O wronach w Kamerunie?! Nie będzie o wronach, bo takowych tutaj nie ma, ale jest polskie przysłowie „Jeśli wszedłeś między wrony, musisz krakać tak jak one...”
Dostałam dzisiaj po przysłowiowych uszach... a za co? Po pierwsze za to, że wierzę w Boga, po drugie, że jestem chrześcijanką na dodatek katoliczką, a to jest po prostu nie wybaczalne, a po trzecie, że jestem siostrą zakonną! Oberwało się także Kościołowi, za to, że jest nietolerancyjny i nie ma w nim ani odrobiny miłości bliźniego...
No tak, pomyślałam: Kościół to także ja, bo do niego należę... więc nie ma we mnie ni krzty tolerancji ni miłości bliźniego?! I... można wszystkich ludzi Kościoła wrzucić do jednego worka?
Kościół to mnóstwo kolorów, wrażliwości, podejść, gustów. Chyba trzeba, jak to powiedział Szymon Hołownia „przewietrzyć sobie głowę i uwolnić się od myślenia o Kościele w kategoriach pewnego radia czy problemów z proboszczem. Bo to tak, jakby podczas wycieczki w Tatry zwiedzić tylko dworzec w Zakopanem i stwierdzić, że te góry nie mają w sobie nic nadzwyczajnego...”
Trzeba przyznać szczerze, że na 100% nie znajdziecie u mnie ani tolerancji ani miłości... w drodze przecież jestem i uczę się ... A kto, pytam się, ma tej tolerancji i miłości na 100%... Gdyby tak było nie używałoby się tych słów, no bo i po co, nikomu przecież nie byłyby potrzebne!
Tak to już jest, że opinie na nasz temat odgrywają bardzo ważną rolę w kształtowaniu naszej tożsamości. Życie to bycie wśród ludzi i nie zawsze nasze patrzenie na świat zgadza się z innym patrzeniem i ... mamy problem : uchodzić za dziwaka, czy dostosować się do krakających wron?
Pewnego razu ojciec, syn i osioł podróżowali przez góry. Gdy przybyli do jakiejś wioski, ojciec dosłyszał komentarz przechodniów: „Popatrzcie, jaki głupi człowiek! Wiezie dzieciaka na ośle, a sam ledwie się trzyma na nogach”. Mężczyzna speszył się, spędził syna z grzbietu zwierzęcia i sam zajął jego miejsce. Po paru godzinach podróży dotarli do kolejnej wioski. Do uszu ojca dobiegły słowa „Zobaczcie, jaki okrutny człowiek! Siedzi sobie wygodnie na ośle, a synowi każe iść piechotą!”. Podróżnik zawstydził się i usadowił obok siebie dziecko. Gdy przybyli do następnej wioski, usłyszał: „Spójrzcie, jacy źli ludzie! Obaj usiedli na ośle, a biedne stworzenie aż ugina się pod ich ciężarem!”. Słysząc to, ojciec i syn zsiedli z osła i poprowadzili go za sobą. W kolejnej wiosce usłyszeli krzyki i śmiechy: „Ale szaleńcy! Mają osła, a podróżują piechotą!”
Pewien amerykański admirał powiedział: „Ludzie w życiu powinni brać kurs na gwiazdy, a nie na światła przepływające obok statków”
Idę popatrzeć na gwiazdy... niebo dzisiaj gwiaździste, gwiazdy na wyciągniecie dłoni... to chyba z okazji Święta Wszystkich Świętych... i tęskno mi dzisiejszego wieczoru do Polski...
Zbyt często ludzi niesłusznie wsadza się do jednego wora. Dlatego nie lubię tzw. odpowiedzialności zbiorowej. Wśród wron czasem trudno nie krakać tak jak one, mimo, że często chciałoby się po swojemu... Ja myślę, że bez względu na wszystko warto pozostać wiernym swoim ideałom. Warto być sobą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Judyto...najtrudniej właśnie tak nie krakac jak inni.Miec swoje zdanie.
