sobota, 9 lutego 2013

O budziku....

Któż z nas nie ma budzika... choćby w telefonie.
 Każdy wie, że budzik ma budzić ludzi ze snu, jak również ma przypominać, że już czas...
 Ileż to razy skoro świt zrzucamy go na podłogę, a co nie mówimy pod nosem i całkiem głośno, jakby budzik rozumiał... 
A może rozumie i dziwi się bardzo, co ten ktoś ode mnie chce?
 Dzwonię przecież na taką godzinę, jaką ten rzucający mną o podłogę, wczoraj wieczorem sobie zażyczył!
 Wieczorem budzik wraca do łask i powierzamy mu, jak gdyby nigdy nic, swój los. Niezliczoną ilość razy  prosimy go na wszystkie świętości:
 tylko mnie obudź!


 Od lat używam budzika z telefonu, ale na poczesnym miejscu stoi sobie całkiem zwyczajny zegar z budzikiem, na który często zerkam i tym sposobem mało kiedy jestem spóźniona.
 W swoim życiu zdarzyło mi się zrobić sporo śmiesznych rzeczy, ale ta z budzikiem bije na głowę wszystkie inne...
 Za pierwsze zarobione pieniądze postanowiłam kupić budzik, który będzie tylko mój. Czasy mojej młodości były ubogie w różne rzeczy pierwszej potrzeby. Wybrałam się na poszukiwanie budzika...
 Uchodziłam się trochę, ale znalazłam.
 Był piękny, jak na tamte czasy. Owalny, biało- wiśniowy. Tarcza była biała z dużymi czarnymi cyframi.
 Następnego dnia rano... nie zadzwonił.
 Co gorsza, stwierdziłam, że nie chodzi! Cóż było robić?
 Wybrałam się raz jeszcze do pana zegarmistrza z budzikiem i miałam zamiar wymienienia go na inny. Pan zegarmistrz zaczął oglądać mój, nie mój budzik i jakoś tak dziwnie zerkał na mnie spod okularów.
 W końcu, patrząc na mnie wymownie, powiedział:
 Proszę panienki, ale ten budzik jest nie nakręcony....
 Jaki to był wstyd!

A Wasze najśmieszniejsze faux pas, o których najbliżsi nie mogą zapomnieć...?





P.S
Hmm..., najlepiej miec jeden zegarek, bo wtedy zawsze wiesz, która godzina. Jak masz dwa zegarki, nigdy nie jesteś tego pewien... Szkoda, że nie ma takiego budzika, który dałby znak, że czas kończyć jakiś etap w naszym życiu. Jeżeli uparcie chcemy w nim tkwić dłużej niż to konieczne, traci się radość i szansę poznania tego co przed nami... /P.Coelho/


48 komentarzy:

  1. Oj zegarkowe przygody...
    Pamiętam jak dziś choć to było już z jakieś 10 lat temu...Moja Siostra dostała swój pierwszy telefon na gwiazdkę więc w Święta Bożego Narodzenia nastawiła zegarek abyśmy dość wcześnie wstały po Pasterce, żeby zdążyć na Mszę Świętą na 8:00... Wiec budzik nastawiony na 6:30! I oczywiście budzik zadzwonił wszyscy w domu dziękmi alarmowi wstali i szukają komórki a moja siostra śpi jak zabita :D
    I później obudzona przez tatę mówi, że jeszcze jej budzik nie zadzwonił :D
    A co do Coelho bardzo lubię go czytywać i to jeden z moich ulubionych cytatów :)
    Bardzo dziękuję za obecność :)
    Pozdrawiam przytulając do serca i życzę samych dobroci i radośni na każdą sekundę życia!

    OdpowiedzUsuń
  2. wstałam jak zawsze o piątej, pojechałam do pracy a tam okazało się, że mam drugą zmianę.
    Od wielu lat mam ochotę ustawiać w październiku budzik na marzec, ale tak się nie da.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś tak na wiosnę, szłam z psem na spacer. Patrzę a tu na środku parkingu w środku miasta, coś leży. Jam ślepa, ale zawsze zainteresowana, jak coś lezy, podchodzę bliżej i patrzę leży sobie w błotku zegar...ładny, ruski, taki pokojowy. Rozejrzałam się wokół, nikogo....Zabrała zegar do domu, potem do zegarmistrza, który go wyczyścił i dał mi do niego klucz do nakręcania. Chodzi do dziś!!!. Ma tak na oko 40 lat. Nie wiem, co robił na parkingu.....

