Smakowaliście
kiedyś chleb, koniecznie wiejski, skropiony oliwą,
opieczony na złoto. Kiedy
jest gotowy trzeba nasmarować go ząbkiem czosnku i do smaku nałożyć mieszankę
pomidorów pokrojonych w kostkę, z bazylią, oliwą, pieprzem i solą...
Cóż, o
czosnku dzisiaj będzie.
Jakie przyprawy, warzywa używa się w kuchni
kameruńskiej?
Bez namysłu
odpowiedziałam: czosnek, cebula, pieprz, imbir, oregano, chili... I tam na
afrykańskiej ziemi polubiłam czosnek!
Od
kuchni włoskiej po tajską, od arabskiej po chińską, od indyjskiej po kuchnię
aszkenazyjskich Żydów – bez czosnku ani rusz.
Wiele przypraw, również czosnek,
wchodzi do kuchni nie od razu dzięki smakowi, ale z uwagi na swoje działanie.
Jak to w życiu bywa wszystko ma swoje dwie strony medalu.
Nasz czosnek ma działanie
antysceptyczne czyli walczy z naszym przeziębieniem a z drugiej strony, zabezpiecza
potrawy przed zepsuciem. Czosnek to nie tylko aromat.
Pełni funkcję podbijacza
smaku i znawcy mówią, że zawiera umami,
czyli „piąty smak”, który wzmacnia
inne.
Jeśli zabierasz się za zrobienie
sosu
nie zapomnij szklić na oliwie czy maśle cebulę i czosnek, a dopiero potem
dodaj kolejne składniki.
Opowiadano w
mojej rodzinie, że dziadek leczył sam siebie i wnuki mlekiem z masłem, miodem i
czosnkiem.
Codziennie jadł czosnek pokrojony w cieniutkie plasterki
ułożone na
chlebie.
O magii czosnku wiadomo od tysięcy lat.
Według tzw. papirusów Ebersa,
gdy robotnicy w Gizie raz nie dostali czosnku, urządzili strajk.
Główki czosnku
znaleziono w grobowcu Tutenchamona, a codzienną jego porcję dostawali rzymscy
żołnierze.
Karol Wielki i Ludwik Pobożny
nakazywali uprawiać czosnek.
Inni
natomiast tak jak Alfons Kastylijski zakazał wstępu na swój dwór rycerzom,
którzy zjedli czosnek. Nie mieli też prawa odzywać się do innych dworzan aż przez
miesiąc.
Przesadził trochę pan Alfons Kastylijski...
Od czci odsądzał czosnek
także Horacy.
Można ich usprawiedliwic, bo nie znali właściwości tego specyfiku
i zatrzymywali się tylko na jego zapachu.
Roślina o tak kontrowersyjnym smaku
poprzez stulecia powraca w dokumentach i kronikach jako cudowny lek. Dlatego
karmiono nim robotników i żołnierzy.
Dziś wiadomo, że czosnek działa bakterio i
grzybobójczo, czyli zabójca wirusów i bakterii, wspomaga układ pokarmowy, zawiera dużo
witaminy C, witamin z grupy B
oraz krzemu.
Przeciw komarom i kleszczom jest tak skuteczny, że produkuje się z
niego ekologiczne repelenty.
Według wierzeń ludowych odstraszał czarownice i
wampiry.
To przekonanie wzięło się
zapewne z intensywnego aromatu czosnku. Słowiańskie przysłowie głosiło: „
Ucieka jak czarownica od czosnku”.
Aby uchronić się przed rzuconym urokiem,
skrapiano święconą wodą kawałek chleba, 3 ząbki czosnku oraz czerwona wstążkę i
umieszczano to wszystko w misce podczas pełni księżyca dokładnie o północy.
Następnego dnia rano domownicy zjadali chleb, czosnek zakopywali pod progiem
domu, a wstążkę zawiązywali na drzwiach wejściowych.
Ten rytuał ponoć chronił
wszystkich mieszkańców domostwa.
Czosnek jest dobry na grypę, ból gardła,
obniża ciśnienie, poprawia pracę serca i mózgu, czyści arterie. Lek prosto z
pola prawie na wszystko!
Jest tylko jeden problem:
czosnkowy chuch, który
wyczuwany jest na kilka metrów.
I co zrobić, aby nie być uważanym w dobie
komputerów i sztucznych specyfików za „wieśniaka”?
Smród papierosów, spalin i
fetor przepicia alkoholowego nie robi wrażenia a czosnek tak... ,
nieprawdaż?
I na ten chuch nie ma dobrej recepty.
