Zwiedzanie tego skrawka Afryki, jaki stanowi wschodni Kamerun, przywodzi mi na myśl poruszanie się po skansenie. Na każdym kroku widoczne są ślady nakładających się na siebie wpływów kulturowych.
Podczas mojego podróżowania po tej zagadkowej krainie dotarłam aż do
Belabo - niedużej miejscowości, która przycupnęła sobie przy asfalcie jakieś dwie godzinki drogi od Bertoua. Niedaleko od tej mieścinki można (przy odrobinie szczęścia i dobrej woli miejscowych, którzy wskazują drogę) dotrzeć do utopii. Utopii szympansów i pewnej zamiłowanej w nich Amerykanki.
W kameruńskiej diecie wybitnie brakuje protein, więc polowanie na to co po dżungli biega jest powszechne. Szympansy też po dżungli biegają, więc i one czasami wpadną w sidła, a nie powinny, bo są pod ochroną i teoretycznie jeść ich ludziom nie wolno.
Niestety, tak jak to zazwyczaj bywa, teoria z praktyką rozmija się o lata świetlne, a wyżej wspomniana Amerykanka jest osobą bardzo wrażliwą na los akurat tych człekokształtnych. Kobieta ambitna postanowiła na terenie Kamerunu wybudować rezerwat dla szympansów odebranych czarnoskórym łowcom. Na mocy prawa rekwiruje im zwierzęta i zamyka je w swoim rezerwacie.
Szympansy to zwierzęta bardzo przyjazne, o ile są małe. Później są zbyt silne i swoją miłością są w stanie udusić dorosłego mężczyznę.
Szympans złapany przez człowieka nie ma przed sobą świetlanej przyszłości. Jego los może potoczy się w dwojaki sposób: albo zostanie zjedzony w tajemnicy przed miłującą go Amerykanką, albo zostanie przez nią zamknięty na resztę życia w rezerwacie bez możliwości przepustki.
Szympansy to stworzenia, które szybko przywiązują się do ludzi. Raz schwytane nie mogą już wrócić do swojego naturalnego środowiska. Taka już ich pokręcona natura. Podobno by sobie nie poradziły ze zdobywaniem pożywienia.
Na całe szczęście istnieje rezerwat w Belabo, który chętnie się o nie zatroszczy aż do końca ich szympansich dni.
Gdy tam byłam na początku grudnia, dowiedziałam się, że rezerwat zamieszkują 72 szympansy.
Zwierzątka to niemałe i chociaż mają przedszkole, to raczej nie poleca się wspólnych zabaw i przytulania szympansów. Małpki mają opiekę weterynarza 24 godziny na dobę i są leczone w swojej prywatnej klinice.
Dostają jedzenie 3 razy dziennie, zaś między posiłkami wolontariusze i pracownicy ośrodka dokarmiają je przekąskami. Znajduje się tam także jeden bardzo szczególny szympans. Jest to zwierze chore na zapalenie opon mózgowych, przez co ma sparaliżowane wszystkie cztery łapy. Małpa ta jest oprowadzana po rezerwacie na wózku inwalidzkim przez pracownika ośrodka, zaś w trakcie snu wolontariusze pełnią naprzemian wartę przy przewracaniu chorego, żeby nie zrobiły mu się odleżyny...
Niewątpliwie koszt utrzymania takiego ośrodka jest wysoki. Jedna z wolontariuszek, która znalazła chwilkę żeby nas oprowadzić, wspominała, że co tydzień samochód jedzie do miasta, po artykuły spożywcze dla szympansów, które nie są dostępne na wsi, a poza tym ze wsi rolnicy przynoszą swoje plony i sprzedają je właścicielom ośrodka, aby zwierzęta nakarmić.
Do tego dochodzą koszty leczenia, a także pensje 20 stałych pracowników, którzy małpki karmią, sprzątają w ich klatkach, a także te klatki naprawiają, malują i dobudowują nowe fragmenty wybiegów. Nasza przewodniczka powiedziała, że rezerwat utrzymywany jest z dotacji rozwiniętych państw północnej półkuli.
Mając na uwadze trudności ze zdobywaniem tych dotacji zadecydowano, że szympansy w rezerwacie nie mogą się rozmnażać. Podawane im są środki antykoncepcyjne. Jedna z szympansic jest w ciąży, jednak jest to raczej wynik jednorazowego eksperymentu - zaniedbania, aniżeli rutynowe działanie pracowników rezerwatu.
Na zakończenie pragnę postawić pytanie: "Jaki cel miało założenie tego rezerwatu?"
