sobota, 24 marca 2012

Przez przypadek....

 Przez przypadek... ? ..., natrafiłam w sieci na blogi ludzi, których już nie ma na tym świecie...  Blogi zostały i pamięc o tych Pięknych Ludziach... Cierpienie... bez niego nie ma życia, każdy ma Swoje..., ale dlaczego inni mają aż tyle..., dlaczego w życiu jest tyle tajemnic... Z życia na ziemi odeszli, ale wciąż żyją nie tylko w Niebie, w które wierzę, ale także w sieci...
 Sami cierpieli bardzo... a jak wielkiej liczbie ludzi pomogli zmienic swoje zycie, popatrzec na zycie z perspektywy smierci, mozna wyczytac to z komentarzy....”Jeśli dobrze przeżywasz każdy dzień, wówczas niczego nie musisz sie bać”.

Jak dobrze przeżyć każdy dzień, który jest jeden, jedyny, jutrzejszy bedzie inny... Koniecznie trzeba podziwiać piękno wschodzącego słońca każdego ranka, padający śnieg, a może i ulewę i błoto po kostki... Trzeba myśleć o śmierci, by nadać sens i znaczenie swojemu życiu... Gdyby Pana Boga nie było, jakbym żyła?

 Zadaję sobie to pytanie dość często ostatnio... i ciągle ta sama odpowiedz: tak, jak teraz i lepiej jeszcze... tyle spraw i rzeczy przegapiłam... mam nadzieję, że jeszcze zdążę zauważyć i cieszyć się tym, że ktoś się do mnie uśmiecha, że zdążę załatwić wszystkie sprawy... jeśli nie zdąże... nie szkodzi... najważniejsze, abym wypełniła to, do czego zostałam tutaj na ziemię przysłana i abym umiala przyjac cierpieni, jesli bedzie trzeba....
Blog „Pamiętnik Julki”, ”Paula i Pan Śmieciuch” ...... i na pewno wiele innych....

17 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że jesteś zakonnicą i w związku z tym Bóg jest dla Ciebie na pierwszym miejscu, nie piszę więc tego komentarza po to, by Cię do czegokolwiek przekonywać. Ale - sama wywołałaś temat, wtrącę więc swoje trzy grosze, jak to wygląda z mojej perspektywy. Podkreślam, nie mam ambicji ani poczucia 'misji', by kogokolwiek nawracać. Przedstawiam MÓJ punkt widzenia - komuś się spodoba, to fajnie, a jak nie, no to trudno.

    Kiedy patrzę na świat, na cierpienie ludzi i jednocześnie słyszę, że Bóg jest JEDNOCZEŚNIE dobry i wszechmogący, to ogarnia mnie pusty śmiech. Przecież tu jest wewnętrzna sprzeczność. Gdyby był rzeczywiście dobry i mógł wszystko, to NIGDY nie pozwoliłby na tyle zła. Jaki mam więc wniosek:
    1) Boga nie ma
    2) Bóg jest, ale z niego taki skur***, że lepiej, gdyby go nie było.
    To wiesz co? Wolę myśleć, że go nie ma niż myśleć, że stworzył mnie okrutny, cyniczny typ.

