Nasze bałtyckie plaże mienią się kolorami i gwarem…, ale takich widoków nie widziałam
i nie zobaczę nad naszym Bałtykiem...
Tysiące ludzi odpoczywa nad różnymi wodami.
Kamerun ma to szczęście, że na zachodzie ma dostęp do Oceanu Atlantyckiego. W Zatoce Gwinejskiej znajduje się miasto Krybi i kilometry plaży porośnięte palmami.
Nazwa miasta pochodzi od słowa "Kiridi", które oznacza
"malutki człowiek", czyli Pigmej.
Społeczność Pigmejów nadal tutaj żyje. Krybi i okolice, to najlepsze miejsce w Kamerunie do popływania, plażowania i zjedzenia najsmaczniejszych krewetek o każdej porze dnia i nocy!
Przy zachodzącym słońcu, na stole zbitym z kilku desek, na którym leży liść bananowca a na nim pełna miska przygotowanych krewetek.
Ocean, lekki wietrzyk i zastaje cię, przy oblizywaniu palców po krewetkach, kameruńska noc usiana milionami gwiazd…
Na świecie jest wiele pięknych plaż, ale te w Krybi są jedyne w
swoim rodzaju! Plaże są bardzo czyste /jeszcze/.
Można powiedzieć, że las tropikalny wchodzi do oceanu i moczy swoje korzenie w oceanicznej wodzie.
Osoby prywatne, firmy mają swoje posesje, które są w wielu wypadkach usytuowane prawie w oceanie /smiech/!
Atrakcją tej okolicy jest wodospad "La Lobe", który wpada bezpośrednio do oceanu. Rano można spotkać ludzi, którzy zakładają specjalne koszyki na połów słodkowodnych krewetek, które spadają wodospadem do oceanu. Wędrując plażą, co jakiś czas spotykasz jakąś rzeczkę, strumyk, który kieruje się w stronę wielkiej wody. W okresie kolonizacji miasto posiadło duży port morski, który służył do transport drewna, dziś port nie funkcjonuje, cumują w nim żaglówki, jachty i mówię Wam jest na co popatrzeć! Od kilku lat w zatoce stacjonuje okręt, który obsługuje rurociąg z ropą naftową biegnący z Czadu. Hmm, coś za coś, albo czysta woda, albo dostęp do ropy…
Ocean Atlantycki w Zatoce Gwinejskiej nie zawsze jest przychylny wczasowiczom i zwykłym mieszkańcom licznych nadmorskich wiosek, które żyją z połowu oceanicznych ryb i krewetek.
W lipcu i sierpień turystów z innych części świata, jak na lekarstwo… pora deszczowa, pada. Pogoda w przysłowiową kratkę!
Miejscowi, czyli Kameruńczycy w wolne dni od pracy przyjeżdżają do Krybi i nie straszna im ta deszczowa pogoda oraz wzburzony ocean! Najlepszymi miesiącami do plażowania to grudzień, styczeń i luty!
Nad duża wodą przysmakiem są świeże ryby i małże.
Plaże w niektórych miejscach mają wiele skał, do których przyczepiają się skorupiaki. Gdy następuje odpływ kobiety specjalnymi nożami odłupują małże, które potem sprzedają za przysłowiowe grosze.
Raz do roku wybierałam się w te strony.
Codziennie wschody i zachody słońca.
Rano podglądanie poławiaczy krewetek.
Spacery plażą…
I każdego dnia /nie do znudzenia/ na talerzu były ryby i krewetki!
Przed wschodem słońca rybacy na swoich czółnach wypływają
w morze. Zarzucają sieci i wracają na brzeg.
Południową porą rozpoczyna się mozolne wyciąganie sieci. Nad brzegiem czekają ci, którym marzy się od samego rana świeża rybka!
Połów bywa bogaty, ale często okazuje się, że sieci są prawie puste…
Może nasze Krybi nie jest jak Makaraska w Chorwacji…, ale zapewniam Was, że jeszcze jest na wskroś afrykańskie! Możesz zjeść, jak już wspomniałam, pysznie przygotowane krewetki na liściu bananowca przy stole z dwóch desek, do którego podpływają leniwe fale oceanu...
O przestrzeni do spacerowania białymi plażami nie wspomnę.
Tysiące ludzi odpoczywa nad różnymi wodami.
