostatnim zdjęciu. :))
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. jeszcze nie czytałam, ale ... jakże piekne te zdjęcia ze skrzypcami...

    OdpowiedzUsuń
  14. Zakonnice to szalone kobiety i tyle :)
    Widać, że te karmelitanki są szczęśliwe...
    Że o naszej Pallotynce nie wspomnę :)
    Trzymaj się, Judith!
    Wspieramy Cię - wraz z aniołami.

    OdpowiedzUsuń
  15. Judytko, wszystko będzie dobrze. Trzymam kciuki. Pij soczki, bo są zdrowe a przy chemii niezbędne...
    Ślę pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  16. No cóż, właściwie to trzeba było się z tym liczyć. Nie jest to miłe, ale
    skutki uboczne w dużej mierze zależą od rodzaju tej chemii, bo to nie jest "jeden zajzajer" dla wszystkich.
    Moja przyjaciółka miała guzek poniżej 10mm i tylko dlatego uniknęła chemii, że w ostatniej chwili zdecydowała się na mastektomię, a nie samo usunięcie guzka. Uniknęła tej chemii dożylnej, ale przez 5 lat codziennie będzie łykać cytostatyk, który też jest wszak "chemią". Będziesz musiała Judytko sporo odpoczywać, bo chemia niszczy nie tylko te paskudne, Obce komórki, te zdrowe niestety też. Ale dasz radę, jesteś silną kobietą. Wytrzymałaś Kamerun, wytrzymasz i to. Trzymam kciuki za Ciebie i przytulam;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej!
    Harfa najbardziej mi się podoba. Rzadkośc to teraz. A miłość niejedno ma imię. Potrafi też zatruć życie jeśli jest nieodwzajemniona.
    Ale to temat jak rzeka i do książek i do scenariuszy filmowych.
    Pozdrawia z Warszawy
    Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  18. Utalentowane siostrzyczki!
    Z muzyką byłoby lepiej, ale i bez muzyki jest pięknie.
    Pij soczek z buraczków, będzie dobrze!
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj Judytko! Piękne siostry, piękne teksty i piękne zdjęcia.A soczek na pewno będzie smakował i leczył. Trzymam kciuki Judytko.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. a do tego śpiewu to bosą czy obutą stopką przytupują ;)?
    Pij, pij, mieszaj z różnymi smakami, to się tak nie będziesz krzywić ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Trafiłam do ciebie niedawno, sama mam problemy ale czytając ciebie i widząć twoje .... jest mi wstyd że się załamałam....
    zyczę duzo zdrowia, i siły do leczenia...
    zdjecia cudowne, jak patrze na te radosne buzie to aż chce sie żyć, bo ja też kocham muzykę, śpiewałam w chórze, grałam na pianinie i wiem ile radości może dać muzyka
    pozdrawiam serdecznie, będę podczytywać twojego bloga sięgając jego poczatku....

    OdpowiedzUsuń
  22. ile znajomych twarzy...

    OdpowiedzUsuń