Jasiu z Hanką
walczyli na schodach z ciężką komodą.
Zauważył to ich sąsiad.
– Pomogę wam –
powiedział. I chwycił za jeden bok mebla.
W kilka minut później, nie mogąc
poruszyć komodą nawet o 1 cm, cała trójka odpoczywała chwilę.
– Co za mordęga z
wniesieniem tej komody po tych schodach! – skomentował sąsiad.
Jasiu z Hanką wybuchnęli śmiechem.
– My chcieliśmy
znieść ją na dół!
Schody mogą być różne i w różnych miejscach... Lubię wchodzić i schodzić po schodach
kamiennych, które otoczone są zielskiem wszelkiego rodzaju i prowadzą w
nieznane...
Cóż, nie znalazłam takowych, jak do tej pory...
Wszystkie prowadza do jakiegoś celu i miejsca.
Szkoda, że do nieba
nie robią schodów...
W podróży życia
czasem lepiej zadać sobie trochę więcej trudu i wybrać schody, zamiast
podróżować windą... Nigdy nie wiadomo, czy winda nie zepsuje się, i nie utknę
między piętrami życia... chyba, że Jezus jest windą, jak mawiała św. Mała
Tereska, która byla pewna, że ta winda nie utknie między piętrami.
P.S
Życie jest jak wchodzenie po schodach. Wiem
ile stopni pokonałam, ile jest jeszcze przed mną – mogę się tylko domyślać.
Jedno jest pewne: nawet najdłuższe schody życia prowadzą na ostatnie piętro.
A
co jest najgorsze? Można spaść ze schodów także wtedy, gdy się cały czas
kurczowo trzymam poręczy...
Pięknie (o)powiedziane.
OdpowiedzUsuń... bo schody sa piekne /smiech/
UsuńJ.
Twoje porównanie życia do wchodzenia po schodach, nigdy by mi nie przyszło do głowy, ale przyznaję, że to jest słuszne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRaz schodzisz, potem wchodzisz, a niekiedy po prostu siedzisz...
UsuńJ.
idealne metafory...
OdpowiedzUsuń...po prostu zycie.
UsuńJ.
Masz rację, jedne schody są proste, inne strome jeszcze inne kręte, ale każdy z nas ma swoje do przejścia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tylko swoje, innych nie da sie przejsc...
UsuńJ.
No tak... schodów nie ma, drabina Jakubowa zapewne dawno zmurszała, więc pozostała tylko winda:-)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak raduje sie z Tej windy...
UsuńJ.
Nawet o wchodzeniu po schodach potrafisz pięknie napisać. Jesteś naprawdę wyjątkowa Judytko.
OdpowiedzUsuńStokrotko, obie jestesmy wyjatkowe!
UsuńJ.
Każde nowonapotkane schody prowadzą w nieznane.
OdpowiedzUsuńJa lubię te stare, prowadzące do miejsc, w których przeszłość się zatrzymała.
... w tych starych miejscach brak tylko nas... z tamtych lat.
UsuńJ.
O ile w tamtych latach mieliśmy szanse tam być. Jeśli nie, pozostaje jedynie to, co mogło się tam dziać - inspiracja dla wyobraźni...
Usuńwiesz Judyto,coś w tym jest,że nasze życie to ...wędrówka różna,nawet po schodach.Nagle skręcamy...i schody przed nami,możemy wychodzic bez trzymania,albo...trzymając się poręczy...
OdpowiedzUsuńpięknie napisałaś,zastanowiło mnie to...:)
a jakby tak ruchome schody zrobiono do Nieba?...za szybko by było:P))
Ruchome schody stanowczo odpadaja... to tak, jakbym wjezdzala na drugie pietro do jakiegos sklepu /smiech/
UsuńJ.
no właśnie,a TAM ponoc jest raczej piękna łąka,sklepów nie ma,haha:)
UsuńKażde schody kiedyś się kończą, ale wchodzenie po nich do łatwych nie należy. Im dłuższe tym więcej wymagają wysiłku. Jeśli czekają na nas piękne widoki u ich szczytu, to warto podjać wysiłek.
OdpowiedzUsuńNie ma wyjscia... trzeba dbac o kondycje /smiech/
UsuńJ.
Trzeba i to bezustannie
UsuńHmmm jak już jesteś na tych schodach to nie ma wyboru , musisz gdzieś dojść ...
OdpowiedzUsuńPonoc mozna zawrocic czy raczej zejsc...???
UsuńJ.
Judytko, są "schody donikąd" i to wcale nie metaforyczne!:)
OdpowiedzUsuńW Gorzowie - w centrum miasta, przy parku im. Siemiradzkiego - taka pozostałość po planowanej palmiarni, która nigdy nie powstała... kiedyś się na nie wdrapałam, żeby sprawdzić czy faktycznie dokądś prowadzą /śmiech/
A schody, o których piszesz? jak w piosence... dobrze, że "Nie mogą schody wyjść nigdy z mody, najtrwalsza to z wszystkich mód." :)))
Pozdrawiam cieplutko:)
Schody sa zawsze w modzie bez watpienia!
UsuńJ.
Że Ty też to ja widzę Judyto! I serce masz jak O. z miasta G. nad morzem B. Jest trochę takich ludzi i nie łatwo na Nich trafić.
OdpowiedzUsuńA moja mama dla zabezpieczenia pisała na karteczce po francusku, ŻE KLUCZ JEST POD WYCIERACZKĄ:)
Dzisiaj trzeba ze trzy zamki Gerda:)
Pozdrawiam z 3 zamkami:) To co do Twojego komentarza u mnie.
A temat dałaś pełen przenośni. Na pierwszy rzut myśli SCHODY DO NIEBA to fantastyczny przebój lat 70 tych Led Zepplinn. Mogę i teraz słuchać z zapartym tchem! Ja jestem na schodach, z których się muszę wycofać. Muszę.
Moja mama jest już na ostatnich schodkach i dzisiaj idę Ją odwiedzić w szpitalu.
A Tobie życzę, żebyś zawsze stała pośrodku schodów i doradzała w która stronę każdy z nas ma iść.
Ja dziś na przykład do pracy:)
Bądź zdrowa!!!!!!!!
Vojtek też na schodach.....
Wojtku, ja takze jestem na schodach i nie mam zamiaru zawrac, wspinam sie i mam nadzieje, ze dojde...
UsuńJ.
Można też się na nich potknąć, przewrócić.... Można wskakiwać po dwa, po trzy....
OdpowiedzUsuńKiedy jesteśmy młodzi, bardzo nam się spieszy. wbiegamy na schody i pełni energii lecimy do góry skacząc po dwa, po trzy.... Im dalej tym wchodzenie staje się wolniejsze i już nikomu tak do celu się nie śpieszy. A tutaj czasami winda podjeżdża...
Hmm, a mnie sie ciagle spieszy... Tylko nie skacze po dwa, trzy schodki, czesciej sie zatrzymuje,aby podziwiac rozne rzeczy...
UsuńJ.
...trafne porównanie schodów do schodów życia...nie raz się potykamy, nie raz chwiejemy, upadamy, wstajemy i idziemy dalej...uważając na wystający z mgły teraźniejszości schodek codziennego życia...
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
I ile razy chcemy zawrocic, bo wydaje sie nam, ze te schody obok lepsze...
UsuńJ.
Kiedy chorujemy, albo na starość, to schodki naszego życia coraz to trudniej pokonać.Fantastycane to zdjecie tych starych schodów. Pozdrawiam-;))
OdpowiedzUsuń...pokonamy, ale wolniej!
UsuńJ.
Dla mnie Judyto cały czas jesteśmy na schodach. Choć czasem idziemy w górę a innym razem w dół. Najważniejsze aby na końcu wejść na szczyt. Dobra czasem jest jakaś "balustrada" np. żona - drugi człowiek, który będzie robił wszystko abyś nie upadł, albo pomoże ci się podnieść i znów iść w górę..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko Judyto.
Balustrada koniecznie wskazana, wrecz przepisana, jak recepta!
