Lis ucieka z
podwiniętym ogonem i jest dziwnie przestraszony...
Może nie chce dać się złapać, bo kot go goni, przepędza ze swojego terytorium czy po prostu bawią się w „berka”
i lisek nie chce zostać „berkiem”?
Ganiałam dzisiaj
za kotami Hanki.
Grubaśne, ale zdążyć za Miśką i Luską nie dałam rady, a o
włażenie na dachy i płoty tym bardziej nie mogłam się skusić.
Koty, zachowywały sie tak, jakby znały zabawę w „berka”.
Hmm, jak to dzisiaj jest z zabawą w „berka”?
Ciekawe czy dzieci żyjące w dobie komputerów, telewizorów i otaczającego je
świata wirtualnego bawią się jeszcze w tak popularną i zapierająca dech w
płucach zabawę mojego dzieciństwa?
W „ganianego” bawiłam się i w późniejszych
latach biegając po polach i lasach, cudnie było!
Trzech do „berka” w zupełności wystarczy, w
dzisiejszym przypadku dwa koty i ja.
Wiadomo, im więcej osób w zabawie, tym
weselej i atrakcyjniej.
Skąd koty mogą znać ową zabawę?
Koci „berek” jest
bardzo uproszczony! Nie mogłam przeprowadzić wyliczanki /śmiech/
Jak zacząc "berka" bez wyliczanki?
Mogłam sama ogłosić się „berkiem” i gonić koty w
nieskończoność.
Jak mogłabym dotknąć któregoś z nich, aby zmienić rolę...
Pogoniłam trochę dla zdrowotności Hanine koty, a koty pognały za mną, gdy
stwierdziły, że obcej przestało się podobać ganianie kotów i odwróciła się do
nich plecami.
„Berek” ma to do siebie, że nie można go ograniczyć czasowo!
Kończy się on w momencie, w którym ganiający uznają, że są zmęczeni,
wykończeni bieganiem, i czas po prostu odpocząć!
Może być i tak, jak w
przypadków opasłych Haninych kotów:
Miśka, która ma swój wiek, szybko stwierdziła,
że to nie dla niej i poszła leżakować. Luśka, ruda piękność z „ganianego”
przeszła na „łaskotaj mnie” i co miałam zrobić?
Łaskotałam Miśkę, która nie
miała nic przeciw temu, abym zrobila jej kilka zdjęć.
Powracając do „berka” to trzeba powiedzieć, że
ma on kilka odmian. Mamy „berka drewnianego”, „berka kucanego” i „berka
zamrożonego”..., którego lubiliście najbardziej?
Do „ganianego” potrzeba
przestrzeni, swieżego powietrza, słońca, a przy tym ile śmiechu i dobrego
humoru!
W czasie mojego dzieciństwa, gdy rodzina zjeżdżała się tłumnie na różne
święta i uroczystosci, zawsze był „berek” i gniali prawie wszyscy tzn. dzieci z racji swojego
wieku i dorośli, którzy czuli się jak dzieci.
Dziwne, że prawie wszyscy wujkowie
brali udział w tym ganianiu... Ciotkom szkoda było butów, kreacji, fryzur, a
może po prostu czasu na przbranie... sama nie wiem...
P.S
Ja ganiam nie tylko z kotami... /śmiech/, dla zdrowotności oczywiście!!!
A Wasze „berki” codzienne... za czym ganiacie?
A Wasze „berki” codzienne... za czym ganiacie?
Najważniejsza w
życiu jest umiejętność pływania /nie biegania/, a właściwie zanurzenia się w
rzeczywistości, w chwili, która właśnie mija, i płynięcia z tym, co akurat
robimy, czego doświadczamy. Tylko tak możemy poczuć, że życie ma smak i głęboki
sens... /J.Berezowska/
Bawią się w berka, Judyto. Moi uczniowie się bawią i sprawia im ta zabawa wiele radości.
OdpowiedzUsuńJa też ganiam, ho, ho, ho.... za wieloma sprawami ganiam. Czasami nawet zadyszki dostaję!
Jak zadyszka przy berku nastapi trzeba odpoczac..., bo w naszym wieku /smiech/
UsuńJ.
Zdjęcie z lisem piękne :) Fajnie udało Ci się go "złapać" w biegu. Kot bojowy ;)
OdpowiedzUsuńKot bez dwoch zdan bojowy, ale zdjecie kota z lisem nie moja, a szkoda!
UsuńJ.
my też ganiamy w berka i w chowanego też się zdarza zabawić ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dzieci dalej bawią się w berka. Czasami to widzę :). Z kotkami w berka chyba bym się nie dała rady bawić :(. One są takie szybkie i sprytne. Tobie Luśka odwdzięczyła się za zabawę i pięknie Ci pozowała do zdjęć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, Luśka jest rudą pięknością i na dodatek skora do zabawy.
OdpowiedzUsuńJa również ganiam. Większość z nas gania...
A co do berka? Dobrze pamiętam te zabawy.
Serdecznie pozdrawiam:)
...kotki są prześliczne:)...a bawiących się w berka dzieci dawno nie widziałam...widziałam natomiast powrót do innych gier z mojego ( naszego) dzieciństwa, opiszę niedługo :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam życząc wspaniałego weekendu!
