sobota, 22 lutego 2014

O sukienkach...

„Suknie żony są ceną spokoju jej męża...”, 
 to także przysłowie afrykańskie.





P.S
Myślę, że nie tylko w Afryce, ale w każdym zakątku świata, kolejna nowa sukienka żony jest ceną spokoju jej męża...
Spokój trwa krótko, bo kobieta otwiera szafę i mówi do mężczyzny swego życia: kochanie, ja nie mam, co na siebie włożyć /śmiech/!!

30 komentarzy:

  1. od razu skojarzyło mi się coś co ostatnio chodzi mi po głowie często z różnych powodów "ubierzcie się w serdeczne miłosierdzie" - o ileż bardziej chciałabym móc kupić doskonałą wersję tej właśnie sukni .... i jakiż spokój miałby mój mąż z żoną tak ubraną.... :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Był kiedyś taki dowcip - że zakonnica to jedyna kobieta, która wie, w co ma się rano ubrać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od kiedy kobiety u nas maja własne zarobione przez siebie pieniądze to taka ewentualność chyba juz zanika . Ależ piękna ta Afrykanka!! Sylwetka marzenie-;))

    OdpowiedzUsuń
  4. suknia suknią, ale konieczne są jeszcze dodatki do sukni ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj święta racja :-))))
    Bardzo dobre przysłowie...
    I kto by pomyslał, że w Afryce kobiety też mają te same problemy :-)))
    Tam mimo wszystko potrzebują mniej do ubrania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Klik dobry:)
    Chyba u nas już niewiele jest kobiet, których sukienki zależą od łaskawości męża. Po prostu idzie i kupuje.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. No cóż, taki jest przywilej kobiet :)

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie nieco inny problem - coraz mniej sukien z szafy na mnie pasuje! Chyba je jakis czarodziej z szafy złosliwie zmniejsza! Tak wiec nawet na suknie nie zerkam, bo za chwilę będą na krasnoludki chyba tylko pasować! A mnie, prawdę mówiąc, suknie bardzo rzadko sa potrzebne. Ot jakies stare portki i koszula i gotowam do roboty a i mąz problemu ze mną nie ma!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie też te krasnoludki grasują...? :)
      Ja zawsze mówię, że to wina nowoczesnych proszków do prania, od których ubrania się kurczą...

      Usuń
    2. Dobra myśl z tymi proszkami Dragonello!:-))

      Usuń
  9. Była kiedyś "Kanada pachnąca żywicą", a dziś widzę kusząca Afrykę. Oj, Judytko, masz mnie na sumieniu:-)

    OdpowiedzUsuń
  10. „Suknie żony są ceną spokoju jej męża...”ale i są radością dla jego oka :)
    Mój uwielbia kiedy noszę sukienki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. szalenie kobieca :)
    A co do cytatu, to mężczyźni powinni się wypowiedzieć.
    Pozdrawiam Judytko*

    OdpowiedzUsuń
  12. ja usłyszałam,że jeśli żona ma mało sukienek,to mąż jest sknerus,jak mąż chodzi w jednej koszuli,to żona jest...oszczędna...D

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham sukienki!!!!
    Nie narzekam, bo trochę się nazbierało, oby tylko z nich nie "wyrosnąć"!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. I to nie tylko od sukienek może zależeć spokój męża... :)
    "Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby"

    Cieplutko pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Taka już natura kobiet, że lubią się stroić i ciągle do tego potrzebna nowa garderoba :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No cóż, będąc ponad 20 lat wdową chyba już zapomniałam co męża przyprawiało o "święty spokój":)))
    Serdeczności moc posyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobrze, że lubię chodzić w spodniach :) i nie upieram się przy sukienkach :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Tylko dlaczego ten spokój męża trwa tak krótko? :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Na szczęscie nie tylko kiecki nam w głowie. Ale ta na zdjęciu fajna. Ostatnio ciągnie mnie do żółtego. Zółtej sukienki jeszcze nie mam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Judyto, nie po jakimś czasie, żona codziennie to mówi - przynajmniej moja!!!

    OdpowiedzUsuń
  21. to ja chyba jestem jakimś wyjątkiem.... ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja w ogóle nie noszę sukienek...

    OdpowiedzUsuń
  23. Kocham kocham i sukienki i... faktycznie ""nie mam sie w co ubrac" ;-)))
    usciskow pelne garscie zasylam

    OdpowiedzUsuń