piątek, 21 marca 2014

O trzech krzyżach...

Na Golgocie stały trzy krzyże... Pierwszy krzyż, to krzyż człowieka zbuntowanego. Zbuntował się przeciwko władzy i ta władza go ukarała. A teraz buntuje się przeciwko Bogu. Woła z tego krzyża: „Jeżeli jesteś Chrystusem, spraw, abym zstąpił z krzyża”. Mogłeś uzdrawiać, mogłeś wskrzeszać, mogłeś uciszać burzę na morze, dlaczego nie możesz zrobić tego, abym zstąpił z tego krzyża?
 Jest to postawa człowieka, który się przeciwko krzyżowi buntuje. Każdy z nas ma w sobie coś z zbuntowanego złoczyńcy. Z drugiej strony krzyża Chrystusa wisi inny człowiek.
 Ten modli się, prosi Boga o przebaczenie. Otrzymuje obietnicę: „Dzisiaj będziesz ze mną w raju”. Ten krzyż, na którym zawisł, czegoś go nauczył, zmienił go.
  Czego go nauczył? Jak go zmienił? Ten człowiek był złoczyńcą, był buntownikiem.
 Być może wydawało mu się, że jest mocny, silny, że włada bronią tak dobrze, iż jest niezwyciężony. Ale krzyż nauczył go pokory. Cierpienie nauczyło go rozumieć, że jest tylko człowiekiem. I być może w nas także jest taki krzyż: krzyż, który uczy nas pokory. Uczy nas tej wielkiej prawdy, że nasze siły są skończone, ograniczone, że jesteśmy
 tylko ludźmi. Być może nam także  potrzebny jest krzyż po to,
 abyśmy zrozumieli prawdę o sobie...
 Ale te dwa krzyże to nie jest jeszcze ten krzyż najważniejszy – krzyż Chrystusowy. Zobaczmy, co się dzieje na tym krzyżu. Słychać głos. Głos, który – jeśli go dobrze zrozumieć – budzi grozę i trwogę. Na tym krzyżu słychać: „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?”. Jeszcze przed chwilą, przed paroma godzinami, paroma dniami, modlił się ten Człowiek do Boga, prosząc: daj mi świadectwo, potwierdź moje przesłanie. Na Górze Przemienienia Apostołowie słyszeli: „ Ten jest Syn mój umiłowany, Jego słuchajcie”.
 A teraz słychać: „Boże, mój Boże czemuś mnie opuścił?”. Ten krzyż jest krzyżem, z którego płynie w pewnym momencie rozpacz. Jakby wszystko zostało stracone, jakby wszystko zostało przekreślone. Z tego krzyża słychać głos rozpaczy. Ale za chwilę odzywa się inny głos i mówi:
 „W ręce Twoje oddaje ducha mego”.
  Jak gdyby rozpacz została przezwyciężona. Przyszła nadzieja. Ten krzyż stał się krzyżem nadziei. Uczy nas o zbawieniu. Uczy nas tego, jakimi drogami chodzi 
po świecie zbawienie.  Każdy człowiek, każdy z nas, ma w swojej duszy te trzy krzyże.
 Te trzy krzyże są człowiekowi potrzebne, ażeby nauczyły go dróg zbawienia.
 Jest w duszy człowieka ten krzyż, który powoduje, że człowiek buntuje się przeciwko Bogu, przeciwko światu.  I jest w duszy człowieka ten krzyż, który uczy człowieka pokory, prawdy o sobie. I jest w duszy człowieka ten trzeci krzyż, krzyż, z którego ma na człowieka spłynąć nadzieja. To jest bardzo ważna sprawa, bo każdy człowiek niesie na swoich plecach jakiś krzyż.
 Człowiek powinien zrozumieć sens tego krzyża.
 Może to jest ten pierwszy krzyż: krzyż zbuntowanego złoczyńcy. Tragedią tego krzyża jest to, że rodzi wciąż nowe krzyże. Zbuntowany złoczyńca chce się pozbyć krzyża, a w gruncie rzeczy dzieje się coś przeciwnego: zrzuca jeden krzyż, a na jego miejsce przychodzi drugi, trzeci, dziesiąty. I tak jest czasem w życiu człowieka, że chce się pozbyć jednego krzyża, buntuje się przeciwko temu jednemu krzyżowi, a w zamian przychodzi na niego dziesięć krzyży jeszcze cięższych.
 Znaczy to, że nie zrozumiał sensu krzyża, że jest jak ten łotr, który chcąc się z krzyża wyzwolić, mnoży sobie krzyże na plecach. 
 Ale jest w twoim życiu może także ten drugi krzyż: ten krzyż, który ma cię nauczyć prawdy o sobie. Jesteś tylko człowiekiem. Jesteś tym kim jesteś. Masz dwie ręce, dwie nogi, masz dwoje uszu i dwoje oczu. Jedni widzą lepiej, drudzy gorzej. Jedni słyszą lepiej, drudzy gorzej. Jedni chodzą szybciej, drudzy wolniej. Człowiek nie przeskoczy samego siebie – jest, jaki jest. Dlatego nie powinien udawać kogoś, kim nie jest.
Ten łotr udawał kogoś, kim nie był, i to go zaprowadziło na krzyż.
 Ale na krzyżu odkrył prawde o sobie. Krzyż stał się dla niego wielką szkołą prawdy.
 Więc może ten twój krzyż jest także dla ciebie szkołą prawdy. Ucz się zatem tej prawdy o sobie, a im prędzej się nauczysz, tym mniejszy będzie ten drugi krzyż. 
I wreszcie jest ten trzeci krzyż: krzyż Chrystusowy. Ten krzyż, o którym Ewangelia mówi, że z niego „płynie zbawienie” na świat. Bo „nie przyszedł Bóg na świat po to, ażeby  świat potępić, ale po to, aby go zbawić”. I ty także nie przyszedłeś na świat po to, ażeby świat potępić, ale po to, aby go zbawiać. Aby niosąc swój krzyż, przyczyniać się do zbawienia świata. Cóż ci powiedzieć o trzecim krzyżu? Ten trzeci krzyż jest wielką tajemnicą. 
Jest to ogromna tajemnica. Można powiedzieć o nim tylko tyle, że tego trzeciego krzyża nie niesiesz sam, ale niesiesz go z Chrystusem. Że idziesz z tym krzyżem drogą, którą już Chrystus przeszedł. Nie jesteś sam.  Niesiesz krzyż. Zapytaj: z kim go niesiesz? Z łotrem zbuntowanym? Ze złoczyńcą nawróconym? Czy z Jezusem Chrystusem. 

