niedziela, 1 kwietnia 2012

O czarach raz jeszcze....

I też mi się o magii i czarach pisać zachciało... W dzisiejszym świecie magia, to zapędy człowieka, aby zapanować nad dobrem i złem... po prostu być jak Bóg.

 Skąd wywodzi się magia i jak daleko siegają jej korzenie? Magia istniała i istnieć będzie do końca świata i to nie tylko w zabitej dechami Afryce, ale w cywilizowanej i kulturalnej Europie z potokiem słów, w które bardzo wielu już nie wierzy. Czego człowiek pragnie i pragnąć będzie dopóty istnieć będzie? Chce zdobyć kontrolę nad przyroda i drugim człowiekiem za pośrednictwem nadprzyrodzonych środków / klątwy, uroki, czary/, które dają człowiekowi to, czego nie jest w stanie osiagnąć swą naturalną ludzką mocą.
 Ludzie ci odwołują się do bytów duchowych i sił mających wpływ na materię i przyrodę ożywioną i chcą posiąść odwieczną boską sztukę tworzenia i niszczenia.

 Jak skończyła się historia z chłopcami ze szkoły w Doume? Cóż okazało się, że jeden z nich przeszedł już inicjację, został wybrany przez klan do przejęcia władzy czynienia zła... Chłopak prosił o pomoc..., jak pomóc, gdy rodzina wszystko robi, aby z takimi jak ja się nie spotkać? Jestem zakonnicą, na dodatek wierzącą, więc modlimy się - cała szkoła, codzienne, egzorcyzmem do Michała Archanioła. Modlitwa czyni cuda i co najważniejsze chłopak wypowiedział się, ujawnił czego chce, a to osłabia zło. „Zastanawiam się często, jak dostrzec dobro ukryte w tym chaosie, jak stanąć obok, nie skrzywdzić posądzeniem o czary, jak zobaczyć obiektywnie rzeczywistość i być tą, która ma być agentem dobra” /wg Michaela O’Briena/ 
 W Afryce pytanie czy magia istnieje czy nie jest bezsensowne. Dla Afrykanów wszystkich kategorii czary, to bezpośrednia rzeczywistość. Wydawałoby się, że znana od pradawna magia odchodzi w zapomnienie... jest wprost przeciwnie! Na ulicznych straganach we wszystkich częściach świata, przez internet można zakupić nie tylko „magiczne książki”, ale i amulety, laleczki voodoo z zestawem szpilek... i po co to wszystko... , aby znaleźć drogę do boskości być jak Bóg, być panem życia i śmierci!
 Ostatnimi czasy temat czarów, szamanów bardziej mnie dotyka, bo dotyka dzieci, za które aktualnie jestem odpowiedzialna. W Europie dzieci z zachwytem czytają książki o czarodziejach, a dla małego Afrykanina oskarżenie o uprawianie magii to śmiertelne niebezpieczeństwo. Dzieci obwiniane są o zło, bo nie potrafią się bronić, a łatwo wmówić im wizje czarnej magii, manipulować nimi i zakrywać swoje złe i ohydne czyny posądzając o nie dzieci. Sprawa dyscypliny w szkole jest stara tak, jak sama szkoła... Dzieciaki zaczęły, jak na komendę, manipulować rodzicami, nauczycielami... Zrobiliśmy listę dzieci z poszczególnych klas, z którymi są największe kłopoty i pierwszy raz w dziejach mojej pracy edukacyjnej w Kamerunie, wezwano pismnie rodziców na „dywanik”.
 Na spotkanie trochę się spóźniłam i wchodząc do sali spotkań zamurowało mnie: jak na oko, wstawili się wszyscy zaproszeni rodzice. I zaczęły się rozmowy. Wezwani rodzice z danej klasy, nauczyciel odpowiedzialny za klasę, dyrektor i ja. W dwóch najmłodszych klasach na liście nie było nikogo. Dyrektor mówi, że jeśli chcemy się dowiedzieć prawdy, to usłyszymy ją tylko w najmłodszej klasie. Te dzieci jeszcze nie klamią... i chyba coś w tym jest!  Sprawy były różne... Czterech takich, poszło sobie do buszu podczas piątkowego sprzątania szkoły. Nikt nie zauważył, bądź co bądź prawie 200 dzieci na „posiadłościach” szkolnych uwijało się przy różnych porządkowych pracach.
 Sprawa wyszła na jaw, gdy dzieci kończyły dzień apelem. Okazało się, że  4 „wojowników” poszło kilka kilometrów w busz na łowy.... mysz! Jeden z ojców powiedział: ja nie rozumie, w domu syn jest taki grzeczny, bo wie siostra, jak nie to „szikot” idzie w ruch. W szkole nie bijemy więc nie dziwi nic, że pański syn odzyskuje wigor w szkole! Doszliśmy do wspólnego wniosku: trzeba słuchać opowieści dzieci z życia szkoły, ale nie wszystkiemu trzeba wierzyć i najlepiej będzie, jak rodzice posłuchają najpierw nauczyciela, co nie oznacza, że my nauczyciele jesteśmy bez skazy!
 W CE 1 czyli w trzeciej klasie był tylko jeden przypadek. Wychowawca podsumował: Braian nie wykonuje poleceń, jest złośliwy względem kolegów, nauczyciela, nie pomagają rozmowy, prośby... Matka słuchała i powiedziała: w domu jest to samo. Mam 7 dzieci, on jest najmłodszy. Wiem, że coś jest nie tak, próbowałam z synem rozmawić, ale jest bardzo zamknięty. Wioska poradziła mi wezwać Marabu, ale on stwierdził, że syn nie ma nic wspólnego z „sortilège”..., ale ja mam wątpliwości. To dlaczego pani wzywała jakiegoś czarownika? Sama pani widzi, że jest mądrzejsza od szamana wioskowego, bo jest pani matką.

