środa, 19 czerwca 2013

O podróżowaniu po raz trzeci…

Od kilku miesięcy mieszkam w Polsce i jeśli muszę gdzieś pojechać, to wybieram autobus, który zwie się Polski Bus. Z Gdańska do Warszawy jedzie 4,5 godziny z jednym przystankiem w Ostródzie.
 Można tymi liniami dojechać prawie wszędzie. W siedem godzin pokonasz trasę Warszawa – Zakopane.
 Nie chcę rozpisywać się o Polskim Busie, ale jedno jest pewne, że nie można porównać go z MINIBUS-em czyli "carem", który jest podstawowym środkiem lokomocji w Kamerunie pomiędzy miastami.
  Dworzec?





 Nie widzisz żadnego napisu, ale tłum ludzi z bagażami to znak,
 że jesteś we właściwym miejscu. Pachnie dymem, pieczonym mięsem, grillowanymi rybami…, bo przed podróżą wypadałoby coś przekąsić!
 Co trzeba wiedzieć na samym początku, gdybyście chcieli skorzystać z minibusu…, nie ma rozkładu jazdy!!!
 Więc nastaw się na czekanie. W Afryce zazwyczaj ludzie mają czas z wyjątkiem tych, którzy nie mają czasu, ale mają... zegarki!
 Czekać, jak długo tego nikt nie wie, a właściwie trzeba rzec: wszyscy wiedzą, że pojedzie tylko nie wiadomo, kiedy i o której godzinie!
  Mamy kilka agencji podróżniczych, które różnią się tylko nazwą i kolorem. Bilet kupujesz w okienku, potem cierpliwie czekasz na komplet pasażerów. Do rzadkości należy sprzedaż tylu biletów ile jest miejsc w "carze". Liczy się miejsca po afrykańsku czyli połowę więcej, albo jeszcze więcej! Jest komplet pasażerów!!! Jedziemy!!!
 Nie ciesz się tak bardzo, bo trzeba załadować bagaże. Na dachu samochodu lądują: kozy, jakiś motocykl, materac, krzesła itp…



 Ruszamy, powiew wiatru… Czujesz wszystkie zapachy świat! Obok siostry prawie każdy chce siedzieć, aby porozmawiać o życiu i śmierci, a przy okazji rozwiązać wszystkie problem świata! 
Miejsce w "carze" zależy od kolejności kupienia biletu! Najlepsze miejsce, to obok kierowcy i za kierowca!
 Kiedyś, obok mnie, usiadł pan muzułmanin, któremu trafiła się towarzyszka wspólnego podróżowania i siedzenia: chrześcijanka, na dodatek katolicka zakonnica. Ruszamy, wszystkie okna otwarte, miły przewiew, ale także kurz i upał! Towarzysz podróży zaczyna rozmowę:
 - Jak to może być, że taka kobieta nie ma męża…
 Doszliśmy w końcu do porozumienia i przy kolejnych przystankach: na modlitwę, bo pan kierowca jest muzułmaninem, na jedzenie, picie itp nastała podróżnicza przyjaźń.
 Po takiej podróż w ścisku, hałasie i… smrodzie marzysz tylko o jednym: umyć się!



 Mieliśmy szczęście, że nic po drodze się nie zepsuło!
 Większy od minibusa jest AUTOBUS. Muszę z dumą przyznać, że niektóre autobusy z Kamerunu mogą być lepsze od Polskiego Busa! 
Ten środek lokomocji jeździ tylko po asfaltowych drogach pomiędzy dużymi miastami. W nasze strony zaczynają zaglądać, bo droga asfaltowa wreszcie skończona /takie mam ostatnie wieści z Kamerunu/!
 Budowano ją  8 lat, a miała być skończona w 2 lata! Cieszymy się z tej wiekopomnej chwili, że Północ z Południem Kamerunu jest połączona asfaltem. Autobus może być z klimatyzacją, lepiej wygląda na zewnątrz niż w środku. Co najważniejsze; zabiera tylu pasażerów ile jest miejsc. Istnieje rozkład jazdy, który jest respektowany tylko przez te najdroższe agencje i tam także można kupić bilet, kilka dni przed wyjazdem.



 Na naszym odcinku Doume – Yaunde stoi kilka autokarów…. zepsuły się po drodze. Postoją, dopóki ludzie nie rozkradną czego się da, a palące słońce i ulewne deszcze nie dokończą dzieła dewastacji. 






