czwartek, 16 maja 2013

O polnym mleczu...

Wystarczy wyjechać trochę za miasto, a oczom ukazują się łaki, pobocza dróg porośnięte mleczami. Nazywam je niepospolicie pięknymi i wspominam czasy, w których nosiłam wianek z mleczy, leżałam w nieprzyzwoicie zielonej i pachnącej świeżością trawie, a wkoło mnie było także nieprzyzwoicie żółto, a nad głową błękitne niebo i w końcu brudne dłonie od robienia wianków...




 Co tam dłonie! Głowa była wystrojona w mleczowe kwiaty, i w głowie kolor żółty, który oznaczał tylko jedno: kocham cię ŻYCIE! Mlecze zaczynają zmieniać się w dmuchawce, to takie dziwne uczucie przemijania, a przecież wiosna dopiero co się zaczęła...
 Mlecze w większości wydały już nasiona, dlatego powietrze wypełniają leciutkie jasne drobinki. Śpieszą się bardzo... 


Ktos powiedział: „Nie wolno dopuścić do wysiania się mleczy, gdyż w następnym roku wyrosną dosłownie wszędzie - na poboczu dróg, na rabatkach, w winnicach, na dziedzińcach kościołów, w ogrodach, nawet w szczelinie muru i bruku – tak więc w ciągu zaledwie roku, może dwóch, trzech lat, nie będzie już nic poza mleczami, które zaleją wiejskie i miejskie okolice...” /J.Harris/
 Od zawsze lubiłam okrągłe i postrzępione kwiaty mleczy i jakoś nie ma ich aż tak wiele, jak na mój gust!

 Póki co zabierajcie się za robienie winka z mleczy!
 Wino rozwesela serce człowiek...
 Więc trzeba przygotować:
 3 litry kwiatu mlecza, 3 cytryny, 3 pomarańcze, 300 dkg rodzynek, 1 łyżeczka drożdży winiarskich, 1 łyżeczka pożywki winiarskiej 1,5 kg cukru,  4,5 litra przegotowanej zimnej wody.


Kwiaty włożyć do garnka zalać 3 litrami gorącej wody, przykryć ściereczką i pozostawić w chłodnym miejscu. Trzeciego dnia wieczorem przelewamy płatki z wodą do garnka z grubym dnem, dodajemy 1,5 litra zimnej, przegotowanej wody. Dodajemy startą skórkę z cytryny i pomarańczy, sok z cytryny, pomarańczy oraz miąższ pomarańczowy. Wsypujemy do naszej mleczowej mikstury cukier i podgrzewamy na małym ogniu aż się rozpuści. Odstawiamy, aby schłodziło się do temperatury pokojowej. Dodajemy następnie łyżeczkę pożywki winiarskiej lub wcześniej przygotowane drożdże wg.instrukcji. Przelewamy miksturę do gąsiorka lub innego odpowiedniego naczynia gdzie winko będzie dojrzewać! Czwarty, piąty dzień drożdże pracują za nas, a dnia szóstego wieczorem lub siódmego rano przecedzamy naszą nalewkę /powinna mieć piękny, złoty kolor/ i wlewamy do uprzedni przygotowanych butelek, w których znajdują się wsypane rodzynki. Butelki dobrze zakręcamy i odstawiamy w ciemne miejsce, niech wino dojrzewa. Według książki powinno dojrzewać od 6 do 12 miesięcy... Podobno po trzech miesiące jest już niezłe! Warto jednak poczekać te 6 miesięcy...  Wino, aby dojrzeć potrzebuje czasu, nieprawdaż? 

 Dla tych, co czekać nie lubią proponuję przyrządzić sałatkę wiosenną z młodych, surowych liści mniszka. 
Może, to nie to samo, co winko, ale ku zdrowotności także/śmiech/!  Pamiętać należy, aby kwiaty i liście mleczy zbierać na łąkach daleko od jakiejkolwiek drogi asfaltowej...