Mówią, że trzeba pić mocną
kawę, jogurt, zajadać się goździkami czy natką pietruszki... nic nie pomaga!
Najlepsza metoda: jeść wieczorem w towarzystwie i nie bać się być "wieśniakiem",
zdrówko ważniejsze i ten aromat w potrawach...!
W Polsce coraz częściej uprawia się ten dar
natury.
Ornak – z zewnątrz jest całkiem biały, zawiera 4-5 ząbków i ma szczególny
aromat.
Harnaś – jest filetowy, łagodniejszy, ale trudniej się go obiera.
Jarus
– najpopularniejszy w Polsce, perłowo biały,
ma ząbki różnej wielkości, ułożone
nawet w trzy okręgi.
Łuskanie Jarusa jest bardzo irytujące!
„Na Górce”
uprawiamy Harnasia oczywiście dla celów iście domowych, ale gdyby był kawałek
pola...
Dla tych, co szukają nowych
czosnkowych wrażeń /dla zdrówka warto ich szukać/ mam propozycję:
1. Z dużych
ząbków czosnku wycinamy rdzeń, obgotowujemy je w białym winie i zanurzamy w jasnym
karmelu tak, aby je otoczył... i gotowe do skosztowania.
2.Obieramy kilogram czosnku, miksujemy go z
sokiem z 20 cytryn. Wlewamy do butelki z ciemnego szkła. Trzymamy w chłodnym
miejscu bez dostępu świat, przez 24 dni. Po tym terminie codziennie wieczorem
wypijamy kieliszek eliksiru. Nazywają tę nalewkę napojem stulatków.
3. Gotujemy
fasolkę szparagowa. W międzyczasie na patelni szklimy z dodatkiem oliwy cebulę i
czosnek /ilość dowolna czyli jak kto lubi/. Po ugotowaniu i odsączeniu fasolki wkładamy ją na
patelnię do cebuli i czosnku, i mieszamy prze kilka minut. Gotowe!
A kwiaty
naszego „chucha” są przepiękne.../z internetu/
P.S
Idę do kuchni
po chlebuś i czosnek...
Od mojego przyjazdu z Kamerunu do Polski nie miałam
nawet lekkiego kataru czyli Harnaś z
„Górki” robi swoje!
Pomimo, że nie
dajemy wiary ludowym przesądom /lub czynią to nie liczni/, jedno pozostaje
pewne: czosnek to jedna z najbardziej skutecznych roślin leczniczych jakie zna
ludzkość. Od dawna przecież wiadomo, że ci, którzy zajadają si ę czosnkiem są
zdrowsi..., nieprawdaż?
U mnie w domu od dawna jest używany w kuchni czosnek i to w sporych ilościach. Chlebek przysmażony i natarty czosnkiem uwielbiam i nie przejmuję się zapachem. Nie wyobrażam sobie też szpinaku bez dodatku czosnku :0. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa takze nie wyobrazam sobie zycia bez czosnku /smiech/
UsuńJ.
Ależ Judith, nie oszukuj: ten na dole to szczypiorek, na górze to czosnki ozdobne: aflatuneński, giganteum i
OdpowiedzUsuń...zapomniałam, ale nieważne.
Dodałabym jeszcze właściwości przeciwpasożytnicze.
Tak czy owak rośnie już sobie pośród moich pięknych kwiatków- posadziłam jesienią
Wszystkie te przyprawy, które opisałaś, których używałaś w Kamerunie są dla nas bardzo zdrowe.
I to jest najważniejsze i pięknie opisane.
Nie oszukuje... kwiaty na zdjeciach czosnkowe, a ze ozdobne to juz inna sprawa /smiech/
UsuńJ.
Ha, ha .
UsuńSą piękne i już. Czosnek to czosnek. Ja uwielbiam niedźwiedzi- nie dość,że zdrowy to jeszcze na dodatek piękny.
Lubię go za urodę, a Twoje posty za życie,ładne zdjęcia i mnóstwo ciekawostek.
Nie oszukuje..., ze ozdobny, ale czosnek!
OdpowiedzUsuńJ.
Ależ zapachy się dzisiaj tutaj rozchodzą
UsuńCzosnkowa propozycja, Judith, jest na czasie... i to bardzo. Od tygodnia zmagam się z przeziębieniem i na razie wszystko jest na krawędzi: balans pomiędzy chorobą a zdrowiem, a to nic przyjemnego.
OdpowiedzUsuńKrzysiu, a to wszystko dlatego, że wolałeś polopirynkę!:)
UsuńKrzysiu, koniecznie czosnek... uleczu Cie!
UsuńJ.
Even, tak to jest, jak człek nie radzi się wiedźmy:-)
UsuńDziękuję za uznanie!:))) Posłuchaj Judytki, ja mnie nie chciałeś:)))
UsuńJudytko, widzę, że moją ulubioną działeczkę dzisiaj uprawiasz /śmiech/ czyli naturalne medykamenty:))) A kuchnia kameruńska wybitnie mi odpowiada - czosnek, cebula, pieprz, imbir, oregano, chili... czyli wszystko, co na co dzień w użyciu w mojej ziołowej kuchni! Czyżbym miała coś więcej wspólnego z Afryką poza uwielbieniem dla siostry Judith?:)))
OdpowiedzUsuńDla tych, którym "chuch" przeszkadza - w Herbapolu, a także w aptekach można dostać wyciąg pod nazwą "czosnek bezzapachowy"... zdrówka wszystkim, którzy lubią głębię smaku w potrawach:)))
Zdrowego smacznego!:)
W kuchni oprocz kucharki lub kucharza najwazniejsze przyprawy!
UsuńJ.
Żebyś wiedziała, Judytko!:))) Najbardziej się cieszę, że to moje zamiłowanie do ziół przejął mój syn. Bardzo chorował w dzieciństwie, więc lekarze robili swoje, a ja swoje.../śmiech/ na szczęście zamiłowanie do ziółek zostało. Teraz super kucharz z niego i prześcigamy się, które z nas lepszą mieszankę ziołową znajdzie i zastosuje:)))
UsuńJudith, kochana! Uwielbiam czosnek, na szczescie moj p. tez:))) Objadamy sie tym , wedlug mnie afordyzjakiem, bez pamiecia.
OdpowiedzUsuńJednak ze wzgledu na znajomych i spotkania z nimi czasami musimy sie ograniczac.
Jednak , czosnek caly czas mnie inspiruje do przyrzadzania potraw z jego zawartoscia.
A Twoj wpis, wydrukuje sobie i powiesze na sciance w kuchni, usciski:)
Zdjecia jak najbardziej prawdziwe, tak wlasnie rozne odmiany czosnku kwitna, jestem chora na niedzwiedzi czosnek, tyle sie o nim naczytalam. Zakupilam nawet nasionka przez internet (nasionka dostalam z Francji, z Ukrainy i nic, nie rosna).
Z tego co wiem to w Polsce jest pod ochrona, ale i tak go zdobede, a co:)))))
O tym, ze czosnek jest takze afordyzjakiem takze wyczytalam, ale nie smialam napisac /smiech/ A jesc czosnek najlepiej we dwoje wieczorkiem. Poczytam o tym czosnku niedzwiedzim.
UsuńJ.
No i masz rację. Odkąd cebula stała się prawie stałym dodatkiem do potraw a czosnek profilaktycznie przynajmniej raz w miesiącu, nie pamiętam kiedy ostatnio jakoweś grypsko mnie dopadło. Jednak nadmiar chyba nie jest specjalnie dobry, tzn. po trzech ząbkach dziennie czuję się źle. Moja znajoma w ogóle nie potrafi go jeść, bo puchnie.
OdpowiedzUsuńTrzy zabki zdecydowanie za duzo... Ja zjadam jeden zabek dziennie oczywiscie z pajada chleba...
UsuńJ.
A ja uwielbiam czosnek w postaci pieczonej, najlepiej z grilla. Wiem, że pewnie traci swoje właściwości, ale zyskuje wspaniały smak. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńMowia, ze czosnek nie traci wartosci pod zadna postacia...Pieczonego na grila jeszcze nie probowalam, ale wszystko przede mna!
UsuńJ.
Od tygodnia Sołtys je czosnek....radzę sobie...śpimy osobno;)Ale pomaga!
OdpowiedzUsuńJak sie kocha to sie przecierpi! Niech tylko pan Soltys bedzie zdrowy, bo jak zdrowy to wiekszy pozytek /smiech/
UsuńJ.
Uwielbiam czosnek :-)
OdpowiedzUsuńJak ugotuje makaron, polewam go dobra oliwa z oliwek i scieram swiezy czosnek name trace, dodaje, mieszam I jem, zadnych sosow nie potrzebuje :-)
To i ja ide do kuchni:-)
Makaron z czosnkiem powiadasz... hmm, to ja takze pedze do kuchni!
UsuńJ.
Gdyby jeszcze tak nie śmierdział....
OdpowiedzUsuńWiele rzeczy na tym swiecie bardziej smierdzi od czosnku..., ale kazdy ma swoj "wech" i nic na to nie poradzimy.
