piątek, 9 marca 2012

O czarach...


I na mnie wreszcie spadło... chciałabym napisać, jak grom z jasnego nieba, zmaganie się z czarami, magią, jednak to nie grom z jasnego nieba, ale codzienne ocieranie się o świat magii, czarów i działania zła, złego ducha... i chciałoby się w te rzeczy nie wchodzić, bo się ich nie pojmuje, nie rozumie, a może i rozumię, tylko po co „walczyć” z tymi, którzy wierzą, są przekonani o istnieniu duchów, bytów nadnaturalnych mogących zadręczać ludzi! I ja wierzę w istnienie zła, ale jedno mnie różni od tych, z którymi przyszło mi żyć – nie boję się, nie jestem przesiąknięta strachem i nie szukam na wszystkie strony w jaki sposób zadowolić wszystkich bogów...

Jestem w sercu afrykańskich wierzeń w duchy zazdrosne, mściwe, dobroduszne czyli magia, ta biała pomagająca i ta czarna zabijająca. Dzwoni do mnie dyrektorka i prosi, aby przyjść do szkoły, sprawa bardzo pilna i potrzebna pomoc. Do głowy mi nie przyszło, co tam zastanę! Wchodzę do pokoju dyrektorki, a tam tłoczno i jakby coś jeszcze unosiło się nad tym zbiorowiskiem ludzi. Matka chłopca z CP czyli druga klasa, przyszła do szkoły szukać winnego, bo jej syn nad kostką ma duże zgrubienie w/g niego jest to kamień, który dostał się w to miejsce przez czary chłopców ze starszej klasy. Mały wskazał palcem, którzy mu to zrobili. Oczywiście mówię, że w to nie wierzę, chłopak przewrócił się, uderzył...



 Matka chłopca na to, że jestem biała i nic nie wiem o czarach, a one istnieją i dorośli, i dzieci mają moc czynienia różnych złych rzeczy. Obok oskarżyciela siedzi jego wujek i zaczyna grozić, że zgłosi ten incydent na policję  /czary w Kamerunie są karalne i każdy może wnieść oskarżenie, że stał się ofiarą zła, czarów/, bo szkoła powinna chronic dzieci przed czarami!  Myślę intensywnie i już mam zacząć wojować i uświadamiać bezsensowność tego co słyszę i widzę, w duchu modlę sie do Ducha Świętego i mojego  Anioła Stróża, aby przyszli mi z pomocą, bo jak ten niby wujek zadba o to, aby dzieci znalazły się na policji i potem więzienie... I oświeciło mnie! Mówicie, że jestem biała i nie znam się na waszych wierzeniach i magii... ja także wierzę, że zło istnieje i właśnie teraz diabeł chce nas wszystkich pozbawić pokoju, chce, abyśmy ze sobą walczyli... tego chcecie! Wujek patrzy na mnie ze złością, ale spuszcza wzrok... Rozwiąże pan problem wsadzając dzieci do więzienia? Szkoła nie jest miejscem walki z czarami, w prawie kameruńskich nic takiego nie napisano, a może mam porozwieszać wasze gri- gri nad każda salą, jako ochrona przed czarami? Przecież to jest zabronone w Kamerunie!!! Pani wierzy swojemu dziecku, druga mama wierzy swojemu, to samo jest z następną matką... kto ma rację, gdzie jest prawda?  Jeden z oskarżonych chłopców płacze i mówi, że nic nie zrobił, nie użył ani dobrego banana ani złego... słucham i nawet nie pytam o jakie banany chodzi! Rozglądam się ukradkiem i stwierdzam, że wszyscy wiedzą o co chodzi tylko ja, biała jestem ciemna, jak tabaka w rogu! Drugi oskarżony  milczy i jego matka także... i jest coś, ale co? Postanawiam, że chłopcy przyjdą do ks. Biskupa na spotkanie i rozmowę w cztery oczy, bez mamy, czy taty... zgodzili się i rodzice i dzieci.