P.S
”Korzenie mleczy są silne, muszą być takie, żeby znaleźć pożywienie. Kwitną tylko przez jeden sezon, a potem, kiedy wydadzą nasiona, przenoszą się dalej z wiatrem, aby przeżyć. Ile nasion wsialiśmy w swym życiu? Ciekawe co z nich wyrosło pod nasza nieobecność. Ciekawe, czy nasz przemarsz pozostawił ślad, choćby niewielki, na tej ziemi.
Jak ludzie nas wspominają? Z czułością? Obojętnie? Czy w ogóle nas pamiętają, czy może czas zatarł nas całkowicie w ich umysłach i sercach...?” /J.Harris/
Lubię ten sen, kiedy śni mi się łąka pełna kwiatów, a który ma możność stać się prawdziwy: pośrodku siedzę ja i plotę wianek z postrzępionych żółtych kwiatów mleczy, jak mój żółty kubek, a nade mną błękitne niebo i żółte słońce...

59 komentarzy:

  1. Lubię mlecze jako kwiaty... Z rozczuleniem wspominam lato, kiedy nosiłam żółtego mlecza zatkniętego w dziurkę czarnego swetra po mojej Mamie.
    Ale teraz czasem patrzę na żółte trawniki przed domem (serio, nie zielone tylko żółte) i zastanawiam się, dlaczego co roku czekają z kszeniem aż niemal wszystkie te żółte kwiaty zamienią się w dmuchawce. Czy po to, by w kolejnym roku trawniki były jeszcze bardziej żółte?
    Na ścianach naszego salonu wiszą zdjęcia - dziadków, pradziadków... Pamięć jest ważna. Korzenie są ważne. Ale chyba ważniejsze jest to, o czym piszesz - czy żyjemy tak, by z naszego życia inni mogli coś zaczerpnąć...
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiec, ten ktos mial racje... z roku na rok coraz wiecej zoltych mleczowych kawiatow... Jestesmy jak te mleczowe nasionka...
      J.

      Usuń
  2. O, wino z mlecza.... nie wiedziałam...
    Chyba wino da się zrobić ze wszystkiego :-)))
    Piękne te łąki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawie ze wszystkiego! W tym wzgledzie czlowiek ma zawsze pomysl!
      J.

      Usuń
  3. zdumiewa mnie to, że potrafią zakwitnąć na drugi dzień po koszeniu trawnika. Muszę tu dodać, że mam bardzo tolerancyjnego sąsiada - u niego trawnik ze stokrotkami, wypieszczony, bez jednego chwasta, a u nas z tymi mleczami. Nie dopuszczamy do rozsiania dmuchawców ale zdaję sobie sprawę, że od nas "przełażą" do niego i chwasty, i mszyce, i trześniówka, bo nie pryskamy. Mam wrażenie, że wszystko chce żyć więc nie muszę tak bardzo tępić a i tak wystarcza dla wszystkich i owoców, i kwiatów. Ale jego zabiegi przez nas niestety nie są takie skuteczne.

    Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... bo nie mozliwe jest, aby wytepic wszystko, co nam sie nie widzi...
      J.

      Usuń
  4. Mlecze to jeden z majowych symboli przyrody. Uwielbiam takie zamleczone połacie łąk. Zawsze dzieciaki zrywają i dają mi mlecze... więc jest to mój ulubiony "kwiatek dla mamy" ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. mlecze to wysłannik słońca, którym powierzono do wypełnienia misję na ziemi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałam dokładnie wczoraj o tym samym co Ty- tak u mnie już są dmuchawce...
    A dziewczynka- mała Judytka to jak na moim obrazie( jest w którymś z moich wiosennych postów), zobacz...
    A co posialiśmy... też o tym w moim ostatnim poście- zapraszam Judytko;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... jak dmuchawce, co roku przemijamy wiecej i wiecej, ale poki co wracamy jeszcze choc zupelnie inni...
      J.

      Usuń
  7. Wianki z mleczy... ech to były czasy. Bieganie boso po łące uważajac by nie nadepnąć na żabę! Błekitne niebo, zielna pachnąca łąka i zapach mleczy...
    Moze tak właśnie wygląda raj?
    Serdecznosci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... i jeszcze bieganie po deszczu i w deszcu na bosaka i w majkach tylko /smiech/!!!
      J.

      Usuń
  8. Dzieciństwo sie przypomina:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... i gdybym miala wiecej czasu poszlabym na laki i plotla wianki...
      J.

      Usuń
  9. Wino z mlecza? Sałatka z mniszka? Zupełnie obce mi smaki...

