wtorek, 3 kwietnia 2012

O czarach, odsłona trzecia i ostatnia...

I odbyło się zebranie z rodzicami, jak co roku, na zakończenie trzeciego semestru. Jesteśmy w temacie zła, wiec i na zebraniu nie mogło tego tematu zabraknąć. Rodzice, jak zwykle przyszli tłumnie. Ucieszyło mnie bardzo, że zaakceptowali moja propozycję o zaadoptowaniu 2 najbiedniejszych dzieci z wioski. Zapłacą czesne, które obowiązuje w naszej szkole. Inni nam pomagają, wiec i my możemy pomóc tym najbiedniejszym. 
Gdy doszlismy do punktu czarów w Nkoum, w szkole, głos oddano mnie, jako osobie postronnej, nie mającej do nikogo uprzedzeń w tej kwestii i osobie nie wiedzącej o wielu istniejących szamanach, i innych tego rodzaju osobach w naszej małej społeczności. Wiadomo, wioska mała, wszyscy wszystko /prawie/ wiedzą, więc moje opowieści o zajściach w szkole nie były objawieniem.

 Po mnie przmówiła nasza sekretarka i kucharka w jednej osobie, jako osoba „stąd”, której nikt nieprawdziwych bzdur o czarach opowiadać nie będzie. Gdy skończyłyśmy jeden z panów zabrał głos... Uniesionym głosem, krzycząc powiedział: niech siostra powie nam nazwiska i imiona dzieci, my zwołamy posiedzenie wioski, dowiemy się wszystkiego! Drugi pan w tym go popieral, a ja własnym uszom nie wierzę! No i mnie poniosło... trochę!
W jakim świecie wy żyjecie? Jaki sąd? Sąd trzeba zacząć w tej kwestii od swojej rodziny! Pan /nie zwracałam się do konkretnej osoby/, rozmawia ze swoją żoną? A ile ma pan biur /biuro u nas, to kochanka/: jedno, dwa, a może trzy! A pani, rozmawia ze swoim mężem, z dziećmi? A może w waszym domu jest ktoś, kto zajmuje się czarami i ma konszachty ze złym duchem... Zajmijcie się w pierwszej kolejności własnym domem, własną rodziną.
 Ale nie wie siostra, powiada ten sam pan, że na tej sali są ludzie, którzy zajmują się czarami i robią wiele złego! I co z tego, że są? Bardzo dobrze, że są... ja się nie boję, a pan?
 Usłyszeli, co o tym wszystkim sądzę, do czego to prowadzi, i biada wam robić jakieś sądy! W prawie kameruńskim jest zabronione zbiorowe sądzenie kogokolwiek. I zrobiła się cisza....
Siostro, odzywa się ktoś, ale musimy się jeszcze spotkać. My zaczniemy, tak jak siostra powiedziała od swojej rodziny... a tą modlitwę do Św. Michała Archanioła może nam siostra dać? No i mamy spotkanie w ostatni czwartek kwietnia.

 Nauczyciele zadali mi pytanie, czy wiem, jak o mnie mówią w wiosce? A skąd mam wiedzieć, jak mi nikt nie powiedział! "Soeur Judith est notre pouvoir". Jaka moc... no, ale muszę stwierdzić, że to największy komplement, który usłyszałam od "moich" z Nkoum!
 Dlaczego wioski bronią czarowników? Z jednej strony bronią, a z drugiej mają dosyć ich obecności. Może do czegoś czarownik się kiedyś przyda... A z mojej strony: magia i czarownik w dalszym ciągu dla wielu Afrykańczyków jest tajemnicą i żywą obecnością świata duchów i przodkow.

 Z pewnej recenzji: „Afrykę trzeba dotknąć, poczuć, zgłębić jej rytm i uszanowć fakt, że ten rytm jest inny niż nasz europejski..., nie poznasz Afryki w tydzień przyjeżdżając na wakacje, nie będziesz widział spójności tego świata i jego ukrytego wymaru”.

 Ja poznaję ją od 11 lat...i często słyszę: siostro powiedz tak, jak nasi czarownicy, jak nie zostawisz tych czarów to umrzesz! I co? Mam walczyć tym samym mieczem? 
W Afryce pytanie, czy magia i czarownicy istnieją i dlaczego są tak „chronieni” przez społeczność jest bezsensowne.
 Dla Afrykańczyków wszystkich kategorii czary i czarownik to bezpośrednia rzeczywistość. W naszej diecezji nie ma mianowanego egzorcysty. Jest nim biskup z racji swojego urzędu. Dlaczego?

