piątek, 15 marca 2013

O głodnych…

W dzisiejszym świecie, choć często się do tego nie przyznajemy, poruszają nas głód, krzywda dzieci, niesprawiedliwosc społeczna i chyba także skupianie się tylko na własnych problemach.
 Liczba głodujących na świecie ciągle wzrasta. Statystycznie, co 12 sekund na świecie z powodu niedożywienia umiera jedno dziecko. W 2009 roku liczba głodujących przekroczyła 1 miliard. Łatwo obliczyć; na 7 miliardów ludzi żyjących na świecie co 7 osoba głoduje.


 Dawniej, jak przychodziła jakaś plaga czy zaraza, mówiono, że dziesiątkuje ludzi. Co 10 człowiek ginął.
 W XXI wieku, który szczyci się tym, że może sklonować człowieka, że może począć nowe życie poza organizmem kobiety, że może przeszczepić serce, że w kilka sekund wiadomość dotrze z jednego krańca ziemi na drugi... I przy tym wszystkim mamy super plagę głodu, bo co 7 człowiek cierpi głód. I ten głód jest najpoważniejszym i nierozwiązanym  problemem dzisiejszego świata.
 Do śmiechu doprowadzają niezliczone konferencje naukowe poświęcone zwalczaniu głodu przez które bogaci tego świata chcą się usprawiedliwić..., ale to są tylko pozorne zabiegi, które problemu nie rozwiązują, bo bogacze nie chcą podzielić się tym co posiadają.
 Tych najbogatszych na świecie jest tylko 24 miliony, co stanowi 0,5% ludności świata.


 W swoich rękach posiadają 65% bogactw ziemi i pieniędzy. Reszta ludności świata czyli 99,5% posiada tylko 35% bogactw ziemi.
 Wszystko tłumaczy się magicznym słowem „kryzys” i nikt nie bierze za to odpowiedzialności. Tymczasem za kryzysem kryją się konkretne osoby... Kiedyś w Nowym Jorku zapytano Sorosa, właściciela wielkich banków:
 - Ile pan stracił na kryzysie w Indochinach?
 Odpowiedział: - 10 miliardów dolarów.
 – A ile pan zarobił?  Odpowiedział: - Dziesięć razy więcej.



 Można powiedzieć, że dzisiaj największym przewinieniem wobec głodujących jest obojętność. Ile to razy mówimy: niech zrobią to inni. Bogacze niech się podzielą. Niech państwo, niech Unia Europejska da im żywność, bo ja sam niewiele mam...
 Matka Teresa z Kalkuty mówiła:
 „Nikt z nas nie jest tak biedny, by nie miał się czym podzielić z bliźnim”.
                                                                         /zrodlo: "Apostoł"/



 „Byłam smutna, kiedy ta kobieta w za ciasnym płaszczyku, z odrostami podeszła do mnie. Właśnie wkładałam do bagażnika pełne reklamówki. Zanim zaczęła mówić, wiedziałam, że dam jej parę złotych, bo głupio mi było powiedzieć „nie”.  Ja tu ładuję pełne siaty, a ona nie wygląda na kogoś, kto z trudem domyka pełną lodówkę.
 Nawet nie słuchałam, co mówi /jej syn narobił długów i.../. Wyjęłam niewielki banknot, skupiona na swoich sprawach. Kiedy kobieta schowała pieniądze, powiedziała: „Widzę, że pani jest smutna. Nie można tracić nadziei, to najważniejsze”.
 Popatrzyłam na nią i zobaczyłam oczy, które MNIE WIDZIAŁY!
  Poczułam kluchę w gardle i przestraszyłam się, że za chwilę popłaczę się przed tą prosząca mnie o pomoc /?!/ kobietą.
  No i która z nas była potrzebująca?!
  Tego nigdy nie wiemy, dlatego, by dostać to, czego potrzebujemy, pomagajmy innym. Wtedy dzieją się cuda. 
                                                                          /Beata Pawłowicz/.