OdpowiedzUsuńMyślę,że tak naprawdę ,tolerancji ciągle się uczymy...i każdy ją rozumie po swojemu.Bardzo mądra przypowieśc...nikomu się nie dogodzi,każdy będzie daną sytuację po swojemu postrzegał.
Kościół to i księża...i tez są różni,potrafią i zrazic do Kościoła,ale...nie wszyscy.Nie można uogólniac.
Jeszcze nie raz usłyszysz gorzkie słowa,ale kto ich nie słyszy?Najważniejsze,że samym z sobą się zgadzamy. Warto czasem popatrzec w piękne...gwiazdy...od razu lepiej..:)
U Ciebie pewnie jest teraz piękne niebo...
Pozdrawiam miło:)
Ci co tak zajadle piszą, mówią o tolerancji to najczęściej tolerancyjni nie są.
OdpowiedzUsuńBardzo spodobało mi się powiedzenie tego admirała amerykańskiego.
Ludzi mogą być dobrzy i źli.
I to nie ma znaczenia, ze są katolikami, komunistami czy jeszcze kimś innym.
Ja spotkałem ludzi dobrych i złych w każdych środowiskach jakie poznałem.
Pozdrawiam Ciebie z aktualnego środowiska:)
Vojtek
Ta opowieść o ojcu, synu i ośle jest fenomenalna. Zawiera całą esencję o tym jak jedną i tę samą sprawę, rzecz, cokolwiek patrzą ludzie. Każdy po swojemu. I bądź tu mądry... Bądź. Sobą. Ale czasem nie jest to łatwe...
OdpowiedzUsuńDroga Judyto. Nie mogę powiedzieć o sobie , ze nie "wierzę", bo wierzę myślę , ze jak każdy, nie wyznaje jednak żadnej religii, aczkolwiek absolutnie wyznawcami jakiejkolwiek nie gardziłam i nie gardzę....wręcz przeciwnie szanuję. Skoro człowiek posiada wolna wole należy ja w nim uszanować jak i jego wybory z nią związane. I własnie ten przekaz w Twojej przypowieści o ojcu i synu jest najprawdziwszy i najpiękniejszy.Należy być wiernym sobie. Moja nieżyjąca Mamusia należała do osób lękliwych i liczących się ze zdaniem innych, ja wręcz przeciwnie, przez co wiecznie dzieliły nas spory.......kiedy umierała, w ostatniej ze mną rozmowie powiedziała, że mnie kocha własnie taką jak jestem i rozumie, każdy mój wybór szanuje i żałuje, ze sama nie miała tyle odwagi by "po prostu żyć"
OdpowiedzUsuńJa szanuję Ciebie i Twoje wybory Judyto, mało tego jestem pełna uznania i szacunku dla Twojej ciężkiej duchowej , misyjnej pracy. Serdecznie pozdrawiam. Didi
p.s
skradłam Ci cytat o statku........jest piękny
Didi... skradaj wiecej!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Admirał miał rację: bierz kurs na gwiazdy Judyto, bo tylko one są pewne, stabilne i w dodatku piękne; zaś ludzie często plotą byle co i nie ma potrzeby, aby to sobie brać głęboko do serca.
OdpowiedzUsuńZałączam serdeczności :)
Ja wolę nie krakać wcale, niż dostosować się do innych. Często bywa, że ludzie nie lubią mnie za moją szczerość, czy tam bezpośredniość jak kto woli. Każde środowisko, w tym KK, jest postrzegane stereotypowo, często poprzez ten gorszy pryzmat.
OdpowiedzUsuńMi ostatnio także tęskno do Polski...
Ta opowieść to rozwinięcie znanego powiedzenia: "Jak się nie obrócisz, d.... zawsze z tyłu"
OdpowiedzUsuń