    OdpowiedzUsuń
  4. ...moje najśmieszniejsze faux pas? chyba dotyczy telefonu, pracowałam w biurze jako sekretarka, odbierałam mnóstwo telefonów, odbierając mówiłam do słuchawki " wydział gospodarki narzędziowej, słucham", dzwonili różni ludzie, raz zadzwonił dyrektor tzw. generalny, odebrałam, powiedziałam " wydział gospodarki narodowej, słucham"...zaśmiał się i gdy przyjechał na tzw. wizytację opowiedział o moim przejęzyczeniu całemu wydziałowi, ubaw mieli aż do dnia likwidacji zakładu...i co ciekawe kilka osób pamięta to do dziś i gdy się spotykamy pyta co tam słychać w "gospodarce narodowej" :)
    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...nie na temat zegara było, ale po prostu nie mam żadnego foux pas z nim związanego, myślę i myślę i ...nic :(

      Usuń
  5. Miałam okres w swoim życiu, ze nastawiałam 2, a czasem 3 budziki, aby nie zapomniały mnie obudzić.
    Wszystkie stały na szklanych talerzykach - dla wzmocnienia efektu.
    Twój budzik Judith musiał byc naprawdę piękny.
    Jak zachorowałam kupiłam sobie piekny zegarek na rekę- bez cyferblatu.czas nie grał wówczas roli.
    Niedawno kupiłam nowy budzik, aby odmierzał lepszy czas i budził mnie na wycieczki........
    Staremu poodpadały cyferki.
    Dobrego czasu Ci życzę Judith

    OdpowiedzUsuń
  6. Myśmy kiedyś pewien niesforny stary budzik z siostrami zamordowały:) bo dzwonił o różnych porach dnia i nocy kiedy mu się żywnie podobało. Najpierw związałyśmy mu wskazówki grubą nitką, ale był muskularny i zerwał więzy. Potem zesłałyśmy go na wygnanie na strych, ale i przez strop słychać było jego donośny głos, wiec doprowadzone do ostateczności rozbiłyśmy go . Śmieję się, że tak w młodości zabiłyśmy czas i teraz prawie się nie starzejemy, choć ja dobijam już czterdziestki:) www.ruttka.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Zegarki obok piór i długopisów należą do moich ulubionych gadżetów, że o telefonach komórkowych nie wspomnę. Inne rzeczy i sprawy, jak samochody i sport, mało mnie obchodzą i niewiele mam do powiedzenia na ich temat.
    Z przygód zegarkowych pamiętam jedną.
    Przed wielu laty, gdy miałem się żenić ze swoją obecną Koleżanką Małżonką, ślub cywilny był wyznaczony na godzinę 11.00. Dzień ślubu wyznaczony był na 30 marca i zbiegł się z niedzielą wielkanocną. Dochodziła godzina ślubu, a brata, który miał być świadkiem, nie było. Nerwowa sytuacja, więc kolega pojechał po niego do domu, a tam wszyscy w najlepsze spożywali śniadanie wielkanocne. Zapomnieli o zmianie czasu z zimowego na letni:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mnie za budzik przeważnie robi kot. Wskakuje na mnie jakieś 5-10 minut przed czasem, na jaki jest ustawiony alarm w telefonie. I nie pytajcie, skąd bydlątko to wie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest to poniekąd "zegarowa" przygoda. Akurat minęłam się jakoś ze zdrowiem i byłam na zwolnieniu lekarskim. Byłam spocona, mocno nieświeża, więc postanowiłam się wykąpać. Akurat nalałam sobie wody do wanny, rozebrałam się i w chwili, gdy miałam wdepnąć w wannę, zadzwonił dzwonek do drzwi - a konkretnie były to dwa dzwonki. Narzuciłam na siebie przezroczystą koszulkę na ramiączkach i pewna,że to mój ślubny - bo to była ta godzina i ten dzwonek- nie zapytałam "kto tam ?" tylko otworzyłam szeroko drzwi. Na progu stał obcy facet. Oboje zrobiliśmy wielkie oczy i ja zatrzasnęłam szybko drzwi i pognałam do łazienki. Za chwilę usłyszałam zgrzyt klucza w zamku i głos męża: "dlaczego zatrzasnęłaś drzwi przed panem
    J?" Pan J. był nowym pracownikiem mego ślubnego. Do dziś się śmiejemy, że bardzo dokładnie się wówczas poznaliśmy.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaa, a mój najlepszy budzik miałam w czasach licealnych. Wielka, różowa świnia z tarczą zegarową na brzuszku. W ramach budzenia grała jakieś czerstwe melodyjki i mówiła "Good morning". Robiła to przy tym tak głośno, że sąsiedzi z CAŁEJ klatki się skarżyli. Serio serio :) Musiałam pilnować, by miała założone słabe baterie, bo gdybym włożyła nowe, to by mnie chyba ludzie zabili...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja mam zegar, który pięknie wybija(ł) godziny.
    Kiedyś miałam też pieska, który co godzinę razem z zegarem 'wyśpiewywał' te godziny. Spać się nie dało więc zegarowe kuranty zostały wyłączone.
    I tak zostało do dzisiaj.
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
  12. No to ja kiedyś kupiłem sobie zapalarkę do gazu. Wróciłem do domu zadowolony, że trochę innowacji do domu wprowadzę. A tu masz ci los. Nie działa! Ba w ogóle wyłącznika nie mogę znaleźć. No to do sklepu z reklamacją. Pani wzięła ode mnie. Popatrzyła z politowaniem, skierowała ją do dołu. A ta zaiskrzyła. Od tej pory czytam instrukcje.