Kamerun ma to szczęście, że na zachodzie ma dostęp do Oceanu Atlantyckiego. W Zatoce Gwinejskiej znajduje się miasto Krybi i kilometry plaży porośnięte palmami.
Nazwa miasta pochodzi od słowa "Kiridi", które oznacza
"malutki człowiek", czyli Pigmej.
Społeczność Pigmejów nadal tutaj żyje. Krybi i okolice, to najlepsze miejsce w Kamerunie do popływania, plażowania i zjedzenia najsmaczniejszych krewetek o każdej porze dnia i nocy!
Przy zachodzącym słońcu, na stole zbitym z kilku desek, na którym leży liść bananowca a na nim pełna miska przygotowanych krewetek.
Ocean, lekki wietrzyk i zastaje cię, przy oblizywaniu palców po krewetkach, kameruńska noc usiana milionami gwiazd…
Na świecie jest wiele pięknych plaż, ale te w Krybi są jedyne w
swoim rodzaju! Plaże są bardzo czyste /jeszcze/.
Można powiedzieć, że las tropikalny wchodzi do oceanu i moczy swoje korzenie w oceanicznej wodzie.
Osoby prywatne, firmy mają swoje posesje, które są w wielu wypadkach usytuowane prawie w oceanie /smiech/!
Atrakcją tej okolicy jest wodospad "La Lobe", który wpada bezpośrednio do oceanu. Rano można spotkać ludzi, którzy zakładają specjalne koszyki na połów słodkowodnych krewetek, które spadają wodospadem do oceanu. Wędrując plażą, co jakiś czas spotykasz jakąś rzeczkę, strumyk, który kieruje się w stronę wielkiej wody. W okresie kolonizacji miasto posiadło duży port morski, który służył do transport drewna, dziś port nie funkcjonuje, cumują w nim żaglówki, jachty i mówię Wam jest na co popatrzeć! Od kilku lat w zatoce stacjonuje okręt, który obsługuje rurociąg z ropą naftową biegnący z Czadu. Hmm, coś za coś, albo czysta woda, albo dostęp do ropy…
Ocean Atlantycki w Zatoce Gwinejskiej nie zawsze jest przychylny wczasowiczom i zwykłym mieszkańcom licznych nadmorskich wiosek, które żyją z połowu oceanicznych ryb i krewetek.
W lipcu i sierpień turystów z innych części świata, jak na lekarstwo… pora deszczowa, pada. Pogoda w przysłowiową kratkę!
Miejscowi, czyli Kameruńczycy w wolne dni od pracy przyjeżdżają do Krybi i nie straszna im ta deszczowa pogoda oraz wzburzony ocean! Najlepszymi miesiącami do plażowania to grudzień, styczeń i luty!
Nad duża wodą przysmakiem są świeże ryby i małże.
Plaże w niektórych miejscach mają wiele skał, do których przyczepiają się skorupiaki. Gdy następuje odpływ kobiety specjalnymi nożami odłupują małże, które potem sprzedają za przysłowiowe grosze.
Raz do roku wybierałam się w te strony.
Codziennie wschody i zachody słońca.
Rano podglądanie poławiaczy krewetek.
Spacery plażą…
I każdego dnia /nie do znudzenia/ na talerzu były ryby i krewetki!
Przed wschodem słońca rybacy na swoich czółnach wypływają
w morze. Zarzucają sieci i wracają na brzeg.
Południową porą rozpoczyna się mozolne wyciąganie sieci. Nad brzegiem czekają ci, którym marzy się od samego rana świeża rybka!
Połów bywa bogaty, ale często okazuje się, że sieci są prawie puste…
Może nasze Krybi nie jest jak Makaraska w Chorwacji…, ale zapewniam Was, że jeszcze jest na wskroś afrykańskie! Możesz zjeść, jak już wspomniałam, pysznie przygotowane krewetki na liściu bananowca przy stole z dwóch desek, do którego podpływają leniwe fale oceanu...
O przestrzeni do spacerowania białymi plażami nie wspomnę.
P.S
Jadąc w stronę Limbe natraficie na plaże, które położone są u stóp masywu
górskiego Kamerun nad zatoką Biafra i są czarne, bo powstały z materiału
wulkanicznego. Tak więc w Kamerunie mamy białe i czarne plaże! Słońce nad białymi i czarnymi plażami jest to samo /śmiech/!