czwartek, 23 stycznia 2014

O mrozie i ziemniakach....

Przymroziło! Szkoda, że jest tak mało śniegu, ale ten co spadł zamalował na biało pola 
na wsi wokół gospodarstwa mojej siostry, którą
   nawiedziłam po drodze z Bydgoszczy do Warszawy.
 W taką mroźną pogodę, po kolejnej przerwie w życiorysie /wg mojej siostry Hani pobyt na onkologii/ najlepsze są ziemniaczane łódeczki z jajkiem, które zjedzone przy kominku z mrozem za oknem i gwiazdami na niebie rozproszą wszelkie smutki!
 Przerwy w życiorysie nie miałam /śmiech/, za ziemniakami nie przepadam, ale nie powiedziałam "nie", bo czasami będą mi smakować.
 I tak było, smakowały!
 Hania ugotowała ziemniaki na półtwardo.
 Po wystygnięciu obrała ze skórki, przecięła na dwie części i ułożyła w naczyniu żaroodpornym /zetnij spody tak, aby się nie przewracały/. Łyżką wydrążyła je od góry, doprawiła solą, pieprzem i innymi ziołami.
 Do każdej łódeczki włożyła kawałek masła i trochę tartego żółtego sera. Potem wbiła do środka wydrążonego ziemniaczka jajko.
 Całość została przykryta folią aluminiową i żaroodporne naczynie znalazło się w nagrzanym piekarniku. Ziemniaki piekły się przez 10 minut. Trzy minuty przypiekały się bez foli, aby ziemniaki ładnie się zarumieniły.
 
Jedliśmy ziemniaczane łódeczki z sałatą i ziołami.



                         /może taka zima jeszcze będzie/                             



P.S
I jeszcze śniadanie: ser mascarpone utarty z sola, mielonym pieprzem i majerankiem. Posmarować przygotowaną pastą kromki chleba i włożyć do nagrzanego piekarnika na kilka minut.
Mówię Wam warto mieć przerwę w życiorysie, aby wpaść po drodze do mojej siostry i jeść co bądź, ale w towarzystwie ludzi, którym na tobie zależy. 

30 komentarzy:

  1. Ale narobiłaś mi apetytu!:)
    Łódeczki spróbuję;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Judyta! ale niespodzianka! No przepisu na takie pyszności sie tu nie spodziewałam! zapisuję! i pozdrawiam najcieplej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrobiło się smakowicie - warto spróbować :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. To już wiem co jutro zrobię na obiad. Urządzę prawdziwe regaty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja lubię ziemniaki i ten przepis z pewnością wykorzystam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo apetycznie dzisiaj:))
    Ziemniaczki na pewno przyrządzę,muszę tylko kupić duże aby jajo nie uciekło;)
    Myślę,że taka zima jeszcze nas odwiedzi..

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdybym mieszkała " po drodze", chętnie bym Cię ugościła, bo też mi na Tobie zależy!

    OdpowiedzUsuń
  8. ślinka cieknie

    ale to prawda, wszystko smakuje inaczej w dobrym towarzystwie:)

    przerwa w życiorysie, ciekawe:)
    dla mnie to raczej przesiadka na pociąg w nieznanym kierunku

    OdpowiedzUsuń
  9. Ile pomysłów,ze zdaje się zwykłych ziemniaków. U mnie akurat i mroźno i sporo śniegu.

    OdpowiedzUsuń
  10. I ja jutro pożegluję :)))
    Mniam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. o to to, nie tyle menu ile ludzie ważni

    OdpowiedzUsuń
  12. jakie fajne przepisy na to "bądź co"...biorę!
    masz rację Judytko,w towarzystwie niektórych ludzi,nie jest aż tak ważne co jemy...
    pozdrawiam z wreszcie zimowego Kraka:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja pozegluje w Wenezueli..bardzo mnie zaispirowal ten przepis....akuratnie wszystkie te skladniki mozna jeszcze dostac tutaj, bo brakuje wiele w sklepach spozywczych..a to obiad gotowy! sciskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiem, co zrobię na obiad! Dzięki, dzięki, dzięki. Zima już mi zbrzydła, chociaż jeszcze nie dokuczyła za bardzo. Tęsknię do wiosny i lata. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima dopiero przyszła, mnie jeszcze nie zbrzydła, zachwycam się choć stopki mi marzną /śmiech/!
      J.

      Usuń
  15. Klik dobry:)
    Szkoda, że jest tak mało śniegu? Szkoda, że w ogóle jest. Precz z zimą! ;) :)

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. O! Dzisiaj ukazał się mój komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  17. No tak - co pomyślę o odchudzaniu, to jakieś smakowitości kuszą :/

    OdpowiedzUsuń
  18. Ależ to brzmi smakowicie :) ja uwielbiam ziemniaczki z piekarnika! Ale takiego przepisu jeszcze nie próbowałam :)
    Jeśli chodzi o jedzenie i Przyjaciół / doborowe towarzystwo, uświadomiłam sobie ostatnio, że na takich spotkaniach jest o wiele więcej niż zwykle / niż potrzebuję :P straszne! Ale tak miło się siedzi, rozmawia... i je! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. niam, niam :) uwielbiam ziemniaki w każdej postaci, ale takie zapiekane są najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  20. "najlepsze są ziemniaczane łódeczki z jajkiem, które zjedzone przy kominku z mrozem za oknem i gwiazdami na niebie rozproszą wszelkie smutki!" - recepta na smutki, na pewno skorzystam:)*

    OdpowiedzUsuń
  21. już sobie wydrukowałam przepis i nie zawaham się go użyć :-)

    OdpowiedzUsuń
  22. Bardzo apetyczne rzeczy robi Twoja siostra.
    A za miną nie tęsknię.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Kiedyś byliśmy u kuzynów, biednie im się wiodło. Jedliśmy tam ziemniaki z mizerią, ale serdeczność tych ludzi i uśmiech, spowodował, że ta potrawa była najsmaczniejszą na ziemi. Do dziś wspominam kuzynkę, której już nie ma i jej najsmaczniejszą potrawę, która nigdy i nigdzie nam tak nie smakowała, jak z jej miłym uśmiechem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Tymi ziemniaczkami to mi narobiłaś smaka.

    OdpowiedzUsuń
  25. A ja lubię ziemniak w mundurkach prosto z kaflowego pieca. I narobiłaś mi saczka, bo zaraz wrzucę kilka w folii aluminiowej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń