O pralce „Frani" rodem z Polski będzie mowa. Może młodzież czytająca mojego bloga nie zna "Frani".
Trzeba Wam wiedzieć, że "Frania" ma pod sobą wszystkie pralki... jest niezastąpiona jeszcze teraz w dobie techniki XXI wieku w moim rodzinnym domu. Myślę, że należymy do nielicznych wyjątków w tej kwestii.
Więc z tą "Franią" na kameruńskiej ziemi było tak... Wiadomo trzeba prać swoje rzeczy, bo się brudzą, a właściwie my ludzie je brudzimy... no tak, ale kurz, błoto nam w tym pomagają. Pewien misjonarz, pominę jego imię, bo sobie zastrzegł, prał ręcznie swoje skarpety i całą resztę na misji gdzieś tam, gdzie nie ma prądu, wszędzie daleko na tym końcu świata, ale... jest jednak szkoła, ośrodek zdrowia i są także siostry zakonne, które nie myślały w tym praniu uciążliwym, pomagać księdzu misjonarzowi!
Więc prał..., ale siostry, kobiety o czułym sercu sprowadziły z Polski praleczkę o wdzięcznej nazwie "Frania" i ofiarowały ją sąsiadowi za miedzy. Nasz Zenon... oj... nie miało być imienia, może nie będzie czytał... uwolnił swoje ręce /choć w części/ od prania. Wiadomo, prał i pierze tylko wieczorami, bo agregat, który daje prąd napędzany jest ropą i pracuje tylko wieczorami... ku oszczędności oczywiście!
Razu pewnego kucharka pyta się Zenona: co to takiego, ta maszyna w kącie? A no pralka, która pierze sama i jeszcze wodę podgrzewa – odpowiada Zenon. Podgrzewa, jak?
Ognisko trzeba rozpalić? – pyta kucharka. Widzisz, mówi Zenon, tutaj jest takie pokrętło, wlewasz wodę, nastawiasz /pokazuje/ w ten sposób to pokrętło i woda się podrzewa sama. Rozmowa się skończyła, pani kucharka wszystko zrozumiała... Po kilku dniach misjonarz wraca popołudniem z wizyty w odległej wiosce swojej parafii i widzi pralkę na środku podwórka.
Zagląda do "Frani", widzi wodę... Co ty robisz? - pyta panią kucharkę. Podgrzewam wodę, nastawiłam to pokrętło tak, jak ksiadz pokazal i wystawiłam na słońce... A jak będziesz prała? Jak to jak? Zwyczajnie, jak się woda nagrzeje, to zacznie ta maszyna prać!
Tak ksiądz powiedział, nieprawdaż? Nie doczekała się.... nie zaczęła prać. Oj, Zenonie nie powiedziałeś, że tej praleczce potrzeba prądu!!! Gdy zapadł kameruński wieczór włączono prąd i "Frania" zaczęla swoją pracę...
My także czyli siostry Pallotynki, a właściwie siostra Fabiana wynalazla dzisiaj starą "Franie". Praleczkę dostały nasze kandydatki i od samego rana jest nauka obsługi i prania w tej niezastąpionej pralce, której dostało się nowe wdzięczne imie "Miraculeuse"!
Macie jeszcze gdzieś tam w piwnicach, na strychach „Franię”? I co o tej Frani myślicie? Nas krew zalewa na te nowe pralki automatyczne! Jak prąd „ucieknie”, to pralka choć kończyła swoją pracę, zaczyna od – nowa!!! I nie ma jak jej ztrzymać!
To tak, jak z Bloggerem, który udoskonala weryfikację obrazkową... za jakiś czas będziemy wpisywać trzy, a może cztery wyrazy!
Na zdjęciu jedna z naszych kandydatek na przyszłą siostrę Pallotynkę z nowym dobytkiem „Miraculeuse”. Dla dziewczyn „Frania” to prawdziwe cudo. Jak do tej pory w swoich domach prały przy źródle albo przy studni. Nie wiem, jak długo pokrętło i cała reszta wytrzyma... ale naukę prania „po naszemu” od czegoś trzeba zacząć... O naszych przyszłych kameruńskich Pallotynkach także będzie post...
Ja Judyto, długo - jeszcze do niedawna u rodziców na wsi używałam frani (mamy taką bardzo starą, dużą bez podgrzewacza i nowszą, małą "z"). Mama nadal ich czasem używa a do automatu woli się nie dotykać (ja lub siostra obsługujemy). Ja u siebie w mieszkaniu oczywiście mam automat, ale czasem mi się zdaje, że Frania prała lepiej i bardziej oszczędzała ciuchy... ;). Wiwat więc Frania! A wodę na słońce do zagrzania też się u nas stawiało latem. Ale bez pralki ha ha ha ;).
OdpowiedzUsuńi pomyśleć, że ta 'Frania' to relikt przeszłości:)
OdpowiedzUsuńPS. Gdybyś zechciała skorzystać z mojej instrukcji wyłączenia weryfikacji, byłoby wygodniej komentującym. Niestety mój wzrok nie zawsze daje rade odczytać.