Witaj
OdpowiedzUsuńOwszem, codziennie biegam dużo w pracy i sprężać się muszę.
Najcieplej pozdrawiam :)
Ta biało-ruda Miśka to na pewno ona?
OdpowiedzUsuńJeszcze nie widziałam tak umaszczonej kotki - sądziłam, że rude czy biało-rude to zawsze koty, tak jak trikolorki to zawsze kotki...
Blogi kształcą :)
Ściskam!
Berka nie znam, ale rozpływam sie ilekroć głaszczę kociki, to bardzo przyjemne chwile. Przyjemne to pływanie..
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
ja ganiam zdecydowanie za czasem tylko on sie nie da nijak zlapac;)
OdpowiedzUsuńKocisko bojowe i bardzo odważne. Moje wnuczęta bardzo lubią się bawić w berka, ale na szczęście reagują na hasło "stój". Czasem trzeba ich przystopować, by sobie nie zrobili krzywdy.Ruda kicia wielce urokliwa, bardzo lubię rude koty.Czy za czymś gonię? Chyba nie - raczej staram się oszukać czas, bo jest jeszcze tyle rzeczy, które chciałbym poznać, nauczyć się, zobaczyć, przeczytać i nieco męczy mnie świadomość, że nie zdążę.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Judith, nie chwaląc się, byłam mistrzynią biegania - wszystko na mojej głowie, zazwyczaj na wczoraj,tyle zawsze do zrobienia i beze mnie nic nie mogło się obyć /śmiech/
OdpowiedzUsuńCzasem żartuję, że trzeba uderzyć się w głowę, by przestać biegać, tak jak ja podczas wypadku... od tamtej pory, choć tak naprawdę - nie umiem pływać, ale zanurzam się w rzeczywistości, na ile mi starcza odwagi...:) i za każdym razem, kiedy o tym zapominam, mój organizm szybciutko mi to uświadamia...
A kocięta - śliczne! Mój synek byłby zachwycony z berka w ich towarzystwie:)
Fajny berek z kotami a koty śliczne :-)
OdpowiedzUsuńJako dziecko bawiłam się w berka,
ale czy współczesne dzieci bawią się w niego ?
Nie słyszałam...
Musze przyznac Krysiu, ze robiac zdjecia kotom myslalam o Tobie...
UsuńJ.
W czasach, gdy mielismy kota i siedlisko, ulubioną zabawą weekendową była gra w chowanego: kot chował się bardzo starannie, żebyśmy go na świeże wiejskie powietrze w żadnym razie nie wywozili :)))) i muszę przyznać, że pomysłowość kota mnie zadziwiała.
OdpowiedzUsuńA za czym ja biegam? Tak się w życiu szczęśliwie ułożyło, że strategiczne cele zostały osiągnięte, więc teraz raczej idę niż biegnę, rozglądam się na boki, patrzę, obserwuję, staram się cieszyć tym, co mnie otacza.
U nas pies chowal sie bardzo starannie gdy byl czas wychodzenia do szkoly. W bramie szkoly okazywalo sie, ze pies przyszedl z nami... jaki to byl wstyd!
UsuńJ.
piękna kocica...:)
OdpowiedzUsuńa ja gonie w berka za autobusem,już,już go mam...a kierowca mi przed nosem zamyka...hahaha
no nie zawsze,ale czasem tak jest,to zły wilk!haha
Z autobusem zawsze bedzie sie "berkiem" /smiech/
UsuńJ.
Zwykła obserwacja i zabawa z kotami, a ile przesłanek do ciekawych refleksji. Najsamprzód przypomniałem sobie berka sprzed prawie pięćdziesięciu lat wokół domu i w ogrodzie, później zaś tego berka, jakim jest życie i pogoń za marzeniami. Ile jeszcze trzeba gonić, a gdy już się złapie to, by znów się nie okazało, że to ułuda, walka z wiatrakami... marność nad marnościami (Kohelet)?
OdpowiedzUsuńGdyby nie nasza gonitwa kto by sie dowiedzial o wiatrakach i marnosciach nad marnosciami?
UsuńJ.
Jako dzieciak rzadko bawiłam się w "berka" (mieszkałam w mieście, może brakowało mi życiowej przestrzeni ;)). Ale teraz... w dorosłym życiu lubię "życiowego berka". Lubię biec (czy płynąć) w codziennej zwyczajnej rzeczywistości i odkrywać jej sens. Jej piękno. We wszystkim, co przynosi.
OdpowiedzUsuńSympatyczna refleksja. Dzięki :)
Zyciowy berek bez watpienia bije na glowe "berka ganianego"!
UsuńJ.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńNie znałam nazw "berka drewnianego”, „berka kucanego” i „berka zamrożonego”.
Ale zapewne w te wszystkie berki się bawiłam.
A z pływaniem to trzeba uważać, żeby nie dać się zwabić na skały przez śpiewne syreny...
Pozdrawiam serdecznie.
..., ale spiewy syren czesto piekne...