UsuńJ.
Judith, kiedy byłam dzieckiem, to babcia przekupywała mnie pieniędzmi, żebym zjadła chleb z masłem i czosnkiem, a ja pieniążki brałam, a czosnek po cichu wyrzucałam i jadłam chleb, mleko z masłem i czosnkiem też było obrzydliwe, zaś teraz bez czosnku nie mogę się obejść. Oczywiście, używam go jako przyprawy do potraw i uwielbiem to ;)))
OdpowiedzUsuńJaki z tego wniosek? Madrosci czosnkowej nabywa sie z wiekiem /smiech/
OdpowiedzUsuńJ.
Czosnek? Zdecydowanie tak! Jedynym antidotum na zapach czosnku jest albo dodawanie go do potraw w rozsądnych ilościach, albo też jedzenie wieczorem i czekanie aż wywietrzeje.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie bez czosnku zimnych nóżek, gulaszu lub pasztetów. Tylko tu jest problem natury "niechciejskiej". Wiele osób używa wyciskacza do czosnku bo to i łatwiejsze, i ręce się nie kleją wtedy, kiedy czosnek powinien być posiekany. Cóż, ludzie coraz bardziej wygodni...
Ja lubię czosnek marynowany w słoiku. Jest taki chrupiący... Mniam.
Nadaje się do podawania tylko przy kolacjach, często z gorzałką, bo zapach utrzymuje się dłuuugo. :-)
Czosnek najlepszy posiekany, jestem takiego samego zdania.
UsuńJ.
Uwielbiam taką właśnie kanapkę! Bez czosnku w mojej kuchni ani rusz. W tym roku chciałam wyhodować swój, ale zaspałam :( A czosnek podobno sadzi sie jesienią :(
OdpowiedzUsuńNa jesien sadzi sie pojedyncze zabki i potrzeba stu tysiecy zabkow na hektar. Kopie sie go w lipcu, chociaz istnieje gatunek dojrzaly juz w maju...
UsuńJ.
Judytko,nie wyobrażam sobie kuchni bez czosnku,masz rację,że czosnek,nawet w niewielkiej ilości wydobywa smak z potrawy, a gulasz bez czosnku...nigdy!
OdpowiedzUsuńpiekne te kwiaty czosnku...:)
ale faceta,który kiedyś siedział naprzeciwko mnie w tramwaju,kiedy chuchnął czosnkiem...zabiłabym...haha
Okropne gdy ktos pachnie czosnkiem! Dobrze, ze czlowiek nie czuje siebie samego po czosnku /smiech/
UsuńJ.
Jest jeszcze jeden czosnek o walorach leczniczych- czosnek niedźwiedzi. Używa się zielonych liści lub suszonych. Nie gotuje się ich, natomiast posypuje dosłownie wszystko. Zaleta- nie czuć, że się go jadło. Wada- pod ochroną.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru :)
Te czosnek niedzwiedzi trzeba rozpowszechnic, koniecznie...bo nie pachnie!
UsuńJ.
Mój pradziadek pił nalewkę z czosnku, żył 96 lat... też zacznę robić, a co! Poza tym lubimy w mojej rodzinie czosnek pieczony na grillu... mniam, pieczywo nacierane czoskiem - też
OdpowiedzUsuńzapachniało - dziękuję i ścikam
Koniecznie zrob i pij! O czosnku z grila juz slyszalam, ale nie jadlam. Przy najblizeszej okazji zrobie...
UsuńJ.
Pachnie czosnkiem tak, że żaden wampir nie będzie tu miał dostępu, bo to kolejna zaleta tego specyfiku z ogródka:-)
OdpowiedzUsuńMoze znajdzie jeden...odporny!
UsuńJ.
Nie jestem w stanie zjeść surowego czosnku w żadnej postaci, choć mój mąż codziennie kroi sobie jeden lub dwa ząbki na śniadanie do chleba. Ja z kolei kroję w kostkę ząbek czosnku, gdy robię sos, bo w sosie jest ledwo wyczuwalny. Czosnkiem też szpikuję mięso, które mam nazajutrz upiec i wtedy mi nie przeszkadza, gdy w mięsie na niego natrafię. Lubię zapach i smak czosnku np. w wiejskiej kiełbasie.
OdpowiedzUsuńŚwietny post napisany z pasją
Serdecznie pozdrawiam.
Wiejska kielbaska...z czosnkiem pychota!
UsuńJ.
A jeszcze, gdy ta kiełbaska jest podsuszona...mmmmm pychotka:-)
UsuńWitaj w Nowym Roku
OdpowiedzUsuńCzęsto do Ciebie zaglądam, bo piszesz bardzo ciekawie pod każdym względem. Kameruńskie przysmaki są jak najbardziej w moim guście, a czosnek uwielbiam, tak samo jak cebulę. Odkąd jestem na emeryturze, to serwuje sobie czosnek codziennie, nie muszę obawiać się, ze komuś zaszkodzi mój chuch. Moim przysmakiem jest sałatka z czosnkiem. Ryż na sypko, puszka kukurydzy, rodzynki, kilka drobniutko posiekanych dużych ząbków czosnku i dobry majonez. Pychotka. Można wzbogacić rozdrobnioną pieczoną piersią kurczaka, albo sałatkę potraktować jako ziemniaki do mięsa.
Moja mama robiła zdrowotną nalewkę z koniaku i ząbków czosnku. Tak jej zalecił kardiolog. Kieliszeczek dziennie po kolacji. Ta nalewka ma działanie podobne do syropu z czosnku i cytryn. Świetny temat poruszyłaś. W sam raz na obecną pogodę. Pozdrawiam i życzę pomyślności w Nowym Roku.
Z przepisu skorzystam! Nalewki czosnkowe maja moc.
UsuńDziekuje za odwiedziny.
J.
Witaj Judyto! Czosnek króluje wszędzie. Lubię go zjeść na kromce chleba posmarowanej masłem.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńRaz tak naczosnkowałam mięso na pieczeń, że podczas pieczenia nie można było wytrzymać w domu, a sąsiadka wezwała pogotowie gazowe, bo myślała, że to gaz się ulatnia :)))
Pozdrawiam serdecznie.
I JA WIERZĘ W CZOSNEK, CO TAM CHUCH WAŻNE ZDROWIE A ONA JEST ŚWIETNYM ŚRODKIEM BAKTERIOBÓJCZYM. POZDRAWIAM I ŻYCZĘ JESZCZE RAZ SZCZĘŚLIWEGO ROKU 2013
OdpowiedzUsuńWitaj Siostro! CO za piekny wpis :). Wlasnie zjadlam grzanke z maselkiem i czosnkiem na sniadanie, mniam! U mnie takze sie jadalo tzw. pietke z chleba najlepiej chrupiacego, posmarowana czosnkiem z sola :)
OdpowiedzUsuńNiech zyje czosnek!!!
Pozdrawiam, Gosia
Zgadzam się z Tobą co do dobrodziejstwa czosnku. W mojej rodzinie jest on używany niemal codziennie, a mąż wieczorem jada właśnie z grzankami. ja niestety nie mogę, bo mam kłopot z żołądkiem i piecze. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam enchilades z sosem czosnkowym, ogólnie sos czosnkowy lubię bardzo. Z tym, że, faktycznie, chucha nic nie pokona :))) Nieromantyczna to roślinka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Napisałaś bardzo dużo o "rosyjskiej penicylinie" jak mówią niektórzy o czosnku. Bardzo go lubię pod każdą postacią. Oczywiście nie za wiele, bo intensywnie pachnie. A czosnek mam ze swojego ogródka. Posadziłem go w listopadzie. Teraz czeka sobie w ziemi na odpowiednie warunki do wybicia. Byle nie za wcześnie, bo coś ciepło w styczniu mamy.
OdpowiedzUsuńI mój dziadek podobnie jadał:) W Wachmistrzowej kuchni czosnku nigdy dosyć, a warkocze z niem w kilku mieśćcach wiszą. Wachmistrzówna nawet uwielbia a zapachowe konsekwencje miętową gumą do żucia likwiduje. Wachmistrz, co uważa, że guma jest dobra w oponach i w gębę jej nie weźmie kontentuje się czerwonym wytrawnym winem:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Też lubię. Ale nie bardzo mogę.
OdpowiedzUsuńSerdeczności na ten nowy rok, Judith - oby był dla Ciebie nie tylko lepszy od poprzedniego, ale i DOBRY.
Ściskam!
Ze wszystkim się zgadzam, ale jak pójdę w niedzielę jesienną i zimową do kościoła, gdzie dużo ludzi jest i muszę wystać wśród zapachu czosnku połączonego z 'zapachem' naftaliny (jakoś ludzie tego świństwa używają jeszcze) to słabo mi się robi naprawdę!
OdpowiedzUsuńWierzę we wszystkie walory czosnku, ale..... są granice, oj, są....
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
uwielbiam chlebuś z czosnkiem :)
OdpowiedzUsuń