 Kończę spotkanie modlitwą i co się okazuje: mama i wujek oskarżyciela nie modlą się z nami, bo należą do sekty Eboka... ciarki przeszły mi po plecach! Jak tacy ludzie mogą posyłać swoje dziecko do katolickiej szkoły? O co im chodzi...? Chłopców wysłałam do klas na zajęcia. Ewelina, jedna z nauczycielek, mówi; siostro jest coś z tym starszym chłopcem, nie chodzi mi o trudności wychowawcze... W jego rodzinie dzieją się różne złe rzeczy! Podczas ostatnich letnich wakacji zmarla w dziwny sposob siostra chlopca...  Magia jest wszechobecna, przenika każdy najdrobniejszy szczegół życia i przenika wszystkich mieszkańców  afrykańskiego kontynentu od północy po południe, od wschodu po zachód Afryki. Wiara w nią jest silniejsza niż w Boga czy Allaha. Rodzime wierzenia, jakby je nie nazwał: pogaństwo, animizm czy kult przodków istnieją i istnieć będą choć chrzescijaństwo, islam i chyba wszystkie sekty świata, które zadomowiły się w Kamerunie, nie wyparły pradawnych wierzeń. Animizm... ludzie nie afiszują się z hierarchią tych wierzeń. Jednak ich religia jest widoczna w różnych sytuacjach życia codzienego... - Narodziny dziecka; biodra dziecka przewiązuje się „sznurkiem”, w którym znajdują się magiczne rzeczy, a po co? Aby chronic dziecko przed złymi duchami,  przed którymi niemowlak nie potrafi się bronić. Na rączce „bransoleta” zrobiona ze skóry małpy...  Jestem przekonana, że mieszkancy Kamerunu, synowie i córki Afryki żyją w nieustannym strachu. Dlatego też na wszelki wypadek wolą zadowolić wszelkich znanych im bogów. Trzeba powiedzieć, że chrzest, katecheza, a nawet święcenia kapłańskie nie zawsze zmieniają  mentalność wiary w czary, urok i zostaje przede wszystkim strach!

 Czego się obawiamy? Często tego samego, co nas pociąga!  -  Siedzę sobie w biurze nad rozliczaniem projektu, nudne to... wchodzi jeden z naszych księży i zaczyna opowiadać, że przyjechał na pogrzeb... a ja na to: będzie padać! Co ty mówisz, jest pogrzeb więc deszcz zatrzymamy, jutro będzie padać, jak będzie po wszystkim! Ja w to nie wierzę, mówię mu, jestem pewna, że bedzie padać. Popatrz na niebo! Spotykamy się po kilku dniach. Jednak padało..., a on na to; no, no masz predyspozycje, jest coś w tobie. – Jednemu z wolontariuszy ktoś ciągle wkradał się do mieszkania i kradł co się dało! Ktoś zaprzyjaźniony zaproponował: daj mi trochę pieniędzy... I co zrobił? Nad wejściem zawiesił jakiś pęk piór, coś tam posypał.... i drzwi stały otworem i nikt nie wszedł!  – Ciężkie maszyny pracowały nad zniwelowaniem terenu, o który notabene był spór miedzy misją, a niby właścicielem, i po środku stało drzewko, którego w żaden spośb ciężkie maszyny nie były w stanie go wyrwać! Co robić? Tubulcy poradzili misjonarzom zawołać „takiego jednego”. Przybył, obszedł drzewko, coś tam pomruczał... i wielka, ciężka maszyna wyrwała drzewko, jak trawkę. – Przynoszą chorego do ośrodka zdrowia w ciężkim stanie... nie można wbić igły w ciało, bo jest takie jak z żelaza. Tubylczy pielęgniarze mówią siostrze, że nic tu nie zrobimy trzeba odczarować... Czarownik w moim ośrodku, za żadne skarby świata... i miała ta siostra, na całe szczęście, mocną wiarę i odczarowała...
 Kameruński chrześcijanin rano idzie do kościoła, po południu na spotkanie sekty, a ciemną nocą do czarownika, aby odczarował urok rzucony jakoby przez sąsiada.
 Siostra Gizela powiedziała kiedyś, że „dla Kameruńczyka Bóg, którego głoszą misjonarze jest jednym z duchów, ze swej natury nie są oni monoteistami... może w stolicy, ale u nas na Wschodzie najpierw dokonuje się tradycyjnych rytów... Mówienie wśród takiego ludu o Bogu, Ewangelii jest trudne. Pan Bóg jest duchem wszechmocnym, ale niebezpiecznym i należy się Go bać!”  Na dzisiaj o czarach koniec! Muszę Wam skończyć historię z czarownikami z mojej szkoły i dorzucę coś niecoś jeszcze... I jeszcze: „niech się Wam nie wydaje, że cała Afryka żyje w zupełnie innym świecie niż nasz. Nasza Europa nie jest lepsza od Afryki w wymiarze duchowym. Bóg istnieje, szatan podpuszcza, Anioły fruwają”

