Od zawsze
myślałam, że wszystkie gołębie są prawie jednakowe
i nieciekawe, bo co pięknego
jest w gołębiach?
Owszem, to ptak, który ma skrzydła i na dodatek bardzo dobrze
fruwa. Mój wujek, który jest gołębiarzem od ponad 50 lat uważa, że gołąb jest
najmądrzejszym stworzeniem na świecie!
Wiadomo o pasjach się nie dyskutuje!
Pasja gołębiowa jednoczy starych z młodymi, bogatych z biednymi, miastowych z
tymi żyjącymi na wsi. W klubach spotyka się wielopokoleniowe rodziny zarażone
tym bakcylem i na dodatek ta pasja kosztuje niemałe pieniądze!
Wujek może opowiadać o gołębiach
Wujek może opowiadać o gołębiach
dzień i noc i gdyby była jeszcze trzecia możliwość,
dalej
by opowiadał /śmiech/! Nasz rodzinny miłośnik gołębi mówi, że każdy gołąb jest
inny. Gołębie z hodowli mojego wujcia,
każdy z osobna, ma swój styl lotu,
wydaje inne dźwięki no i ma swój niepowtarzalny charakter. Wujek rozpoznaje swoje
gołębie w locie, zna ich przyzwyczajenia, charaktery, które musi niekiedy
temperować, aby w gołębniku był porządek. Ostatnio walczył z charakternym
gołębiem,
który dostał przydomek Bandzior. Bandzior wprowadzał destrukcję w
rodzinie gołębi pocztowych, siał strach i koniecznie chciał rządzić. Nie
pomagało tłumaczenie, rozmowy. Bandzior był na wszystko głuchy!
W ruch poszła
czapka z daszkiem, którą Bandzior dostał kilka razy po dzióbie. I co się stał,
zapyta ktoś?
Co się miało stać po prostu obraził się!
Gdy wujek wchodził do
gołębnika Bandzior siadał sobie w rogu gołębnika i nawet nie spojrzał w stronę
swojego pana. I cóż pozostało miłośnikowi gołębi... przemawiać czule do
zbuntowanego i wyciągnąć rękę do skrzydła na zgodę. Doszło do pojednania, ale
Bandzior zrozumiał, że w gołębniku rządzi właściciel, który kocha swoje gołębie
i to wszystkie!
/Przygotowania do
kolejnego lotu. Tym razem trzeba było pokonać
300 km. Wszystkie gołębie wróciły./
Przyjaźń człowieka i gołębia jest również piękna jak przyjaźń
człowieka z psem czy koniem. I, co ciekawe, ta przyjaźń ma bardzo długą
historię. Słuchając i patrząc na wujka uwierzyłam, że gołąb jest usposobieniem
wolności, ptasiego piękna i inteligenci. Gołąb potrafi tak bardzo przywiązać
się do swego miejsca, że odnajdzie je nawet z krańca świata. Taki gołąb może
zamieszkać wszędzie, ale zawsze powraca do swojego domu i wcale nie dlatego, że
czeka tam na niego karma i woda.
Dlaczego o gołębiach dzisiaj...
Dlatego, że w Bydgoszczy zaczęłam podglądać
bydgoskie gołębie.
Muszę Wam powiedzieć, że gołąb z Bydgoszczy nie jest równy
temu
z Warszawy czy Krakowa. Każde miasto ma SWOJE gołębie, a gołębie swoje
MIASTO, którego nie zamienią na żadne inne, nawet na stolicę czy piękne Stare Miasto w Gdańsku.
Miłość do miejsca ma się od urodzenia i nic tego nie zmieni,
całe swoje gołębie życie przebywają w jednym miejscu. Gołębie pocztowe czyli
hodowlane i te miejskie pochodzą od gołębia skalnego czyli gołębie, to jedna
wielka rodzina, której nie grozi wyginięcie!!!
Wszędobylskie gołębie polubiły
miasta, bo w nich znalazły wysokie mury i wieże – zwłaszcza kościelne, które
przypominały im ich naturalne miejsce gniazdowania: występy i szczeliny skalne.
Co by nie powiedzieć, to człowiek jest winny, że gołębie polubiły miasta...
Gdyby człowiek nie zaczął budować... W Bydgoszczy nagminnie padało więc moje
gołębie są deszczowe.
Przyznaję rację wujkowi: każdy gołąb jest inny i
charakterny /śmiech/!
