poniedziałek, 7 maja 2012

O tam - tamie...


Na afrykańskich targowiskach można kupić bębny w różnych rodzajach, formach i rozmiarach, bo jest on najbardziej rozpowszechnionym instrumentem muzycznym Czarnego Lądu.
Wiele bębnów ma tajemnicze pochodzenie, opisywane w mitach i legendach, a niektóre same w sobie są symbolami.
 W naszym domu mamy dwa i często używane są przez nasze dziewczęta do śpiewu. Muszę przyznać, że prawie wszyscy Afrykańczycy śpiew, taniec, grę na bębnie posiadają z racji urodzenia w Afryce! Oni nie muszą uczyć się tych rzeczy, oni rodzą się z talentem do śpiewu, tańca i gry na prawie każdym instrumencie!!! 

 A mnie gra na bębnie po prostu zachwyca! Grający wydobywa z bębna: dźwięk głuchy i ciężki, dźwięk ostry, wygrywa z tego instrumentu to, co chce uderzając dłońmi, palcami w skórę pomiędzy środkiem bębna i jego brzegami i robi to z niesamowitą ekspresją, a zarazem lekkością, która porywa do tańca.


 Ja, coś tam wystukam, lepiej mi idzie poruszanie się w rytmie bębna i mówią, że dobrze mi to wychodzi, jak na tę, która jest nie stąd czyli Biała. Cóż jedenaście lat w Afryce robi swoje! Jednak na bębnie najlepiej wychodzi mi... opieranie się na nim !


  Muzyka  afrykańska jest  komunikatem, przekazem, mową dźwięków i gestów. 
Bębny mają także bardzo ważne zadanie: przekazują informacje według ustalonych reguł.

 Zobaczyłam, dotykałam, jak do tej pory, największego tam-tama, który jeszcze dzisiaj jest używany, jako środek komunikacji między ludźmi, a także, jak na Afrykę przystało, ze światem bogów i duchów.

Tenże tam-tam należy do plemienia Bafoussam i był używany przy obrzędach inicjacji, ogłaszał wojnę, zwycięstwo, śmierć króla...




Wojny dawno nie było, król ma się dobrze, ale jak przyjdzie mu zejść z tego świata będą w niego „walić” i całe Foumban i okolica nie będzie spała, tego jestem pewna!

 Na rozpoczęcie wojny do uderzania w tam-tam używano odciętych rąk przeciwników i takowe można zobaczyć... Na tam-tamie może przekazywać wiadomości tylko człowiek do tego przeznaczony. Dawniej dniem i nocą mieszkał w przeznaczonym dla niego domeczku...


 Jak on w nim spał i mieszkał? Zawsze był gotowy, aby w sobie wiadomy sposób powiadomić o ważnej rzeczy, która wydarzyła się w plemieniu. Na rozpoczęcie wojny inne brzmienie, na zwołanie narady wojowników, śmierć króla także inne brzmienie... Bębny afrykańskie i inne instrumenty muzyczne Afryki to bardzo ciekawy temat, postaram się napisać o nich więcej.... Ludzkiej ręki do „poklepania” tam-tamu... nie użyłam! Jak uderzać w tam-tam nie swoją i na domiar martwa ręką?!  Zadowoliłam się zwykłym kijem.


 I... tam-tam nawet nie mruknął!
Nie wszystko nam Białym wychodzi... na afrykańskiej ziemi!

  Wniosek: niewłaściwy człowiek chciał w niego uderzyć i dlatego milczał, jak zaklęty... A ja byłam i jestem zadowolona, że takie cudo widziałam, co widać na załączonej fotografii...








12 komentarzy:

  1. Napisałaś: "oni rodzą się z talentem do śpiewu, tańca i gry na prawie każdym instrumencie". Spodobało mi się to zdanie, bo jestem jego totalnym przeciwieństwem, szczególnie jeżeli chodzi o śpiew. Z tańcem jakoś bym sobie jeszcze poradziła. Często zastanawiałam się jak po dźwiękach bębna można zrozumieć co się chce przekazać, ale do tego trzeba mieć ucho i to coś! Lubię przyglądać się tym co na nich wystukują a jeszcze bardziej jak się w rytm "muzyki bębnowej" poruszają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do twarzy Ci w tym habicie i z tym bębnem ;). Też mam wrażenie, że rdzenni mieszkańcy Afryki muzykalność wysysają z mlekiem matki, rytm słychać aż tu :). Jak zwykle u Ciebie nuta magii, niesamowite zdjęcia (takich bębnów w życiu nie widziałam ;)i ciepły klimat (i bynajmniej nie mam na myśli temperatury powietrza ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja im zazdroszczę tej wrodzonej umiejętności! Tej radości z grania, z tańczenia, jaką widać na pierwszym zdjęciu!
    Bardzo ciekawa relacja. Pozdrawiam;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam czytać Twoje posty.Można z nich się dowiedzieć tylu ciekawych rzeczy.Używanie odciętych rąk...masakra. Pozdrawiam miłą autorkę mojego ulubionego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie straszne rzeczy z... internetem...Dziekuje za wszelkie komentarze, odwiedziny itp
    Nie bywam u Was, bo za duzo czasu zabiera otwieranie Waszych stron, ktore i tak sie nie chca otworzyc itp... Ubolewam nad tym faktem! Nasz serwer, a moze satelita, kto to wie, nie ma sie najlepiej, a przy okazji mamy wszyscy nadszarpniete nerwy, bo ze swiatem trzeba miec kontakt. Pracuje ostatnio, jako kierowca i na blogu cos znajdujecie dzieki temu, ze jestem czesto w stolicy. U nas leje i wszystko rosnie...jak na drozdzach a zielsko wszelkiego rodzaju i bez drozdzy!
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo przyjemny i jednocześnie ciekawy post. Świetnie się czytało, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Heja!!!!!!!!
    Temat fantastyczny. Ja w niedzielę byłem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie i tam też grali na bębnach. Ale jako podkład do muzyki rockowej.
    Nie wiedziałem, że tam tamy takie wielkie moga być. Teraz wiem!
    Na blogach mozna się wiele nauczyć i zobaczyć.
    Ładnie się prezentujesz. Podziwiam Twoją pracę i oddanie.
    To największa zagadka.
    Pozdrawiam z Mazowsza walący w klawiaturę Vojtek

    OdpowiedzUsuń
  9. A propos.
    Ja mam drewniane ucho jeśli chodzi o słuch muzyczny. Ale muzykę bardzo lubię.
    Hej

    OdpowiedzUsuń
  10. rozbawiło mnie kiedy przeczytałam ze najlepiej wychodzi ci opieranie sie o bęben:)))
    figury robiż niesamowite wrażenie!
    W bardzo ciekawy sposób to opisujesz i pokazujesz.Sił ci życze w tej niełatwej aczkolwiek pięknej pracy.Zawsze podziwiam ludzi którzy bez reszty oddaja sie innym:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie lubię bębenki! Od nich właśnie zaczęła się moja sympatia do reggae. Niby takie proste bimbanie, a wpada w ucho i nastraja pozytywnie :)))

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Judith, ale ładna z Ciebie Siostra. Masz w sobie dużo uroku i radości. Piękne zdjęcia i bardzo ciekawe. :-)))

    OdpowiedzUsuń