28 komentarzy:

  1. Czarodziejski wpis Judyto :) Bardzo ciekawy i czekam na dalszy ciąg. Pozdrawiam ... anielsko!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam, czytam - i szczerze mówiąc mam jedną refleksję: jaki świat byłby szczęśliwy bez żadnej wiary w bogów, duchy, siły nadprzyrodzone... W takich momentach czuję ulgę, że jestem ateistką i jestem kompletnie od tego wszystkiego wolna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Amisho;az mnie rece swierzbia, aby napisac co wydarzylo sie wczoraj w mojej szkole w Nkoum... 10 lat temu nie slyszalam o uwiklaniu dzieci w czary, a teraz jestem wrecz przerazona, co dorosli potrafia wyczyniac z dziecmi takze w kwestiach wiary i ducha...

    Deagonello;
    w cos, albo w kogos zawsze sie wierzy... Wiesz co mnie w religii najbardziej zajmuje? Nie to, czy Bog jest czy go nie ma... Mozemy sie spierac w tej kwestii i tak w efekcie prowadzi to do punktu zero, czyli staniecia u wrot wiary...I wlasnie laska wiary jest zagadnieniem, ktore mnie zajmuje do glebi... dlaczego jedni wiare posiedli, a inni nie?
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  4. Judith, zgodzę się, że spieranie się o to, czy Bóg istnieje czy nie, nie ma żadnego sensu. Nie podoba mi się tylko stwierdzenie "łaska wiary" - bo to od razu zakłada, że ja, jako niewierząca, nie otrzymałam "łaski", czyli czegoś bardzo cennego, drogiego, od razu zakłada, że to ja jestem poszkodowana i na gorszej pozycji... A ja naprawdę się tak nie czuję i co więcej - czytając o czarach serio czuję ulgę, bo widzę, do czego religia może prowadzić.

    W kwestii tego, że każdy w coś wierzy - no cóż, jeśli wiara w naukę, rozum ludzki oraz to, że należy postępować tak, by być szczęśliwym, ale nie krzywdzić innych ludzi, to w takim razie to jest moja wiara.

