Nie każdy może pochwalić się łóżkiem na kółkach! Mówię
Wam to posłanie jest rewelacyjne, ale do uznania tej rewelacji musiałam, jak
czereśnie na drzewie lub truskawki na grządce... dojrzeć /śmiech/!
Wiecie do czego doszłam w moim chorowaniu...
To
ja muszę wiedzieć czego chcę, nie mogę
czekać aż ktoś się czegoś domyśli, bo się nie domyśli, albo zastanawia się jak
powiedzieć Judycie, że zmierza ku końcowi, że źle wygląda, że niech lepiej
siedzi w domu, a nie marzy o wyjeździe choćby na miesiąc do Afryki, niech
odpoczywa każdego dnia, niech je tylko i wyłącznie warzywa, niech pije sok z
buraków, niech nie będzie taka zadowolona z życia, bo nie wypada ... itp.
Więc
nie daję się czarować! To ja najlepiej wiem ile mam sił, na co mnie jeszcze
stać. Najzabawniejsi są ludzie, którzy za wszelką cenę chcą mnie pocieszyć,
którym wydaje się, że wiedzą o chorowaniu wszystko i mają receptę na moje
aktualne życie!
Stwierdziłam, że
przydałoby się odpowiednie łóżko, aby pomogło choć trochę mojemu
kręgosłupowi... Sama o nie poprosiłam,
ale zastrzegłam, że nie ręczę
za siebie jak zobaczę łóżko dla paliatywnie
chorych w moim pokoju...
Prosisz i masz!
Siostry w kilka dni załatwiły łóżeczko i czekały odpowiedniej chwili, aby
postawić owe łóżko w moim pokoju. Chwila sposobna nadeszła, bo Judyta pojechała
do Bydgoszczy. W progach domu powitała mnie delegacja /śmiech/ oznajmiając, że
łóżko już jest i nastąpi teraz pokaz obsługi... Jak zobaczyłam nowy nabytek do spania miałam
fochy po samą brodę! Starałam się bardzo, aby tamy moich oczu nie puściły, bo
jak nie zapłakać widząc łóżko medyczne, które jest przeznaczone dla mnie!
Nic
mi nie pasowało, wszystko było nie tak! Siostry zrobiły pokazówkę obsługi, aby
tylko mnie rozbawić, ale byłam oporna /śmiech/! Zapowiedziałam przecież, że jak
zobaczę to coś w moim pokoju to nie będzie słodko!
W końcu zostałam sama ze swoim smutkiem i nowym... łóżkiem, bo tak już jest, że w końcu
zostajesz sam i musisz uporać się z nową sytuacją po swojemu.
Przed położeniem
się do snu zrobiłam generalne sprzątanie /w środku nocy/ na kolanach
oczywiście, bo inaczej już nie mogę, z przystankami, ocieraniem łez! Zmęczyłam
się okrutnie, ale gdzieś musiałam wyładować swoją złość na
TO... łóżko /śmiech/!
Nowa pościel, nowa piżama... Wzięłam pilocik od mojego nowego nabytku i nastawiłam sobie górę i dół łóżka do swoich potrzeb, i ukokosiłam się na nowym materacu,
TO... łóżko /śmiech/!
Nowa pościel, nowa piżama... Wzięłam pilocik od mojego nowego nabytku i nastawiłam sobie górę i dół łóżka do swoich potrzeb, i ukokosiłam się na nowym materacu,
i
podumałam jeszcze... „Oj, życie szare i monotonne ile w tobie blasku, żadna
godzina nie jest podobna do drugiej... Monotonia znika kiedy patrzę na wszystko
okiem wiary. To, co mam tej godziny nie powtórzy się w godzinie drugiej. Coś
nowego będzie mi dane w godzinie drugiej, ale już nie to samo... Czas przychodzi
i nigdy nie wraca, co w sobie zawiera nie zmieni się nigdy...”. Zasnęłam snem sprawiedliwego.
Rano
stwierdziłam, że nie oddam tego łóżka!!!
Pojechałam także do hospicjum, miałam
takie przynaglenie, choć siostry były przeciwne: daj sobie spokój, nie jest jeszcze potrzebne itp. Pani z hospicjum domowego powiedziała, że dobrze zrobiłam,
bo trzeba dostarczyć całą dokumentację, która jest potrzebna, aby być na
liście. Może nie będę potrzebowała hospicyjnej pielęgniarki i
lekarza, ale jakby było trzeba to nikt nie będzie musiał jeździć do Bydgoszczy i
szukać odpowiednich podpisów! Śmieją się ze mnie, że nawet w chorobie chcę mieć
wszystko poukładane. Nie jest do końca prawdą, że wszystko chcę zaplanować, bo wiem, że życie zaskakuje i z tego zaskakiwania nie
chcę zrezygnować, bo dodaje ono życiu blasku!
/ aktualna moja podobizna/
Bardziej martwię się o moich
najbliższych, bo trudno jest mówić zdrowym, którzy nie wiedzą często, co i jak
powiedzieć, że czas na medyczne łóżko, hospicjum czy inne sprawy. To jest
trudna kwestia i dlatego uważam, że trzeba pomóc zdrowym oswoić się z nową
sytuacją, aby tego chorego nie przyprawić o palpitację serca i czasem
przyśpieszyć i tak nadchodzącego czasu odejścia.
Moja choroba i ludzie obok są moją nową misją i w dużej mierze moje chorowanie będzie takie, jakim chce, aby było.
Moja choroba i ludzie obok są moją nową misją i w dużej mierze moje chorowanie będzie takie, jakim chce, aby było.
P.S
Trzeba mieć plany na 1000 lat i jeśli przychodzi coś,
co przerasta moje siły, nie myślę
o tym i nie rozbieram na części, ale uciekam
się do Serca Jezusa i mówię Mu tylko jedno słowo: Ty wszystko możesz...
Kończę dziewiąty tydzień chemii. Przede mną kolejne badania, które mają stwierdzić w
jakim stadium choroby się znajduję. Co mogę powiedzieć o moim samopoczuciu...
Lekarka, która widziała mnie pierwszy raz po zapoznaniu się z moim przypadkiem
powiedziała:
- Gdybym nie wiedziała z dokumentacji w jakim siostra jest stanie
nie powiedziałaby, patrząc na siostrę, że jest chora. Dla mnie to jest cud.
Proszę mi jeszcze powiedzieć, co siostrę trzyma przy życiu?
- Nic -
odpowiedziałam.
- To dlatego tak siostra wygląda!
Nie lubię gdy ktoś mnie
czaruje /śmiech/ więc dodałam:
- Wie pani dobrze, że dzisiaj wyglądam kwitnąco
na to wszystko, co w sobie mam, ale jutro może być całkiem inaczej...
– Może tak
być... - odpowiedziała.
Jak długo będę w dobrej formie, nie wiem, ani się o to
pytam. Wiem, że obecnie czuję się dobrze, co pozwala mi pracować, cieszyć się
tym, co jest, przyszłość do mnie nie należy. Do mnie należy tylko DZISIAJ!
Powiem najkrócej jak się da: jesteś wspaniałą, mądrą osobą!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do Ciebie trafiłam
Ściskam Cię mocno (ale delikatnie) ;)
Ewa
Takie komplementy od samego rana!!!!!
UsuńJ.
to dzisiaj jest tak samo ważne, Judytko, tak naprawdę nikt z nas, nawet wydawałoby się zdrowych, nie wie, czy mamy dużo tej przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńJest jedna mala roznica: Ty nie wiesz ile zostalo, a ja wiem, ze zostalo malo...
UsuńJ.
No i się popłakałam....bo to jednak brzmi strasznie "czas na hospicjum"
OdpowiedzUsuńDużo sił Judytko :***
Jeszcze nie czas, ale jakby potrzebne bylo jestem gotowa...
UsuńJ.
Dla mnie dajesz najwspanialsze świadectwo.Nie wiem, czy umiałabym tak, ale o tym człowiek przekonuje się jak taki czas nadchodzi.
OdpowiedzUsuńBrak słów...dziękuję Judyto! Buziaki;)
Jak taki czas nadchodzi, nadchodzi takze pomoc...
UsuńJ.
Judyto, ujmujesz w słowa co wydaje mi się nieujmowalne
OdpowiedzUsuńnazywasz rzeczy po imieniu
to jest takie ważne!
idę cieszyć się moim DZISIAJ:)))
..., bo ja nie chce, aby mnie czarowano /smiech/!
UsuńJ.
Judytko <3 ja też nie chciałabym, by mnie czarowano... Wysyłam Ci mój e-book, jeszcze raz bardzo dziękuję, choć tam tylko cząstka Ciebie, w postaci Cecilie...
UsuńPrzytulam Cię najserdeczniej... <3
Och, Judyto kochana, tak nam wszystko opisujesz i podajesz, jakby to wcale o Ciebie nie chodziło, lekko, z przymrużeniem oka, żebyśmy nie martwili się o Ciebie, żeby nam ułatwić oswojenie się z Twoją chorobą; będą mieć kiedyś z Ciebie pociechę w niebie, bo masz w sobie zgodę i przyzwolenie, na to, co Cię dotyka, a oprócz tego radośc i optymizm, i mądrość, bo może tam na górze popadli w stagnację, i potrzebna im jest Iskierka? myślę o Tobie zawsze przed Matką Słuchającą, dziękując za brata mojego, a dla Ciebie ciepłe myśli śląc; może na naszym wzgórzu bliżej do nieba i usłyszą mnie? przytulam Cię serdecznie, jesteś bardzo dzielna, ale tak ciężko pogodzić mi się z zamierzeniami Pana; pozdrawiam Cię.
OdpowiedzUsuńChodzi o mnie, ale to nie powod, aby sie zasmucac, nieprawdaz?
UsuńJ.
Przychodzę tu do Ciebie jak do szkoły życia, Judyto.
OdpowiedzUsuńI też lubię przytulać się do Serca Jezusa - On zawsze ukoi, doda sił...
Mozna przytulic siebie i innych, bo to Serce jest niezawodne!
UsuńJ.
chciałabym coś napisać, ale nie potrafię tego ubrać w słowa....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię ciepło!!!***
A co do grzybow, o ktorych przeczytalam u Ciebie dorzuce jeszcze, ze lubie grzybki z patelni z jajeczkiem...
UsuńJ.
Judyto, cóż dodać? Powiedziałaś o chorowaniu wszystko to, co najważniejsze i powiedziałaś to pięknie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i ślę serdeczności
:***
Nie powiedziaam wszystkiego, ale nie mozna wszystkiego, cos trzeba zostawic tylko dla siebie...
UsuńJ.
to prawda, trzeba...
Usuńteż martwiłam się bardziej o najbliższych niż o siebie, to były trudne rozmowy, często nieudane, kulawe, łzawe...
to było 11 lat temu
Łóżko jest ważne. Kiedyś kupiłam takie mamie. Najpierw była zła ,że niby po co to ,że się czuje jak w szpitalu i takie tam a potem doceniła. Nie mówiąc już o tym jak ułatwiało mi Jej pielęgnację ,gdy już nie byłą w stanie się normalnie poruszać. Potem jeszcze doszedł taki przeciwodleżynowy materac. Mocno wierzę,że nie będzie Ci potrzebny. A łóżko ,gdyby nie to ,że mamy wspólne z mężem to i ja bym chętnie sobie w takim pospała. Wypróbowałam już kiedyś to po mamie.Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńPolecam takie lozko wszystkim, ktorzy maja klopoty z kregoslupem! Mam to lozko od miesiaca i widze, ze moj kregoslup jest z niego zadowolony!
UsuńJ.
to ja się chętnie piszę :)
UsuńJudyto, przyznaję, ciężko mi sie to wszystko czyta. Przełykam ślinę za sliną, wzdycham i echam. Choroba uczy, ale tylko ludzi mądrych. W tych okolicznościach jesteś dla mnie niespotykanym objawieniem. Usmiechy ślę:))))
OdpowiedzUsuńNo nie, niespotykanym objawieniem jeszcze nikt mnie nie uraczyl, dziekuje!
UsuńJ.
To bardzo dobre łóżko, wielce ergonomiczne.Większość z nas nie zastanawia się nad tym ,że dużą część swego życia spędzamy de facto w łóżku i dlatego powinno ono być wygodne, jak najbardziej dostosowane do nas - ma nam zapewnić wygodę i prawdziwy odpoczynek. Judytko, jesteś niesamowicie dzielna, ale wiesz co, tak naprawdę każdy z nas ma tylko dzień bieżący bo nikt nie jest w stanie nam zagwarantować, że następny dzień też będzie dla nas możliwy. Nawet gdy jesteśmy teoretycznie całkiem zdrowi. Mam znajomą, która choruje na raka od 11 lat - wg.lekarzy w stanie terminalnym jest praktycznie "od zawsze". Najczęściej jest witana przez lekarzy wykrzyknikiem: "to pani jeszcze żyje???" A jej stała odpowiedz: "chyba tak, widocznie jeszcze mój czas nie nadszedł". Korzystaj maksymalnie z tego łóżeczka, trzymaj tę króliczą dietę i bądz z nami jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńPrzytulam;)
Hmm, chorowanie w nieskonczonosc moze byc uciazliwe przynajmnie dla mnie..., ale nie mowie NIE!
UsuńJ.