P.S
Andersen powiedział, że podróżować to żyć.
"Podróżowanie nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do celu. W rzeczywistości zaczyna się dużo wcześniej i praktycznie nie kończy się nigdy, bo taśma pamięci kręci się w nas dalej, mimo że fizycznie dawno nie ruszamy się z miejsca. Wszak istnieje coś takiego jak zarażenie podróżą i jest to rodzaj choroby w gruncie rzeczy nieuleczalny…” R. Kapuściński.
Więc… nasza podróż nie ma końca… ?

35 komentarzy:

  1. Nie umiem sobie wyobrazić emocji Europejczyka, który nieoswojony z takimi warunkami, trafia tam i ma spędzić jakiś czas w tego rodzaju podróży :)))

    Zdjęcia niesamowite :D

    PS. Siostro, mam już ten obiecany "cosik" dla Ciebie, właściwie to mały drobiażdżek. Chciałabym przesłać. Czy możesz mi wysłać swój adres na mail: stokrotkidorotki@gmail.com ?

    OdpowiedzUsuń
  2. "Najbardziej dotkliwy jest bezruch: gęsty, widzialny...bezruch jest złem..." - nie koniecznie lubię tę książkę O.Tokarczuk, ale zgadzam się z myślą przewodnią :) gabriella

    OdpowiedzUsuń
  3. Klik dobry:)
    Bardzo dużo bagaży przewożą na tych busikach.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podróż takim auto-carem to musi być dopiero przygoda :) co do samego podróżowania to nasza podróż zaczyna się w chwili narodzin - i oby trwała jak najdłużej... pozdorwienia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknye opis Judytko! Dziękuję Ci.
    Zgadzam się z Ryszardem Kapuścińskim, którego uwielbiam i znam prawie na pamięc jego książki. Podróżowanie jest nieuleczalną chorobą. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaintrygowała mnie ta koza zapakowana na dach. Chciałabym zobaczyć....

    OdpowiedzUsuń
  7. A my narzekamy a ciasnotę i niewygodę :))

    OdpowiedzUsuń
  8. przy dzisiejszym upale i przy tych zdjęciach i Twojej opowieści prawie poczułam, że tam byłam :)))
    dzięki, aż się zachciało podróżować
    pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Potwierdzasz to, co pisał Kapuściński.... Chyba mi się to nawet podoba, bo my tu ciągle gonimy i się śpieszymy....

    A co do przewozonych zwierząt, to jeszcze te 30-40 lat temu w naszych pociagach i autobusach też mozna było zobaczyć podobne obrazki, jak "baby" wiozły w koszach na targ, pisklęta, króliki, prosiaki....przecież samochódów tak dużo na wsiach nie było......

    OdpowiedzUsuń
  10. Podróż nie ma końca, bo po powrocie dalej jest w naszych sercach i umysłach, a miłym akcentem są przywiezione zdjęcia, do których się wraca nawet po latach.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię podróżować... I wkrótce wybieram się w daleką podróż.

    OdpowiedzUsuń
  12. jakie to dla mnie egzotyczne! Uświadamiam sobie własne ograniczenia i narzucony styl życia - ile przepisów nas przytłacza, a przyzwyczajenia, a moda!
    Wreszcie stwierdzam, że życie jest podróżą, która dla wszystkich pasażerów kończy się jednakowo, obojętnie, czym i w jakich warunkach podróżujemy.
    Lubię u Ciebie czytać bo prawie zawsze zatrzymuję się na dłużej.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  13. ...podróżować można na różne sposoby, najważniejsze by każda podróż kończyła się szczęśliwym powrotem z całym bagażem nowych tylko dobrych doświadczeń, zadziwień i najcudowniejszych wspomnień:)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Podróżowanie jest zawsze przygodą. W podróży poznaje się bliżej ludzi, którzy są obok nas...

    OdpowiedzUsuń
  15. Wygląda na to, że ludzie w Kamerunie czasu nie liczą, ani nie są od niego uzależnieni tak, jak my. Czy przez to są szczęśliwsi?

    OdpowiedzUsuń
  16. Takie podróżę, jak w Kamerunie, to dość ekstremalne doświadczenie. Fajnie się to czyta, ale nie wiem, czy chciałbym w ten sposób podróżwać:-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Podróże trwają wiecznie. Nawet gdy na chwilę przysiądziesz, Twój umysł gna do przodu. Wędrujesz też w pamięci tych, których spotkałaś na swojej drodze.

