Na
Czarnym kontynencie od jedzenia chleba prawie się odzwyczaiłam!
W Kamerunie chleb tzn. bagietki mroziło się, a odmrożony chleb do rarytasów
nie należy...
Każdy wyjazd do stolicy był świętem, bo skoro świt gnało się do
piekarni po świeże bagietki, sama skórka! Masełko w ilościach niezdrowych,
oczywiście do kompletu smakowego musiała być kawusia z mlekiem!
Ile ja mogłam
zjeść tego chleba...
Bywało i tak, że dostało się chlebuś od Sióstr Michalitek,
które są specjalistkami od wypieku chleba i taki chleb, nawet po odmrożeniu,
z
masełkiem był lepszy od bagietki z Yaounde!
Wiec dobrze się stało, że do Polski
na trochę niż więcej wróciłam. Dostałam oczu pląsów gdy zobaczyłam w piekarni
TYLE chleba różnego rodzaju, a o ciasteczkach nie wspomnę!
Od początku, jak tylko człowiek pojawił się na
ziemi, właśnie chleb był dla niego „być albo nie być”!
Ileż kropli potu wylewali ludzie, aby nie
brakowało im chleba.
Hmm, pamiętam smak chleba z dzieciństwa...
Sąsiedzi piekli
chleb w dużych chlebowym piecu i do dzisiaj ten piec istnieje...
Dawno, bardzo
dawno nie był używany i już zapewne nie będzie, ale któż to wie...
Chleb był w
sklepie tylko trzy razy w tygodniu i nie raz nie dwa jechałam rowerem w
towarzystwie mojego psa Maćka po tenże chlebuś.
Jaki ten chleb wydzielał
aromat i jaką miał chrupiąca, złocista skórka...
Chleb
załadowałam na bagażnik roweru i jak zwykle uderzyłam w śpiew, i tak śpiewałam, i nie zauważyłam, że zgubiłam chleb...
Maciek także mnie opuścił o czym
przekonałam się w domu.
Trzeba było
wracać po chrupiąca zgubę.
Widziałam w mojej głowie, jak Maciek zajada się
chlebem, albo ktoś znalazł mój chlebuś.... I co zobaczyłam?
Na środku polnej
drogi leżał sobie chlebek i obok niego Maciek, któremu na mój widok iskierki
pojawiły się w ślepiach a ogon kręcił karuzelę! Maciek pilnował i nawet kawałka
nie odgryzł...
Byłam dumna z mojego psa!
I myślę sobie, że dziś chleb nie jest synonimem troski i pracy
człowieka. Zapytasz małe dziecko, skąd się bierze chleb, padnie odpowiedź:
ze
sklepu!
Jeszcze 50 lat temu niemal w
każdym gospdarstwie rolnym piekło się chleb, bułeczki i jakie były smaczne,
pamiętam!
Mam wrażenie, że systematycznie oducza się nas ciężkiej pracy,
troski
o samego siebie, a uczy się nas, że to władza łaskawie rozdaje chleb ze
sklepów.
Hmm, a co będzie, jak na tę
ziemię przyjdzie kataklizm i nie dowiozą chleba?
Dziś już nikt nie jest
samowystarczalny i niezależny, jak było kiedyś.
Do historii odchodzi to, co
stanowiło o tożsamości polskiej wsi. Dziś władza uzależnia ludzi od siebie: chcesz
mieć chleb, głosuj na nas!
I co się dzieje?
Ludzie pozbawieni
samowystarczalności nie mają innego wyjścia...
Dziś młodzi ludzie nie tylko nie
wiedzą, skąd bierze się chleb, ale i nie wiedzą czym jest omłot, wiejadło...
Dziś nikt nie musi prosić o okruszynę chleba.
Chleba jest pod dostatkiem,
jednak nie dla wszystkich...
Żyć, nie umierać!
Ważne, żeby był internet,
wszelkie używki, samochody, gadżety...
Dziś młode pokolenie tak jest wychowywane, że nie musi niczego, także chleba
zdobywać ciężką pracą swoich rąk.
Dziś wszystko mi się należy.