Ja mam takie od dziecka... Najbardziej boli odchodzenie kochanej osoby, nie własne...
OdpowiedzUsuńJesli ktos cierpi, to odchodzenie ukochanej osoby nie powinno bolec, zdecydowanie nie, bo jesli kochasz nie chcesz, aby ten ktos cierpial w nieskonczonosc!
UsuńJ
Swietnie ,ze masz to lozko, dzieki niemu i nie tylko dzieki niemu, jestes w dobrej formie, zdjecie to dokumentuje. Trzymaj sie Judytko i realizuj swoje 1000letnie plany. Sciskam Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńKto by chcial zyc te 1000 lat /smiech/!!!
UsuńJ.
Zawsze mówiłam,że na smutki i zły humor nalepsza jest robota:)))
OdpowiedzUsuńJudytko,w twojej słabości siła jest ogromna.Dajesz nam rekolekcje,wierzącym i niewierzącym.Każdym wpisem stawiasz mnie do pionu.Oraz uśmiecham się:)))
:***
Pion jest wskazany, ale pozycja horyzontalna przy samej podlodze takze wskazana, bo to ona prowadzi do pionu, jesli tylko chcesz...
UsuńJ.
Wierność powołaniu.
OdpowiedzUsuńŻycie dla misji.
No i co ja poradzę, że oczy się pocą?
ściskam serdecznie
Nic nie poradzisz..., ale oczy osusza sie...
UsuńJ.
Moja ulubiona piosenka Arki Noego
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=ZCz_K5NUcVw&list=PL01461D997C07A35D
Przytulam Judyto:**
OdpowiedzUsuńNo to sie przytule i ja do Ciebie...
UsuńJ.
Ostatnio rozmyślałam ,że tak naprawdę w życiu piękne są tylko chwile.
OdpowiedzUsuńTe zapamiętane, te zatrzymane w nas i te które akurat teraz się dzieją
i człowiek ma świadomość tego właśnie DZISIAJ.
Tak naprawdę wszyscy żyjemy w tym dzisiaj,
bo co jutro to nie wiemy...
Pozdrawiam serdecznie ! :-)
To DZISIAJ jest sztuka i kto ja posiadl wie o czym mowi...
UsuńJ.
Wielu ludzi żyje jałowym życiem, bez celu, tak o - do przodu i jakoś dzień za dniem mija. Ty jesteś naszym światełkiem. Pewnie nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wiele robisz dla całej masy ludzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Kazdy COS robi i jak napisalas czesto nie zdaje sobie z tego sprawy...
UsuńJ.
bo takie jak my nie chca
OdpowiedzUsuńja sama trochę czaruję dzieci i męża póki mogę, bo moim obowiązkiem jest ich chronić, ale to inna para kaloszy:)
się mię źle podpięło:))
Usuńdo wielu ludzi na świecie należy tylko DZISIAJ... tylko jeszcze o tym nie wiedzą...
OdpowiedzUsuńa Ty tak pięknie korzystasz z każdego dnia!
Tulę ciepło :***
I wystarczy tylko jedna chwila, aby zmienic cale nasze zycie...
UsuńJ.
tak....oswajanie się z kolejnymi etapami choroby nie jest łatwe i nie jest łatwe proszenie o pomoc i korzystanie z przywilejów..... ile jednak można się szarpać i męczyć siebie i innych. ja też za każdym razem, kiedy choroba wydziera mi kawałek mnie i mojego życia, szarpię się i protestuję. długo nie mogę się oswoić i dać przekonać, że tak jest i trzeba to zaakceptować, schylić pokornie głowę i przyjąć. oczywiście, że nie mam zamiaru się poddawać, ale to nie o to chodzi. można żyć i robić swoje, ale po prostu trochę inaczej niż wcześniej i niż inni. stan pogodzenia jest chyba o wiele lepszy niż nieustannej walki i udawania. ja również coraz bardziej zanurzam się w chwili obecnej i w świadomości, bo to odpędza wspomnienia i smutne przemyślenia o przyszłości i lęki.
OdpowiedzUsuńza każdym razem podziwiam w Tobie mądrość z jaką potrafisz stawiać życiu czoło :)
a wygodne łóżko to podstawa i baaaardzo poprawia humor :)
..., bo najwazniejsze zaakceptowac! Jaki ma sens szarpac sie z czyms czego zmienic nie moge? Szkoda energii, a ona jest tak abrdzo potrzebna! Masz racje, ze dobre lozko poprawia humor...
UsuńJ.