    OdpowiedzUsuń
  13. Człowiek jest niezadowolony, kiedy budzik rano zadzwoni, ale jest też niezadowolony, kiedy budzik nie zadzwoni, i to jest największy poaradoks :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja bardzo często, w półsennej nieprzytomności o rannej porze, po prostu... Wyłączam budzik :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Moim marzeniem jest życie bez budzika... Chyba jestem mistrzynią świata w "budzeniu się" rano. Obowiązkowo nastawiam trzy czasy z różnymi wkur...zającymi melodyjkami i z drzemką co 5 min. dzwoniących do pół godz. a i tak między jednym a drugim zawsze usypiam, gdzie mam na to 2-3 min. Po tej "pobudce" - nieskutecznej zreszą dzwoni za ok. 35 min.ostatnia deska, w razie gdybym przez sen wyłaczyła poprzednie. A tak awarynie proszę męża aby telefonował - tylkojeśli zrobito zawczesnie, to i tak usypiam :). Dlamnie wstawanie rano to koszmar jakiś. Nikt, kto mnie znanieumawiasię ze mnąprzed 10. nawet burmistrz dajemi fory a w pracy spotkania dla mnie są umawiane zawsze 15 min. wcześniej - pozostali mają normalną godzinę. Długość snu nie odgrywa w moimprzypadku żanej roli. Jakiś defekt chyba... Precz budzikom! :))) Pozdrawiam serdecznie Judith :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Spedzalam wakacje w Zakopanem, w naszym zakonnym domku. Przyszlo mi spac w pokoju siostry, ktora wyjechala na urlop... Miala owa siostra budzik, ktory "chodzil", jak traktor... Wiec, ja ten budzik do szafy pod ubrania, aby miec swiety spokoj... Wakacje sie skonczyly, opuscilam Zakopane, a o budziku zapomnialam... Owa mieszkanka swojego pokoju szukala zawziecie swojego budzika i stwierdzila, ze ktos jej go ukradl... Wiadomo kto spal w tym pokoju... Szukano mnie po Polsce, bo budzik byl z historia wazna dla tej siostry.
    Wszystkie zegary, budziki, ktore glosno "chodza" wynosze z pokoju, albo po prostu zatrzymuje... Moja ciocia Kunegunda zawsze wynosila swoj drogocenny zegar przed moim przyjazdem /smiech/
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, skoro tak skutecznie chowasz te czasomierze:-)

      Usuń
    2. Myslisz, ze mozna oszukac czas...?
      J.

      Usuń
    3. Judith, oszukać możemy tylko siebie, bo czas jest poza nami i naszym zasięgiem, choć to on określa nas początek i kres.