 Wezwaliśmy Braiana i postawiliśmy pytanie, czy wie dlaczego jest między nami. Odpowiedział, że tak. Prosiliśmy, aby wyjaśnił dlaczego. Powiedział, że podarł zeszyt koledze.... I to wszystko, pytam. Chłopak odpowiada, że to wszystko. Więc dyrektor zaczyna wyliczać nie tylko tak błahe rzeczy, jak podarcie zeszytu, ale okleczenie kolegów, obcinanie włosów bez zgody właściciela, zastraszanie kolegów itp. Braian, może jest coś, co chciałbyś nam powiedzieć, czego nie rozumiesz, nie potrafisz wyjaśnić, może ktoś ci grozi, bo wiesz, że to, co robisz nie jest dobre... Skinieniem głowy potwierdza, że tak. Więc dlaczego to robisz...? Cisza, cisza... Wszyscy czujemy, że Mały nie ma zamiaru z nami rozmawiać... Więc mówię: Braian, jeśli jeszcze raz usłyszę o jakimkolwiek incydencie, w tym samym dniu jesteś wydalony z naszej szkoły, rozumiesz?
 Kiwa głową, że tak. Matka dodaje, że do innej szkoły go nie pośle, jego edukacja się skończy. Popatrzył na nas i powiedział, że się poprawi. No i się poprawił, bo to, o czym tutaj piszę miało miejsce trzy tygodnie temu. Pomyślicie sobie, też mi coś!

 Jest coś... Wydaje mi się, że magia sama w sobie, nie jest problemem. Problem pojawia się, gdy magia przyczynia się do krzywdy wyrządzanej drugiej osobie. Prawo nie roztrzygnie, czy czary faktycznie istnieją czy nie.

 W klasie CM1 było najwięcej róznorakich przypadków wychowawczych. Nauczyciel przy każdym nazwisku dziecka powiedział o co chodzi. Rodzice stwierdzili, że takie spotkania są dobre, bo można dowiedzieć się o swoim dziecku czegoś, co z jego ust nigdy się nie usłyszało. Na pytanie czy chcą, aby ich dziecko przyszło na konfrontację, powiedzieli, że nie ma potrzeby. Zaciekawiło mnie, że przy jednym z wymienionych dzieci, nauczyciel powiedział tak: Gael robi, co chce i jak chce... w przyszłym roku szkolnym,  gdy dostanę klasę CM2 i Gaela, poproszę o zmianę klasy. Po wyjściu rodziców pytam, dlaczego tak powiedział, czy był ktoś z rodziny Gaela na spotkaniu? Nikt nie przyszedł. Jak myślisz, pytam Landrego, wychowawcę klasy, trzeba z nim rozmawiac?
 Trzeba i to koniecznie, odpowiedział. Wchodzi nasz Gael i oczom nie wierzę, oto mój „umiłowany” krótko pisząc fajny chłopak! Gael, dlaczego rodzice nie przyszli na spotkanie... i zaczyna się tłumaczenie..., które jest przerwane i wysyłamy go po mamę, albo tatę. Przybiega mama... zdziwiona, że jakieś zebranie, zawiadomienie...
 Przedstawiamy sprawę, a ona na to, że Gael jest postrachem młodszego rodzeństwa, ona już nie ma siły. Zapytana o ojca Gaela  odpowiada, że żyją w poligamii... druga żona jest w sąsiedniej wsi i aktualnie mąż jest z drugą żoną. Siostro, wszystkiemu winien jest wujek, to on jest przyczyną wszelkiego zła... Jak ten pan się nazywa? Kobieta nie chce powiedzieć, mówi tylko, że raz jest w Nkoum, potem w innej wiosce... Nalegam na to nazwisko, ale ona uparcie patrzy w podłogę, dyrektor mruga do mnie, a to oznacza, że mam dać sobie spokój... potem się dowiemy.
 Kobieta jest bardzo zdenerwowana, prosimy, aby nie zabiera głosu, jak przyjdzie Gael. Gael oczywiście wie z jakiej racji jest w biurze dyrektora..., ale także nie chce z nami rozmawiać. Więc oznajmiam o wydaleniu ze szkoły...
 Nie, nie, ja nie chcę, odpowiada. Gael, jesteśmy tutaj po to, aby ci pomóc, jak wypowiesz sie, to już pierwszy krok do tego, abyś pomógł sobie i nam. Zaczyna płakać..., nie masz czego się obawiać, mów, proszę... Wujek powiedział, że jak każdego dnia nie zrobię nakazanych złych rzeczy, to umrę... I dlaczego jeszcze zgodziłeś się robić to, co on ci nakazuje? Powiedział mi, że będę bogaty bez żadnej nauki i pracy... Nie będę Was zanudzać dalszym ciągiem naszej konwersacji...

