czwartek, 27 stycznia 2011

Kolejna podróż...


tym razem do Essiengbotu i Messameny, na Misje oddalone od Doume ponad 200 km. W porze suchej potrzeba trzech godzin, aby dotrzeć do celu, a w porze deszczowej różnie to bywa... najdłuższa podróż trwała 7 godzin. Koniecznie trzeba zabrać ze sobą maczetę, latarkę, bo może zastać nas ciemna noc, a wokół bagna i las. Droga bardzo wąska, dużo dziur i rowów, i drewniane mosty..., i nie powiem, że ciekawie się jedzie! Strach! Oj, zapomniałam dodać, że można spotkać wielki kamion załadowany belami ogromnych drzew. Essiengbot i okolice to tereny plemienia Badjoue. Pracownik ośrodka zdrowia na misji na moje pytanie, co jest charakterystyczne dla jego plemienia odpowiedział:" no... myślimy, że jesteśmy przysłowiowym"pępkiem świata", nie  lubimy pracować, jesteśmy dumni, zazdrośni. Maria Teresa, żona Charliego, która od 14 lat mieszka w tych stronach dodała: "wszystkich przyjezdnych, którzy chcą się tutaj osiedlić, którzy widzieli trochę świata i robią coś więcej, Badjoue szybko sprowadzają "na ziemię". Wszyscy mają być równi! Wiadomo, że dzisiaj to już niemożliwe. Choćby nawet Charlie - został
pielęgniarzem. Humor pomaga żyć. Chroni przed patosem, jest dla człowieka ratunkiem. To bardzo ważne, by umieć rozweselać innych i czasami zaśmiać się także z samego siebie. Na misji w Essiengbocie pracują Siostry Opatrzności Bożej, które prowadza szkołę podstawową i przedszkole, ośrodek zdrowia, szkołę szycia i wyszywania. Istnieje także parafia, której proboszczem jest ks. Zenek Sala. Krótko mówiąc - wszystkie misje są do siebie podobne, a co je różni? LUDZIE, którzy tam pracują, którzy ubogacają sobą ten świat.
W Messamenie pracują Siostry od św. Tereski, które przyjechały do Kamerunu z Burundii. A co ja robiłam przez kilka dni na kolejnym "końcu świata"? Na końcu świata jest Lomie, Ngoyla, Messok, Mbegue... i także Essiengbot i Messamena... Ekipa SEDUC - Sekretariat Edukacji naszej diecezji przyjechała na wizytację pedagogiczną naszych szkół. SEDUC koordynuje prace naszych szkół. Mamy 112 nauczycieli, 23 szkoły i 4430 uczniów w szkołach podstawowych i przedszkolach. SEDUC to
5 osób: sekretarz, czyli główny szef naszej drużyny - pan Arno, druga osoba to pan Adrian, który prowadzi wszystkie sprawy personalne /kontrakty, ubezpieczenia itp. / i pani Cristianne odpowiedzialna za sprawy pedagogiczne. Do kompletu dodane zostały siostry Goretti /Michalitka/ i ja siostra Pallotynka. W ciągu roku szkolnego odwiedzamy 3 razy każdą szkołę, organizujemu sesje pedagogiczne dla naszych stażystów, nauczycieli, spotkania Sióstr i Dyrektorów odpowiedzialnych za prowadzenie szkół. Patrząc z perspektywy minionych 10 lat nasze szkoły są wizytówką dobrego nauczania. Wiele mamy jeszcze do zrobienia, szczególnie na polu pedagogicznym. W ostatnim czasie do diecezji przyjechały dwie nowe misjonarki: siostra Ida i siostra Anna. Obie skończyły studnia pedagogiczne o profilu nauczania przedszkolnego...
Pan Bóg przysłał nam kompetentne osoby, aby nasze dzieci miały dobrych nauczycieli. Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że szkoły publiczne na naszym Wschodzie bardzo często "czynne" są dwa lub trzy razy w tygodniu. Rok szkolny rozpoczyna się z miesięcznym opóźnieniem z powodu braku nauczycieli, którzy na czas nie dotarli do swojej szkoły. Szkoła, w której jest sześć poziomów ma często tylko jednego nauczyciela. Mało kto chce uczyć w buszu,
gdzie nie ma prądu, po wodę trzeba chodzić do źródła, a przede wszystkim nikt nie troszczy się, aby nauczycielom zapewnić dobre warunki pracy. Szkoły bez ławek, tablic... to częsty obrazek! Problemy
                                                                  Kamerunu w większości będą rozwiązane poprzez edukacje
dzieci i młodzieży / nie ma w konstytucji obowiązku uczęszczania dzieci do szkoły/, bowiem im więcej ludzi wykształconych, tym lepiej dla kraju. Zwiększa się poczucie odpowiedzialności za ojczyznę i nie poddaje się łatwo manipulacjom. My w naszych szkołach zaczynamy edukacje dzieci... od nauczycieli i rodziców. 
Pewnego razu siostra Weronika opowiedziała nam historię z życia, opowiedzianą przez dziadka pewnej wnuczki. Dziewczynka z CP, czyli II klasy oglądała w domu program telewizyjny o szkolnictwie w naszej stolicy. Reporter zachwalał jedną ze szkół, która zdobyła palmę pierwszeństwa... w pewnym momencie dziewczynka z oburzeniem moi do pana z telewizji: "
proszę pana , pan kłamie! Nasza szkoła jest najlepsza, w waszej szkole nie ma jedzenia, a w naszej jest! Wiec nasza jest najlepsza!
Przy okazji mojego pisania o naszym diecezjalnym szkolnictwie pragnę podziękować Wszystkim, którzy wspomagają nasze dzieci i szkoły przez modlitwę i pomoc finansową.
Na załączonych zdjęciach : s. Suzanne z Messamenia, s. Regina z
Essiengbotu - odpowiedzialne za szkoły. Na misji  zawsze dwie szkoły: podstawowa i przedszkole. Inne zdjęcia to droga "na koniec świata" gdzie żyją i pracują Dobrzy Ludzie.
Na ostatniej fotce nasz sekretarz i odpowiedzialny za sprawy personalne. Obaj pracowali przez kilka lat
jako dyrektorzy w naszych szkołach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz