W dzisiejszym
świecie, choć często się do tego nie przyznajemy, poruszają nas głód, krzywda
dzieci, niesprawiedliwosc społeczna i chyba także skupianie się tylko na własnych problemach.
Liczba głodujących na
świecie ciągle wzrasta. Statystycznie, co 12 sekund na świecie z powodu niedożywienia
umiera jedno dziecko. W 2009 roku liczba głodujących przekroczyła 1 miliard.
Łatwo obliczyć; na 7 miliardów ludzi żyjących na świecie co 7 osoba głoduje.
Dawniej, jak przychodziła jakaś plaga czy zaraza, mówiono, że dziesiątkuje
ludzi. Co 10 człowiek ginął.
W XXI wieku, który szczyci się tym, że może
sklonować człowieka, że może począć nowe życie poza organizmem kobiety, że może
przeszczepić serce, że w kilka sekund wiadomość dotrze z jednego krańca ziemi
na drugi... I przy tym wszystkim mamy super plagę głodu, bo co 7 człowiek
cierpi głód. I ten głód jest najpoważniejszym i nierozwiązanym problemem dzisiejszego świata.
Do śmiechu
doprowadzają niezliczone konferencje naukowe poświęcone zwalczaniu głodu przez
które bogaci tego świata chcą się usprawiedliwić..., ale to są tylko pozorne
zabiegi, które problemu nie rozwiązują, bo bogacze nie chcą podzielić się tym
co posiadają.
Tych najbogatszych na świecie jest tylko 24 miliony, co stanowi
0,5% ludności świata.
W swoich rękach posiadają 65% bogactw ziemi i pieniędzy.
Reszta ludności świata czyli 99,5% posiada tylko 35% bogactw ziemi.
Wszystko
tłumaczy się magicznym słowem „kryzys” i nikt nie bierze za to
odpowiedzialności. Tymczasem za kryzysem kryją się konkretne osoby... Kiedyś w
Nowym Jorku zapytano Sorosa, właściciela wielkich banków:
- Ile pan stracił na
kryzysie w Indochinach?
Odpowiedział: - 10 miliardów dolarów.
– A ile pan
zarobił? Odpowiedział: - Dziesięć razy
więcej.
Można powiedzieć, że dzisiaj największym przewinieniem wobec
głodujących jest obojętność. Ile to razy mówimy: niech zrobią to inni. Bogacze
niech się podzielą. Niech państwo, niech Unia Europejska da im żywność, bo ja
sam niewiele mam...
Matka Teresa z Kalkuty mówiła:
„Nikt z nas nie jest tak
biedny, by nie miał się czym podzielić z bliźnim”.
/zrodlo: "Apostoł"/
„Byłam smutna, kiedy ta
kobieta w za ciasnym płaszczyku, z odrostami podeszła do mnie. Właśnie wkładałam
do bagażnika pełne reklamówki. Zanim
zaczęła mówić, wiedziałam, że dam jej parę złotych, bo głupio mi było
powiedzieć „nie”. Ja tu ładuję pełne
siaty, a ona nie wygląda na kogoś, kto z trudem domyka pełną lodówkę.
Nawet nie
słuchałam, co mówi /jej syn narobił długów i.../. Wyjęłam niewielki banknot,
skupiona na swoich sprawach. Kiedy kobieta schowała pieniądze, powiedziała: „Widzę,
że pani jest smutna. Nie można tracić nadziei, to najważniejsze”.
Popatrzyłam
na nią i zobaczyłam oczy, które MNIE WIDZIAŁY!
Poczułam kluchę w gardle i przestraszyłam się, że za chwilę popłaczę się
przed tą prosząca mnie o pomoc /?!/ kobietą.
No i która z nas była potrzebująca?!
Tego nigdy nie wiemy, dlatego,
by dostać to, czego potrzebujemy, pomagajmy innym. Wtedy dzieją się cuda.
/Beata Pawłowicz/.
P.S
Jałmużna
- datek dla biednych i potrzebujących...
W tradycji rabinicznej
znane jest powiedzenie, że świat stoi na trzech filarach: na studium Tory, na
kulcie Boga i na dobrych uczynkach.
Św. Mateusz w swej Ewangelii pokazuje także
trzy filary nauki Chrystusa: jałmużnę, modlitwę i post. Jałmużna, o ile jest
darem serca, jest lekarstwem na chorobę ducha... Jest darowaniem drugiemu
człowiekowi tego, co potrzeba w odpowiednim czasie, dobrych rzeczy z dobrego
serca.... Ja ciągle się tego uczę...
I co dziwne jałmużna jest przed modlitwą i
postem... Bo co z tego, że będę modlić się w zaciszu kościoła, ciepłego domu za głodnych, może
i zrezygnuję z czegoś... I jeśli przejdę obojętnie obok kogoś naprawdę
potrzebującego, kto wymaga więcej serca... to na co przyda się moja modlitwa i
mój post???
Nie trzeba być wierzącym, aby pomagać biednym. Wszyscy, niezależnie od naszego światopoglądu jesteśmy do tego wezwani na mocy naszego człowieczeństwa...
Nie trzeba być wierzącym, aby pomagać biednym. Wszyscy, niezależnie od naszego światopoglądu jesteśmy do tego wezwani na mocy naszego człowieczeństwa...
podobno gdybyśmy zaniechali hodowli bydła, bylibyśmy wykarmić cały świat...i masz rację, zawsze jest się na tyle bogatym, żeby móc się czymś podzielić
OdpowiedzUsuńnasze społeczeństwo też cierpi na głód, ten emocjonalny, bo ludzie zaczynają żyć coraz bardziej obok siebie...
dziękuję za przypomnienie, czym jest post...
Zauważyłam już nie raz u siebie, że gdy poczułam chęć podzielenia się z kimś, chęć dania czegoś materialnego, czy też nawet swoim czasem ale odłożyłam to na później, to szybko o tym zapominałam. Zostało wśród spraw na kiedyś tam, a czasami na późne nigdy, bo o wielu rzeczach po prostu zapomniałam.
OdpowiedzUsuńSłowo "KIEDYŚ" jest najobrzydliwszym samousprawiedliwieniem zaniechania, którego się dopuszczamy TU i TERAZ. Zawsze znajdujemy pretekst, by coś odłożyc na później.
UsuńBardzo piękny, mądry tekst .
OdpowiedzUsuńSerdeczności Judith! ;)
Za każdym razem kiedy wywalam jedzenie do śmieci myślę o tym jak parszywie skonstruowany jest ten świat i jak to dobrze, że akurat dane nam jest być w tym lepszym położeniu...wiem, egoistyczne, ale chyba każdy tak myśli..
OdpowiedzUsuńWdowi grosz to obraz tych, którzy wyświadczają najwięcej dobra. Bogaci nie mają czasu, bo oni zarabiają na kryzysie i na pomocy dla biednych. W tym miejscu przypomniała mi się historia piekarza, którego urzędnicy skarbowi doprowadzili do ruiny, bo zamiast wyrzucać niesprzedany chleb przekazywał biednym. Doliczyli mu taki domiar, że splajtował. Państwo zabija dobroczynność.
OdpowiedzUsuńPiękny wpis...
OdpowiedzUsuńNie wyrzucam jedzenia...
Resztki dla psów i kotów.
Daję też biednym, tyle ile mogę.
Ale czy to wystarczy skoro tylu głoduje ??
A "mądrzy" proponują szczaw z rowów i mirabelki
Chyba by wystarczyło gdyby koncerny przeznaczyły na pomoc pieniądze wydawane na reklamę. Oczywiście przede wszystkim na mądrą pomoc: budowę studni, systemów nawadniania, opiekę zdrowotną, edukację, a tam gdzie to konieczne - żywność.
OdpowiedzUsuńWugusiu, gdyby spełnić Twój postulat, to mielibyśmy bezrobotnych wyrzuconych z agencji i biur reklamy, telewizji, gazet i radia. Rzeczywistość gospodarcza to zespół naczyń połączonych i nie ma miejsca na taką formę dobroczynności. Jeśli chcesz dać w biednych regionach, to zabierasz w bogatszych.
UsuńBogaci wolą nie wiedzieć, że ludzie głodują. Trzeba jednak tym ludziom pomagać jak tylko można i na ile nas stać. Ja nigdy nie odmawiam potrzebującym jedzenia i paru złotówek. Płacę też co jakiś czas na Fundację "Maciuś", pomagającą dziciom. Wspaniłay post i piękne słowa Matki Teresy z Kalkuty. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTaka prawda. Ja osobiście zawsze staram się pomagać, gdy ktoś mojej pomocy potrzebuje. Serdeczności :)
OdpowiedzUsuńNa ile jestem odpowiedzialna za to, że ktoś właśnie umiera z głodu? Nie wiem...
OdpowiedzUsuń... "Co sześć sekund z powodu głodu umiera na naszej planecie jedno dziecko"...to zdanie brzmi obrazowo, prawda? I nie ma sposobu, aby położyć temu kres...można go nieco ograniczyć przez wspomaganie np. różnych akcji humanitarnych...Najbardziej bolesne jest to, że więcej pieniędzy przeznacza się na wojny i zbrojenia niż na dożywienie...
OdpowiedzUsuńMam kluchę w gardle.
OdpowiedzUsuń***
Bogactwa...
"Gdy zawoła Bóg,
to pożegnam wszystkie te rzeczy i znów:
Pójdę boso, pójdę boso ...."
Szkoda,ze człowiek nie jest w stanie tego zrozumieć. Na co komu kilka domów, banków, samochodów.... Na co komu....
Na co...
I mam kluchę w gardle i smutno mi się zrobiło i ...
Serdeczności
Mamy technologię, nowoczesne gadżety i wiele innych dóbr XXI wieku,a w krajach ubogich, ludzie nie mają nawet godnego życia. Przykre jest to, że pomoc ubogim jest taka trudna, kiedy sam jesteś na utrzymaniu rodziców, ale pomóc jakoś zawsze można, każdemu kto ów pomocy potrzebuje. Czy to ktoś zbierający datki dla ubogich, czy mężczyzna pod sklepem, czy choćby wygłodzone zwierze. Bo każdy cierpi. Mam nadzieję, że ludzie w końcu nie będą głodować,a ja będę mogła się jakoś do tego przyczynić.
OdpowiedzUsuńMysle, ze jest wiele drog pomocowych i nie wszystki ograniczaja sie do pieniedzy. Pomoc, oczywiscie dla mnie, nie znaczy tylko wyskoczyc z kasy, to tez poswiecenie swojego czasu dla kogos, czasem rozmowa, a czasem tylko cierpliwosc, wysluchanie.
OdpowiedzUsuńMoi przedmowcy podniesli sprawe wdowiego grosza. To dziala. Znam to z autopsji.
Na początku posta podałaś straszne statystyki. Jest tyle głodu i śmierci z jego powodu na świecie. A są tacy, którzy jedzenie wyrzucają do śmietnika.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o jałmużnę, to też powinna być mądra.
to prawda - pomagając innym, wzbogacamy też siebie samych...
OdpowiedzUsuńod dziecka bolał mnie fakt, że na świecie jest tylu głodnych ludzi. nigdy nie potrafiłam znieść widoku wyrzucanego jedzenia - do dziś nie rozumiem, jak można coś takiego robić. Bardzo pilnujemy z Mężem, żeby nie marnować niczego. Boli mnie, gdy widzę całe masy rzeczy przywożonych do firmy w której Mąż pracuje, w celu utylizacji. A często są to rzeczy przydatne i na dacie ważności. Zawsze wtedy pytam, dlaczego nie można tego oddać np. do domu samotnej matki, do noclegowni dla bezdomnych itp. I zawsze ta sama odpowiedź: bo takie są przepisy. W jaki my kraju zyjemy? dlaczego wolno marnować, a nie wolno pomagać?
Cieszę się, że trafiłam na tego bloga. Jest tu dużo dobrej treści.
Pozdrawiam ciepło
www.chwile-jak-motyle.blogspot.com
Ta statystyka jest przerażajaca- 0,5% ludzi posiada 65% bogactw tej ziemi i ekploatuje ją bez wyrzutów sumienia.
OdpowiedzUsuńPotrzebujących ciężko jest dostrzec- oni nie są widoczni..
Dokładnie. Nie wiem co tu więcej napisać!
OdpowiedzUsuńWciągający i strasznie prawdziwy post
gdyby to wszystko, co jest wysyłane do krajów trzeciego świata, rzeczywiście i w całości docierało do głodujących, to może wtedy byłoby ich mniej? no, ale po drodze musi się sporo ludzi nachapać.