P.S
Żaden ptak
miast nie wzbudza tylu sprzecznych uczuć co gołąb miejski... i wcale się nie
dziwię! Cóż, sami je dokarmiamy... Każdego dnia mieszkańcy miast patrzą w niebo,
przechadzając się pod kamienicami, gzymsami, budynkami, przystankami,
peronami...,aby nie stać się miejscem upadku gołębich odchodów, co do
przyjemności nie należy! Nie wiem, jak Wam, ale mnie się zdarzyło to
nieszczęście /śmiech/! Gołębie brudzą, roznoszą choroby, ale kto na tej ziemi nie
brudzi i nie roznosi chorób? Człowiek w tej kwestii wiedzie prym, nieprawdaż?
32 gołębie pocztowe z czasów wojny zostały odznaczone najwyższym brytyjskim
odznaczeniem za męstwo – medalem Dickina. A gołębie mojego wujka wygrały nie
jeden lot i ciocia ma co do odkurzania, bo regaly uginają się od mnóstwa
pucharów, medali itp. O pasjach i gustach nie dyskutujemy... /śmiech/!
Oj nie lubię gołębi, chyba z tego powodu, że z Krakowa jestem. A teraz na wsi taką samą udrękę mam ze szpakami. Ale one jakieś takie milsze są :) Na wprost okna mam rodzinkę. Rok, rocznie je obserwuję. Niestety też corocznie wyciągam martwe z rynien. Nie wiem co je kusi, aby tam wlatywać. Na wiosnę co dzień obchodzę dom i stukam w rynny. Kilka udało mi się uratować.
OdpowiedzUsuńPowiem tak, nie lubię gołębi, choć mój tato hoduje je amatorsko, i często psioczymy, że wszędzie jest pełno ptasich odchodów. No ale co zrobić. Czasem, te ptaki zabijamy i lądują w garnku. Hm jak ich nie lubię, tak muszę powiedzieć że rosół i mięsko jest pyszne i zdrowe.
OdpowiedzUsuńW mieście nazywa się je latającymi szczurami. Mój brat miał taką hodowlę, jak Twój wujek, widziałam szykowania do lotów i oczekiwania na powrót. Dziś brat mieszka na wyspach i......też ma tam gołębie. To chyba musi być pasja skoro trwa to już wiele, wiele lat......
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś o nim pisałam notkę:))
nigdy nie znałam żadnego gołębiarza, ale rozumiem i podziwiam ich miłość do gołębi. mnie gołębie nigdy nie przeszkadzały ani w warszawie, ani teraz na wsi. po prostu je lubię.
OdpowiedzUsuńO to porozmawialiby sobie z moim wujkiem.
OdpowiedzUsuńOn też ma puchary i bardzo dobre wyniki w hodowli, a jego gołębie w lotach.
Nie mówię o nim gołębiarz lecz- hodowca gołębi.
Czasem drobny upominek podeślę, dla rozwoju i podtrzymania pasji.
Dwa dni temu lało u nas. Przyglądałam się stadku gołębi , siedzącemu pod drzewem. Siedziały nieruchomo, napuszone, czekając na słońce.
Zawsze wiedziałam, że to mądre ptaki :) lubię je, lubię na nie patrzeć. Pozdrowienia Judytko!
OdpowiedzUsuńNiestety znam takich co kochają gołębie i takich co nienawidzą niestety...
OdpowiedzUsuńNa moim balkonie na stancji jak zamieszkały gołębie, to aż strach przekroczyć próg balkonu, będzie miał właściciel zabawę na wakacje :) Gołębie są mądre, potrafią zaliczyć podstawowy test na inteligencję, śmiesznie wygląda to jak obsługują się dotykowym ekranem:)
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńa nasi sąsiedzi hodują gołębie, czasami się zastanawiam, czy to gołębie nie są naszymi sąsiadami, zwłaszcza, jak zaczną kołować nad naszym domem ;P
Judyto, przede wszystkim, jak ptak pobrudzi, to u mnie mówią, że szczęście spotka!/śmiech/ nieszczęściem, chyba tylko czyszczenie po takim;)
OdpowiedzUsuńBydgoskie gołębie darzę wielkim sentymentem - kiedy się obudziłam, za szpitalnym oknem był to pierwszy widok, jaki ujrzałam: kołujące gołębie! I pierwsza myśl: nie kręci mi się w głowie! Jednym słowem - najwspanialsze przebudzenie po pół roku!/śmiech/
Najlepszego, Judyto!:)
Ps. A Ty dalej w Bydgoszczy?