    OdpowiedzUsuń
  10. ja ubie te żóte pola i rowy....zwiastuja wiosnę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mlecze zawsze mi się kojarzą z piękną łąką mojego dziadka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... a mnie z bezkresem, na ktorym widac tylko kolor niebieski, zielony i zolty...
      J.

      Usuń
    2. Wspomniałam tu kiedyś o pewnym śnie z dzieciństwa, w którym widziałam świat z tamtej Twojej notki. W tym świecie ze snu też były tylko te trzy kolory. Nie było czerwonego i zawsze próbowałam się oszukać i we wspomnieniach go domalowywałam... Już nie będę tego robić.
      Ściskam Cię, Judith

      Usuń
  12. Ja też nosiłam takie wianki ach co to były za czasy. Pokażę przepis mojemu mężowi - może skusi się hehe... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... i przyjdzie czas na Twoje dzieci, ktore pokochaja laki z mleczami...
      J.

      Usuń
    2. Podejrzewam, że Szymon wianka raczej nosić nie będzie ale za to dmuchawce wszystkie będą jego hehe....

      Usuń
  13. mlecze to jeden z najpiekniejszych akcentow wiosennych w Polsce...niech sie rozsiewaja, wygladaja tak slicznie i optymistycznie ma trawnikach i wszedzie gdzie sie da im rosnac, w Warszawie na Ursynowie, gdzie czasem pomieszkuje, wszystkie przydrozne i sroddrozne trawniki az kluja oczy ich zolcia...podejrzewam ,ze wladze dzielnicy nie kosza traw w tym okresie bo sa swiadomi ich piekna...kosiarka sie pokazuej pierwszy raz po ich przekwitnieciu...chwala in za to! Judytko...wszystkiego najlepszego

    OdpowiedzUsuń
  14. Winko z kwiatów mleczy? No, no - pierwsze słyszę!

    OdpowiedzUsuń
  15. Maj nie byłby tak piękny bez żółtych mleczy. Wokół mnie jest ich pełno i nie wytworzyły jeszcze dmuchawców. Kwitną także obficie stokrotki. Nie walczę ani z jednymi ani z drugimi. Bezkarnie wyrastają mi ponad trawę.
    A o winie z kwiatów mniszka dowiedziałam się z Twojego postu.
    Uściski :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy nie potrafiłam pleść wianków, prosiłam o to mamę.
    Teraz mam ochotę zrobić wino z kwiatów mlecza, ale nie mam warunków, za to udało mi się zrobić kilka słoiczków syropku. W zimie się przyda.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo lubię mlecze - i oglądać i fotografować...
    A wina z mleczy nie próbowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Żona robi sok z mleczy, wychodzi coś o konsystencji miodu, dobre lekarstwo.
    Ja dzięki mleczowi, a właściwie dmuchawcowi pojechałem kiedyś do Londynu :)

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja tam lubie mlecze:)) Moje dziecko na nie mówiło "słonecze". Robię z nich miodek, ale Twój przepis zaraz sobie drukuję, takiego winka jeszcze nie piłam, a w Kaczorówce kwitną, jutro tam jadę!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja też mam takie wspomnienie. Kojarzy mi się z błogością, radością i bezpieczeństwem. Wtedy jeszcze wierzyłam, że życie może byc proste i nie wiedziałam ile od tamtego czasu się zmieni, niekoniecznie na lepsze :)))

    OdpowiedzUsuń
  21. do wczoraj nie wiedziałam, że mlecze są jadalne .... człowiek się uczy całe życie :) mnie tak jak PolyyAnnie mlecze kojarzą się z dzieciństwem..... kiedy jeszcze wszystko było proste. Judytko, ty zostawiasz po sobie piękne ślady.....

    OdpowiedzUsuń
  22. im wiecej mleczy,tym piekniejsza łąka,tylko zdjać buty i biegać boso,
    wianki plotło sie kiedyś,ech,wspaniałe dzieciństwo Judyto...
    nie wyobrażam sobie wiosny bez łąki pełnej mleczy...żółtych słoneczek...

    OdpowiedzUsuń
  23. U mnie już przekwitły.
    Przepis na dobre winko , obniżające cholesterol jest nieodzowny- zanotuję w kajecie. Bardzo dziękuję.
    Nadal Judith jesteś w sercu tą małą dziewczynką, która robi wianki z mleczy.
    Niechaj dzisiaj na żółto wiruje świat.