Oj Dżudit, Dżudit wyglądasz pięknie :*
OdpowiedzUsuń"Nawet jeśli niebo zmęczyło się błękitem, nie gaś nigdy światła nadziei."
:))
Szczesliwi zawsze sa piekni /smiech/!
UsuńJ.
Zobacz Judytko jak wiele osób jest z Tobą....
OdpowiedzUsuńJa też :-)
I to jest takze cud!!!
UsuńJ.
Judytko... teraz możesz wszędzie... dojechać bez wychodzenia z łóżka ;-)))
OdpowiedzUsuńMasz rację... trudno jest rozmawiać o chorobie...i choć często ostatnio nie wiem co napisać to cieszę się ogromnie, że mnie kiedyś znalazłaś ;-)))
a teraz uwaga... - groźba ;-)))
w czerwcu planujemy wraz z Venus wprosić się do Ciebie na kawkę ;-)))
Zapraszam i to bardzo, ale donosze, ze od 5 czerwca do 16 wlacznie nie ma mnie w stolicy!
UsuńJuz jestescie zaproszone i wproszone po 16 czerwca /smiech/!!!!
Czekam!
J.
Wszystko w rękach Boga Judth. Tylko On wie kiedy i co, i kiedy powie -koniec kochana zostaw tu wszystko i choć. Mówię to także w o mnie.Też cieszę się dniem dzisiejszym..Starość podobnie jak choroba...Buziaki bohaterko mila-;))
OdpowiedzUsuńNie watpie w rece Boga, a bohaterstwo zawdzieczam wielu osobom...
UsuńJ.
Jutydo, nie wiem, czy to, co napiszę, będzie głupie czy mądre - ale to pierwsza myśl, jaka mi zaświtała po przeczytaniu tego posta.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedy będzie zbliżał się mój koniec [tzn. o ile będę o nim wiedziała, a nie umrę nagle], to będę umiała podejść do niego z taką mądrością, jak Twoja.
I jeszcze coś, możesz się śmiać, trudno. Wiesz, że jestem ateistką, ale mam nadzieję, że na Ciebie jedną Bóg po drugiej stronie będzie czekał. Po tym wszystkim inne rozwiązanie byłoby po prostu nie fair. Cały świat - łącznie ze mną :) - niech zjadają po śmierci robale, ale Twoja świadomość powinna spotkać Boga. Należy Ci się to.
Co ja tam bede robic bez Ciebie...
UsuńJ.
Twoje podejscie do tego,co nieuniknione,do tego co jest teraz to dla mnie źródło mądrości Judytko...i czasem tu sobie piję z tego źródełka...nieśmiało.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Pij smialo i daj pic takze ze swego zrodelka... dajesz.
UsuńJ.
:-)
UsuńTy ciągle nas uczysz Judytko, chciałabym o tym wszystkim pamiętać w godzinie mojej próby...
OdpowiedzUsuńTo Twoja kolejna misja, którą wypełniasz wspaniale! Dzięki temu, tylu z nas czerpie od Ciebie... dziękuję...
Kazdy ma swoja madrosc na godzine proby taka specjalnie dla niego...
UsuńJ.
Jesteś bardzo mądrą i dzielną kobietą Judytko........nie będę czarować, sama wiesz najlepiej, jaka jest Twoja choroba, ale tak po cichutku myślę sobie....może zdarzy się cud, przecież się zdarzają. Czasem. Ściskam.
OdpowiedzUsuńP.S. Kiedy byłam w szpitalu też uważałam, że takie łóżko na przyciski to super sprawa. w sumie dlaczego nie mielibyśmy wszyscy na takich spać, skoro są takie wygodne:))
Cud juz sie zdarzyl...
UsuńJ.
Przytulam.....
OdpowiedzUsuńDziekuje.
UsuńJ.
Kochana Judytko, spokojnie możesz planować, bo z twoim hartem ducha jeszcze setki dożyjesz. Nie pokona Cię jakaś tam choroba, jeszcze odzyskasz siły i odwiedzisz Afrykę. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńChoroba moze pokonac cialo, ale cialo to nie wszystko...
UsuńJ.
Judytko, pamiętam, często myślę i tęskni mi się do kolejnego spotkania z Tobą :-)
OdpowiedzUsuńNo to trzeba sie spotkac!!!
UsuńJ.
Uwielbiam Cię, Zakonnico :-)
OdpowiedzUsuńNa odlegolosc nie mozna uwielbiac /smiech/!!!
UsuńJ;
mogłabym powiedzieć, że bardzo Cię lubię, ale to ciut przymało :-)
UsuńDużo zdrowia i siły Ci życzę:)
OdpowiedzUsuńTego nigdy za duzo!