      Usuń
  17. Hehe u mnie na razie budzikiem jest synek. Okazuj się, że jest skuteczny, bo jak się obudzi i da znać to po prostu trzeba wstać - nie da się przestwić na drzemkę. ;P

    OdpowiedzUsuń
  18. O tzw. żywym budziku :)
    Nie moje, tylko zasłyszane, ale wystukam:
    Dziewczyny na nocnym dyżurze były, na którym można było się co nieco przespać. Jedna spała, druga czuwała. I ta co miała spać, prosi tę drugą: słuchaj, obudź mnie o piątej. I się położyła...
    Koleżanka budzi ją w pewnym momencie i mówi:
    - Słuchaj, jest trzecia. Chciałam ci powiedzieć, że możesz jeszcze dwie godziny pospać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak! To z serii pytań, gdy ktoś wchodzi do pokoju i widząc, że śpisz pyta donośnie:
      - Śpisz?!
      I jak tu w takiego nie rzucić kapciem:-)

      Usuń
  19. Budzikow nie lubie! a Twoj blog przejrzalam, nie wszystko oczywiscie i jestm zachwycona!!! Kamerun! jakie piekne zdjecia robisz, piekne sa kolory ziemi afrykanskiej, i Twoje slowa wpadaja gleboko w serce... bede zagladac i ciesze sie ze do mnie zajrzalas!!! pozdrawiam serdecznie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj! Ja mam sporo zegarków, bo jestem zegarkomanem:-)) Znam ludzi którzy mają jeszcze więcej zegarków!

    Posiadam stary radziecki budzik MUP czyli MIR (pokój). Moja mama dostała go chyba na I komunię świętą jakieś 60 lat temu. Budzik do dziś działa i staram się go codziennie nakręcać, gdy jestem w domu. Pozdrawiam Przemek

    Ps. Mam 7 naręcznych zegarków i jeden kieszonkowy! P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaje sie... mam trzy nareczne i jeden budzik, a ile wydalam, to jeden Pan Bog wie... Zaznaczam, ze nie wszytkie kupilam sama /smiech/
      Coz, lubie zegarki...
      J.

      Usuń
  21. Czas czas czas....czasami ciagnie sie nieublaganie, przeciaga strune w trzymaniu nas w jakims trudnym, chociazby, okresie naszego zycia, a tak szybko pedzi kiedy jest nam dobrze:) W zyciu piekne sa tylko chiwle, jak spiewal Rysiek Riedel.
    Mam cos takiego w sobie, ze nastawiam budzik, a jakze ....ale kiedy musze obudzic sie powiedzmy o 6 rano to moj organizm czuwa:)
    Na razie anegdoty swojej zadnej nie przypominam:))

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja jak miałam 18 lt, to jeszcze bardziej beznadziejny numer zrobiłam. Ale nie z budzikiem, tylko z małą lodówką absorpcyjną. Wezwałam fachowca mówiąc że ona nie chłodzi i że złą mi sprzedano - a ja jej wcale do kontaktu nie włączyłam. Myślałam, że się ze wstydu spalę...
    Pozdrawiam serdecznie Judytko.

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam nieraz takie jak to określam "rozdwajanie jaźni" do dzisiaj.Chociaż może by bardziej obecnie pasowało "prawo wieku":)))))
    Dawno temu gdy nie miałam wody bieżącej i chodziło się po nią do pompy usytuowanej na końcu uliczki, zdarzyło mi się i to dwukrotnie powrócić z pustym wiadrem ponieważ myśli moje powędrowały gdzieś chen daleko i dopiero pod domem uświadamiałam sobie, że moje wiadro nie zostało napełnione wodą:))
    Było to pewnie myślenie o "niebieskich migdałach", jak to mawiała moja babcia:)))
    Do dziś uśmiecham się na myśl o tym pustym wiadrze:)))
    Pozdrowienia posyłam bardzo serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
  24. Mamy taki budzik. On jest w naszej podświadomości, sercu.

