poniedziałek, 27 maja 2013

O podróżowaniu odsłona druga…

Tym razem będzie o rowerze, motocyklu i taksówce.
 Rower, owszem można spotkać na afrykańskich drogach, ale tylko tam gdzie można nim jeździć… Nie ma takiej mody, jak w Polsce, że trzeba mieć koniecznie rower! Pochwalam ten przymus, konieczność, modę itp. ,  to naprawdę dobra rzecz mieć taki srodek lokomocji.
 Na Północy Kamerunu chłopcy robią rowerowy "trafik".  Jadą do pobliskiego Czadu i kupują tam benzynę, która potem sprzedają z zyskiem /u nas jest droższa/, z tego żyją. Policja i inne służby na granicy także z tej profesji coś dostają! Więc owca cała i wilk syty dzięki rowerowi.
 Nie spotkałam, jak do tej pory Kameruńczyka, który jeździłby rowerem dla przyjemności czy dla zdrowotności.
 Rowery, które pracują są stare, ale jak zauważyłam spełniają swoją bagażową i zarobkowa funkcję!


 Mieć motocykl, to jest spory luksus. Jeśli ktoś ma motocykl, to używa go do zarabiania pieniędzy. Profesja taksówki motocyklowej nie jest starą formą podróżowania. Kilka lat temu Nigeria zasypała nas motocyklami różnego gatunki i tak powstał zawód taxi-moto.
 Mało kto nie podjeżdża taką taxi na rynek, na pocztę, albo trochę dalej. Można zobaczyć na takim motocyklu czterech pasażerów plus kierowca. Jak ta maszyna wytrzymuje? Nie wytrzymuje! Mamy takie składy motocykli, że starczą na długie lata.




Nie masz roweru, motoru – nie szkodzi, możesz wybrać taksówkę.
 Żółtą taksówkę spotkasz w każdym większym mieście w Kamerunie.
 Jako kierowca powiem, że żółte taksówki, to istna plaga dla innych kierowców! Kto wymusza pierwszeństwo przejazdu, kto ma najwięcej stłuczek, a przy tym najwięcej krzyczy, że to twoja wina…!
 Kierowca żółtej taksówki. Trzeba jednak przyznać rację, że "żółta" zawiezie cię wszędzie, zna każdy rejon miasta i ten znany,
 i ten mniej przez ciebie znany, i ten gdzie niechętnie się udajesz,
 bo strach, a trzeba pojechać. W korkach, które nękają Yaounde ten srodek lokomocji przeciśnie się wszędzie i dojedzie w każde miejsce!
 Miałam tę przyjemność podróżowania żółta taksówka. Czas naglił więc wynajęłam taksówkę na dwie godziny i pół. Pan chętnie się zgodził.
 Auto, oględnie pisząc czystością nie grzeszyło, drzwi nie specjalnie chciały się zamknąć, dodawałam sobie animuszu rozmową z kierowcą, zamykając oczy, co pewien czas, aby nie widzieć, co mój kierowca osobistej taksówki robi. Ja do sklepu, pan na mnie czeka. Tylne siedzenia, potem i bagażnik zapełniały się, a ja zostawiałam pana z całym tym majdanem! Pan w pewnym momencie mówi:
 - Musimy wracać!
- Jak to, pytam, zostało jeszcze trochę mojego czasu! 
- Siostro, ja nie mam prawa jazdy!
 - Nie ma pan prawa jazdy?!
- Dzisiaj rano mi zabrali, bo nie opłaciłem odpowiednich opłat!
- Pan bez dokumentów jeździł… ,a policja?  Ile kosztuje odzyskanie pańskich dokumentów?
 Dodałam trochę do tego, co powinnam zapłacić. Taksówkarz z tego szczęścia wyładował wszystkie zakupy i polecił się na przyszłość. Jak do tej pory nie skorzystałam! Dziwiono się bardzo, że mój osobisty kierowca nie odjechał z zakupionymi rzeczami.
 Hm, nawet ta myśl czy opcja nie przyszła mi do głowy! Stwierdzono, że jestem naiwna. Myślę, że jeszcze wierzę w uczciwość taksówkarza z żółtej taksówki i nie tylko…



Mamy jeszcze tzw. Calando. Calando, to osobowy samochód, całkiem prywatny, który zajmuje się nielegalnym przewozem osób, rzeczy, zwierząt i czego tylko chcesz, jeśli masz pieniądze, oczywiście!