                               /Fragmenty refleksji ks. Tischnera o ukrzyżowaniu/



P.S
„Na Golgocie były trzy krzyże, a wśród tych trzech krzyży jedynie z jednego krzyża płynęło na świat zbawienie. Jak z tego widać, krzyż krzyżowi nierówny. Jeśli można powiedzieć, że każdy człowiek jest w życiu krzyżowany na jakimś krzyżu, to trzeba zapytać na jakim krzyżu jest się krzyżowanym”.                



10 komentarzy:

  1. Trudne jest to co napisałaś i smutne zarazem, bo człowiek nie chciałby jednak nieść krzyża...
    Ale nie wiemy, co nam przeznaczone...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasna8 każdy z nas niesie swój krzyż. Tylko jedni cięższy a drudzy lżejszy - ludzie mają różne problemy, zmartwienia i kłopoty i nie ma człowieka, który by tego krzyża nie miał.
    Judytko, ostatnio z wielu powodów zaniedbałam trochę blogi, ale wracam i jak zawsze podziwiam. Gdzie Ty znajdujesz te najróżniejsze anegdoty, cytaty, opowieści? podrzuć linki na e -maila, z chęcią sama skorzystam, czy choćby podumam, porozważam, w końcu czas ku temu dogodny.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. wspaniały ks.Tischner...filozoficzny tekst,ale tak jest,jest jakiś sens nieść te krzyże,jeśli jest i nadzieja...a największa w tym....trzecim krzyżu jest...
    pozdrawiam refleksyjnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Aktualny czas prowokuje do refleksji...
    Nie da się umknąć przed krzyżem... choć często bywa ogromnie ciężki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny wpis Judyto.

    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ksiadz Tischner byl bardzo madrym czlowiekiem i tyle! a ja sobie mysle o tych krzyzach...caluje Judytko

    OdpowiedzUsuń
  7. Pani jest na prawdę bardzo dobrą osobą, widać to po wpisach. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Każdy niesie swój krzyż... czasem jest zbyt ciężki dla jednych, z kolei (porównując) zbyt lekki dla innych...
    Pozdrawiam Cię*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wypływa z tego najważniejsze przesłanie - przynajmniej dla mnie - nie pozbywać się krzyża... to nie rozwiąże wszystkich naszych problemów...
    Dzięki Judytko!!!
    Pozdrawiam serdecznie.
    Nieśmiało zaproszę na Wielkopiątkową Drogę Krzyżową na najwyższą górę w Bieszczadach - Tarnicę???
    A 11 czerwca z Kolbuszowej do Rzeszowa wyrusza Ekstremalna Droga Krzyżowa - 42 km. Idziemy nocą.

    OdpowiedzUsuń