    OdpowiedzUsuń
  5. Judtih, po prostu łatwiej jest wierzyć, bo każda wiara zakłada,że to bogowie, lub jeden bóg kieruje losem człowieka. I znacznie wygodniej jest zrzucić winę na złego ducha, gdy coś zrobimy nieodpowiedniego lub powiedzieć "Bóg tak chciał" niż samemu przed sobą przyznać, że jesteśmy niemądrzy, podli, mamy lepkie ręce lub zwyczajnie brak nam empatii dla innych. Poza tym wykorzystujemy zaledwie 10% możliwości naszego mózgu i nie zawsze z tego powodu potrafimy dokonać właściwego wyboru.Nie zgłębiam zagadnienia czy Bóg istnieje czy też nie - nikt nie jest w stanie udowodnić zarówno istnienia jak i nieistnienia boga. Piszesz "łaska wiary" - ja bym to nazwała raczej ułatwieniem sobie życia. Gdy wielu rzeczy nie rozumiemy to znacznie łatwiej przyjąć wiarę w istnienie kogoś lub czegoś o wszechmocnych możliwościach. Czy zastanawiałaś się kiedyś jak wyglądałaby Twoja "łaska wiary", gdyby od dziecka nie opowiadali Ci o Bogu, o tym ,że wszystko co żyje i istnieje właśnie stworzył Bóg, że wszystko co robisz to robisz bo Bóg tak chce? Włącz logikę do myślenia, odrzucając emocje i zastanów się nad tym.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dragonello; coz moze Ci sie nie podobac moje stwierdzenie "laska wiary"... a czy ja napisalam, ze ja mam..., a moze tez jej nie mam i dlatego ciekawi mnie bardzo, ze jedni ja maja a inni nie...i nie zakladam, ze jesli ktos nie ma tej laski jest nieszczesliwy...Moze jest bardziej szczesliwy od tego kto wierzy... ktoz zglebi tajniki naszych dusz...
    Dobrej nocy
    Judith

    Anabello; widzisz... od dziecka nie wpajano mi tej wiary... i nie wszystko robie tak, jak Bog chce...byloby zbyt prosto i latwo. Jestem kobieta mocno stojaca na ziemi i bardzo logicznie mysle... moze za bardzo!
    Dla Ciebie takze dobrej nocy
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedawno czytałam wywiad z jednym pastorem z Ugandy i były dokładnie takie same wnioski. Tam także wiele osób to tzw. "Boże wnuki", a nie Boże dzieci - są chrześcijanami, bo tak ich wychowano. A czy w Europie nie jest inaczej? Jeszcze w XX wieku w Polsce, zwłaszcza na wsi, byli znachorzy - byli oni czymś bardzo powszechnym. A Karaiby? A Ameryka Południowa? A USA, gdzie co drugi wierzy w duchy?
    Ja kiedyś, przed nawróceniem, zajmowałam się wróżeniem - i wiem, że nie jest to niewinna zabawa... Łatwiej jest spełniać jakieś wymogi czy rytuały niż przyjąć łaskę, jaką jest zbawienie, bo to jest cios dla ludzkiej pychy - a jeszcze trudniej jest zmienić swoje serce. Ateizm to też religia, bo też zakłada "bycie dobrym" - takie jakby zbawienie siebie przez wykonywanie dobrych uczynków - tak samo jak islam, judaizm, buddyzm... Ale najgorsze jest to, że masa ludzi w naszych kościołach też uległa tej iluzji :(
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zim; ja wierze, ze wszyscy ludzie rodza sie z laska wiary,nadziei i milosci, te dary wpisane sa w serce czlowieka... co potem z tymi darami sie dzieje, to juz kazdy musi sam sobie dac odpowiedz. Gdy przestaniesz dbasz o swoja wiare, milosc... to pojda sobie gdzie pieprz rosnie... A uczynki te dobre, to nie wszystko... Ostatnio wyczytalam: "skoro caly wszechswiat z chaosu wyszedl i do niego dazy, dlaczego czlowiek, w koncu tez dziecko tegoz chaosu, nagle idzie w poprzek tego procesu, probuje porzadkowac, ustalic reguly? Po co w ogole cokolwiek robimy, podejmujemy jakies dzialania, skoro per saldo to i tak nie ma sensu?"
    Serdecznie Cie pozdrawiam i zycze, aby Twoja Wiara wzrastala i umacniala sie...
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  9. dlaczego nie zostawić ich w spokoju z ich magią?:) Istnieje świadomość zbiorowa, która nawarstwia sie od pokoleń w formie zwyczajów i wierzeń i nie da jej się wyplenić.
    Wiara przybiera lub dobiera sobie rózne formy, ale grunt, że bóg dalej pozostaje jeden, choc ludzie róznie go nazywają:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Judyto, piszesz, że każdy rodzi się z łaską wiary, hm? Proponuję jak będziesz w Polsce - kraju bardzo chrześcijańskim - odwiedzić szpital dziecięcy w Krakowie na Prokocimiu, zobaczysz jak dzieci, te najmniejsze, "otrzymały" łaskę bożą, a może nie otrzymały za grzechy rodziców. Boga NIE MA, bo tylko najgorszy zwyrodnialec może tak postąpić z dziećmi.
    Zastanawiam się nad celem misji? Po co one? To tak jakby do Polski przyjechał szaman wu-du z Jamajki, otworzył szkołę, dał pracę, a w zamian przekonywał do swoich zabobonnych bredni? Zostawmy każdą kulturę taka jaka jest. Czyż nie największe wojny było dla boga, zabijano w imię jego, pytam się po co? I tu chylę głowę przed anabell, napisała odwieczną prawdę o ludziach - komfort psychiczny oraz usprawiedliwienie siebie - w imię boga. To tylko moje zdanie, nie podważam Twojej wiary Judyto, nie mam takiego moralnego prawa, nawet nie chciałbym mieć. Co do mojej wiary w boga, nie ma jej, nie po tym co przeszedłem i zobaczyłem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam pytanie: są też inne szkoły niż katolickie? Bo mnie zastanowiło to, że zdziwiłaś się, że ci z sekty posyłają dzieci do katolickiej właśnie.

