Moja siostra Hania ma następne dwa koty!
Oczywiście nie
planowała zapraszać do swojego domostwa kolejnych futrzaków, ale życie bardzo
często nie pyta zainteresowanego, ale po prostu daje...
Kot, to nie taki duży
problem w gospodarstwie Hani, ale inne rzeczy, to inny temat...
Z tymi kotami
było tak...
Przyjaciółka Hani przyjechała na wieś z nowo narodzonym
dzieciątkiem, aby odpocząć, nawdychać się wioskowych zapachów /śmiech/, połazić
p polach... Od pierwszego wejrzenia zapałała miłością do kota Kacpra i zapragnęła
kota na swoich miejskich pokojach.
Hania odradzała, bo małe dziecko, mały kot...,
ale przyjaciółka koniecznie chciała mieć
na własność kota!
U sąsiadów kotka powiła kocięta więc Hania przyniosła kociątko...!
na własność kota!
U sąsiadów kotka powiła kocięta więc Hania przyniosła kociątko...!
Po kilku dniach
przyjaciółka doszła do wniosku, że mały kotek w bloku i małe dziecko przy boku
to trochę za dużo i tak szary kotek został u Hani.
Wiadomo mały kotek tęsknił, a kot Kacper nie chciał być tatą a tym bardziej mamą.
Nie pozostało nic innego, jak udać się do sąsiadów po drugiego małego kociaka, aby ten pierwszy wreszcie przestał przeraźliwie miauczeć!!!
Wiadomo mały kotek tęsknił, a kot Kacper nie chciał być tatą a tym bardziej mamą.
Nie pozostało nic innego, jak udać się do sąsiadów po drugiego małego kociaka, aby ten pierwszy wreszcie przestał przeraźliwie miauczeć!!!
I takim sposobem kocia rodzina powiększyła się o dwa pyszczki do jedzenia, miauczenia
i głaskania /śmiech/!
Coco to ten, a
właściwie ta szaro – bura i Leo zdecydowanie większy, bo to on!
P.S
Życie zaskakuje nas swoimi pomysłami, a my musimy,
nie, nic nie musimy, ale chcemy pomysłom życia, które nas zaskakują, które
wcale nie są naszymi pomysłami na nasze życie,
po prostu sprostać, bo stać nas
na to!
Nawet nie wiemy ile mamy w sobie wewnętrznej siły i determinacji.
Nowy kot,
to nie to samo, co choroba, śmierć, ale od czegoś trzeba zacząć /śmiech/!
Ależ te koty ładne!
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć warunki na to, by móc wezwaniom wszelakiego typu sprostać.
OdpowiedzUsuńWarto pracować nad tym, by warunki owe zaistniały...
JAk mowil Pan Kolakowski i ja za nim powtarzam:
OdpowiedzUsuń"Zycie jest nieprzewidywalne i to najbardziej w nim lubie".
Sciskam cieplo i promyki podrzucam.
Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono...
OdpowiedzUsuńJudyto, przytulam ciepło :*
I najgorsze jest to, że trudno o prawdziwe zadowolenie i szczęście bez wczesniejszego znoszenia trudności. Gdybym mogla, niektórym trudnosciom stanowczo bym odmowila. Ale się nie da. Może szczęście też miewa charakter przymusowy? ;-)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia! Serdecznosci.
OdpowiedzUsuńależ one piękne
OdpowiedzUsuńMilusińskie te kotki :)))
OdpowiedzUsuńW pracy też mamy takie maleństwa:)
Judytko uściski ♥
Śliczne kotki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i słonecznie :))
Cudowne koty!!!! zdjęcia fantastyczne! A do naszego gimnazjum przyszedł kotek za jedną Kasią, malutki i uczył się niemieckiego:-)
OdpowiedzUsuńDokładnie! życie samo pisze scenariusze, a koty urocze! jak ty je potrafisz fotografować. też zatęskniłam za takim tygryskiem! Niech no siostra skoczy dla mnie do sąsiadów... :):):) Koty rozchodzą się jak ciepłe bułeczki :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Piękne pyszczki do głaskania (i karmienia). Życiowe scenariusze czasem zaskakują....
OdpowiedzUsuńJa chciałabym kota, ale jestem uczulona miauu smiech
OdpowiedzUsuńJejku jakie śliczne!!!
OdpowiedzUsuńPiękne kociaki! I podziwiam Twoja siostrę za mądrość i wrażliwość! Nie każdy zdecydowałby się na "wymuszoną adopcję" i jeszcze dokocenie maluszka. Jest niesamowita!
OdpowiedzUsuńŚliczne kotki !
OdpowiedzUsuńkotki sa niezwykle fotogeniczne...jak one to robią...haha
OdpowiedzUsuńuśmiechy Judytko.
Czasem w ludziach jest za mało empatii, a zbyt wiele egoizmu.
OdpowiedzUsuńZwierzę, to nie rzecz ! Wielu o tym zapomina.
Pozdrawiam:)
Słodziaki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńno nie wiemy
OdpowiedzUsuńale mamy
zawsze wolałam psy, ale koty mnie lubię i same znajduję, toteż mam kota :D poza tym jak pracuję 12 godzin to kociak pewnie się nudzi, ale ma jedzenie, kuwetę, okna na świat, a pies by nie dał rady, no i mama mieszkająca obok kotka wypuszcza i potem wpuszcza, a z psem musiałby chodzić i nie wiem czy dałaby rady. Urocze te ze zdjęcia są!
OdpowiedzUsuńjestem wzruszona, bo jestem kociarą (ale na tym samym poziomie psiarą) i tez nigdy nie chciałam kota w bloku. ale teraz mamy i nie wyobrażamy sobie życia bez niego, choć dostarcza i kłopotów.
OdpowiedzUsuńzdjęcia przewspaniałe! a Hania złota dusza :-).
Piękne zdjęcia Judyto. Profesjonalne! Pozdrawiam serdecznie!!!
OdpowiedzUsuńKot wypełni swoją energią cały dom, nawet jeśli pół dnia prześpi. W każdym domu spokojnie mógłby mieszkać (przynajmniej) jeden, zmieściłby się.
OdpowiedzUsuńZdjęcia są przecudne - i piszę to nie tylko dlatego, że jestem kociarą.
Ściskam Cię mocno!
Cóż życie nam pisze różne scenariusze i my musimy według nich żyć.
OdpowiedzUsuńŚliczne kotki. :)
Jak ja przegapiłam ten koci wpis ?? :-)
OdpowiedzUsuń