    OdpowiedzUsuń
  18. mam w domu "Heban " R.Kapuscińskiego i czuje przedsmak tego o czym piszesz.....
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  19. O jakże bardzo mam zarażonego brata:))Sama również uwielbiam podróżować:)Podróże zbliżają ludzi. Wynika to przecież i z Twojego wspaniałego wpisu.
    Posyłam moce zaległych serdeczności:))

    OdpowiedzUsuń
  20. na tym przedostatnim zdjęciu ,od samego patrzenia jakos tak...duszno mi się zrobiło,haha,oni wchodzą jak sardynki do puszki...
    to na pewno kwestia przyzwyczajenia,ale nie zazdroszczę im ...
    z jednej strony taka biedota Judyto,a z drugiej...dla jednego człowieka samolot i cała ekipa obsługi...to smutne...

    OdpowiedzUsuń
  21. Całe życie jest podróżą :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. ale fajna egzotyczna podroz! niesamowite ile w takim busie moze sie zmiescic! jest jak z gumy! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Patrząc na zdjęcia wolałabym chyba jednak posiedzieć w domku :) hahaha

    Dobrze, ze u nas transporty są na tyle dobre, że podróżowanie to sama przyjemność.

    Upalne uściski :)

    OdpowiedzUsuń
  24. ło matko! mam wrażenie że nie przeżyłabym tego transportu :))))
    Serdeczności :***

    OdpowiedzUsuń
  25. Lubię podróżować ale pewnie tak bym nie chciała. Judytko tęsknisz za Kamerunem. Pozdrawiam serdeczności zostawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej Judyto!
    Ja też chwalę POLSKI BUS! To jest konkurencja dla kolei. Bo kolej się po prostu wali.Zamiast rozkładu jazdy jest ROZKŁAD KOLEI:)
    I do Gdańska z Warszawy fajnie się jedzie i wc jest w autobusie i stewardessa lub steward.
    A fotki z Kamerunu super! Najbardziej podobają się mi te pakunki na dachu. W sumie to mocne te autobusy muszą być jak wytrzymują takie ciężary.
    Pozdrawiam serdecznie
    Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  27. "Podróżowanie nie zaczyna się w momencie, kiedy ruszamy w drogę, i nie kończy, kiedy dotarliśmy do celu"
    właśnie tak :)
    zaczyna się od marzeń i trwa we wspomnieniach
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  28. tak to opisałas, ze czyta sie i czuje ten tłum i upał a nawet słyszy sie rozmowy!
    Serdecznosci:)

    PS. Czy obecne upały choć trochę przypominają te w Kamerunie? Czy ten klimat jest tak różny ze nie da się tego porównać?

    OdpowiedzUsuń
  29. I pomyśleć, że my narzekamy na polską komunikację

    OdpowiedzUsuń
  30. Bardzo ciekawy temat i zupełnie inne, kameruńskie spojrzenie na sprawę. Widać to i u Ciebie że podróże kształcą, ale kogo i jak to zależy..Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  31. Jest coś w tym stwierdzeniu o zarażeniu podróżą. Można się "leczyć" brakiem środków na poznawanie świata lub brakiem czasu na tego typu przyjemności, ale to cały czas siedzie gdzieś głęboko ukryte w człowieku.

    To już kolejne miejsce, w którym czytam o Polskim Busie. Trzeba będzie w końcu go poznać. Pozdrawiam Cię gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  32. Ależ ten żółty car wygląda niemalże jak dyliżans, tylko koni brak.
    Co tam budowanie drogi w Kamerunie, gdy u nas też drogi buduje się, tylko niewiadomo kiedy się ją skończy :) Bardzo fajnie się czytało i wiele się dowiedziało o tamtejszych relacjach komunikacyjnych.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  33. ale załadowane... szok, że jedzie ten bus w ogóle :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja tylko chciałam napisać że zgadzam się z panem Ryszardem,że podróżowanie jest zarazliwe i trzeba tylko chcieć a podróżowanie nawet z małym dzieckiem moze być przyjemnością ....
    Nasz Młody to mały tramp :)

    Lubię czytać jak piszesz o Kamerunie ....

    OdpowiedzUsuń