UsuńJ.
Zazdrodzczę tym ktorzy Cię znaja;-) oj ...ile bym chciala nauczyc sie od Ciebie droga Siostro.... hm....że też taka mądra jesteś....najmocniej pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńZycie uczy madrosci...kazdego!
UsuńJ.
a Ty wśród prac i artystów, bo sama jesteś artystą.
OdpowiedzUsuńKtóż w tak przejmujący sposób potrafi opowiedzieć o chorobie i odchodzeniu.
Jakaż jesteś silna.
Trudne to wszystko - ciągłe zmaganie się z własnymi słabościami i nowymi sytuacjami, kiedy nie ma stabilizacji....- te ciągłe zmiany.
Nie umiemy się zachować w obliczu nieuleczalnej choroby, nie potrafimy pocieszać, nie wiemy co powiedzieć i jak się zachować, stajemy się śmieszni...., a tak chcielibyśmy wyjść z tej opresji z czołem - dać komuś pocieszenie. Jesteśmy w tym względzie nieudolni....
Pięknie wyglądasz na zdjęciu- tryskasz zdrowiem.
Mnóstwa radości Ci życzę.
Co z książką, którą piszesz ?
Moc uścisków.
Ksiazka jest juz w druku...
UsuńJ.
Judyto, Twoje przemyślenia dają mi wiele do myślenia... Postaram sie przeżyć kolejny dzień z radością i miłością mimo problemów i smutkow
OdpowiedzUsuńProblemy zawsze beda, ale nie mozna, aby nas przygniataly, bo i one przemijaja jak wszystko inne...
UsuńPozdrawiam z Bydgoszczy i z przyjemnością spotkam sie z Tobą Judyto przy kolejnej wizycie w Fordonie. Może w czerwcu będziesz ? Ewa
OdpowiedzUsuńBede, napisze kiedy...
UsuńJ.
Judytko, nawet nie wiesz ile siły dają mi Twoje wpisy, szczególnie ten...
OdpowiedzUsuńZ serca Ci dziękuję...
Mocno Cię pozdrawiam!!!
Ciesze sie, ze na cos sie przydaje takiej Kobiecie jak TY!!!
UsuńJ.
Czytam, wzruszam się, zamyslam....Judytko, przejmujące to wszystko, prawdziwe, piekne. W swej chorobie dajesz nam tyle mocy, wsparcia, motywacji do cieszenia się tym, co jest.
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana i tulę z całą delikatnością, jaką mam!***
Czuje cala Twoja delikatnosc... i dziekuje!
UsuńJ.
to i ja Cię przytulę:)
OdpowiedzUsuńpamiętam o Tobie każdego dnia:***
I to jest przedziwne i piekne ze pamietamy choc nigdy nie widzielismy...
UsuńJ.
Uśmiałam się bardzo na tej historii z łóżkiem. Wielką masz w sobie siłę, a życie jest jedną wielką niewiadomą, ale to od nas zależy jak je przyjmiemy i potraktujemy. Cudowna jesteś. Zdrówka...
OdpowiedzUsuńNawet w trudnych sytuacjach trzeba zobaczyc zwyczajne dobro...
UsuńJ.
W zdrowiu, w chorobie, w Afryce, w Polsce... zawsze przemawia przez Twoje pisane słowa coś niezwykłego Judyto! Może Ty i tracisz siły, ale jakoś dziwnie dajesz je innym. Trzymaj się! Dzisiaj, ale jutro i pojutrze też :))). Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńBede sie starac jak najdluzej trzymac... pogody ducha /smiech/!!!
UsuńJ.
dzisiejsze dzisiaj też jest moje:)
OdpowiedzUsuńTak jak i moje....!!!
UsuńJ.
Do każdego z nas należy tylko DZISIAJ. Uczę się tego od trzech lat. To dziwne, ale właśnie wtedy, kiedy jest najtrudniej, najłatwiej cieszyć się każdą chwilą, ŻYCIEM nie uwiązanym ale zupełnie wolnym...bo przecież ono się tu nie kończy!!!
OdpowiedzUsuńNie moge sie nadziwic, ze kazdy ma swoj niepowtarzalny czas, aby dojsc do takich wnioskow... Bo Pan Bog nie powtarza sie nawet w chorobie i kazdego przeprowadzi na druga strone...
UsuńJ.
Judyto, Ty to potrafisz wszystko przyjmować z uśmiechem - tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńOskka, nie wszystko...
UsuńJ.
