Często organizujemy spotkania z dziećmi, na których dzieciaki dostają jedzenie... i nie ma co się oszukiwać dlaczego na te spotkania tak licznie przychodzą! Owszem bawią się, uczą się, są razem w grupie i... wszystkie czekają kiedy wreszcie będzie posiłek.
Nie dziwi nic..., bo jeśli jesz raz dziennie wieczorem, natomiast na spotkaniu trzy razy... to po prostu jest święto pierwszej klasy! Na jednym z takich spotkań podczas posiłku widzę chłopczyka, który leży pod palmą i płacze w wniebogłosy, łzy leją się rzęsiście, przy okazji podlał trochę znikomą o tej porze roku trawkę...
Pomyślałam; znów coś ktoś komuś zabrał, może pobili się... Dlaczego płaczesz? pytam. A on jeszcze głośniej w ryk... Myślę bardziej intensywniej... no, to jest coś poważnego! Przytulam chłopca i przemawiam, jak umiem najlepiej i wreszcie dowiaduję się przyczyny tego płaczu... ja mam już pełny brzuszek, a zostało jeszcze tyle jedzenia, tyle jedzenia... a ja już nie mogę!
U mnie w szkole w Nkoum i Doume dzieci jedzą trzy razy w tygodniu. W te dni może padać ulewnie, wszystko śpi i wszystko jest zamknięte, ale w szkole frekwencja stu procentowa! Dziw bierze, ze nikomu w tym dniu nie przeszkadza ulewa, błoto po kostki...i przychodzą jak jeden mąż bez spóźnienia!
Kuchnię mamy polową i myślę, że w Europie dawno by nam tę kuchnię zamknięto.... Gotujemy po afrykańsku na ognisku z trzech kamieni, wszystko przechodzi dymem i wtedy jest najlepsze... na temat smaków i gustów nie dyskutuje się.... A jak jedzą? Widać na załączonych zdjęciach... najlepiej smakuje siedząc na ziemi!
Najbardziej mnie wzrusza i bawi zarazem, gdy słyszę, przechodząc obok najmłodszej grupy dzieci,
mlaskanie i szuranie łyżek w miseczkach.
mlaskanie i szuranie łyżek w miseczkach.
To straszne, co piszesz. Niby człowiek wie, bo już o tym słyszał, ale to nie zmienia faktu, że to straszne.
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż zjedzą te 3 razy w tygodniu uczciwy, ciepły posiłek.
Dragonello; to nie takie straszne... popatrz na te buzie usmiechniete! W Kamerunie roznie jedza... i trzy razy dziennie i wiecej i sa i tacy co jedza tylko raz dziennie: wieczorem... i to jest po naszemu nie do przyjecia... a jednak...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
J.
Niby nie myślę o tym codziennie - bo wiadomo - życie - ale właśnie dlatego nie pozwalam marnować dzieciakom jedzenia i nie za bardzo pozwalam im na zbyt dużą wybredność. Starszy ma 4 lata, ale już zaczyna co nieco kumać - mówię mu: a wiesz, że są dzieci co nawet łyżki ryżu nie mają? Niech od małego będzie chociaż świadomy jak jest na świecie...
OdpowiedzUsuńI rzeczywiście to smutne, że jedzenie na czas i 3 razy dziennie bardziej motywuje do szkoły. Jak dobrze, że są takie osoby jak Ty Judith. Że pomagacie...
No i oczywiście - jak piszesz - to inny świat i ...radość inna :). Z rzeczy mniejszych:). Świetne fotki.
OdpowiedzUsuńMnie wzruszyłaś swoim postem. Dzieci są zmotywowane by pójść do szkoły. Bardzo smutno, gdy dziecko chciałoby zjeść na zapas, ale przecież nie możne... Jaką Ty wspaniałą misję masz, Judyto:)
OdpowiedzUsuńcudowne to co napisalas i bardzo wzruszajace, nie powiem ze straszne bo wlasciwei to sie usmiechnelam czytajac o reakcji dziecka, naprawde wspanialy ten fotoreportaz, byc moze i biednie .byc moze i skromnie ale dobrze ze sa takie misje,bo kazdemu nalezy sie odrobina szczescia nawet jesli a moze i az jest to tylko jedzenie , i nie waznie gdzie sie je wazne ze smakuje i jest :) :) :)
OdpowiedzUsuńDzieci nie powinny glodowac :( Nikt nie powinien, ale przede wszystkim one :((
OdpowiedzUsuńWiecie co... tak naprawde to wszystko w naszym zyciu sprowadza sie do kilku rzeczy... ja wyliczylam trzy... jedzenie i wszystko z nim zwiazane... w roznych czesciach swiata roznie to wyglada, ale wszedzie ludzie lubia jesc, delektowac sie tym co robia i przy tym jedzeniu rozmawiaja, dyskutuja o zyciu i smierci i chca zbawic i naprawic juz i teraz caly swiat... druga rzecz to zabawa, taniec, spiew... a trzecia to sobie juz sami dospiewajcie...po prostu: tylko mnie kochaj!
OdpowiedzUsuńW Raju to jeszcze rozmawiali ze wszystkim co zylo, nie przegapili zadnego swierszcza i kwiatka... troche nam z tego sluchania i wachania zostalo /smiech/
Serdecznosci
J.
Robicie tyle dobrego dla tych dzieci.Jestem pod wielkim wrażeniem.A dzieciaczki na zdjęciach wyglądają na szczęśliwe.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPiękna Judith!
OdpowiedzUsuńJak to wszytko dobrze opisujesz. Masz swój styl, ale także i dusze i serduszko.
Jak byłem na Blofgorum w Gdańsku to też się sam sobie żaliłem:)
Chciałem wypróbować smakołyki , ale bardzo szybko miałem pełny brzuszek:O)
A był super przysmaki.
Za taką pracę jak Ty robisz to ci wręczę Order Orła Białego.
Pod warunkiem, że zostanę prezydentem. Na co sie nie zanosi:)
Pozdrawiam Vojtek
Niech Bóg błogosławi Waszą pracę przy tych dzieciach.
OdpowiedzUsuńPodobne historie dziadek opowiadał mi ze swojego dzieciństwa z lat 40 ubiegłego wieku, gdy mieszkał na wsi i wszystko było zniszczone po wojnie - najgorzej według niego niszczyły wojska sowieckie. I jak ktoś we wsi miał kapustę i ziemniaki na co dzień, to się cieszył. Od czasu do czasu chłopcy chodzili nad rzekę łowić ryby i to wszystko.
Czasem aż nie chce się wierzyć, że gdzieś na świecie, wcale nie tak daleko od nas, można nie tylko usłyszeć, ale i zobaczyć takie historie.
Pozdrawiam :)
Po tym poście i komentarzach pod nim wyraźnie widać jak bardzo prawdziwe jest powiedzenie "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".
OdpowiedzUsuńNiektórym w głowie się nie mieści, że można tak życ, ale Ty La Vie patrzysz na to z punktu widzenia osoby długo przebywajacej w Afryce i dobrze znasz afrykańskie realia, dlatego już Cię to nie dziwi, bo wiesz jak tam się żyje na co dzień.
Sprawdza się w tym wypadku także sentencja, że "byt kształtuje świadomość".
Serdeczności :)
czy mozna je winic? robicie tam niesamowita prace pomagajac im przetrwac i uczac!!!
OdpowiedzUsuń