P.S
Jałmużna  - datek dla biednych i potrzebujących...
W tradycji rabinicznej znane jest powiedzenie, że świat stoi na trzech filarach: na studium Tory, na kulcie Boga i na dobrych uczynkach.
Św. Mateusz w swej Ewangelii pokazuje także trzy filary nauki Chrystusa: jałmużnę, modlitwę i post. Jałmużna, o ile jest darem serca, jest lekarstwem na chorobę ducha... Jest darowaniem drugiemu człowiekowi tego, co potrzeba w odpowiednim czasie, dobrych rzeczy z dobrego serca.... Ja ciągle się tego uczę... 
I co dziwne jałmużna jest przed modlitwą i postem... Bo co z tego, że będę modlić się w zaciszu kościoła, ciepłego domu za głodnych, może i zrezygnuję z czegoś... I jeśli przejdę obojętnie obok kogoś naprawdę potrzebującego, kto wymaga więcej serca... to na co przyda się moja modlitwa i mój post???
Nie trzeba być wierzącym, aby pomagać biednym. Wszyscy, niezależnie od naszego światopoglądu jesteśmy do tego wezwani na mocy naszego człowieczeństwa...

37 komentarzy:

  1. podobno gdybyśmy zaniechali hodowli bydła, bylibyśmy wykarmić cały świat...i masz rację, zawsze jest się na tyle bogatym, żeby móc się czymś podzielić
    nasze społeczeństwo też cierpi na głód, ten emocjonalny, bo ludzie zaczynają żyć coraz bardziej obok siebie...
    dziękuję za przypomnienie, czym jest post...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zauważyłam już nie raz u siebie, że gdy poczułam chęć podzielenia się z kimś, chęć dania czegoś materialnego, czy też nawet swoim czasem ale odłożyłam to na później, to szybko o tym zapominałam. Zostało wśród spraw na kiedyś tam, a czasami na późne nigdy, bo o wielu rzeczach po prostu zapomniałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowo "KIEDYŚ" jest najobrzydliwszym samousprawiedliwieniem zaniechania, którego się dopuszczamy TU i TERAZ. Zawsze znajdujemy pretekst, by coś odłożyc na później.

      Usuń
  3. Bardzo piękny, mądry tekst .
    Serdeczności Judith! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za każdym razem kiedy wywalam jedzenie do śmieci myślę o tym jak parszywie skonstruowany jest ten świat i jak to dobrze, że akurat dane nam jest być w tym lepszym położeniu...wiem, egoistyczne, ale chyba każdy tak myśli..

    OdpowiedzUsuń
  5. Wdowi grosz to obraz tych, którzy wyświadczają najwięcej dobra. Bogaci nie mają czasu, bo oni zarabiają na kryzysie i na pomocy dla biednych. W tym miejscu przypomniała mi się historia piekarza, którego urzędnicy skarbowi doprowadzili do ruiny, bo zamiast wyrzucać niesprzedany chleb przekazywał biednym. Doliczyli mu taki domiar, że splajtował. Państwo zabija dobroczynność.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny wpis...
    Nie wyrzucam jedzenia...
    Resztki dla psów i kotów.
    Daję też biednym, tyle ile mogę.
    Ale czy to wystarczy skoro tylu głoduje ??
    A "mądrzy" proponują szczaw z rowów i mirabelki

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba by wystarczyło gdyby koncerny przeznaczyły na pomoc pieniądze wydawane na reklamę. Oczywiście przede wszystkim na mądrą pomoc: budowę studni, systemów nawadniania, opiekę zdrowotną, edukację, a tam gdzie to konieczne - żywność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wugusiu, gdyby spełnić Twój postulat, to mielibyśmy bezrobotnych wyrzuconych z agencji i biur reklamy, telewizji, gazet i radia. Rzeczywistość gospodarcza to zespół naczyń połączonych i nie ma miejsca na taką formę dobroczynności. Jeśli chcesz dać w biednych regionach, to zabierasz w bogatszych.