Zaczytałem się. Pięknie słowa. Życzę wielu sił, uśmiechaj się dużo. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńStaram sie /usmiech/!!!
UsuńJ.
Judytko jesteś WIELKA :-)
OdpowiedzUsuńDziennie czytam Twoje słowa,wracam do nich po kilka razy i za każdym razem dowiaduję się coś nowego. Dziękuję za to, że jesteś...za to ,że mogę sycić się Twoją mądrością.
Buziaki :***
Jaka tam wielka, normalna /smiech/!
UsuńJ.
Hmm... WIELKA i już :-D
UsuńDuuuuuża buuuuźka !!!
Jak to jest, że zdrowie człowiek docenia przeważnie kiedy je traci? Dopóki nie zaczęłam odczuwać swojego biodra nawet nie miałam świadomości, że je mam ;) Dziękuję za zdrowie każdego dnia...
OdpowiedzUsuńNie raz się przekonaliśmy o tym, że powiedzenie 'chcesz rozśmieszyć Pana Boga opowiedz mu o swoich planach' jest bardzo prawdziwe :)
Chciałabym Ci życzyć z całego serca dużo zdrowia żeby spełniło się Twoje marzenie o Afryce :))) Bardzo bym chciała...
Ps. My też musimy zmienić łóżko, bo rano nie mogę podnieść rąk żeby sięgnąć miskę na owsiankę - po prostu nie mogę złapać oddechu. Ech, trzeba się chyba przenieść ze spaniem na podłogę ;)
Ale plany trzeba miec, marzenia takze...
UsuńJ.
To prawda, bo bez marzeń nie ma prawdziwego życia ;) No bo na co czekać? Do czego dążyć? Życie z dnia na dzień bez chęci na nic, bez czekania na coś... Można czekać na to co przyniesie dzień, owszem, ale wiele dni może nic nie przynieść oprócz wschodu i zachodu słońca (chociaż to też dużo) i w ten sposób można tak zwyczajnie zmarnować tyle danych nam bezcennych chwil życia...
Usuń''Wyjdź na zewnątrz każdego dnia,
OdpowiedzUsuńcuda oczekują Cie wszędzie!
ZYCIE to nie ukłon, ale prezent!''
I ja podpisuje sie pod tymi slowami,bo wierze w cuda.
Przesylam usmiech i slonce:)
Ja takze wierze w cuda! Cuda bywaja rozne, bardzo rozne... Nie tylko odzyskanie zdrowia jest cudem, ale pogodzenie sie z choroba takze jest cudem...
UsuńJ.
Judytko, masz wspanialy pojazd do spania :) Najwazniejsze, ze jest pomocny i uzyteczny bez wzgledu na jego nazwe.
OdpowiedzUsuńZycze Ci tych DZISIAJ bez bolu i cierpienia jak najwiecej. Piekna jestes na tym zdjeciu - moc serdecznosci przesylam:)
Takiego lozka zycze kazdemu zdrowemu czlowiekowi, ale czy ktos na tym swiecie jest calkowicie zdrowy???????????????
UsuńJ.
Siostro Judyto - dziękuję Ci za to, że jestes, i za ten blog. Wszystkie kwiaty w moim Zaczarowanym Ogrodzie - dla Ciebie! ***
OdpowiedzUsuńJa, blog i wszystko inne bylo w planach Bozych...
UsuńJ.
Nie ukrywam, zrobiło mi się smutno. A z drugiej strony przyszedł spokój. Skoro Ty podchodzisz do przemijania w ten sposób, to mam świetny przykład i tego będę się trzymać.
OdpowiedzUsuńBardzo ciepłe myśli ślę:)
Coz mozemy poradzic na to, ze przemijamy... Mozemy jednak uczynic nasze przemijanie znakiem...
UsuńJ.
Judyto, jestes niesamowita!
OdpowiedzUsuńZaraz tam niesamowita, normalna chyba...
UsuńJ.
A wszystkim innym moze to pomoze? Mnie pomoglo.
OdpowiedzUsuńhttp://moja-ameryka.blogspot.com/2014/02/po-prostu-musze-to-jest-silniejsze-ode.html
Trzeba szukac az do ostatniego oddechu tego, co pomaga...
UsuńJ.
Nikt nie zna dnia ani godziny, a każdego może to samo spotkać - czy to z powodu choroby, czy z minuty na minutę wskutek wypadku.
OdpowiedzUsuńMoja mama w takich sytuacjach mówi: "No to jesteś zmotoryzowana". Jak byłam mała, to czytałam taką baśń: "Gałka od łóżka", gdzie bohaterowie podróżowali dzięki zaczarowanemu łóżku.