UsuńJ.
Jeszcze pewne skojarzenie ze schodami... Swoistą przenośnią życia może być też wchodzenie po schodach w bardzo wysokim wieżowcu. Najpierw jest mnóstwo energii i siły, potem trzeba spowolnić, ustabilizować krok, by na końcu dotrzeć ostatkiem sił na szczyt. Do CELU :)
OdpowiedzUsuńSchody mozna podzielic na etapy: dziecinstwo, mlodosc, dojrzalosc i starosc... I nasze schody zycia zmieniaja sie tak, jam my...
UsuńJ.
Na starość coraz trudniej jest pokonywać schody"życia"...Serdeczne pozdrowionka.
OdpowiedzUsuń..., tez prawda, ale nikt sie nie dziwi,i nikt nas nie popedza, ze wolniej idziemy...
UsuńJ.
Schody, jak sama nazwa wskazuje, służą do schodzenia. Sąsiad przedobrzył. Myślę, że lepiej zapytać, gdy się chce komuś pomóc, bo nie wszyscy chcę, by im pomagać.
OdpowiedzUsuńSasiad nie patrzyl w tym samym kierunku co Jas z Hanna...
UsuńJ.
A ja bez metafor zapytam: co to za schody, te na zdjąciu?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze swoich schodów.
Stare i prowadza do starego domu, w ktorym juz nikt nie mieszka... Schody cierpia, ze nikt po nich nie wchodzi i nie schodzi... Tak mysle, bo zdjecie nie moje...
UsuńJ.
Schody mają te zaletę, że na pewno gdzieś prowadzą...
OdpowiedzUsuńi zeby mialy jeszcze jedna zalete: jak wejde, to nie chcialabym schodzic...
UsuńJ.
Piękne porównanie :) schodami lepiej, bo jakby sami za siebie odpowiadamy :) winda jedzie. I nie wiemy kto nią staruje... a jeśli się potkniemy na schodach, to my :)
OdpowiedzUsuńA jak na schodach ciasno od ludzi, ktorzy w te sama strone...?
UsuńJ.
Zdecydowanie z ludźmi raźniej :)
UsuńP.S. Och... widzisz... ja nigdy nie musiałam tak podchodzić do sprzątania... jak moje podejście wydaje się teraz naiwne... aż wstyd... jestem sercem z Tobą! Jak się czujesz?
"A tu ciągle jakieś schody..." - mówią ludzie, którzy natrafiają na jakieś trudności. Zawsze się wtedy z nich śmieję: "Na schodach przynajmniej nie można zabłądzić i zawsze gdzieś się skończą". :-)))
OdpowiedzUsuńBardzo trafna odpowiedz!
UsuńJ.
Z zasady chodzę po schodach, czasami tylko , w gorszych chwilach... Schodzę zawsze.
OdpowiedzUsuńNajgorsze jest to , że wchodzenie może trwać bardzo długo i końca nie widać... Im starsi jesteśmy tym trudniej wchodzić, jednak idziemy dalej, do kresu...
Pozdrawiam:)
Coz, mlodosc lubi schody...
UsuńJ.
Schody... Uwielbiam. Nadal. Chociaż teraz staję przy nich i jak pies przed sklepem czekam, aż ktoś mnie wniesie/zniesie. Nie potrzeba ich wcale, żeby było pod górkę, nie potrzeba ich wcale, żeby wędrować do Nieba, żeby iść do kresu, żeby przemierzać swoją drogę w młodości czy w starości. Ani krawężników nie trzeba. "Życie usłane schodami" (nie moje określenie) nie nadaje się za bardzo na metaforę życia.
OdpowiedzUsuńWszystko zalezy od tego, z ktorej perspektywy popatrzymy na schody /smiech/
UsuńJ.
Łatwiej schodzić niż wchodzić, niemniej schodzenie prowadzi w dół, więc warto podjąć wysiłek - tak to sobie kiedyś wyfilozowałam...
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię, Judith!