    Wiara to siła - wiele rzeczy można sobie wmówić, a autosugestia naprawdę działa. Skoro osoba ciężko chora może nie wyzdrowieć, bo nie wierzy w to (i jej organizmowi "nie chce" się zdrowieć), a taka, która ma wewnętrzną siłę do walki z chorobę, pokona ją, cóż dodawać więcej? Jeśli ktoś zobaczy rozsypane "magiczne proszki" przy progu, nie przekroczy go, bo wierzy, że to magia i nie odważy się z nią walczyć :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Magdo; nie mam zamiaru zmieniac tego swiata, ale moge pomoc choc jednemu czlowiekowi... moze tylko dlatego mnie tu przywialo...

    Hipoptamie; widzialam wiele nieszczescia, ale nigdy nie przeszlo mi przez glowe i serce, ze Bog tak chcial! Ani Ty, ani ja i Bog do niczego nie moze zmusic czlowieka - wolni jestesmy! Czlowiek moze zrobic wiele dobrego i wiele zlego czego nawet Bogu sie nie snilo! Chcesz wierzyc szamanowi z Jamajki, a moze Marabu z Kamerunu - bardzo prosze... Tylko prosze nie oskarzajmy Boga o wszelkie zlo na swiecie... a zreszta jesli ktos chce bardzo prosze i to sie przezyje!
    A co do misji... to mnie zaskoczyles slowo daje! Mamy u nas Dwiada, ktory pracuje z nami od 6 lat, poganin na 100% i jakos nam do glowy nie przyszlo wywalic go na zbity pysk z roboty, albo domagac sie karty chrztu...ale teraz musze to przmyslec, bo jak go nastrasze,ze straci prace... moze sie ochrzci i bedzie jeden wiecej na liscie! W mojej szkole i innych dzialajacych w naszej diecezji nie ma punktu, ktory by oznajmial, ze tylko chrzecijanin moze uczeszczac do tejze szkoly, a jesli chce w niej byc, to jak najszybciej musi te sprawy "wiarowe" uregulowac, bo jak nie... to marny twoj los dziecko... na drzwiach katolickiego osrodka zdrowia, nie ma kartki, ze tylko tym, ktorzy maja karte chrztu i co niedziela sa na Eucharysti podwoje osrodka zostana otworzone! I dziwne jest to, ze kiedy marabu i szaman do kompletu zrobia takie spustoszenie w ciele czlowieka, rodzina chorego na plecach przynosi go do do nas... i masz ochote wyslac ich na ksiezyc widzac liscie wychodzace z wszystkich mozliwych otworow u chorego, jakies skory, ktorymi owinieto chore miejsca... Boze moj, gdybym ja nie miala wiary, ze czlowiek pomimo swojej durnosci i glupoty jest po prostu w glebi swojego serca dobry...