    Serdecznosci

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękne... Może te kolory mleczy, trawy i nieba to lekarstwo na łzy...?

    OdpowiedzUsuń
  25. O winku nie słyszałam, za to słyszałam i nawet raz przymierzałam się do zrobienia miodu z płatków kwiatów mleczy, ale nic z tego nie wyszło.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Chyba nie ma miejsca by nie kwitł, kwitnie na trawnikach w miastach, w rowach, na łąkach, w ogrodach, mlecz z żółtymi kwiatami zawsze kojarzy mi się z wiosną i wiankami na głowach. Teraz mało kto je plecie, szkoda trochę...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  27. i ja wianki nosiłam i w trawie leżałam....
    a teraz? niech się rozsiewają, u mnie są wszędzie, bardzo lubię mlecze

    OdpowiedzUsuń
  28. A ja z mniszka robiłam dziecku syropek.
    Był taki pyszny, że moje dziecko piło go z potrzeba i bez potrzeby.
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
  29. Żółty, zielony, niebieski, jak w dziecięcej wyliczance:)
    optymizm, nadzieja, ufność... piękne zestawienie! Cała Judyta?! /śmiech/

    OdpowiedzUsuń
  30. Przepis na wino muszę wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  31. Siostro Judyto, jak to jest?
    Napisałaś kilka miesięcy temu: " Kogo Bóg darzy wielką miłością, w kim pokłada wielkie nadzieje, na tego zsyła wielkie cierpienie, doświadcza go nieszczęściem... ". Słyszałam to już gdzieś. Ale proszę, wyjaśnij mi, jak to jest...? Jak to działa? Jaką nadzieję pokłada Bóg w cierpiącym? Dlaczego wybrańcowi zsyła cierpienie?
    Potrzebuję to wiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coz, na dzisiaj wiem, ze wszyscy cierpimy... Co to jest wielkie cierpienie? Miec raka, czy to wielkie cierpienie? Komus umarlo dziecko, ktos jest przykuty od lat do lozka,inny nie ma nog, nieslusznie posadzony, zdradzona zona, maz, samotnosc... Nie wiem kiedy jest wielkie cierpienie, wazne jest w jaki sposob czlowiek je znosi. I na pewno w chrzescijanstwie nie ma kultu cierpienia i bolu, jest kult Chrystusa, ktory pokazal, jak zyc we wszystkich wymiarach tego zycia. Nie uwazam, ze bardzo cierpie i mysle, ze nigdy nie bede myslala, ze cierpie wiecej niz inni... Cierpienie poszczegolnego czlowieka jest na jego miare i jest nieporownywalne do innego cierpienia. Tacy, jacy jestesmy naprawde, okazujemy sie w cierpieniu. Brzmi to jak slogan, ale tak niestety jest. Dlaczego ten dobry czlowiek tak cierpial, skoro byl tak wierny Bogu? Ten moralny uniform dobroci i prawosci, gdy zostanie zdarty przez cierpienie, odslania czlowieka... Cierpienie nie spada na czlowieka dlatego, ze Bog jest wobec nas obojetny, lecz dlatego, ze Bogu zalezy na czlowieku... Prosze mi wierzyc, ze to co mnie spotkalo uwazam za blogoslawienstwo i z calym przekonaniem mowie, ze dzieki temu cierpieniu odkrylam wiele rzeczy, o ktorych nie mialam pojecia, a wydawaloby sie, ze powinnam miec... W koncu sie zatrzymalam i stwierdzam, ze Panu Bogu na mnie bardzo zalezalo i zalezy i nie pozostalo Jemu nic ninnego, jak zatrzymanie mnie przez cierpienie, bo cierpienie po prostu zatrzymuje w miejscu, ogalaca ze zludzen o sobie, innych po to, aby ruszyc dalej i spelniac pokladane w nas nadzieje... Nadzieja Boga jest zawsze czlowiek, do ktorego posyla innego czlowieka, posyla mnie, calkiem inaczej niz do tej pory. Powierzam sie tej dziwnej i jakze czesto niezrozumialej dla mnie Mocy bez ogladania sie za siebie i strachu o jutro. Zrozumialam, ze nikt nie musi mnie kochac, akceptowac, pocieszac, kocham zycie z ludzmi albo bez nich... Najwazniejsze jest zawsze dawac to, co chcielibysmy otrzymac... Dziwna rzecz, ze zawsze kiedy dajemy otzymujemy i potrafimy przyjmowac. Czlowiek wiary przyjmuje, ze kazde cierpienie ma sens, jest po cos dla nas samych i tych co sa obok nas, ale nie szuka go dla niego samego i nie zyczy innym. Przyszlo na mnie cierpienie wiec odnosze je do Chrystusowego Krzyza, bo wiem ze przez wiele uciskow w tym zyciu trzeba przejsc, ale tylko po to, aby odnalezc prawde o sobie, aby siebie kochac, kochac drugiego czlowieka i Boga nade wszystko i w ten sposob dojsc do pelni, do domu Ojca. Chce byc szczesliwa, spelniona, PIEKNA, chce byc Jego radoscia, Jego chwala, chce byc radoscia i pomoca dla tych co obok, bo co jest innym sensem mojego, naszego ZYCIA?
      J.