Chyba kazdy z nas ma jakas pasje. Hodowla golebi hmm.. nie mam nic przeciwko temu, w mojej rodzinie tez mialam takiego pasjonate tych niezwyklych ptakow. Niestety jego najblizsza rodzina juz nie byla taka zachwycona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
A ja tam lubię wszystkie ptaki. Fascynują mnie, jak inne cuda przyrody. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńGołąbki,są ładne.Oj,tylko nie na moim dachu!Serdeczne pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńGołąb gołębiowi nierówny. U mnie w mieście radni jednej z dzielnic chcą wprowadzić zakaz dokarmiania gołębi, a jeśli już, to nie na parapetach czy koło bloków, tylko w wyznaczonych do tego miejscach. Nie dziwię się, bo gołębi mamy aż za dużo w Krakowie, za to innych gatunków ptaków jak na lekarstwo - na przykład od kilku dni prawie nie widuję wróbli, a poza miastem jest ich tyle, co kiedyś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Miało być - od kilku lat :)
OdpowiedzUsuńA ja tam lubię gołębie i wszystkie inne stworzonka;) Każde na swój sposób jest piękne;) tylko z ludźmi różnie bywa;(
OdpowiedzUsuńno, ja nie lubię
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię, ale ogólnie ptaki na najfajniejsze zwierzęta, bo śpiewają, chociaż mój parapet nie jest już taki fajny :/
OdpowiedzUsuńTo czyta się z zapartym tchem! :) U nas gnieżdżą się (i walczą ze srokami) gołębie grzywacze, trochę większe i trochę inne od tych "zwykłych miejskich". Mam ambiwalentny stosunek do tych zwykłych gołębi, bo z jednej strony bywają oszałamiająco piękne (te kolory!), z drugiej te choroby i pasożyty...
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że w moim regionie niewielu jest hodowców gołebi - te zrywajace się stadka pamiętam z dzieciństwa raczej.
Kiedyś, nad naszym oczkiem wodnym przycupnął na parę godzin biały gołąb pocztowy. Był niesamowicie zmęczony. Dokarmiliśmy go, wyglądał pięknie...potem odfrunął!
OdpowiedzUsuńKocham krakowskie gołębie... bo tam bywam.
A w domu mam kanarka, który jest tak bardzo zaprzyjaźniony z moim mężem, że w temacie przyjaźni może konkurować z ludźmi:-)
Uwielbiam słuchać gruchających gołębi. Nie wiem dlaczego:)
OdpowiedzUsuńJak zwykle, wszystko o czym piszesz staje się piękne, nawet zwykłe gołębie. Pięknie je opisałaś i sfotografowałaś. Każda Twoja opowieść jest magiczna.
Jak Krakus z urodzenia i zamiłowania lubię gołębie :)
OdpowiedzUsuńA tu ciekawy artykuł o zasługach gołębie w czasie wojny: http://ciekawe.onet.pl/historia/golebie-w-sluzbie-wojska-skrzydlaci-bohaterzy,4,5132957,artykul.html
Niesamowita pasja! Niesamowite przemyślenia. Czasem sobie myślę, kto z nas potrafi jeszcze rozmyślać o tak prozaicznych rzeczach jak gołębie czy inne mało chodliwe tematy. A jednak, piękne refleksje jeszcze się zdarzają.
OdpowiedzUsuńJuż drugi rok z kolei mam w ogrodzie parkę sierpówek, ale tylko na okres wysiadywania jaj...
OdpowiedzUsuńTen nieco zmoczony gołąb na Twoim zdjęciu jest uroczy, zresztą wszystkie zdjęcia jak zawsze są piękne.
Pozdrawiam ciepło :)))
To się dowiedziałam kilku ciekawych rzeczy . Gołębie lubiłam obserwować na działkach, bo prawdziwi hodowcy są u nas i odbywają się zawody. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuń...byłam kiedyś na wystawie gołębi rasowych...cuda zobaczyłam:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Co prawda nie przepadam za gołębiami, ale podziwiam je za zmysł orientacji w terenie :)
OdpowiedzUsuńJudytko, zawsze chciałam Ci to powiedzieć. Bardzo lubię do Ciebie przychodzić, bo tutaj jest jak w domu :) Ciepło, miło, bezpiecznie, pełno tutaj światła i niesamowitej mądrości. A ty masz w sobie tak dużo spokoju, pogody ducha i miłości. Tego chyba właśnie potrzebuję (nie tylko ja), dlatego będę tu wędrować, może powolutku stanę się taka jak Ty. Jeszcze bardziej pogodna i pogodzona. Ściskam mocno i dziękuję Aniołom, które postawiły nas na jednej drodze :)))
OdpowiedzUsuńZawsze zastanawiało mnie, że powracają; Trochę jak my, do korzeni;) Śliczne zdjęcia. Gołąbki jak zmokłe kurki;) Pozdrawiam.gabriella
OdpowiedzUsuńMnie raz gołąb potraktował swoimi odchodami podczas randki z moją przyszłą Koleżanką Małżonką. Bezczelnie narobił mi we włosy w ładnie wyprowadzony przedziałek.