UsuńJ.
A ja pamiętam zabawę w berka z siostrą!Tak,dzień po mojej Komunii Św(małe 23 lata temu),siostra przyjechała do nas z ciocią Hanią i wujkiem Jasiem(moim chrzestnym)i po obiadku bawiliśmy się.Gorąco pozdrawiamy i życzymy dużo zdrówka:) Kasia
OdpowiedzUsuńKasiu, wujek Janek i cicia Hania dalej biegaja /smiech/ tylko wiesz nie w berka! Berek przy okazjach specjalnych...
UsuńJ.
Ganiało się wberka, ganiało:-)) Trudno uwierzyć, że od tamtej pory minęło jakieś 25 lat. Wtedy czas jakoś wolniej leciał!
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania, ze czas 25 lat temu wolniej "biegal" /smiech/
UsuńJ.
Świetny blog :))
OdpowiedzUsuńCiekawy post ;] Podoba mi się !!!
Życzę miłego weekendu.
Zapraszam również do mnie :)
I na moją stronę https://www.facebook.com/pages/In-another-light/413836138693856
Za polubienie byłabym ogromnie wdzięczna !
Juz lubie!
UsuńJ.
Miśka i Luśka -no, cudowności;)) zwłaszcza Lusia mi się podoba;))
OdpowiedzUsuńNigdy nie marzyłam o kocie,no i nie ma szans ze względu na astmowego Grześka, ale coraz bardziej mi się podobają;)Uściski
Za czym ganiam? Dobre pytanie..., na razie chyba za własnymi myślami. Pozornie jakoś poskładałam życie. Jem, śpię, nie zaniedbuję obowiązków, ale ciągle mam wrażenie tymczasowości i trudno mi zdecydować, co dalej. Czy powinnam zostać, gdzie jestem, czy może nie jest to miejsce docelowe..., bawię się w berka z moimi myślami, ale żadna nie daje się złapać. Rudy kot przecudny. Miałam kiedyś rudasa, na imię było mu "Rudi"
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Cudne kocury! Tak, najprostsze zabawy sa najfajniejsze. Do takiego berka nie trzeba żadnych akcesoriów. Myslę, że w dobie komputerów dzieci tez lubią sie poganiać jak sie już od nich oderwą :) mi samej zdarzy sie nieraz poganiać z mężem, synem, albo psem, choc stara baba ze mnie :)
OdpowiedzUsuńPiękna zabawa w berka i kocury! :))
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
Koty znają o wiele więcej zabaw, nie tylko berek. Mój np ma ogromną fantazję. Potrafi wyobrazić sobie coś uciekającego, przypuszczam, że może to być mysz i gania to po podłodze, jako niby wyraźny cel.
OdpowiedzUsuńNa wsiach dzieciaki znają te zabawy. W miastach jednak to komputer jest ich światem. Od coraz młodszych lat niestety...
Z tego co pamiętam lubiłam berka kucanego. Dzieciaki współczesne bawia się w cos takiego, ale czy wyliczają przed, nie mam pojecia. Marie w szkole tańca gania z dzieciakami za kimś kto ma z kolorowej cnusty przyprawiony ogon. Każdy chce być posiadaczem takowego ogona. No i Mała doprwadza nas czasami do "rozpaczy" zaczynając na spacerach: " mamo! Tato! Ganiamy się!:-)
OdpowiedzUsuńBerek... dzieciństwo mi się przypomina i ganianie po polach :))) A nasz kot najbardziej lubi uciekanie przed niewidzialnym wrogiem. I gonienie go - tak na zmianę ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco!
Cudowny cytat ;) strasznie mi się spodobał! Dziękuję Ci za niego :)
OdpowiedzUsuńDziś dzieci pewnie gonią online ;D ja się troszkę nagoniłam ;)
A teraz... gonię za szczęściem i spełnieniem... czasem jednak moim szczęściem jest zatrzymanie się... i wszystko się równoważy :)
P.S. Wiesz, że ja się też ZAWSZE zaskakuję???!!! Niesmacznymi zachowaniami... zawsze! Czy to się nazywa naiwność? :)
A, i jeszcze jedno. Judytko... mam nadzieję, że złapiesz to zdrowie... przesyłam Ci uściski :)
OdpowiedzUsuńSą chwile, kiedy czuję je całą sobą, te najbardziej lubię, sporo tych kiedy biegnę, ale staram się złapać sens, po co ten bieg.
OdpowiedzUsuńUdanego popołudnia. Uściski ślę*
Piękna jest ten rudzielec, apropos kolorów, to grałam jeszcze w berka kolorowego ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio bawiałam się w chowanego, o berku zapomniałam...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Jak ja lubię rude kociaki. Chyba nie ma już takich prostych zabaw, a dzieci spędzają czas przed komputerem, nawet w ferie. Życzę zdrowia i słońca, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAle śliczne kociaki te kociaki.Oj,chyba nasze dzieci nie bardzo orientują zie w zabawie w berka,Ja ,jak najbardziej ,pamiętam z czasów dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńdla rozgrzewki. koty kochają ciepło i ja też :)
OdpowiedzUsuń