Ostatnio w którymś z marketów widziałam nowiutką pralkę Franię. Wiem,że wiele osób piorących kombinezony robocze i inne bardzo mocno zabrudzone rzeczy poszukuje tych pralek. Moja pierwszą pralką była polska, automatyczna pralka Bio, która dzielnie zniosła pranie pieluch, których były całe sterty.Z czasem, choć była naprawdę dobra, zamieniłam ją na mniejszy model, taki na 4 kg jednego wsadu, lub nawet tylko na 2 kg. Jest mała i dzięki jej mniejszym gabarytom mogłam przemeblować łazienkę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
P.S.
Możesz zmienić ustawienia w komentarzach, żeby nie było tych "szamańskich literek". Jeśli masz nowy interfejs to wejdz na chwile na stary i wtedy ustawisz komentarze bez tych literek.
Kody nie są fajne, oj nie są :)))
OdpowiedzUsuńChyba nie jestem w takim razie tak młoda jak mi się wydawało, bo dobrze pamiętam naszą Franię ;)))
Pozdrawiam!
Co do weryfikacji - to po ostatnich zmianach się wkurzyłam i ją wyłączyłam, bo faktycznie nic nie widać. I to mimo tego, że generalnie jestem zwolenniczką weryfikacji obrazkowej.
OdpowiedzUsuńZ Frani korzystała całe życie moja babcia i jednak pamiętam, że pranie za jej pomocą zajmowało pół dnia. Co do jakości, to się nie wypowiadam, bo byłam za mała, by móc to ocenić. Natomiast wszystko jedno, jaka by pralka nie była, to ważne, że w ogóle jest :)
Przepraszam Was wszystkie... ale to ustawienie to ktos musi mi zrobic, bo dla mnie to po prostu czarna magia... interfejs...a co to jest... Panie Boze w tej kwestii jestem okropne beztalencie i krotko mowiac nie chce mi sie troche pomyslec...
OdpowiedzUsuńA Frnie lubie, bo jest o wiele szybciej... Na misjach to wiele rzeczy piore po prostu recznie i przy okazji paznokcie mi sie odmocza /smiech/
Serdecznosci
Judith
Moja babcia używała jeszcze na samym początku swojego mieszkania na wsi właśnie pralki Frani :) Nie trwało to jednak długo, ale Frania wciąż stoi :)
OdpowiedzUsuńOpowiadała mi też, jak to w czasie okupacji i tuż po jej babcia prała ubrania pocierając je o tarkę, a gdy tego nie było - o rzeczne kamienie. I pomyśleć, że wtedy Wisła była tak czysta, że można było w niej prać...
Pozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWchodzisz z bloga w Projekt-Ustawienia-Komentarze, niżej na tej stronie masz "Pokazać weryfikację obrazkową dla komentarzy?". Dajesz kropkę przy "nie". I już :)))
OdpowiedzUsuńwitaj Judyto. Napisz mi prosze adres mailowy do siebie (na moj adres sobota12@wp.pl lub gdzies w komentarzach), bo nie znalazlam go na Twojej stronie. Funkcja dostepna w Twoim profilu "napisz maila" jest pewnie wylacznie dla uzytkownikow outlooka, a ja go nie posiadam. Ja zeby wyslac poczte z WP musze wpisac dokladny adres maila. Wowczas napisze do Ciebie zwyklego maila. Tymczasem bardzo dziekuje Ci za mile slowa uznania. Sprawily mi wielka radość. Jak pisalam tam - jest taka mozliwosc (wiesz o czym mowie:), choc mysle ze wysylka do Ciebie przez pocztę bylaby duzym wyzwaniem! daleko Cię los zagnał! Ale wysylalam juz w kilka miejsc na swiecie jakies drobne malowanki i zawsze sie udawalo! :) BYwaly tez przypadki ze zjawial sie po odbior we Wroclawiu ktos ze znajomych. Roznie bywa :) Jeszcze raz dziekuje za wizyte i do "uslyszenia". W wolnych chwilach - jesli pozwolisz - bede zagladac na Twoj Blog. /Sobota
OdpowiedzUsuńPostaram się Tobie wytłumaczyć jak usunąć weryfikację obrazkową, chociaż korzystam z opisu włoskiego, ale przełożę to na j. polski.
OdpowiedzUsuńZ bloga wejdź na PROJEKT (jest u góry po lewej stronie), Kliknij USTAWIENIA (jest to u góry), zaraz pod tym jest napis KOMENTARZE i kliknij w nie. Zejdź w dół do chwili aż zobaczysz takie zdanie: "Pokazać weryfikację obrazkową dla komentarzy" - tutaj zaznacz: NIE i zapisz wszystko. Powinno zadziałać, tak robiłam zawsze u siebie.
Co się tyczy pralki Frani, znam ją bardzo dobrze, bo uyżwała jej mama już w dobie automatów. Stoi jeszcze u Niej w domu, chyba rdzewieje od środka i do tego jest czynną. Dodziś słyszę, jak mama ciągle powtarza, że prała lepiej aniżeli te wszystkie nowoczesne. Nie dziwię się paniom z Kamerunu, że nie wiedzą jak się z nią obchodzić, bo jak to cudo zobaczyłam pierwszy raz, też nie wiedziałam na jakiej zasadzie to działa.