    A na Twoje pytanie - jak żyć bez Boga - odpowiadam: NORMALNIE. Skoro go nie ma, to znaczy, że SAMA jestem odpowiedzialna za swój los wyłącznie ode mnie zależy moje życie. Na nikogo nie zganiam winy za to, że mi coś nie wyszło, żadnego "bo Bóg tak chciał". Jak sobie ludzie pościelą, tak się wyśpią. To się nazywa wzięcie odpowiedzialności za siebie i za świat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dragonello;
    Lubie czytac pana Wojciecha Eichelbergera... to psychoterapeuta, nie we wszystkim sie z Nim zgadzam, ale to nie ma znaczenia... lubie Go, a on wcale mnie nie zna... i kiedys ten Pan napisal tak:"Pan Bog, jesli istnieje, z pewnoscia marzy o tym, zebysmy wreszcie zaczeli uzywac swojej inteliencji, wolnej woli i sumienia i dali Mu swiety spokoj. Bysmy przestali obciazac Go odpowiedzialnoscia za to, ze przychodzi nam doswiadczac skutkow naszych wlasnych czynow..." Moj post nie jest wpisem o dyskusji czy Pan Bog jest czy Go nie ma... cierpienie BYLO, JEST i BEDZIE i to nie tylko to, ktore zwiazane jest z naszym cialem...
    Pozdrawiam Cie serdecznie i wierz mi nigdy NIE - osmielilabym sie napisac o kims, ze jest skur....ani o czlowieku, ani o Bogu, ktorego dla Ciebie przeciez nie ma... Ja Nikogo nie chce nawracac!!! Jak zyc bez Boga - to pytanie zadalam sama sobie a nie Tobie czy komus innemu...
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Judith, myślę,że każdy z nas, niezależnie od tego czy i w co wierzy, często zastanawia się nad własnym życiem, czy przeżywa je w sposób godny i etyczny, czy robi to wszystko co powinien, czy zdąży spełnić swe wszystkie zamierzenia. I myślę,że cierpienie, zwłaszcza fizyczne, jest wkomponowane i nierozłączne z naszym życiem, co jest związane z biologią żywych organizmów. Wszystkie żywe organizmy, łącznie z roślinami, odczuwaja ból fizyczny, co ostatnio zostało nawet przebadane. Marchewka wyrywana z grządki też cierpi, choć nam wydaje się to niemożliwe i...śmieszne.Wiem, że nikogo nie chcesz nawracać i dlatego, choć różnimy się poglądami, chętnie do Ciebie zaglądam. Napisz, proszę, co mam zrobić dla Twojej siostry, w jakiej kolorystyce.Czekam na Twego maila.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Judith - dlatego też napisałam, że już wolę myśleć, że Boga nie ma, żeby nie myśleć o nim źle. W kwestii słów Eichelbergera [którego szanowałam, dopóki nie dowiedziałam się trochę o jego życiu i w związku z tym wyszedł mi na niezłego hipokrytę] - to też właśnie jako ateistka dokładnie robię to, o co on apelował w przytoczonej przez Ciebie wypowiedzi :) - używam własnego rozumu, wolnej woli i sumienia, a Boga zostawiam w spokoju tak, że chyba bardziej się już nie da.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mysle, ze wszyscy robimy zasadniczy blad zyjac na tym swiecie, kazdy dzien uwazamy za taki sam i w ten sposob zycie przecieka nam miedzy palcami...dopiero jak jest juz za pozno budzimy sie i stwierdzamy, ze zmarnowalismy tyle czasu, ze nie zauwazylismy tego, co bylo nam dane, ze nie przezylismy naszych dni w pelni...

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiec... o co tyle krzyku Dragonello?
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  8. Teraz to ja nie rozumiem... Przecież dokładnie to samo napisałam w moim pierwszym komentarzu - że wolę myśleć, że Boga nie ma i że jako ateistka biorę 100% odpowiedzialności za moje życie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wszystko da sie zrozumiec Dragonello... i dlatego zycie jest Tak Piekne i Ty tez!!!
    J.
    U nas jest "nieprzyzwoicie" upalnie, pracowalam do poludnia w ogrodzie i tyle jeszcze do zrobienia... wiec biore prysznic i ide na sjeste... afrykanska oczywiscie...
    Jak cos napiszesz... to juz nie odpowiem...moze jutro...Daj sobie spokoj z naszym Panem Bogiem... poradzi sobie i z Toba i ze mna i z Tymi Wszystkimi, ktorzy czytaja mojego bloga
    Pozdrawiam Was wszystkich baaardzo serdecznie!!!
    Czy chcecie czy nie... modle sie za Was!
    Coz siostra zakonna jestem!
    Pa!

    OdpowiedzUsuń
  10. Piszesz, że natrafiłaś na blogi ludziu, których już nie ma pomiędzy nami. Mi się zdarzyło raz... rozmawiałyśmy nawet przez telefon, chciałyśmy się spotkać... miał być kolejny telefon. Tak, miał być, ale już go nie było. Odeszła tak cichutko jak weszła do mnie po raz pierwszy na blog. Zawiadomili mnie o tym ci, którzy widzieli jak błyskawicznie coś fajnego się między nami narodziło. Nie potrafiłam dłużej, bez Niej funkcjonować na tamtym portalu, nie potrafiłam prowadzić bloga, bez Niej było mi strasznie... i była to tylko znajomość wirtualna a przeżyłam ją strasznie i jeszcze do dziś gdy pomyślę.... Radosna postać, ciesząca się z każdego dnia, kobieta walcząca by odzyskać głos po paraliżu, tylko po to by móc ze mną porozmawiać, chociaż przez chwilę. Wesoły człowiek potrafiący to uczucie przekazać innym - mnie też, ale potem tak wielki smutek!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedys czytalam bloga mlodej dziewczyny, mieszkala w Niemczech...potem przestaly pojawiac sie wpisy, chociaz wczesniej pisala dosc regularnie...odwiedzilam przez przypadek blog jednej z jej blizszysz czytelniczek i tam dowiedzialam sie, ze zginela w wypadku samochodowym wracajac z Polski...poczulam sie bardzo nieswojo, tak jakby ci z sieci byli niesmiertelni, a tu nagle dowiaduje sie, ze jest inaczej...

