Wspominam ludzi,
których już nie ma... Przeglądam stare fotografie...
Nie mogę wysłuchać tych,
którzy już odeszli, mogę tylko szepnąć,
że mieli rację...
Mam wspomnienia, do
czasu gdy sama będę już tylko wspomnieniem...
Z drzewa na ziemię wśród deszczu,
co siecze,
Lecą liście zmartwiałe, znużone...
Z prochuś powstał jak one,
człowiecze,
Lecz nie samym tyś prochem jak one.
/Ewa Szelburg-Zarembina/
/zdjęcie nie moje/
P.S
Uroczystość Wszystkich Świętych. Dla kogo jest to święto...?
Wspominamy tych, którzy odeszli... "Świętość nie jest czymś nadzwyczajnym. Świętość nie jest osiągnięciem ludzi wyjątkowych. Każdy z nas może być świętym, niezależnie od swoich słabości, a może nawet paradoksalnie dzięki nim. Świętość polega bowiem na Miłości, ale nie na jakiejkolwiek miłości..."
"Świętość jest Twoim i moim obowiązkiem..."/ Matka Teresa z Kalkuty/.
Nam żyjącym potrzebne jest to święto, żeby wiedzieć, że i my przemijamy, i będziemy dla naszych najbliższych wspomnieniem...
Jakie to będzie wspomnienie...?
Niech będzie dobre i długo przechowywane w pamięci, nich powiedzą o nas kiedyś: to był dobry, święty człowiek...
Pachną nieśmiertelniki, alejami snuje się tłum, jasne światła na każdym prawie grobie i nadzieja, wiara, że warto było żyć i warto jeszcze żyć...
Wspominamy tych, którzy odeszli... "Świętość nie jest czymś nadzwyczajnym. Świętość nie jest osiągnięciem ludzi wyjątkowych. Każdy z nas może być świętym, niezależnie od swoich słabości, a może nawet paradoksalnie dzięki nim. Świętość polega bowiem na Miłości, ale nie na jakiejkolwiek miłości..."
"Świętość jest Twoim i moim obowiązkiem..."/ Matka Teresa z Kalkuty/.
Nam żyjącym potrzebne jest to święto, żeby wiedzieć, że i my przemijamy, i będziemy dla naszych najbliższych wspomnieniem...
Jakie to będzie wspomnienie...?
Niech będzie dobre i długo przechowywane w pamięci, nich powiedzą o nas kiedyś: to był dobry, święty człowiek...
Pachną nieśmiertelniki, alejami snuje się tłum, jasne światła na każdym prawie grobie i nadzieja, wiara, że warto było żyć i warto jeszcze żyć...
Całym swoim życiem budujemy to co po nas pozostaje w pamięci rodziny, bliskich i dalszych znajomych
OdpowiedzUsuńCzasami widzialam Twoj wpis u Agnieszki....madry, cieply....a dzisiaj postanowilam zajrzec na Twoj blog.
OdpowiedzUsuńWrazliwie, ciekawie, podoba mi sie u Ciebie.
Może będziemy kiedyś słyszeć co o nas mówią:-))))))
OdpowiedzUsuńNo i nie spotkałam Cię dzisiaj na Powążkach. a byłam dwa razy.
OdpowiedzUsuńMoże jutro nam się uda? Pójdę jak zacznie się ściemniać.
... a przy ktorej bramie bedziesz /smiech/!
UsuńJestem na wsi, wracam jutro poznym wieczorem i na Powazkach nie bede...
J.
Zawsze wchodzę przez Bramę Św.Honoraty. :-)
Usuńi my dla kogoś,zostaniemy wspomnieniem...tak to się kręci...
OdpowiedzUsuńżyczmy sobie,żeby o nas miło wspominano...
Tak ladnie napisalas o przemijaniu, nic dodac nic ujac. Pamietajmy...
OdpowiedzUsuńNajbardziej chyba właśnie tego pragnę. Abym mogła pozostawić po sobie najbliższym jak najwięcej tych wspaniałych, ciepłych wspomnień.
OdpowiedzUsuńPiękny wpis.
Serdeczności moc posyłam.
Zapisć się w dobrej pamięci - to bardzo wiele...
OdpowiedzUsuńJak powiedział Tuwim: „Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz.”
OdpowiedzUsuńzdjęcia mnie zauroczyło. W Alzacji nie ma zwyczaju zapalania zniczy, a szkoda!! Dzis na całym cmentarzu były 4 groby ze zniczami, w tym dwa polskich żłonierzy z drugiej wony, gdzie co roku zapalam znicz.
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcie i nostalgiczny wpis.... wprost owiało mnie ciepło tych zniczy.... i ten zapach, który jest jedyny w swoim rodzaju....
OdpowiedzUsuńbyć ciepłym wspomnieniem to prawdziwa sztuka.....
Serdeczności :*
Magiczne zdjęcie i przepiekny post. Rzeczywiście, każdy z nas może być świętym i Bóg nikogo nie przekreśla. Jak to mówią:"każdy grzesznik ma swoją przyszłość, a święty przeszłość" Sciskam!
OdpowiedzUsuńHej Judyto!
OdpowiedzUsuńJa lubię to Święto. I od wczesnego dzieciństwa chodzimy na groby. Ostatnio to jakby częściej. Byłem wczoraj z siostrą i będę dzisiaj na Powązkach i dziadków, cioci i znajomych a także zapalimy znicze na grobach walczących za naszą wolność. Judyto. Jeśli możesz to dodaj u siebie na blogu taki panel z subskrypcją Twojego bloga. Wtedy jak się zapiszę to będę dostawał mail, że dodałaś nowy post. To bardzo praktyczne. Pozdrawiam Ciebie serdecznie
A jak to sie robi...
UsuńJ.
Dziś 1 i 2 listopada to targowisko próżności: więcej, barwniej, tandetniej i... bez refleksji.
OdpowiedzUsuńWolę odwiedzać opuszczone cmentarze, bo tam widać rzeczywistą linię demarkacyjna między życiem a przemijaniem. Lubię wiejskie opuszczone niemieckie (ewangelickie) cmentarze otoczone drzewami i dzikim bzem.
Zobacz: Cmentarz Ewangelicki, Lizawy.
Nie wysłuchałam wielu historii, szeregu pytań nie zdążyłam zadać kiedy był na to jeszcze czas. Odejścia bliskich - z logicznego punku widzenia, to normalna kolej rzeczy, a jednak nieopisana pustka tęsknoty tkwi latami, chyba pozostanie do końca.
OdpowiedzUsuńByła kiedyś taka piosenka Arki Noego: "Taki mały, taki duży może świętym być!". Proste słowa, ale dużo w nich prawdy...
OdpowiedzUsuńWczoraj wyjątkowo udało nam się z mamą dojść do grobów - bez problemów, bez gubienia się, bez używania mapek i pytania ludzi z informacji. Piszę o tym, bo krakowskie cmentarze są naprawdę wielkie i łatwo o zgubienie się - tym bardziej, jeśli dany grób nie znajduje się gdzieś blisko głównej alejki i nie ma charakterystycznego wyglądu.
Pozdrawiam :)
Wolę zaduszki zdecydowanie, pokazówka mnie męczy, przepraszam
OdpowiedzUsuń