W nawiązaniu do Mahatmy Gandhiego J. Ratzinger
napisał:
„W morzu żyją ryby i milczą. Zwierzęta na ziemi krzyczą, a ptaki,
których obszarem życiowym jest niebo, śpiewają. Człowiek zaś ma udział we wszystkich trzech: ma w
sobie głębię morza, ciężar ziemi i wysokość nieba, i dlatego przysługują mu
również wszystkie trzy właściwości: milczenie, krzyczenie i śpiewanie...”
P.S
Rozmyślam od kilku dni nad tym tekstem i szukam czego we mnie najwięcej...
„Człowiekowi pozbawionemu transcendencji pozostaje jedynie krzyczenie, ponieważ
chce odtąd być tylko ziemią i próbuje uczynić ziemią także niebo i głębiny
morskie”. Mój dzisiejszy poranek zaczynam od śpiewu i
szkoda, że nie mam skrzydeł.../śmiech/!
Judytko, bo człowiek to taka istota, która chce rządzić całym światem...
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że pozwala sobie wkraczać w naturę, przez co wszystko psuje.
Pozdrawiam serdecznie.
We mnie śpiew albo milczenie, krzyku nie znam, nie chcę znać. Chyba jestem latająca rybą i nie chodzę twardo po ziemi :)))
OdpowiedzUsuńSkoro się nad tym zastanawiasz, to znak, że masz już skrzydła, tylko o tym nie wiesz.
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie miałem sen, który powtarzał się cyklicznie: rozpędzałem się i zaczynałem wznosić się jak ptak. Pewnie, jeśli ewolucja jest prawdą, moi dalecy przodkowie fruwali i gdzieś na tym najbardziej podstawowym poziomie został zrobiony zapis tych doświadczeń i umiejętności. Sen przywraca o tym pamięć:-)
Piękna metafora. Oddaje sobą pełnię ludzkiego bytowania. Zaśpiewaj nam, koniecznie:-).
OdpowiedzUsuńAle mnie dodałaś skrzydeł, zwłaszcza tym zdaniem: Człowiek zaś ma udział we wszystkich trzech: ma w sobie głębię morza, ciężar ziemi i wysokość nieba.
OdpowiedzUsuńDołączam też do arii ;)
A ja dziś rankiem milczałam... w kościele...
OdpowiedzUsuńA skrzydła Twoje są mocne!
Pięknie powiedziane :-)
OdpowiedzUsuńChyba na Ziemi jednak jest najwięcej krzyku...
Dlaczego??
Od dawna jestem wroną hehe . One także z skrzydłami ,a śpiew u nich tak jak i mój ostatnio.
OdpowiedzUsuńKażde z trzech ma swój czas kiedy jest potrzebne. Tak myślę.
OdpowiedzUsuńKiedyś śpiewałam... później krzyczałam, a od pewnego czasu słucham śpiewu i piszę...
OdpowiedzUsuńZaśpiewaj Judytko i śmiej się radośnie jak najdłużej :) <3
Śpiew to muzyka, a kard. Ratzinger potrafił pisać o muzyce jak nikt. Jego książka 'Duch liturgii' to po prostu nokaut...
OdpowiedzUsuńech... te głębiny morza są takie kuszące...
OdpowiedzUsuńA ja sie nie znam,:)
OdpowiedzUsuńNajgorszy jest niemy krzyk. Ale Tobie on nie grozi.
OdpowiedzUsuńMam swój udział we wszystkich trzech.:)
OdpowiedzUsuńMowa jest srebrem, a milczenie złotem. Czym będą krzyk i śpiew?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Trafne i ciekawe słowa. Skoro dzień zaczynasz od śpiewu, to chyba jasne, który świat jest Tobie najbliższy :)
OdpowiedzUsuńW każdym dniu może być wszystko. Dzień to takie mini zycie. Wczoraj przeżyłam wszystko i śpiew i krzyk i milczenie. Dzis czekam z biciem serca na to, co wyłoni się wraz z nowopowstającym dniem...
OdpowiedzUsuńja odnajduję sie we wszystkich tych trzech...uświadomiłaś mi Judytko...tylko skrzydeł brak...P
OdpowiedzUsuńTwoje posty bardzo mnie inspiruja i jak widze nie tylko mnie. mówisz obrazem, słowem, milczeniem... tak prosto, a zarazem docierasz do głębi, istoty... Do czego mnie inspirujesz? Do radości, miłości, zycia, tworzenia.... dzięki kochana!
OdpowiedzUsuń