Dziś ludzie
zrobią wszystko, byle tylko mieć...
A człowiekiem trzeba przede wszystkim być,
a nie o to chodzi, aby mieć.
„Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat
pozyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł?”
Wiem, że nie można wszystkiego i
wszystkich do jednego worka... Kiedyś chleb był synonimem troski i pracy
człowieka... A dzisiaj, co jest synonimem
troski i pracy człowieka...?
Która
Rodzina, które Państwo jest dzisiaj samowystarczalne...
Nie ma i już nie będzie takowych w naszym cywilizowanym świecie, ale gdzieś tam, jak np. na wyspie Easter żyją
ludzie, którym cywilizacja nie jest do niczego potrzebna i to oni przetrwają nie my...
P.S
Moje refleksje po pewnej rozmowie i artykule ks. W. Stępniaka.
Masz rację , masz dużo racji...
OdpowiedzUsuńChleb w śmietniku nie szanowany ,
a innym go brakuje...
Samowystarczalność ?
A co to jest ?? :/
Takie czasy niestety...
Chleb, jak chleb ale spostrzeżenia bardzo słuszne... Wszystko dzieje się za szybko a tylko po to by mieć pieniążki..., za które kupimy baaaardzo dużo niepotrzebnych śmieci... konsumpcyjne do bólu ale prawdziwe. Tu nie chodzi o chleb... tu chodzi o nasze umysły. Witam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI ja się z tym zgadzam , że to oni przetrwają, nie my. Oni, czyli ci, który cywilizacja nie jest do niczego potrzebna.
OdpowiedzUsuńNasza cywilizacja chyli sie ku upadkowi. Niestety!
Pozdrawiam
Słyszna refleksja Judith- podejście człowieka do drugiego człowieka i świata jest kwestią wychowania.
OdpowiedzUsuńWieś, praca na roli kojarza się z ciężką pracą i biedą. Dzieci uczone są, że ich miejsce jest poza wsią, bo na wsi nie ma przyszłości.
Coraz częściej też chleb przywożony jest do Polski z zagranicy.
Są jednak ludzie, którzy pieką własny chleb, moda - potrzeba zatacza coraz szersze kręgi i to jest dobre..
Serdeczności.
babcia kreśliła na spodzie chleba znak krzyża i dopiero wtedy zaczynała kroić bochenek. Kromka, która spadła na podłogę, musiała być pocałowana. Szacunek do do Boga, pracy, do przyrody,do siebie samego.
OdpowiedzUsuńChudy człowiek uważany był za niedożywionego.
Teraz chudość jest modna, jedzenie chleba ponoć prowadzi do otyłości, gorzej, jedzenie wszystkiego prowadzi do otyłości.
Symbole odchodzą w zapomnienie.
moja babcia robiła to samo, ja też to robię do dziś. babcia nauczyła mnie też, że żadne pieczywo nie może leżeć górą na blacie, tylko spodem bo to oznacza głód. Zawsze uważam w domu jak odkładam chleb.
UsuńMyślę, że jeśli my będziemy symbole kultywować to nie odejda w zapomnienie.Pozdrawiam Ada
Bardzo ciekawa refleksja.teraz moja droga każdy jest wygodny, a jak ma za dużo chleba, to go po prostu wyrzuca. Nikt sobie nie zada trudu, nikt się nie zastanawia nad tym, że kiedyś może mu tego chleba powszedniego zabraknąć.
OdpowiedzUsuńSzacunku zero, nie tylko do chleba, ale i do innych ludzi. Mi to się marzy taka kurna chata, zero cywilizacji, podłości - tylko ja i natura.
Pozdrawiam serdecznie.
Przeprowadzając w pracy wywiad z matką zapytałam, czym karmione jest dziecko a ta odpowiedziała, że mlekiem, to ja dalej pytam czy krowim a ona - "nie, z kartonu".