    Ken.G; mamy w Doume kilka szkol publicznych i do tego sa tansze i mniej sie wymaga...Eboka, to sekta ktora oddaje czesc diablu...
    Na jednym zebraniu siostr zakonnych /afrykanki/ jeden z ksiezy, ktory mial przeprowadzic wyklad, w progu sali wykladowej wysypal sol i piasek... Wszystkie wchodzace siostry omijaly "to cos" szerokim kolem... Wyklad byl o czarach i zabobonach afrykanskich. Mamy na naszej kamerunskiej uczelni o kilku lat fakultet poswiecony czarom. Napisano na ten temat juz kilka prac magisterskich...ale dalej Marabu to ktos!

    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  13. Właśnie ten temat mnie interesował, gdy napisałem, że nie będę mówić o co chodzi, bo sądzę, że i tak kiedyś o tym napiszesz - no i słowo stało się ciałem ;)
    Interesował mnie Twój stosunek do tych afrykańskich wierzeń. Trochę mało napisałaś nt. tamtejszych czarowników, waszych wzajemnych relacji /bo sądzę, że wyczuwają w Tobie zajmującą się sprawami duchowymi/, brakuje mi też odniesienia do afrykańskich wierzeń nt. duszy, ale może uzupełnisz te informacje w jakimś kolejnym poście, pozostaje mi zatem poczekać. Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Bylam pewna,ze chodzilo Tobie o ten wlasnie temat... napisze jeszcze jede post dotyczacy czarow, czarownikow. Pisalam juz raz na tn temat w poscie pt Czarownicy,uzdrowicle i Marabu w styczniu 2011. Tak po krotce, ja czesto, prawie zawsze pytam w trudnych sytuacjach o czarownika, jego imie, gdzie jesr... rodzina, wioska broni do niego dostepu... czyli nie chca spotkanai z tkimi jak ja. Choc ostatnio po zajsciu z czarownikiem w Nkoum nauczyciei postanowili sobie za punkt honoru tego goscia odnlezc i postawic przed siostra.... Sama ciekawa jestem, kto to jest, jaka ma moc itp... moze to sie dla mnie zle sonczyc, ale co tam Bog i nad tym czuwa! POstram sie ustosunkowac do pytan postawionych przez Ciebie
    Serecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  15. To ciekawe, że wiedziałaś, o jaki temat mi chodziło.
    Ciekawe jest też, że wioski bronią czarowników przed osobami duchownymi. Myślę, że robią to dlatego, gdyż sami czarownicy sobie tego nie życzą i mogę to zrozumieć - chyba traktują to jak coś w rodzaju zaburzenia otaczającej ich aury. Nie bagatelizowałbym też ich zdolności do czynienia rzeczy niesamowitych. Wokół nas jest wiele rzeczy, których nie potrafimy wyjaśnić w sposób logiczny, sam Kościół też oficjalnie niewiele mówi na te tematy, jak np. przywoływanie duchów zmarłych, opętanie przez złe duchy i związane z tym egzorcyzmy, itp.
    Czarownicy mogą sporo wiedzieć na te i podobne tematy. Dlatego jestem ciekaw tego Twojego posta Judyto, a tymczasem dziękuję Ci za odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Malo kogo nie ciekawi ten temat... dlaczego? Tajemnica, pogania tajemnice i chocby sie chcialo wszystko poukladac w logiczna calosc po porosty sie nie da... ograniczeni jestesmy i to bardzo, i przyjmujemy, ze Boga nie ma: koniec i kropka! Lub przyjmujemy, ze Bog jest: koniec i kropka! Nie ma czegos posredniego!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  17. To jak traktujemy stwierdzenie "Bóg tak chciał" zależy tylko od nas. Jeśli traktujemy to jak usprawiedliwienie własnych niedoskonałości czy świństw czynionych innym, to świadczy to wyłącznie o nas, a nie o Bogu. Wymowę tego stwierdzenia można odwrócić: jeżeli czynimy dobrze, to też dlatego że "Bóg tak chciał". To nie bóg sprawia że czynimy dobrze bądź źle, tylko my sami. Sam post rewelacyjny i dowodzi że wiara czyni cuda. Tak wiara po stronie chrześcijan jak i wierzących w co innego.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dzieki Urden. Wiara czyni cuda, ale wiara w zlo moze czlowieka doprowadzic do ruiny totalnej... o czym w najblizszym wpisie, jak zdaze oczywiscie!
    Pozdrawiam Cie i Twoje Koscioly - mam zamiar je prawie wszystkie, podczas wakacji odwiedzic i napisze Tobie czy warto bylo!!! Zdjecia, to nie to samo, co zobaczyc na wlasne oczy...i uwierzyc!
    serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam nadzieję że tylko te które opisałem, bo na wszystkie raczej Ci wakacji nie startczy :D. Zjęcia i najlepszy nawet opis to nie to samo - piszę o tym na głownej swojej stronie.