 Aby zostać egzorcystą trzeba być człowiekiem WIARY I MODLITWY, mieć solidne wykształcenie teologiczne i psychologiczne, bo szatan jest dobrym teologiem, w końcu to upadły anioł /ks Janusz Królikowski/. Mogę powiedzieć, że już nie muszę wierzyć, że zły duch istnieje, ja wiem!

 Do naszego ośrodka zdrowia często przynoszone są dziewczyny z naszego Collegu. A to zemdlały, a to się źle czują, jak to dziewczyny. Od pewnego czasu w ośrodku pojawiała się często jedna z dziewcząt. Co wyróżniało ją od innych?  Była i jest po prostu ładna, sympatyczna, dobrze się uczy... Inne dziewczęta bały się jej nie wiedząc dlaczego. Kolejny raz znalazła się w ośrodku, było to wieczorem. S. Marietta była w domu. Otrzymała telefoniczną wiadomość z prośbą o przyjście do dispensaire, bo coś się dzieje, personel nie wie co robić.
 Zaszłyśmy i widzimy dziewczynę leżąca na łóżku i pytamy się w czym problem... Siostro, ona się dziwnie zachowuje, teraz nic się nie dzieje. Marietta ma doświadczenie, zbliżyła się do dziewczyny i zaczęla się modlić, pokropiła ją wodą święconą i... zaczęła się dziwna rzecz... 
/normalnie kontakt z jakąś wodą, o której człowiek nawet nie wie, że jest święcona, nie powinien wywoływać żadnej specyficznej reakcji, a tu wywołał/
To trzeba było widzieć.


 Oblicze tej dziewczyny zmieniało się na naszych oczach w ohydną twarz. Głos, który zaczął mówić był potworny, ciało zaczęło się wykręcać, nie wiadomo było gdzie są ręce i nogi, i ten okropny krzyk. Jest nas legion. Bardzo szybko przyjechał odpowiedzialny ksiądz za College i ks Mirek wysłany przez ks Biskupa. Modlili się nad nią... a ten głos wydzierał się, aby zostawić go w spokoju, albo pozwolić mu wejść w Fabianę  /myślałyśmy, że w naszą s. Fabianę, okazało się, ze opętana dziewczyna ma siostrę Fabianę/. Po pewnym czasie wszystko wróciło do normy, a pierwsze słowa dziewczyny: pomóżcie mi, proszę?!

Wezwano ojca dziewczyny. To samo, co w ośrodku powtórzyło się na oczach ojca w biurze Collegu. Co się okazało: dziewczyna, co roku zmienia szkołę, bo gdy okazuję się, że jest z nia coś nie tak, młodzież nie chce z nia mieszkać, uczyć się, po prostu boją sie i jest czego!
Ojciec dziewczyny powiedział, że jego ojciec, czyli dziadek naszej uczennicy był głównym szamanem w sekcie Eboka, która oddaje kult szatanowi. Głos wydobywający się z dziewczyny był głosem jej dziadka.

 "W Kościele pojęcie opętania nie jest zbyt jasne. Watykan zastrzega, że do opowieści o opętaniu przez szatana trzeba podchodzić również nieufnie, jak do historii o cudach” /ks Edmund Szaniawski egzorcysta z Lichenia/  W ostatnich latach wielu ludzi zgłasza się do egzorcystów zamaist szukać pomocy u wróżki, astrologa i pojawiających się sekt różnego rodzaju. Dwa lata temu w Polsce działało niespełna 20 egzorcystów. Dzisiaj jest ich 50.... Osoby zgłaszające się do egzorcystów mają najczęściej problemy psychologiczne lub kłopoty z osobowością.

” Z jednej strony można wszystko „spsychologować” sprowadzając wszystko do wymiaru czysto naturalnego, a przecież w rzeczywistości duchowej działają inne zasady niż w sferze psychicznej, decydujące jest chcenie i decyzja. A z drugiej strony można wszystko demonizować.

 Niektórzy ludzie chcą wszędzie widzieć złe duchy i przypisują im jakiekolwiek trudności i przeszkody w swoim życiu. Zapominają o tym, że Bóg obdarował nas rozumem, wolną wolą. Mamy możliwość wpływu na rzeczywistość, która nas otacza. Zły duch może być źródłem nadprzyrodzonej mocy, ale człowiek musi jej chcieć i podjąć decyzję w woli.
 Działanie złego ducha polega na tym, by oszukać i nastraszyć. Zawsze powoduje lęk i zawsz jest połączony z jakimś kłamstwem, często związanym z wiarą, przekonaniami na temat Boga i na temat siebie”
 / Pani Anna Ostaszewska – psychoterapeuta, konsultantka do egzorcystów/. 