OdpowiedzUsuńMasz rację Judyto, ręce opadają... :)
U siebie podczas powodzi zauważyłam natomiast, że całe moje gospodarstwo domowe uzależnione jest od ...prądu. Nie ma prądu, nie ma nawet herbaty. Od tamtej pory trochę zmodyfikowałam myślenie ;)
Pozdrawiam serdecznie
:)
Tak pięknie napisałaś Judytko, że przypomniała mi się "Moja Piosenka" C.K. Norwida:
OdpowiedzUsuń"Do kraju tego gdzie kruszynę chleba
podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba
tęskno mi Panie...
Chociaż własnie w tym /ale nie w tym/ kraju żyję...
No cóż, przykład idzie z góry.
OdpowiedzUsuń...piękny wpis...
OdpowiedzUsuń...na marginesie, znudzi się bułka, znudzi bagietka, chleb NIGDY!
Serdeczności :)
uczę się wypiekać chleb... :)
OdpowiedzUsuńKiedyś rozmawiałem z byłym więźniem obozu Auschwitz, opowiadał, że chleb był tam największą wartością, był życiem. Jego kradzież była karana bardzo surowo - w nocy duszono złodzieja, a rano zgłaszano, że zmarł. Trudno było mi uwierzyć w tę opowieść, ale ostatnio oglądałem w BBC film dokumentalny o Auschwitz i inny więzień potwierdził ten fakt.
OdpowiedzUsuńA mnie pozostał z chleba zapach... Bo tyle, jako bezglutenowiec, mogę :) Zagryzam ryżowe wafelki i czasami cieszę się, że ktoś wymyślił chleb na bezglutenowej mące. I że można go kupić w sklepie :)
OdpowiedzUsuń"Panie dobry jak chleb"... mi sie skojarzylo:)
OdpowiedzUsuńSama rowniez poczulam tesknote za smakiem polskiego chleba. Mimo, ze regaly sie ugniataja pod ciezarem chlebow rozmaitej masci i jakosci.
Nie wiem, czy my te tesknote mamy we krwi?
Teknie jak Norwid: "Do kraju tego, gdzie kryszyne chleba podnosza z ziemi przez uszanowanie dla darow nieba:...
Do kraju juz coraz mniej. Ciagle do chleba.
Prawda wyborcza o chlebie jest stara jak swiat. Kiedys bylo rozdawnictwo chleba i igrzysk. Dzis sie tylko igrzyska zmienily:)
Pozdrowka.
Smaka mi narobiłaś tą bagietką z masełkiem i kawusią :)
OdpowiedzUsuńSmacznie wygląda teraz muszę tylko jeść razowy chleb przez swoją chorobę.
OdpowiedzUsuńja się przymierzam do własnoręcznego wypieku chleba, ale boję się wciąż zakwasu :)
OdpowiedzUsuńChleba naszego powszedniego... - zapach chleba pachnie mamą i dzieciństwem. To wzorzec z Sèvres i punkt odniesienia.
OdpowiedzUsuń... i punkt odniesienia staje sie z roku na rok, jak stare, pozolkle fotografie...
UsuńJ.
Jest takie powiedzenie, że dzieci nie są podobne do swoich ojców, lecz do swoich czasów... nas to też nie ominęło:)
Usuństare, pożółkłe fotografie zawsze będą miały dla nas urok, bo z sentymentem wracamy do wspomnień smaków i zapachów dzieciństwa, a także mądrej psiny Maćka, nawet - jeśli trudno pogodzić się z przemijaniem...:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPożółcenie jeszcze bardziej wzmaga i wyostrza smak, pamięć, emocje... Nie chciałbym utracić tej pamięci, która w moim życiu jest, jak sól i pieprz. Inne namiastki i życiowe glutaminiany sodu niech się schowają w mysią dziurę.
UsuńI tak, i nie. Z jednej strony, masz rację, bo nie szanuje się chleba,nie szanuje się pracy, która kojarzy się z chlebem. A z drugiej strony tej pracy nie ma i niejeden chciałby chociaż na ten podstawowy chleb zarabiać.