Z całego tego kramu cieszy mnie tylko to, że miejscowi mają miejsce skupu dla swoich owoców i warzyw. Szkoda, że małpy na wybiegach, dostają więcej jedzenia niż dzieci mieszkające tuż przy rezerwacie, ale dziecku przecież łatwiej się wytłumaczy, że nie może biegać po drzewach, bo mamusia nie ma dla niego obiadu. A jak powszechnie wiadomo, żeby biegać po drzewach potrzeba dużo energii, a szympansy po drzewach biegać muszą...
Zgadza się, że czytając o szympansim rezerwacie nieuchronnie pojawia się pytanie: dlaczego te wszystkie pieniądze wydawane na ich utrzymanie nie są wykorzystywane na jedzenie dla afrykańskich dzieci? Zrozumiałe, że scyzoryk musi się w kieszeni otwierać, kiedy widzisz najedzoną małpkę i porównujesz ją z rozdętym z głodu brzuchem dziecka.
OdpowiedzUsuńA jednak - to nie jest aż takie proste. Jak sama zauważyłaś, to efekt działań człowieka, że szympansy nie mogą żyć na wolności, bo grozi im wyginięcie. To nie ich wina, że nie mogą swobodnie biegać po dżungli bez obawy, że zostaną wybite do nogi. Z tej perspektywy niestety - człowiek jest odpowiedzialny za taki stan rzeczy, to i człowiek musi zrobić coś, by zapobiec ich wyginięciu. A jak widać na ten moment nie ma lepszego pomnysłu, niż stworzenie szympansom rezerwatu. I koło się zamyka.
Nie ma prostych rozwiązań, niestety...
Miałam napisać rzeczowy i mądry komentarz, ale Dragonka mnie ubiegła :)))
OdpowiedzUsuńMyślę, że w każdym kraju znajdą się głodne dzieci. I w każdym można by przeznaczyć pieniądze na te głodne dzieci, a nie na głodne zwierzaki. Z tym, że te zwierzęta są pokrzywdzone właśnie przez ludzi. Więc nie widzę żadnego argumentu za tym, że powinny być krzywdzone jeszcze bardziej - przez zaprzestanie opieki nad nimi.
Kiedyś jeden mój kolega podzielił się swoim genialnym sposobem na zaradzenie na głód w schroniskach: wybić połowę zwierząt i nakarmić nimi drugą połowę. No genialne w swojej prostocie. Albo po prostu wybić - i po problemie. Myślałam, że ja jemu wybiję... wszystkie zęby. Oczywiście, uważał się (i dalej uważa) za gorliwego katolika, miłującego bliźniego swego. Pomaga dzieciom z domu dziecka, ogólnie chyba kocha dzieci. Tylko zwierząt nie lubi.
Zdenerwowałam się.
A wiecie ile wydaje sie dziennie tylko na jedzenie dla szympansow, ktorych jest iles tam... bagatelka 1000 euro... mniejsza o pieniadze, dzisiaj sa jutro ich nie ma... ale trzeba zobaczyc te zwierzaki! Gdyby umialy mowic, jestem pewna, ze wybraly by wolnosc i uciekanie przed czlowiekiem, a nie wegetacje!
OdpowiedzUsuńA z drugiej strony wymieranie gatunkow, to rzecz normalna... nic nie trwa i nie zyje a jamais!
Serdecznosci
Judith
Pisze Julia: poprzez ten tekst, chciałam przede wszystkim zwrócić uwagę na tragiczne położenie tych zwierząt. Opisałam to, co zauważyłam lub usłyszałam będąc w rezerwacie. Absolutnie nie uważam, żeby gra o ich przetrwanie 'nie była warta świeczki', niemniej osobiście wątpię, aby zastosowana metoda była odpowiednia: przypominam, że szympansy w ośrodku się nie rozmnażają, więc jego istnienie nie zapewnia przedłużenia gatunku.
OdpowiedzUsuńJudith, one nie mają szans na ucieczkę przed człowiekiem, bo to nie jest ich naturalny wróg. A akurat argument o tym, że "wymieranie gataunków" to rzecz normalna, jest bardzo niebezpieczny. Idąc tym tropem nie powinno się bowiem np. rozwijać medycyny i ratować ciężkochorych dzieci. No bo co - to naturalne, że w przyrodzie słabsze osobniki umierają, są porzucane przez stada. W takim razie może cofnąć się do Sparty i zabijać chore i słabe niemowlęta...?
OdpowiedzUsuńA jeśli nawet uprzeć się przy tym argumencie - choć jako humanistka NIGDY się z nim nie zgodzę - to akurat w tym przypadku jes mocno chybiony. Naturalne to było wyginięcie np. dinozaurów - bo zmiana klimatu (prawdopodobnie). Wymieranie szympansów nie ma NIC wspólnego z naturą, bo jest efektem działalności człowieka, jego nadmiernej ekspansji i zachłanności. Gdyby człowiekowi pozabierać wszystkie jego cywilizacyjne zabawki i wypuścić do buszu - wtedy tak, zgodzę się, sytuacja miałaby znamiona naturalnej.