 Cóż, czasy się zmieniły i zmieniają się, i wydawałoby się, że znana od pradawnych czasów magia poszła w zapomnienie. Jest jednak wprost przeciwnie. Świat dzisiejszy koncentruje się na zdobywaniu coraz nowych technologii i na tym, że nauka jest w stanie wyjaśnić w racjonalny sposób wszystkie sprawy dziejące się pod słońcem... Otacza nas świat pozamaterialny i jest nierozerwalną częścią naszej ludzkiej rzeczywistości. Nie wszystko da się zmierzyć, dotknąć... Istnieje świat nie podlegający matematycznym prawom, istnieją siły, które wymykają się naszej kontroli.


 Na koniec ciekawostka z naszego ogrodu. Dawid, który pomaga nam w ogrodzie zasadził dwa krzaki. Nie przypadły mi do gustu i jeden, i drugi raz mówię: - Dawid, proszę wyrwij  te brzydkie krzaki.
 Siostro, to są kwiaty, zakwitną. Dałam sobie spokój, jak sam wpadł na pomysł zasadzenia... Niech sobie rośnie to zielsko... i urosło.
 Ma kwiaty fioletowe z białym, dziwne owoce także wydało... Jakoś mnie nie zauroczyło to zielsko. I co się okazało? Mamy krzak /na zdjęciach/, który w nocy zamienia się w węża, który pilnuje domostwa...!


Czarodziejki jesteśmy bez dwoch zdań, ale nieświadomie...

Postanowiłam tego czegoś nie wyrywć... niech straszy, chyba, że sam uschnie! Muszę uświadomić sobie /przypominac sobie/ jedną rzecz: bardzo wielki wpływ na charakter człowieka, jego zachowania ma wychowanie i kultura i gdybym urodziła się w Kamerunie... może byłabym Marabu!?


Zapraszam do obejrzenia filmu „Rytual” z Anthony Hopkinsem. Z recenzji „Obrzęd. Tajemnice współczesnych egzorcystów... Czyste fakty z pierwszej ręki – nie wszystko jest tutaj odkryte i wytłumaczone, ale z pewnością wszystko zmierza do zastanowienia się nad tematem...”
  „Wiemy bardzo mało o świecie widzialnym, jeszcze mniej o świecie niewidzialnym, dlatego wygodniejsze jest, zamiast badać, negować jego istnienie... Kiedy pytają mnie o liczbę Aniołów, cytuję Apokalipsę, która mówi o miriadach miriad: nieskończonej liczbie, nie do pojęcia dla naszego umysłu. Kiedy pytają mnie o liczbę złych duchów, odpowiadam słowami opętanego: „gdybyśmy byli widzialni, jest nas tak dużo, że przyćmilibyśmy słońce” Ks.Gabriele Amorth
I do przeczytania książki „Ojciec Eliasz Czas Apokalipsy” Michael O'Brien

3 komentarze:

  1. Przeczytałam to z zainteresowaniem, ale patrzę na nasz świat zbyt realnie i nie potrafię sobie wyobrazić by przeze mnie przemawiał jakiś mój przodek. Co prawda znam kilka osób, które widzą niby osoby maszerujące w ich domach, widzą ich życie ileś tysięcy lat temu etc. etc. Byłam kiedyś na seansie by się przekonać, że to prawda, że pewne osoby mają predyspozycje do widzenia i przeżywania "innego", ale wytłumaczyłam sobie pewne rzeczy przekładając je na język fizyki. Nie wierzę, że inni coś widzą, coś przeżywają, ale fascynują mnie podobne opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam wczoraj w nocy i przy odgłosie pękających belek nie miałam odwagi na komentarz,wolałam go zostawić spokojnie na dziś dzień :).
    W naszym "europejskim" świecie wśród bardzo egoistycznego, konsumpcyjnego,nastawionego na przyjemności życia chyba trafne jest określenie że "Największym sukcesem diabła jest to, że ludzie myślą, że go nie ma"

    OdpowiedzUsuń
  3. Radosnych, pogodnych,
    pełnych wiosennego optymizmu
    Świąt Wielkanocnych
    Wesołego Alleluja!!!

    OdpowiedzUsuń