    OdpowiedzUsuń
  12. Wielu ludzi odeszło, a my? A my nie wiemy, kiedy będzie ten dzień, codziennie tylu ludzi ginie w wypadkach czy z powodu chorób, o których całymi latami nic nie wiedzieli. Tylko Bóg wie, kiedy stąd odejdziemy, chyba że sami zrobimy coś głupiego i dokonamy złego wyboru, np. przez nałogi typu alkohol czy narkotyki. Przykre jest to, że dziś możemy tyle dowiedzieć o tych strasznych rzeczach, a tylu w nie idzie, mimo tej wiedzy :( To znak, że sama wiedza niekoniecznie chroni ludzi przed zgubą, często dokonaną na własne życzenie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej Piękna Judith!
    Tajemnicy życia chyba nigdy nie poznamy. Ale jest nowy trend. Żyjesz po życiu na przykład na swoim blogu.
    Jeśli osoba prowadziła bloga i odeszła z tego świata to blog zostaje. Rodzina, znajomi nie znają hasła, mogą nawet nie wiedzieć, że blog istnieje. I taki blog jest nadal. Zajrzyj tu: http://minimumtrzyznaki.bloog.pl/
    Z ta dziewczyną pisałem sobie. Była chora na raka. Tragedia, bardzo młoda! Wzięła ślub, była w podrózy poślubnej. I na 99% już nie żyje. Nie daje znaku życia...
    Tragiczne to bardzo. I dla rodziców też.
    Pozdrawiam z BARDZO ZIMNEJ WARSZAWY
    Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znałam żadnego takiego blogera, ale znam tych, którzy znali. Co roku na ich blogach pojawia się notka. Nie zapomnieli, mimo że często znali tych ludzi tylko ze słów czytanych z monitora.

    Poczytałam dyskusję, jaka się wywiązała pod notką. Hm... Ilu ludzi, tyle zdań. Moje jest chyba dość kontrowersyjne. Wierzę, że istnieje coś ponad nami - uważam, że życie nie miałoby sensu, gdybyśmy byli tak jednorazowi, że śmierć definitywnie kończyłaby tak kruchy i nędzny ludzki żywot. Wierzę, że tutaj, na ziemi, sami o sobie decydujemy, ale jesteśmy mało ważni. Jesteśmy w środku (bądź z boku, do wyboru) czegoś o wiele większego. Nie ma co wołać do Boga/Istoty Wyższej z pretensjami, że jest okrutny, bo nasze problemy nie są takie istotne jak się nam tu i teraz wydaje. Zgrzyta w uszach komuś, kto wydaje się sobie ważny. Mnie się to nie podobało, ale teraz wierzę, że moje życie to ledwo ułamek większej całości. Nie mam na to dowodu, tak samo jak nie mają go ci, którzy w Boga wierzą lub go odrzucają, ale wierzę w to.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ken G; lubie powtarzac to zdanie i jestem pewna, ze jest ono prawdziwe: na wojnie jestesmy! "Prawdziwy wrog atakuje po kryjomu i uderza w kazda sfere zycia spolecznego i osobistego... Ci, co najglosniej krzycza, sa najmniej niebezpieczni"
    Nie wiem czy czytalas ksiazke Michaela O'Briena pt Ojciec "Eliasz Czas Apokalipcy"... polecam... tylko polecam...
    a pozdrawiam, jak zwykle serdecznie i z uklnem dla Kota, ktory i tak chodzi osobistymi drogami!
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  16. Żyj jakby jutro miało nie nadejść. To jest przez ludzi często mylone z: używaj życia póki czas. A tymczasem chodzi o to by żyć świadomie. O to by dostrzegać piękno życia i dzielić się tym z innymi.

    OdpowiedzUsuń