      Usuń
  8. Bogaci wolą nie wiedzieć, że ludzie głodują. Trzeba jednak tym ludziom pomagać jak tylko można i na ile nas stać. Ja nigdy nie odmawiam potrzebującym jedzenia i paru złotówek. Płacę też co jakiś czas na Fundację "Maciuś", pomagającą dziciom. Wspaniłay post i piękne słowa Matki Teresy z Kalkuty. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Taka prawda. Ja osobiście zawsze staram się pomagać, gdy ktoś mojej pomocy potrzebuje. Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Na ile jestem odpowiedzialna za to, że ktoś właśnie umiera z głodu? Nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  11. ... "Co sześć sekund z powodu głodu umiera na naszej planecie jedno dziecko"...to zdanie brzmi obrazowo, prawda? I nie ma sposobu, aby położyć temu kres...można go nieco ograniczyć przez wspomaganie np. różnych akcji humanitarnych...Najbardziej bolesne jest to, że więcej pieniędzy przeznacza się na wojny i zbrojenia niż na dożywienie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam kluchę w gardle.
    ***
    Bogactwa...
    "Gdy zawoła Bóg,
    to pożegnam wszystkie te rzeczy i znów:
    Pójdę boso, pójdę boso ...."
    Szkoda,ze człowiek nie jest w stanie tego zrozumieć. Na co komu kilka domów, banków, samochodów.... Na co komu....
    Na co...
    I mam kluchę w gardle i smutno mi się zrobiło i ...
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  13. Mamy technologię, nowoczesne gadżety i wiele innych dóbr XXI wieku,a w krajach ubogich, ludzie nie mają nawet godnego życia. Przykre jest to, że pomoc ubogim jest taka trudna, kiedy sam jesteś na utrzymaniu rodziców, ale pomóc jakoś zawsze można, każdemu kto ów pomocy potrzebuje. Czy to ktoś zbierający datki dla ubogich, czy mężczyzna pod sklepem, czy choćby wygłodzone zwierze. Bo każdy cierpi. Mam nadzieję, że ludzie w końcu nie będą głodować,a ja będę mogła się jakoś do tego przyczynić.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mysle, ze jest wiele drog pomocowych i nie wszystki ograniczaja sie do pieniedzy. Pomoc, oczywiscie dla mnie, nie znaczy tylko wyskoczyc z kasy, to tez poswiecenie swojego czasu dla kogos, czasem rozmowa, a czasem tylko cierpliwosc, wysluchanie.
    Moi przedmowcy podniesli sprawe wdowiego grosza. To dziala. Znam to z autopsji.

    OdpowiedzUsuń
  15. Na początku posta podałaś straszne statystyki. Jest tyle głodu i śmierci z jego powodu na świecie. A są tacy, którzy jedzenie wyrzucają do śmietnika.
    Jeśli chodzi o jałmużnę, to też powinna być mądra.

    OdpowiedzUsuń
  16. to prawda - pomagając innym, wzbogacamy też siebie samych...
    od dziecka bolał mnie fakt, że na świecie jest tylu głodnych ludzi. nigdy nie potrafiłam znieść widoku wyrzucanego jedzenia - do dziś nie rozumiem, jak można coś takiego robić. Bardzo pilnujemy z Mężem, żeby nie marnować niczego. Boli mnie, gdy widzę całe masy rzeczy przywożonych do firmy w której Mąż pracuje, w celu utylizacji. A często są to rzeczy przydatne i na dacie ważności. Zawsze wtedy pytam, dlaczego nie można tego oddać np. do domu samotnej matki, do noclegowni dla bezdomnych itp. I zawsze ta sama odpowiedź: bo takie są przepisy. W jaki my kraju zyjemy? dlaczego wolno marnować, a nie wolno pomagać?

    Cieszę się, że trafiłam na tego bloga. Jest tu dużo dobrej treści.
    Pozdrawiam ciepło

    www.chwile-jak-motyle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Ta statystyka jest przerażajaca- 0,5% ludzi posiada 65% bogactw tej ziemi i ekploatuje ją bez wyrzutów sumienia.
    Potrzebujących ciężko jest dostrzec- oni nie są widoczni..

    OdpowiedzUsuń
  18. Dokładnie. Nie wiem co tu więcej napisać!
    Wciągający i strasznie prawdziwy post

    OdpowiedzUsuń
  19. gdyby to wszystko, co jest wysyłane do krajów trzeciego świata, rzeczywiście i w całości docierało do głodujących, to może wtedy byłoby ich mniej? no, ale po drodze musi się sporo ludzi nachapać.
    usciski:)

    OdpowiedzUsuń
  20. W Europie marnotrawi się mnóstwo jedzenia. Pewnie też produkuje się go za dużo. I ten konsumpcjonizm powoli nas zabija. Paradoksalnie, powinniśmy dbać o jedzenie, wodę, też czasami mieć niedosyt w żołądku. Warto zatem pomagać innym. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Przywykliśmy do dobrodziejstw i myślimy że tak musi być. Nie znamy, bądź nie chcemy znać innej rzeczywistości. Judytko, otwierasz oczy. Twoje posty zazwyczaj trawię powoli. Celebruję, myślę, działam... Achhh jak dobrze że jesteś !
    Zdrowia !
    E.