OdpowiedzUsuńPoinyując zakończe żarcikie:
Siedzą dwa gołębie. Jeden grucha, drugi... jabłko:-)))
Lubię się im przyglądać na dworcu, kiedy czekam na pociąg.... tak jak dzisiaj, ja spacerowałam, on sobie dreptał, czasem ja pierwsza, czasem on pierwszy. Oswojone, nie uciekają:)
OdpowiedzUsuńAle brudzą strasznie:(
Pozdrawiam ciepło:)
Mój wujek jest hodowcą gołębi, od dziecka go one fascynują. Za to ja z całą rodziną obserwujemy życie gołębi, które założyły gniazdo na sośnie, która rośnie mi za oknem. Niedawno dwa młode gołąbki miały swój pierwszy lot, co mieliśmy szczęście obserwować. Teraz już latają, a od dwóch dni gdzieś poleciały i ich nie widać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Osobiście za gołębiami nie przepadam od czasu jak coś gołębiego panęło mi na głowę. Jednak muszę przyznać jedno, że są to mądre ptaki i bardzo przywiązane do miejsca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Wspaniale napisałaś o tych gołębiach Judith. Czytało się przednio a Bandzior wręcz mnie urzekł, ha ha. U nas w P. też mamy gołębie. Sąsiad - ptakolubny taki - hoduje je od dawna, choć tylko hobbystycznie, nie bierze udziału w zawodach ani też nie ma gołębi pocztowych. No, ale ma. U nas natomiast wprowadziły się do obory. Ni stąd ni zowąd znalazł się 1, 2 a potem już coraz więcej. Stołują się na podwórku, w oborze, u kurek... Są fajne, ale w oborze robią to, za co nie są lubiane - czyli wiadomo - paskudzą. Ojciec z nimi walczy, ale one tak się przywiązały do miejsca, że nie da rady ich wykotłować na dzioby he he. Po prostu są. Tak samo jak jaskółki i bociany stanowią nierozerwalny byt z naszą wsią. O ile jednak te 2 pierwsze gatunki wpadają do nas tylko na sezon - gołębie trwają okrągły rok. Nudno by było bez ich kołowania nad podwórkiem i gruchania :)
OdpowiedzUsuńLubię gołębie, pewnie dlatego, że mój dziadek je hodował :)
OdpowiedzUsuńMoi sąsiedzi hodują gołębie, nic do nich nie mam, ale mamy co ranek narobione na samochód o oknach nie wspomnę
OdpowiedzUsuńale przecież nie będę się z sąsiadami szarpała o gówno :*
ściskam
piękne zdjęcia i piękne, mądre ptaki :)
OdpowiedzUsuń:*
Witaj :)
OdpowiedzUsuńDla gołębiarzy, to ukochane stworzenia i temat miły dla oka, ucha ;)
Mój brat lubi, choć od kiedy mieszka w bloku pasja na chwilę przycichła.
Pozdrawiam mile po przerwie ;)
Gołębie to piękne i różnorodne ptaki. Znam takich, dla których są prawdziwą pasją. Ja podziwiam je na odległość.
OdpowiedzUsuńA mnie zawsze zadziwiają rude gołębie :) Widziałaś kiedyś takiego?:)
OdpowiedzUsuńWidzialam... Najbardziej zadziwiaja mnie widok absolutnie bialych z wyjatkiem lapek i dzioba...
UsuńJ.
tez mi sie zdarzyla nieprzyjemny incydent z golebiem :) ale mimo to dalej je lubie i dokarmiam, oczywiscie mniej lubie jak brudza. zawsze zastanawial mnie fenomen zapamietania miejsc przez ptaki i przywiazania ich do jednego miasta. to cos niesamowitego. a charaktery maja golebie jak ludzie :)
OdpowiedzUsuńmiły wpis :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie wzięłam do domu młodego gołębia, który za wcześnie opuścił gniazdo i nie dał rady wlecieć z powrotem. Zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam, bo matka z pewnością go dokarmiała, ale on spacerował po chodniku, albo siedział przy drzwiach, a to centrum miasta i ruchliwa ulica. Bałam się, że zanim zacznie latać zje go jakiś kot. Ale może tak by się nie stało, nie wiem. Taki był beztrosko nieświadomy swojej sytuacji. Szkoda mi jego matki, pewnie myśli, że jej synek zginął (po charakterku sądząc myślę, że to ""on" :) . Miałam kiedyś łagodną gołębicę, przeciwieństwo tego żwawego osobnika :)
Nie wiem, czy po jakimś czasie matka zaakceptuje go jak wróci do gniazda.
Znalazłam przypadkiem ten blog, wpisałam w google hasło "gołębie". Pozdrawiam Siostrę (?) i Wujka również :) dorota