Pozdrawiam :)
Nie pomyslalam, aby nazwac siebie zmotoryzowana /smiech/!
UsuńJ.
Judytko, przesyłam Ci moją energię, wszystkie dobre myśli....jesteś dla mnie wzorem, dobrym sercem, wszystkim co najlepsze...modlę się za Ciebie, będzie dobrze...pozdrawiam serdecznie, Aga.
OdpowiedzUsuńNiech tak bedzie, jak chcesz...
UsuńJ.
Lubię ludzi silnych, którzy zawsze i wszędzie mają nad sobą kontrolę. To podstawa i siła charakteru. Jakbyś, siostro była facetem, to bym rzekł, że twardziel z Ciebie.
OdpowiedzUsuńO tym, ze jestes silny dowiadujesz sie wtedy, gdy juz nic nie mozesz... Zastanawiam sie czesto dlaczego jedni maja sile, a inni nie...
UsuńJ.
wszak zyjesz wiec dlaczego masz byc smutna, bo choroba???? nie wiem dlaczego ludzie na ogol uwazaja ze czlowiek chory musi byc smutny, trzymaj tak dalej :)
OdpowiedzUsuńNie musi byc smutny, ale jak to powiedzial Czeslaw Niemen: nie zal nic, a jednak zal... Smutek jest, ale nie moze byc centrum zycia czlowieka chorego...
UsuńJ.
Bo najwazniejsze zeby zyc TU i TERAZ a cala reszta juz od nas nie zalezy.
OdpowiedzUsuńDopoki jest nam dane TU i TERAZ trzeba z tego korzystac cala soba kazdym wloknem i komorka ciala.
Ja czasem tesknie za lozkiem i materacem, ktore mialam w szpitalu:) Wlasnie takie lozko na kolkach, z pilotem do ustawiania w/g chwilowego widzimisie:)) I z materacem powietrznym, ktory ukladal sie odpowiednio do kazdej pozycji ciala, a co wazniejsze zapobiega odlezynom.
Fakt, ze w domu nie leze, bo nie musze, ale za lozkiem tesknie czasem:)))
Usmiechy i usciski przesylam.
..., ale musisz przyznac, ze bywaja takie chwile, ze ma sie dosyc tego TU i TERAZ /smiech/!
UsuńJ.
Tak to swieta racja, ale poki mozemy to sie nie przyznajemy:**
UsuńJudytko, byłam tu u Ciebie wczoraj rano i po południu... nie dałam rady nic napisać... dzisiaj przesyłam buziaki **
OdpowiedzUsuńJudytko, ale Ty dzielna jesteś. Posyłam dużo dobrych myśli. Dużo siły życzę i samych cudów :-)
OdpowiedzUsuńkilka razy (poufne) spałam na łóżku moich pacjentów...(konieczność-dojeżdżam do pracy ok.100km) i jakie wrażenia?? bałam się położyć to pierwsze...a kiedy wstałam nie wierzyłam ,że nawet w hotelu nie byłoby wygodniejszego....to tak mi się nasunęło na myśl....Jesteś w moim sercu!
OdpowiedzUsuńPowiadają, że jak sobie pościelisz tak się wyspisz .... potwierdzam i widzę, że twoje łóżko tez wygodne i na kółkach :)
OdpowiedzUsuńZawsze trzeba szukać plusów ;)
Judytko, jesteś wspaniała... I to twoje wspaniałe świadectwo wiary... każde twoje zdanie, które przeczytałam obracałam w myslach dwa razy. Myślę, że ktoś przez ciebie do nas mówi... Mialam kiedyś taką wspaniałą ciocię, przypominasz mi ją, ona też wżyciu miała wszystko tak poukładane jak ty i nie dała nikomu się czarować:) jesteś niezłomną dziewczyną!
OdpowiedzUsuńWitaj Judytko :)
OdpowiedzUsuńLubię czytać Ciebie ... łzy do poduchy, a uśmiech dla innych ... Był moment w życiu mego przyjaciela, że uśmiechał się do lustra, by zmarszczki układały się w odpowiedni sposób ... tak ... do uśmiechu... Nawet żonie nakazał, by płakała za nim nie dłużej jak tydzień, bo on nie zniesie jej płaczu w miejscu, gdzie Bóg go umieści.
Piotr ... niezwykły świadek Zmartwychwstałego, który śmierci miał odwagę powiedzieć ... że jest pokonana mocą Wszechmocnego. Bardzo mi go przypominasz :)