Co to byli za ludzie, których Mateusz nazywa „magami” ze
Wschodu?
Tak naprawdę nie wiemy, kim byli...
Sztuka Zachodu i ludowa pobożność
uczyniła z Mędrców
trzech świętych Króli. Liczba trzy jest liczbą pełnego
człowieka.
Król w bajkach ma zawsze trzech synów, symbolizujących duszę,
ducha
i ciało. Ci trzej wyruszają następnie w drogę, żeby odnaleźć wodę życia lub
uzdrawiający lek dla chorego króla.
Jest to ostatecznie droga samorealizacji,
którą rozpoczynają i na której przeżywają wiele przygód i przetrzymują niejedno
niebezpieczeństwo.
Widziano w trzech Królach albo reprezentantów trzech
pokoleń
wieku młodzieńczego, średniego i starszego, albo obraz trzech
kontynentów: Europy, Afryki i Azji.
Ma to odzwierciedlenie w nas samych – wszystko
co jest w człowieku: witalność, młodość, siła męskości i mądrość starości muszą
razem wybrać się w drogę, by zgłębić, co znaczy być człowiekiem.
Nie powinniśmy
zatrzymywać się ani przy ruchliwej młodości, ani przy twórczej sile wieku
średniego, ani przy mądrości wieku starszego. Wszystko musi się przeobrażać,
abyśmy pozostali żywymi ludźmi. Wszystko musi się nieustannie przełamywać i
przemieszczać.
Celem zaś powinno być to, by stać się ludźmi królewskimi,
ludźmi, którzy sami określają życie i nie są zawładnięci przez innych, którzy
żyją w zgodzie z samymi sobą i mają królewską godność.
Godność Trzech Króli
wyraża się właśnie przez to, że odłożyli insygnia swej królewskiej dumy i
upadli przed Bożym Dzieciątkiem.
Trzej Królowie razem wyruszają w drogę.
Nie
pozwalają, aby urzędnicy penetrowali tę drogę, lecz słuchają głosu swojego
serca.
Tam, w swoich sercach ujrzeli gwiazdę, gwiazdę ich tęsknoty.
Wyruszyli w
drogę tęsknoty.
To długa pielgrzymka.
W drodze byli zmęczeni.
Jednak szli
dalej, bo ufali tęsknocie swojego serca.
I doszli do celu.
Gwiazda wskazała im
cel.
Potrzeba też była rozmowa z Herodem i jego uczonymi w Piśmie, by
dokładnie poznać cel podróży.
Celem podróży Trzech Króli jest dom, gdzie
odnajdują Maryję i Dzieciątko, przed którymi klękają, by Je adorować.
Nie dość,
że nie zostali nagrodzeni u końca swojej podróży, to również rozdali wszystko,
co ze sobą przynieśli. Nie są dumni z powodu osiągnięcia celu, lecz padają na
kolana i adorują Dzieciątko.
Jest to paradoks także naszych dróg. Im dalej
idziemy na drodze samorealizacji, tym mniej staje się dla nas ważne, co
posiadaliśmy do tej pory i jak wyglądamy przed innymi.
Pozwoliliśmy się zwabić
tajemnicy życia. A kiedy dotykamy tajemnicy, wtedy upadamy na kolana,
zapominamy o sobie, bowiem jesteśmy całkowicie przez nią ogarnięci i wtedy
prawdziwie doszliśmy do domu.
U siebie możemy być tylko tam, gdzie upadamy
przed tajemnicą Boga...
W ludowej pobożności Trzej Królowie stali się
ulubionymi patronami podróży. Wędrowali długą drogą i nigdy nie zbłądzili.
Dlatego mogą nam towarzyszyć na pełnych niebezpieczeństw drogach życiowych.
Są
przyzywani, by ochraniać nas przed szkodliwymi wpływami świata duchów. Stają
się orędownikami w potrzebie, w chorobach.
Kacper, Melchior i Baltazar.
Pierwsze litery ich imion K + M + B wpisuje się nadprożach domów, stajni i
stodół, żeby chronić je przed złymi duchami.
Ich imiona wyprowadza się też z
błogosławieństwa: „Christus mansionem benedicat” – Chryste błogosław
mieszkanie.
Ludzie pokładali także w Trzech Królach wszystkie swoje tęsknoty za
magiczną wiedzą, chroniącą od głęboko w duszy znajdujących się lęków i broniącą
przed niebezpieczeństwem...
/Anselm Grun „Boże
Narodzeni – świętować Nowy Początek/
P.S
Istnieje stara rosyjska legenda o Czwartym
Królu, który wyruszył w drogę razem z trzema innymi...