    OdpowiedzUsuń
  22. Mnie temat boli ...z bezsilności :(
    Śmierć głodowa. Człowiek jest wszystkożerny a ci ludzie umieraja, bo nie mają NIC do jedzenia!

    OdpowiedzUsuń
  23. Pomagam, prawie całe życie pomagam...
    Pewnie dlatego, że kiedyś byłam bardzo biedna i rozumiem co to jest byc głodnym.
    Pozdrawiam Judytko.

    OdpowiedzUsuń
  24. Przedwczoraj oglądałem program dokumentalny o megasknerach. Była przedstawiona mieszkająca w Nowym Jorku Japonka, która od 3 lat właściwie nie kupuje żywności, bo wszystko znajduje na śmietniku. I nie chodzi tu o resztki, a gotowe dania do odgrzania e kuchence mikrofalowej, większość z nich ma nawet jeszcze datę ważności lub dopiero co ją przekroczyła. Marnujemy mnóstwo jedzenia, wolimy je wyrzucać na śmietnik, niż pomagać potrzebującym. Przykre.

    OdpowiedzUsuń
  25. Zawsze tak było, że ci bogaci nie chętnie się dzielą tym co mają. Często robią to aby wyglądać lepiej w oczach mediów... oczywiście jest kilka wyjątków. Pomagać trzeba, ale nie tylko finansowo.

    OdpowiedzUsuń
  26. nikt nie jest na tyle biedny,by nie mógł pomóc- piękne słowa...
    najgorsze jest to,że pod pozorną pomocą biednym,koncerny tak naprawdę zarabiają...a o ich wielkich gestach pisze się wielkimi literami.Ale najważniejsze jest to,byśmy my,sami pomagali tym,obok nas...jak widzimy ,że potrzebują.

    OdpowiedzUsuń
  27. Taki świat.
    Na zbrojenie jest, na jedzenie niekoniecznie.
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
  28. Szczera prawda - nikt nie jest na tyle biedny, aby nie miał się czym podzielić z bliźnim...jak często zapominamy o tych najsłabszych...

    OdpowiedzUsuń
  29. Piękny i wstrząsający post. Marnujemy wiele jedzenia.
    Ogromne markety wyrzucają dużo żywności. Niewolno im tego rozdać.
    Lub sprzedać potrzebującym za przysłowiowy grosz.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Judith, niewiele można dodać do tego, co zostało tu powiedziane.
    Najtrudniej być dla człowieka - Człowiekiem...
    Może tylko tyle, że prawdziwa jałmużna, jest najczęściej anonimowa, dlatego nie wierzę w pomoc wielkich koncernów i bogaczy - więcej kosztowałaby reklama i szum medialny wokół.

    OdpowiedzUsuń
  31. Pomacać też trzeba z głową, zła pomoc może wyrządzić więcej szkody niż dać pożytku.

    OdpowiedzUsuń
  32. piękne, wzruszające.....i takie prawdziwe

    zapraszam
    http://okiemwiewiorki.blogspot.com/p/podroze.html

    OdpowiedzUsuń
  33. Pomaganie, empatia, mam wrażenie, że to wymierakące cechy wraz z moim pokoleniem

    ściski

    OdpowiedzUsuń
  34. Poza tym że absolutnie się zgadzam i podpisuję pod każdym słowem tego co zostało TU napisane. Nie zastanowiło mnie to, co robią inni.A raczej czy ja może powinnam coś więcej........
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  35. Przeraża mnie konsumpcjonizm i marnowanie jedzenia. Nienawidzę wakacji All Inclusive, ton jedzenia które lądują w śmieciach. Ludzi, którzy wypełniają talerze po brzegi, ledwo coś nadgryzą a osoby, które muszą to posprzątać i wyrzucić często nie mają czym nakarmić swoich rodzin. Patrzę na wypchane jedzeniem kosze w hipermarketach i przecieram oczy ze zdumienia, bo ciężko mi uwierzyć, że te zakupy są robione dla 10 osobowych rodzin. Przykre to wszystko. Zdrowia Ci życzę, dużo!

    OdpowiedzUsuń