Droga Soboto; w tym roku bede w Polsce
OdpowiedzUsuńa te Motyle po prostu musze miec!
Wiesz, jak to jest, jak Kobieta takze siostra zakonna czegos chce... nic i nikt temu nie przeszkodzi!
Serdecznosci
Judith
Moje skrzynki pocztowe:
judyta.b@wp.pl
judyta.harmatan@gmail.com
no i chyba przedewszystkim nie jest taka wrazliwa jak automatyczne :) maszyna nie do zajechania hahhaha ktos mi kiedys mowil ze mizna w niej bylo maslo robic hahah ile w tym prawdy nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńNo oczywiście, że i my Franię w domu mieliśmy. I ja z Frani wyjmowałem upraną bieliznę i ręcznie wyżymałem:)
A potem się rozwieszało.
Ale pamiętam tez jak babcia prała ręczni w balii i tarła na takiej tarce.
Pozdrawiam Ciebie , Franię i Kameruńczyków.
Vojtek
Jednak mialam racje... Franie prawie wszyscy znaja!
OdpowiedzUsuńGrazynko, zrobilam tak , jak napisalas i mysle, ze nie ma juz tej wstretnej weryfikacji obrazkowej / czy nie tak Ivo?/
Serdecznosci dla wszystkich.
Judith
Judith, to tylko taka moja weryfikacja by sprawdzić jak zadziałała moja lekcja.... a co do pralki, mam jednak do niej sentyment, bo przypomina mi moje młodzieńcze czasy - faktem jest, że wolę pralki dzisiejsze, mniej pracy!
OdpowiedzUsuńZadziałało doskonale; nie masz już weryfikacji obrazkowej i jak widzisz nie było to wcale trudne! Bez tego, zostawianie komentarzy jest wielkim ułatwieniem, bo czasem trzeba było próbować wpisywać kod kilkakrotnie zanim komentarz został zaakceptowany! Kłaniam się niziutko.
OdpowiedzUsuńZ tym klanianiem przypomniala mi anegdota, ktora wczoraj wieczorem s Rafala mi opowidziala, a to z racji przygotowywania przez nasze dziewczyny przedstawienia... Dwoch Zydow przed soba kleczy, syn i ojciec. Obaj maja zlozone rece i kladniaja sie nisko... i syn prosi: Ojcze pozwol? a ojciec na to: nie pozwalam... i dalej sie klaniaja i taki monolog powtarza sie kilka razy... Cala widownia czeka w napieciu, co z tego kladniana wyjdzie, dlaczego ojciec nie chce pozwolic... Po ktorejs tam prosbie syn rozklada rece i mowi: szanowna widownio przedstawienia nie bedzie, bo ojciec nie pozwala... Nie ma to nic wspolnego z nasza Frania z posta..., ale czy to wazne...
OdpowiedzUsuńDziekuje za pomoc... ten internet to wcale nie trudna sprawa, proste jak drut i jasne jak slonce... leniuch jestem i tyle!
Innym takze dziekuje za pomoc!
Serdecznosci
Judith
przypomniała mi się instrukcja obsługi, którą sobie nalepił na pralkę mój kumpel...ale się wtedy uśmiałam
OdpowiedzUsuńcos w ten deseń:
2x cyk na lewo - kolor
3 razy cyk na lewo - gotowanie
2 x cyk na prawo - wirówka
...itd ;)
Oczywiscie, ze znam Franie! Mielismy taka i nawet w niej pralam :) Ale jak teraz sobie pomysle... jak mozna bylo zyc bez pralki super automatycznej, suszarki? Szkoda, ze jeszcze ubrania same nie wchodza i nie wychodza z tych cudnych urzadzen :)
OdpowiedzUsuńHeh, niezapomniana Frania. Prosta do bólu i nie do zepsucia. Niestety wymaga jednak stałej obecności podczas prania i to jest jej feler. Ale jak kupiłem swój pierwszy polski automat to natychmiast zepsuł się programator. I bądź tu dobrym Polakiem i popieraj polskie.
OdpowiedzUsuńPralka 'Frania' w dzisiejszych czasach to zabytek, jednakże ten sentyment do niej zawsze pozostanie :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa Franie znam, a lat mam dopiero 21. I jako znawca tematu jestem pod wrażeniem, że nasza Frania trafiła tak daleko. I to Frania z lat 60 z wirnikiem na boku. Później wirnik schowano w dnie - przez co zniknęła ta osłona na boku. Pralki wirnikowe pod szyldem "Frania" nadal są u nas w produkcji. Są już nieco mniejsze i emaliowane. Chyba każdy początek mechanizacji gospodarstwa domowego zaczynał się od pralki, jako że pranie to jedna z cięższych domowych czynności, a "Frania" ułatwia to niesamowicie. Przede wszystkim bije inne pralki prostotą. Nawet pralki wirnikowe z innych krajów były bardziej skomplikowanie niż nasza "Frania". My już tego nie doceniamy.
OdpowiedzUsuń