Przyznam, że jakkolwiek głód człowieka jest nie do wyobrażenia przez osobę, która z nim się nigdy nie zetknęła, to rodzi absolutny sprzeciw i ta część świat, która z nim się nie boryka, nie powinna pozostawać głucha na potrzeby głodnych ludzi. Jednakże nie jest to jedyny problem z jakim boryka się świat. Ludzie potrzebują pomocy od ludzi, ale także zwierzęta potrzebują pomocy od ludzi. Oczywiście pomoc powinna być wprost proporcjonalna do problemu i być kierowana w różne dziedziny.
OdpowiedzUsuńTen kto widzi problem w utrzymaniu dajmy na to jakiegokolwiek rezerwatu zwierząt i chce w tym pomóc nie da swoich pieniędzy na inny cel, ani na leczenie ludzi, ani na walkę z głodem etc.. Jeśli nie wesprze tej działalności, którą uważa za ważną, to nie wesprze żadne, a pieniądze zainwestuje, by pomnażały swój majątek. Czy zatem takiego człowieka uznamy za złego? Absolutnie nie - to jego pieniądze i on decyduje na co nadwyżkę wyda, ważne by został zainteresowany tym właściwym problemem. Może głodnych nakarmić, ale także może leczyć zwierzęta.
To, że ja wspierałam leczenie dzieci przez wiele lat, a od kilku lat wspieram schronisko z bezdomnymi zwierzętami czyni mnie nieludzką, bezmyślną, złą?
To, że ta Amerykanka, zafascynowana zwierzętami, dla której ich los jest najważniejszy, mimo, że na pewno naraża się na niebezpieczeństwo ze strony tych, co na zwierzęta polują, świadczy o olbrzymiej jej determinacji i o tym, że jest dobrym człowiekiem, o tym, ze jest przekonana o słuszności swoich poczynań i zachęca ludzi do pomagania jej w tym.
Jest tysiące organizacji rządowych i pozarządowych, które powołane są by walczyć z głodem, ale czy rzeczywiście wszyscy walczą o poprawę warunków innych, czy raczej część z nich znalazła sposób na życie, na budowanie swojego wizerunku?
Ludzie i zwierzęta czują tak samo, i jednym, i drugim człowiek winny jest niesienie pomocy.
Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo dziękuję za ten post.
Iva Pas,
OdpowiedzUsuńa ja dziękuję Ci za komentarz. Podpisuję się pod nim.
Dobrze, ze sie roznimy i mamy rozne poglady na otaczajacy nas swiat... Przyznaje Wam racje: moje pieniadze i na co je wydaje, to moja prywatna sprawa... wiec ja wydaje na moje dzieci... i tez jestem, mam nadzieje, dobrym czlowekiem...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Judith,
OdpowiedzUsuńoczywiście, że jesteś, nikt tego nie kwestionował. I Ty, i ludzie, którzy dbają o zwierzęta. O to właśnie chodzi :)
Hej!
OdpowiedzUsuńU nas niestety też często koty i psy jedzą lepiej od ludzi. Przemysł produkuje coraz więcej smakołyków dla psów i kotów. A spor ludzi nie stać na jedzenie dla siebie. To są coraz większe paradoksy tego świata.
Ja też bardzo lubiłem skakać z kolegami po drzewach:)
Zrywaliśmy morwy u nas na podwórku.
Pozdrawiam serdecznie z nad Wisły.
Dragonello, a a ja dziękuje za Twój:)))
OdpowiedzUsuńJudyto, jesteś absolutnie wspaniałym, dobrym człowiekiem:)
Szczerze mówiąc dopóki ta pani finansuje to ze swoich środków, to nikomu nic do tego. Jej kasa, jej prawo robić z nią co chce. Szympansów w przeciwieństwie do ludzi jest znacznie mniej, a i wdzięczność zwierząt chyba większa jest niż ludzka, więc nie dziwię się że właśnie nimi się opiekuje. Gdyby wszystkie ogrody zoologiczne miały takie finansowanie, może nie byłoby gatunków wymarłych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam noworocznie :)
Owarcie siena krzywde czlowiek czy zwierzacia jest wpisane w dusze wrazliwego czlowieka.
OdpowiedzUsuńEmpatia tez jest "zjawiskiem" znanym zwierzakom.
Dla mnie wystarczy posilkowanie sie slowani Sw. Franciszka z Asyzu. ze zwierzaki to nasi bracia mniejsi.
Po prostu. Bez emocji.
Pozdrawiam.