    OdpowiedzUsuń
  25. ja mam taką historię,ale z tzw."zegarynką"...:P
    dzwoniło się kiedyś na zegarynkę,żeby dowiedziec sie która godzina,ja jeszcze nie załapałam tego,ale kiedyś zapytałam koleżanke która godzina,ta poradziła mi:dzwoń na zegarynke tam ci powiedzą.No i dzwonię i ten ktoś po drugiej stronie mi mówi godzine ,potem powtarza,a ja mówię w eter,że już zrozumiałam i dziękuję...haha
    Koleżanka stoi i się śmieje,że ja do taśmy mówię...:P

    OdpowiedzUsuń
  26. To bylo w szkole sredniej. Mieszkalam w interacie. W pokoju bylo nas piec. Zadzwonil budzik! A byla zima. Wszystkie na rowne nogi i szykowanie sie do szkoly, bylysmy wtedy w pierwszej klasie tzn bardzo gorliwe nawet w rannym wstawaniu /smiech/ Wiadomo, ze w takim miejscu wszystko slychac... Buszowalysmy po korytarzu, lazience... Jak bylysmy wyszykowane na 100% nasze starsze kolezanki uswiadomily na, ze to trzecia w nocy... Taki nam, szarakom zrobiono kawal...
    J.

    OdpowiedzUsuń
  27. Witaj
    Wiesz, ja mam budzik chyba w głowie, bo nawet w wolne dni budzę się sama o tej godzinie, o której wstaję do pracy.
    Pozdrawiam najcieplej :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie lubię jak budzik mnie budzi, ale żadnym jeszcze nie rzuciłam o podłogę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  29. Oj, budziki, budziki. Było ich trochę. Jeden chodził jedynie wtedy, gdy ustawiony był bokiem, inny kupiłem w kryzysie na dowód osobisty. Teraz wolę, jak budzi mnie radiobudzik jakąś łagodną melodią. Pamiętam też budzik, który nakręcał mój kolega. Całe pięć minut, przekręcając wszelkie sprężyny. Było to podczas stanu wojennego po wizycie u niego smutnych panów z SB. Budzik się rozsypał. Kolega parę miesięcy odsiedział, bo wolność mu się marzyła.

    OdpowiedzUsuń
  30. Klient pyta zegarmistrza:
    - Czy ten zegarek dobrze chodzi?
    - Nie, trzeba go nosić.

    OdpowiedzUsuń
  31. Kiedyś to były budzik, z klasą. Ale przyznaję, telefony są lepsze. Swoje faux pas pominę :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie mam budzika, bo wstaję wcześnie, no chyba, że jakiś wczesny wyjazd, to wtedy mąż w telefonie ustawia budzenie; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  33. Problem z budzikiem rozwiązał się kiedy przeszłam na zasłużoną emeryturę. A w raie czego mam budzik w mojej komórce.Serdeczności-;))

    OdpowiedzUsuń
  34. Żyję z moim biologicznym zegarem i naprawdę nie używam budzików, wystarczy że wieczorem pomyślę o której mam się obudzić i się budzę ;)
    na rękę też czasomierza nie posiadam, bo zawsze się zatrzymuje ;)
    faux pas było wiele, ale Twoje budzikowe świetne, więc niech tak zostanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Sprzęt elektryczny działa lepiej po wetknięciu wtyczki do kontaktu, tokoź budzik musi być nakręcony :)

    OdpowiedzUsuń
  36. ja kiedyś chciałam upiec ciasto dla mamy. Miałam może 14-13 lat.
    Sobota to była, mama w pracy na rano. Pomyślałam,że ciasto do popołudniowej kawy będzie jak znalazł.
    A że w domu nie było tyle mąki ile w przepisie, za to była ziemniaczana - postanowiłam zastąpić brakującej ilości mąki - ziemniaczaną właśnie. Hm...ciasto było tak twarde, że nie dało się go wyjąć z formy nawet. Kamień, kamień. :-)
    Do dziś mi to wypominają!

    OdpowiedzUsuń
  37. Nic mi do głowy nie przychodzi. A jeżeli chodzi o kupno zegarka to tak jak Ty, Judytko, kupiłam za swoje pierwsze zarobione pieniądze. Z tym, że mój był na rękę.
    Dobrego dnia! Uściski przesyłam*

    OdpowiedzUsuń
  38. Hm... kiedyś w ciucholadzie kupiłam takie spodnie... wiązane w dziwny sposób... do teraz nie wiem czy dobrze je wiążę ;D ale mam nadzieję, że wyglądam dobrze ;p


    P.S. Do takiego pamiętania, żeby pamiętać, co mam dziś zrobić używam telefonu :) i kalendarza w tymże :) przypomnienia piszczące to wspaniała sprawa!

    OdpowiedzUsuń