OdpowiedzUsuńCzy umiejętność pieczenia chleba zaniknie i w razie katastrofy ludzie nie poradzą sobie? Chyba nie grozi nam to.Coraz częściej czytam na blogach, że panie kupują urządzenia do pieczenia chleba i pieką chleby w domu.Zaczyna się powrót do podstawowych domowych czynności, które zdawałoby się zanikają. Jeszcze trochę i sery będziemy w domu robiły. Ja nauczyłam dzieci szanować chleb, a kiedy spadnie na podłogę mam uczucie świętokradztwa. I przenigdy nie wyrzuciłam chleba do kubła. Zawsze suchym skarmiałam kury, a teraz staram się, żeby nic nie zostało. I też, jak Stokrotce od razu nawinął mi się wiersz Norwida.
Tak, masz racje, ale my wszyscy jestesmu uzaleznieni od... pradu i jeszcze wielu innych rzeczy bez ktorych chleba w maszynie sie nie zrobi...
UsuńJ.
Chleb...- no właśnie, jak często zapominamy jaka jest jego wartość.
OdpowiedzUsuńKiedyś byłam świadkiem tego, jak śnieżyca w ciągu dosłownie kilku-kilkunastu minut sparaliżowała ścisłe centrum mojego miasta. I wtedy tak sobie pomyślałam, co by było, gdyby tak zabrakło nam prądu, gazu, Internetu... I to nie na dzień czy dwa, ale na miesiąc albo dłużej. Kto wie, czy nasza cywilizacja właśnie przez to uzależnienie od technologii jest w jakiś sposób upośledzoną. Bo czy jesteśmy naprawdę "lepsi" od tego, który w buszu, na pustyni czy w dżungli zrobi sobie chatę z trawy albo błota? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChleba dzisiaj ludziom w Europie nie brakuje. Choć też nie tak do końca. Wracając z południowej Europy do Polski zawsze najbardziej tęskniłem za takim zwykłym chlebem, bo dmuchane bagietki to jednak nie to samo.
OdpowiedzUsuńKonsumpcjonizm zabija w nas naturalne umiejętności konieczne do przetrwania. W razie jakiegoś większego kataklizmu czy awarii bez prądu i sklepu wiele osób zginęłoby z głodu nie mogąc zrobić sobie czegoś do jedzenia, nawet mając mąkę, olej czy kaszę. A przecież przez wieki była to podstawa wyżywienia człowieka. Smutne, ale wystarczy, żeby przez miesiąc nie było prądu i cała Europa leży i kwiczy. :-)
Nie upolityczniałabym chleba, bo to nie rząd rozdaje chleb, tylko właściciele piekarń go sprzedają. Moja teściowa piekła chleb w specjalnym piecu, ale tylko raz go jadłam, bo teściowa za wcześnie zmarła; rok po moim ślubie. Też jako dziecko jeździłam do piekarni w sąsiedniej wsi, choć w mojej wiosce był sklep spożywczy, jednak ten z prywatnej piekarni był smaczniejszy.
OdpowiedzUsuńOd wczoraj wiemy, że sześciolatek został zagłodzony przez matkę, a nie wierzę, żeby nie było jej stać na chleb. Tragiczne!
Serdecznie pozdrawiam.
Nigdy nie zapomnę smaku tej kromki chleba: Babcia wprawnym ruchem odkroiła ją z upieczonego przez siebie bochna i posmarowała masłem zrobionym własnoręcznie z własnoręcznie wydojonego mleka od własnej krowy...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
jestem typowym mieszczuChem,ale do dzis pamiętem zapach chleba pieczonego u babci na wsi...i ci co potrafią sami cos zrobić,nie tak od razu isć i kupić na pewno są bardziej samowystarczalni...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Judytko..;)
Nie ma nic lepszego od kromki świeżego chlebka z masełkiem....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Kiedyś chleb miał i smak i zapach... Teraz to czysta chemia! Od czasu do czasu piekę chleb, raz nawet robiłam zakwas, ale to ciągle nie ten smak... Szkoda, że malutkie piekarnie też już odeszły od tradycyjnych wypieków, bo zaledwie kilka lat temu jeździłam parę kilometrów po prawdziwy chleb. Cóż, piekarnia zainwestowała w nowe piece, linię produkcyjną, zwolnili piecowych i idzieeeeee hurt. Bez smaku, gumowy, po dwóch dniach pleśniejący wyrób chlebopodobny... Kto by pomyślał, że będziemy tęsknić do smaku "zwykłego" chleba... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNo cóż ja mam za komentarz napisać, skoro należę do pokolenia któremu jak upadła kromka to po podniesieniu ją całowałam. Mnie najbardziej szokuje ten brak szacunku do chleba. A zapach tamtego chleba jest nie do zapomnienia.Zwłaszcza tego wypiekanego na liściach chrzanowych.Polanego wodą i posypanego cukrem:))Nie do zapomnienia:)
OdpowiedzUsuńBratowa na blogu "Kuchenne pogawędki" fascynuje się wypiekaniem chleba na starych recepturach. A brat podróżując po świecie często bywa w miejscach gdzie ludzie żyją samo wystarczalnie.I oni nie są biedni. Oni potrafią być szczęśliwi:))
Pozdrawiam serdecznie.
Lubię piec chleb. Ale marzę o takim chlebie, który składałby się z samej, wypieczonej, chrupiącej skórki. Gdy byłam dzieckiem wciąż były w domu awantury - każdy chleb, taki jeszcze ciepły z piekarni, był przeze mnie obgryziony. Potem kupowałam dwa- jeden był dla mnie (sama skórka), drugi dla rodziny. Teraz przymierzam się do chleba bezglutenowego - jestem na diecie bezglutenowej.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Chleba naszego powszedniego....
OdpowiedzUsuńPiekłam kiedyś chlebki... duuuużo chlebków... to była moja praca.
I faktem jest że dziś ludzie wyrzucają chleb, na który kiedyś trzeba było ciężko pracować.
Uściski :)
Witaj
OdpowiedzUsuńSzacunek do poszanowania chleba wyniosłam z domu Dziadków, gdzie okruszek, który spadł się całowało.
W swoim domu nie marnuję, nie wyrzucam pieczywa.
Piekę także tradycyjnie domowy chlebek na zakwasie.
Pozdrawiam niedzielnie serdecznie :)
Nie tak dawno przeczytalam, ze ludzie wyrzucaja nawet polowe wyprodukowanej na swiecie zywnosci, w tym tez chleba. W swietle faktow, ze sa takie miejsca na swiecie, gdzie ludzie umieraja z glodu, pomyslalam, ze jest to okrutnie niesprawiedliwe. W ciagu tygodnia zdarza nam sie nazbierac duza reklamowke niezjedzonego, cerstwego pieczywa - a wiec wpisuje sie gdzies tam w te niechlubna statystyke. Zbieram kazdy okruszek i jade karmic "moje" kaczki w parku i ptaki; patrze jak zziebniete wyrywaja sobie z dziubkow kawalki chleba czy bulki, staram sie dzielic je sprawiedliwie i podrzucam sprawnie pod same dziobki smaczne kaski zwlaszcza tym mniej zaradnym, ktore odpedzane, gdzies tam ciagle sa na koncu czesto z tego powodu, ze sa mniej sprawne, maja powykrzywiane lapy lub przetracone skrzydla.
OdpowiedzUsuńLubie to obcowanie z naszymi bracmi mniejszymi. Gdy nie ma mnie dlugo nad jeziorkiem, gesi na moj widok gegaja z pretensja, jakby mi robily wyrzuty , wylaza z wody, skubia mnie za lydki co nie nalezy do przyjemnosci i bezceremonialnie wyciagaja mi kawalki chleba z reklamowki.
Pozdrawiam :)
Moja babcia zawsze robiła znak krzyża kiedy zaczynała kroić chleb. Szacunek do chleba wynosi się z domu.Wielu ludzi wyrzuca chleb do śmieci. U nas wisi przed śmietniczek taki wieszak na reklamówki tam zostawia się chleb.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńJudyta, ja piekę chleb żytnio-orkiszowy na własnym zakwasie (przepis na mojej stronie). Podczas pieczenia zapach w domu jest cudny. Marzy mi się jeszcze piec węglowy, póki co not impossible:). Do wypieku chleba zmusiła mnie dieta, ale jestem pewna, że nawet jak już zakończę leczenie chleb będę piekła, jak do tej pory. Jest przepyszny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Justyna