Gdy wspinam sie na jakis szczyt - wole wspinaczke, schodzenie bardzo meczy i z takiego szczytu w dol przydalaby sie jednak... winda.
UsuńJ.
Tu się różnimy. Wolę schodzić ze szczytu niż się wspinać, bo z góry można zbiec (oczywiście nie z każdej). Wbiec pod górę - nie za bardzo :)
UsuńAle faktem jest, że zbiegając można skręcić nóżkę - coś za coś :)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńA gdzieś czytałam, że życie jest jak schodzenie po schodach, a nie wchodzenie.
Skłaniam się jednak do Twojego, Judith, porównania.
Pozdrawiam serdecznie.
Milsze jest mi zdecydowanie wchodzenie... schodzenie to udreka /smiech/
UsuńJ.
Nie zawsze schodzenie ze schodów jest łatwiejsze.
OdpowiedzUsuńCzasami łatwiej jest wchodzić, jeśli trudniej to tylko oddychać.
Tak jest w górach, zawsze łatwiej wchodzić.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Tak samo mysle...
UsuńJ.
Witaj
OdpowiedzUsuńWszędzie te schody, a czasem jeszcze i plecy.
Nic to, tak stworzony jest świat.
Pozdrawiam cieplutko i życzę tylko prostych ścieżek w życiu :)
Wzajemnie... tych prostych sciezek... Co nie oznacza, ze zawilych nie potrzeba...
UsuńJ.
Pieknie ,metaforyczie ukazałaś życie. Twoje opowieści skłaniają do refleksji... Są jeszcze schody kręcone, od których naprawde może w głowie zawirować :)
OdpowiedzUsuńNaprzyklad schody prowdzace na wieze wysoka..., ale potem jakie widoki!
UsuńJ.
Takie kręcone mam u siebie w domu, kiedys pokażę. Na szczęscie zbyt krótkie by dostać zawrotu głowy, ale jaka studnię akustyczną tworzą! Jest to główny węzeł komunikacyjny między domownikami jak ich na obiad zwołuję. Inni wala w kaloryfer, ja wołam do schodów :)Pozdrawiam!
UsuńJudytko bardzo pięknie napisałaś o tym wchodzeniu na schody. Tak naprawdę one prowadzą nas do nieba , może nie każdego z nas ale jeśli żyjemy według dekalogu, na pewno tam dojdziemy tylko nie wiemy kiedy. Czasami się potykamy , spadamy , by znowu iść w górę.Pokonujesz codziennie schody życia, walki o to by jeszcze być na ziemi jak najdłużej, właściwie tak długo na ile Bóg dla Ciebie przeznaczył bycia na ziemi. Oby to trwało jak najdłużej czego Ci z całego serca życzę. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNiech bedzie tak, jak zapisano w Gwiazdach...
UsuńJ.
Schody:) Tak nazywam wszelakie komplikacje...
OdpowiedzUsuńA "Schody do nieba" oczywiscie, ze sa. w wersji Led Zeppelin
http://www.youtube.com/watch?v=BcL---4xQYA
Milego sluchania:)
Schody to wytchnienie takze..., bo jak wejdziesz bardzo wysoko nie spotkach prawie nikogo...
UsuńJ.
Jesli to schody zycia, to ja jestem na etapie, na ktorym wcale mi sie nie spieszy ;) i lubie sobie przystawac na kazdym schodku i BYC po prostu :)). Nie dla mnie ruchome schody, o nie! ;)
OdpowiedzUsuńA niebo wcale nie jest gdzies daleko na szczycie tylko TU i TERAZ :)), w nas po prostu...
No, pieknie, nie spieszy sie Tobie...i mnie takze nie!
UsuńJ.
piękna historia z komodą!
OdpowiedzUsuńA jaka ta komoda byla piekna!
UsuńJ.
Historia o schodach bardzo mila. A do nieba to przeciez mamy winde:), tak przynajmniej spiewala pani Elzbieta Dmoch. Serdecznie pozdrawiam, Jolanta
OdpowiedzUsuńNie tylko ona. Uprzedzila ja Mala Tereska...
UsuńSerdecznosci
Judith