 Przystało na tym, że ma powiedzieć temu szamanowi NIE i niech się nie lęka, jest wolnym młodym człowiekiem. W każdej klasie „podstępnie” przeprowadziłam rozmowę o czarach i czego ja sie dowiedziałam!!! Dowiedziałam się jednej najbardziej dla mnie istotnej rzeczy: dzieci dobrze wiedzą, co to jest „sortilège”, kto ją uprawia w wiosce, mają dobre rozeznanie co jest dobre, a co złe.
 Starałam się, aby zrozumiały jedno: nikt bez waszej zgody do niczego was zmusić nie może.
 Skąd wywodzi się magia i jak daleko sięgają jej korzenie? Pan Bronisław Malinowski daje taką odpowiedź:”magii nic nie zrodziło, nigdy nie była stworzona lub wynaleziona. Magia po prostu zawsze była, jako istotne uzupełnienie wszelkich spraw i zjawisk, które żywo interesują człowieka, lecz wymykają się jego rozumowej, logicznej kontroli. Magia jest zjawiskiem charakterystycznym dla wszystkich epok ludzkości. Nie można mówić o magii w odniesieniu do społeczeństw  pierwotnych, prymitywnych czy archaicznych. Czasy współczesne potwierdzają obecność magii we wszystkich zakątkach świata... i wydawałoby się, że magia odchodzi w zapomnienie! Czyżby?


7 komentarzy:

  1. Ja już sama nie wiem, wydaje mi się, że odrobina magii jest w każdym z nas.
    Pozdrawiam Wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Życie jest magią, ale u Ciebie ma pewnie zupełnie inny sens, faktycznie manipulacja dziećmi jest przerażająca, wykorzystywanie ich ufności i wiary, zastraszanie, gdzie tu bezpieczne dzieciństwo :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Judytko, nie odbieraj tego jako czepianie się, nie chcę też wyjść na wredną panią od polskiego - ale przeczytaj sobie swój post spokojnie jeszcze raz... Nie wiem, czy pisałaś go pod wpływem emocji, czy może byłaś zmęczona? Strasznie dużo błędów, które miejscami utrudniają zrozumienie tego, co chcesz przekazać...

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Dziękuję za wizytę. Jak będziesz w Warszawie to się odezwij. Chętnie bym się spotkał z dziewczyną z Afryki:)
    Ponieważ znasz lwy, pantery , bawoły, hipopotamy, krokodyle to mnie się nie będziesz bała!
    Bardzo fajnie opisujesz sedno Afryki. Nie tak jak ludzie, którzy "znają " Afrykę z pobytów w Tunezji na plaży:)
    Albo Ci co znają z patrzenia przez okno hotelu.
    Judith. Wiem, ze życie może być piękne. I wiem bo piszesz, że Ty jesteś piękna.
    No i bardzo dobrze.
    Tobie, Twoim podopiecznym z Afryki składam najlepsze życzenia na Wielkanoc.
    Bądźcie zdrowi! I nigdy nie zaznajcie głodu.
    I nie czarujcie się za bardzo tymi czarami.
    Ja w cary nie wierzę......... Ale nie dam słowa honoru, że to prawda....
    Vojtek przed Wielkanocą

    OdpowiedzUsuń
  5. Aniko; zapewne tak jest...

    Jo; dziecinstwo nie zawsze jest latwe szczegolnie w Afryce...

    Dragonello; gapa ze mnie i tyle...

    Wojtku; zapewne spotkamy sie...

    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  6. Wcale nie gapa, bo normalnie tak nie piszesz :) Właśnie dlatego aż się zdziwiłam, co się stało...

    OdpowiedzUsuń
  7. M jak magia. M jak manipulacja. Naprawdę wiele można wmówić, jeśli umysł jest podatny. Nie tylko w Afryce.

    OdpowiedzUsuń