OdpowiedzUsuńusciski:)
W Europie marnotrawi się mnóstwo jedzenia. Pewnie też produkuje się go za dużo. I ten konsumpcjonizm powoli nas zabija. Paradoksalnie, powinniśmy dbać o jedzenie, wodę, też czasami mieć niedosyt w żołądku. Warto zatem pomagać innym. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzywykliśmy do dobrodziejstw i myślimy że tak musi być. Nie znamy, bądź nie chcemy znać innej rzeczywistości. Judytko, otwierasz oczy. Twoje posty zazwyczaj trawię powoli. Celebruję, myślę, działam... Achhh jak dobrze że jesteś !
OdpowiedzUsuńZdrowia !
E.
Mnie temat boli ...z bezsilności :(
OdpowiedzUsuńŚmierć głodowa. Człowiek jest wszystkożerny a ci ludzie umieraja, bo nie mają NIC do jedzenia!
Pomagam, prawie całe życie pomagam...
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że kiedyś byłam bardzo biedna i rozumiem co to jest byc głodnym.
Pozdrawiam Judytko.
Przedwczoraj oglądałem program dokumentalny o megasknerach. Była przedstawiona mieszkająca w Nowym Jorku Japonka, która od 3 lat właściwie nie kupuje żywności, bo wszystko znajduje na śmietniku. I nie chodzi tu o resztki, a gotowe dania do odgrzania e kuchence mikrofalowej, większość z nich ma nawet jeszcze datę ważności lub dopiero co ją przekroczyła. Marnujemy mnóstwo jedzenia, wolimy je wyrzucać na śmietnik, niż pomagać potrzebującym. Przykre.
OdpowiedzUsuńZawsze tak było, że ci bogaci nie chętnie się dzielą tym co mają. Często robią to aby wyglądać lepiej w oczach mediów... oczywiście jest kilka wyjątków. Pomagać trzeba, ale nie tylko finansowo.
OdpowiedzUsuńnikt nie jest na tyle biedny,by nie mógł pomóc- piękne słowa...
OdpowiedzUsuńnajgorsze jest to,że pod pozorną pomocą biednym,koncerny tak naprawdę zarabiają...a o ich wielkich gestach pisze się wielkimi literami.Ale najważniejsze jest to,byśmy my,sami pomagali tym,obok nas...jak widzimy ,że potrzebują.
Taki świat.
OdpowiedzUsuńNa zbrojenie jest, na jedzenie niekoniecznie.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Szczera prawda - nikt nie jest na tyle biedny, aby nie miał się czym podzielić z bliźnim...jak często zapominamy o tych najsłabszych...
OdpowiedzUsuńPiękny i wstrząsający post. Marnujemy wiele jedzenia.
OdpowiedzUsuńOgromne markety wyrzucają dużo żywności. Niewolno im tego rozdać.
Lub sprzedać potrzebującym za przysłowiowy grosz.
Serdecznie pozdrawiam:)
Judith, niewiele można dodać do tego, co zostało tu powiedziane.
OdpowiedzUsuńNajtrudniej być dla człowieka - Człowiekiem...
Może tylko tyle, że prawdziwa jałmużna, jest najczęściej anonimowa, dlatego nie wierzę w pomoc wielkich koncernów i bogaczy - więcej kosztowałaby reklama i szum medialny wokół.
Pomacać też trzeba z głową, zła pomoc może wyrządzić więcej szkody niż dać pożytku.
OdpowiedzUsuńpiękne, wzruszające.....i takie prawdziwe
OdpowiedzUsuńzapraszam
http://okiemwiewiorki.blogspot.com/p/podroze.html
Pomaganie, empatia, mam wrażenie, że to wymierakące cechy wraz z moim pokoleniem
OdpowiedzUsuńściski
Poza tym że absolutnie się zgadzam i podpisuję pod każdym słowem tego co zostało TU napisane. Nie zastanowiło mnie to, co robią inni.A raczej czy ja może powinnam coś więcej........
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Przeraża mnie konsumpcjonizm i marnowanie jedzenia. Nienawidzę wakacji All Inclusive, ton jedzenia które lądują w śmieciach. Ludzi, którzy wypełniają talerze po brzegi, ledwo coś nadgryzą a osoby, które muszą to posprzątać i wyrzucić często nie mają czym nakarmić swoich rodzin. Patrzę na wypchane jedzeniem kosze w hipermarketach i przecieram oczy ze zdumienia, bo ciężko mi uwierzyć, że te zakupy są robione dla 10 osobowych rodzin. Przykre to wszystko. Zdrowia Ci życzę, dużo!
OdpowiedzUsuń