 Wygodny nie jest, a o stanie technicznym lepiej nie wspominać. Do takiej niby taksówki upycha się 9 osób plus kilka do bagażnika! Mówią, że to auto przejedzie przez wszystkie możliwe przeszkody, a jak nie przejedzie,
 to pasażerowie Calando przeniosą!




P.S
Aktualnie podróżuję miejskim autobusem. Powoli zaczyna mnie nudzić, to podróżowanie codzienne! Gdybym wsiadała w autobus i jechała każdego dnia w miejsce, które lubię, byłaby to podróż wyczekiwana... Już nie liczę pobrań krwi, spotkań z lekarzami, zastrzyków, które mają pobudzić do pracy wydzielanie leukocytów czyli białych krwinek, codziennego naświetlania, zmęczenia i czekania na korytarzach.
Cóż, liczę jednak: zostały jeszcze cztery naświetlania… Byle do piątku! Mam nadzieję, że wytrwam i gdzieś po drodze nie padnę na nos…
Hm, najważniejsze jest, żeby życ, a nie tylko być i liczyć…
Dobrze, że widzę życie w kawałeczkach i fragmentach, ale zdarzają się chwile, gdy otwiera się nagle jakaś całość... 

23 komentarze:

  1. Opisujesz jakby inny świat, a ja tak kocham podróże. Piszesz o ważnych sprawach i wydaje mi się, że jesteś bardzo skromną osobą. Bardzo mnie to ujęło. Pozdrawiam i życzę wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
  2. Judytko, w tych Twoich ostatnich podróżach jest podróż po zdrowie, czy też wyzdrowienie.
    Dasz radę, o jesteś silna DODATKOWO!!! A może PRZEDE WSZYSTKIM!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam z wypiekami na twarzy Twoje opowieści z Afryki. Inny świat i inne spostrzeganie świata.
    A te podróże współczesne... konieczne. Kiedyś we wspomnieniach zapewne też je opiszesz i dostrzeżesz ciekawe niuanse.
    Będzie dobrze. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Judytko, najpierw przeczytałam o podróżach, bo odkąd Cię odnalazłam, czytam wszystko, co napiszesz! Potem poszłam do "niebieskiego motyla". Niestety, od wielu lat nic nie oglądam, opiekuję się unieruchomioną mamą od 7 lat, mam rodzinę, pracuję zawodowo z osobnikami w wieku 13- 16!!!!, mam rodzinę, maluję obrazy, piszę wiersze, prowadzę dom i niestety nie ma już nic czasu na więcej, a tyle mam pasji...
    Ale ten film muszę zdobyć, ale chyba najpierw namaluję tego motyla- pozwolisz, że popatrzę na zdjęcie Twoje...Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze tylko cztery razy. A później będzie dobrze. Przecież to wiesz, odwiedził Cię ostatnio anioł, pisałaś o tym. Więc jestem o Ciebie spokojny.

    P.S.
    Spójrz na to podróżowanie z innej strony: codziennie jeździsz furą ja jakieś pół miliona złotych :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja zaczęłam się zastanawiać nad taka rzeczą. Sa ludzie, dla których sensem jest samo podróżowanie, przemieszczanie się (gonitwa?). A ja tak czytam i czytam i myślę, że to jednak o cel tego podróżowania chodzi. I ten bliższy i ten dalszy... Co jest celem.
    Będzie dobrze. Nie mam wątpliwości, ze dostaniesz najlepszą cząstkę...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochasz Kamerun, tęsknisz za tamtymi chwilami.
    Każdy kraj ma swoją egzotykę, wynikającą z zamożności i ubóstwa.
    Otwierasz nam na to oczy, pokazujesz daleki nam świat.
    Pomimo wszystko- daleko nam do niego.
    Podróż autobusem musi być niezwykle męcząca- podziwiam Cię za wytrwałość i pokorę z jaką znosisz niełatwe leczenie.
    Życzę szybkiego i pomyślnego zakończenia leczenia.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. ... i jeszcze nasze "mivowe" 4 kółka, wśród tych kameruńskich "autostrad";-)
    Pamiętamy w modlitwie!

    OdpowiedzUsuń
  9. ...ja zawsze podróżuję taksówką i to...osobistą, rodzinną, pojazdem zarabiającym na nasze utrzymanie:)
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Judytko! to co piszesz o Kamerunie i srodkach transportu przypomina bardzo Wenezuele, niewatpliwie Wenezuela jest krajem co nieco bogatszym, ale ..ale...ma granicy z Kolumbia transportuje sie kanistry z benzyna do Kolumbii wlasnie, w Wenezueli benzyna jest pratktycznie za darmo, za niecaly dolar mozna napelnic caly bak samochodu. W Kolumbii benzyna jest duzo drozsza, wiec wspanialy sposob na zarobek. nielegalny zreszta. wiec tez straz graniczna i policjanci maja zarobek!Tez uzuwa sie rowerow a czesto wlasne plecy..
    Nie tak dawno nasz rzad rewolucyjny zaaprobowal transport taksowki motocykla, zakupiono niesamowite ilosci tych wehikulow i mozna sobie z tego transportu publicznego skorzystac.A taksowki tez zachowuja sie podobnie jak w Kamerunie...
    Jeszcze tylko cztery razy wsiadziesz do autobusu i zaliczysz kolejne naswietlenia a potem juz bedzie dobrze...sciskam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Co kraj, to obyczaj.
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ta opowieść ma w sobie coś metaforycznego, ale muszę to w sobie odszukać:-)

    PS. Najciekawszy i najsympatyczniejszy będzie piatkowy powrót z naświetlań. Alleluja!

    OdpowiedzUsuń
  13. A my wyrzekamy na rowery, taksówki...
    A tam Afrykańczycy korzystają z nich i żyją :-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pięknie opisałaś te trochę nietypowe środki transportu. Dla nas nietypowe. Dla innych to sposób na życie. Osobiście wybrałbym rower. Pozdrawiam i życzę wytrwałości w walce z chorobą.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przejażdżkę rowerem bardzo lubię. To co pokazałaś i opisałaś nam, Judytko, bardzo pasuje mi do tamtych miejsc.
    Na razie ciężko Ci Judytko, ale to już ostatnie naświetlenia. Sił Ci życzę, żebyś jak najszybciej powróciła do zdrowia*

    OdpowiedzUsuń
  16. życze Judyto,jeszcze wiele sił,by potem wrócić TAM,GDZIE ŻÓŁTE TAXI...bo tęsknisz,wiem...

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja czasem śmiem narzekać na Nasze PKS-y :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Judytko życzę byś jak najszybciej wróciła tam gdzie jesteś szczęśliwa i do miejsc za którymi tęsknisz. Tam na Ciebie czekają . Ja od zawsze korzystam z komunikacji miejskiej, nie dorobiłam się samochodu. Buziaczki i serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dużo sił kochana Siostro. Mnóstwo sił, nadziei i wytrwałości. W lipcu wybieram się na pieszą pielgrzymkę z Ustki do Częstochowy i cały mój trud ofiaruję w Twojej Siostro intencji. Będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  20. Kurcze a ja nie mam ani motoru, ani auta, ani nawet roweru!!! hehhe

    OdpowiedzUsuń
  21. Judytko, zaczął się piątek. Niech będzie ostatnim smutnym z powodu naświetlań i badań, ale pierwszym radosnym z powrotu do zdrowia:)
    Dobre myśli pezesyłam:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wspanialy blog, ciekawe zdjecia, fantastycznie opisujesz swoje zycie tam na "Krancu swiata" jak dla mnie, ale czytam tez, ze chorujesz i w kraju dochodzisz do sil.
    Dolaczam do tych wszystkich, ktorzy zycza Ci duzo zdrowia, sil i nadziei!

    Serdecznosci!

    OdpowiedzUsuń
  23. O tak Judytko, trzeba myslec fragmentarycznie, a nie globalnie: na życie, marzenia, zadania. Bo z wielkim wyzwaniem możemy sobie nie poradzić, a jak powiesz sobie: aby do piątku! aby do soboty! to od razu człowiek się w sobie spina i daje radę! wytrwqłości kochana zycze, choć wiem, ze nieraz jest pod górkę! a post o środkach lokomocji przeswietny!

    OdpowiedzUsuń