    OdpowiedzUsuń
  20. A jak wakacje beda trawaly okragly rok...to moze starczy?
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  21. Aż ciarki przechodzą po krzyżu...

    OdpowiedzUsuń
  22. A ze mna jest jeszcze gorzej... jak tu pomoc... ale dzisiaj pocieszyl mnie dawny misjonarz, ktory jest teraz "na wojnie w Polsce" - jak uratujesz jedno zycie, to tak jakbys uratowala caly swiat - z madrosci zydowskich. Jestesmy wszyscy, co do jednej osoby, na wojnie miedzy mocami zla i dobra...i chrzescijanie, i ateisci, i wszyscy, ktorzy w cos czy w kogos wierza... mysle, ze zyjemy w roztrzygajacym momencie historii, a moze w pesymistycznym strachu, powierzchownym optymizmnie....
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  23. Wiadomosc z ostatniej chwili... wszystko co napisalam na blogu bedzie w ksiazce, w dwoch... tytul ksiazki ma byc krotki... ja mam w glowie tylko jeden: la vie est belle i koniecznie z dopiskiem i ja tez! Moze cos pomozecie z tym tytulem... nic nie przychodzi mi do glowy...
    J

    OdpowiedzUsuń
  24. I dzięki temu jeszcze więcej osób będzie miało szansę zapoznać się z Twoim słowem pisanym. Gratuluję :))) No i uważam, że tytuł jest bardzo dobry.

    OdpowiedzUsuń
  25. Wlasnie nie...ma byc krotki!
    Zadne la vie.... i do tego i ja tez!
    Coz uwazaja, ze zadna pieknosc ze mnie...a ja sie spodziewalam! /smiech/
    J

    OdpowiedzUsuń
  26. To co, powinno być max jedno słowo?

    OdpowiedzUsuń
  27. Z tego wynika... jedno moze dwa i wszystkich ma powalic na nogi, oczy i na co tylko sie da /smiech oczywiscie/
    Cos sie wymysli....
    Witma Cie z samego kamerunskiego poranka. U mnie 5,50 i bardzo ciemno jeszcze. Caly nasz zwierzecy dobytek nakarmione, te zlosliwe zamkniete a ja juz "lece" na laudesy czyli poranny brewiarz czyli psalmy a prosto piszac ide sie modlic...Zaczynamy o 5,55 bo jak to mowia, kto rano wstaje temu Pan Bog daje!
    Kota Twojego na dzien dobry za uchem smeram

    Dobrego dnia
    J

    OdpowiedzUsuń
  28. niesamowite, naprawde niesamowite, proponuje orzec Cie CZAROWNIKIM POZYTYWNOSCI I RZECZY OCZYWISTYCH

    OdpowiedzUsuń