      Usuń
  32. Hi there, everything is going nicely here and ofcourse every one is
    sharing data, that's genuinely excellent, keep up writing.

    Check out my page drolet.ca

    OdpowiedzUsuń
  33. proponuję Wam ...miód z mniszka lekarskiego, potocznie zwanego mleczem;) który właśnie zrobiłam. Teraz jest najlepsza, ale i ostatnia pora, bo zaczyna przekwitać, na jego przyrządzenie. Pamiętajcie jednak, aby kwiaty zebrać w słoneczny dzień, a następnie ułożyć je na białej kartce papieru, aby pozbyć się z nich drobnych robaczków, które lubią kwiaty zamieszkiwać.

    Podaję przepis:

    300 kwiatków mniszka, pół litra wody, jedna cytryna lub pomarańcza, kilogram cukru.
    Kwiaty płuczemy, zalewamy wodą, gotujemy ok. 15 minut na wolnym ogniu. Następnie przecedzamy, dodajemy sok z cytryny i cukier. Gotujemy przez 30 minut. Przelewamy do słoików i...koniec:) Można go oczywiście zapasteryzować. Z podanej porcji wychodzą 3 słoiczki od dżemu.

    Miód ma dużo cukru, nadaje się do słodzenia herbaty, ale także stanowi świetne lekarstwo . Obniża poziom cholesterolu , pomaga w leczeniu miażdżycy, otyłości, podnosi sprawność seksualną obu płci ;) oraz ponosi ogólną odporność organizmu...przy tym jest naprawdę smaczny i co ważne nie posiada goryczki...

    Smacznego!
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Podoba mi się określenie"nieprzyzwoicie" na ogrom czegoś, a zwykle pięknego:)W maju wszystko kwitnie i pachnie nieprzyzwoicie:)Mlecze mają taki śliczny radosny kolor.
    Przeczytałam odpowiedź o cierpieniu, jaką dałaś frauB. Interesujące. Piękne zdanie: "Najważniejsze jest zawsze dawać to, co chcielibyśmy otrzymać".:)
    Pogody ducha życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Moja znajoma z mleczy robi mód

    każdy sposób jest dobry na wykorzystanie kwiatów :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Tak pięknie o tych mleczach napisałaś...
    A ja też - nic o tym nie wiedziałam - o łące...

    OdpowiedzUsuń
  37. super post! a pomysł na wino na pewno wykorzytsam, ale chyba za rok,bo u nas juz po mleczach;/

    OdpowiedzUsuń
  38. a mi już chyba zawsze "mlecyk" będzie kojarzył się z epoką lodowcową:))

    OdpowiedzUsuń
  39. Niech mlecze rozsiewają w nieskończoność. Moje kury je uwielbiają. No i ozdoba łąk jest niesamowita. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  40. U mnie na osiedlu zaczynało być ich dużo, aż przyszli panowie i... Skosili trawę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Kochany mlecz, niby taki pospolity, a jak piękny i smaczny. Moja babcia robiła przepyszną sałatę z mleczowych listków. Szkoda, że w mieści tak trudno o zdrowe, czyste listki.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  42. uwielbiam, i w wiankach żółtych słońc i w płochości kobiecej dmuchawca i w miodku, a winko kusi, by spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń