Pewna legenda opowiada o człowieku, który każdego dnia
nosił wodę do swojej wioski
w dwóch ogromnych dzbanach przytroczonych do
drewnianego nosidła na jego ramionach. Jeden z dzbanów był starszy od drugiego
i cały popękany. Za każdym razem, kiedy mężczyzna wracał ścieżką do domu,
tracił połowę wody. Młodszy dzban był zawsze bardzo dumny ze swojej pracy i z
tego, że nigdy nie uronił żadnej kropli z powierzonej mu wody. Drugi, pęknięty dzban
bardzo się wstydził swojej wady i bardzo
go trapiło, że potrafi wykonać tylko połowę tego, do czego był przeznaczony.
Chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że pęknięcia były wynikiem wielu lat wytężonej pracy. Dzban zawstydzony
swoją wadą przemówił do mężczyzny, gdy ten napełniał go wodą ze studni:
- Chciałbym cię bardzo przeprosić. Jestem
uszkodzony i nie mogę utrzymać wszystkiej wody, którą mnie napełniasz...
Człowiek uśmiechnął się tylko i łagodnie rzekł:
- Kiedy będziemy wracać do domu, przyjrzyj się bacznie ścieżce, którą od wielu
już lat chodzimy od studni do domu. Dzban uczynił tak, jak kazał mu jego
chlebodawca, i zauważył wiele kwiatów rosnących wzdłuż drogi z jednej tylko strony. Zobacz, o ile
piękniejsza jest roślinność po twojej stronie ścieżki. Wiedziałem, że masz
pęknięcie, ale postanowiłem je wykorzystać. Posiałem więc nasiona, a ty każdego
dnia podlewałeś je po trochu. Ściąłem dziesiątki pięknych kwiatów, które
zdobiły mój dom. Gdybyś nie był takim, to piękno by nie istniało i nie zdobiło
mojego domu.
P.S
Każdy z nas jest naczyniem. Każde naczynie napełnione
wodą jest zawsze pełne.
Mała szklanka, filiżanka czy wielki dzban ma wszystko, co jest potrzebne i czyni nasze życie wartościowym i interesującym w każdym momencie życia...
Dlaczego trudno w to uwierzyć...
Mała szklanka, filiżanka czy wielki dzban ma wszystko, co jest potrzebne i czyni nasze życie wartościowym i interesującym w każdym momencie życia...
Dlaczego trudno w to uwierzyć...
Właśnie! Dlaczego tak trudno. Może dzięki tym "indoktrynacjom", którym nieustannie podlegamy...
OdpowiedzUsuńBo za często czujemy się po prostu puści... i jak wierzyć wtedy, że coś ma sens?
OdpowiedzUsuńWłaśnie o Tobie myślałam, Judyto. Zajrzałam i okazało się, że (też właśnie) pojawił się wpis...
OdpowiedzUsuńTrudno uwierzyć, bo jesteśmy ludźmi, ze wszystkimi ograniczeniami (zwłaszcza tymi będącymi skutkiem grzechu...).
Myślę, że ta wiara bywa jak sinusoida... I oby była taką wędrującą wzwyż...
Piękne te Twoje opowieści....i masz rację, czasem wątpimy w siebie.
OdpowiedzUsuńJa wtedy potrzebuję kogoś kto pomoże mi spojrzeć na siebie obiektywnym spojrzeniem
zauważy, doceni.....i od razu jest mi lepiej
Przepiękna opowieść. Bardzo lubię tutaj zaglądać, odchodze zawsze z uśmiechem na twarzy. :-) Serdecznie pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńJuz tyle tych pieknych opowiesci nam dalas...zebralo by sie na madra bardzo ksiazke...nie pomyslalas o tym? Sciskam i caluje Judytko. A zdjecie uh! jak mi sie podoba!!! posagowa ta pieknosc afrykanska
OdpowiedzUsuńwłaśnie dlaczego tak trudno w to uwierzyć?
OdpowiedzUsuńJak zawsze u Ciebie Judyto, piękna, skłaniająca do refleksji opowieść.
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Uwielbiam twórczość ks. Twardowskiego..tyle tam mądrości:):
OdpowiedzUsuńPiękna legenda :)
OdpowiedzUsuńPrzesyłam uściski i dobrą energię :)
Dobrze jest sobie powrócić do tej historii co jakiś czas. Bardzo się przydaje, zwłaszcza takim starszym paniom jak Jagienka :D
OdpowiedzUsuńA myśmy już z Krzysiem dywagowali, co u Ciebie :)
Przepiękna opowieść Judytko:-)
UsuńPrzytulam Cię serdecznie...
Dlaczego trudno uwierzyć? Bo za mało jest ldzi, którzy tak , jak Ty potrafią o tym mówić. Za dużo jest ludzi, którzy jedynie dołować, ośmieszać , krytykować potrafią.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę opowieść. Tę i wiele innych. Jeśli pozwolisz, chciałabym je wykorzystać i opowiedzieć, przeczytać moim dzieciom, moim uczniom, ich rodzicom.
Serdeczności.
troszkę martwiłam się,że tu tak cicho było...ale jest już Radośc:)
OdpowiedzUsuńdo tematu - wspaniała przypowieśc Judytko,jak warto dojrzec u siebie swoje dobre strony,zawsze nasze życie ma jakiś sens...zawsze.
pozdrawiam serdecznie:)
Judyto, dziękuję za przypomnienie tej opowieści
OdpowiedzUsuńSerdeczności*
Twoja choroba jak ten pęknięty dzban tu rozsiewa takie piękne kwiaty. Juz zaczęłam wypatrywać Cię tu na tym blogu i cieszę się że znów jest tu ten mądry post jak zresztą zawsze-;)))
OdpowiedzUsuńDorota ma rację, Twoje opowieści należy czytać innym, żeby mogli zrozumieć, że każde życie ma sens...
OdpowiedzUsuńUśmiecham się do Ciebie Judytko, trzymaj się dzielnie!
ciągle zapominamy, że jesteśmy naczyniami połączonymi i wzajemnie na siebie działamy i pięknie się uzupełniamy. dlatego każdy musi być inny, niepowtarzalny i potrzebny :)
OdpowiedzUsuńpięknie to opowiedziałaś :D
może właśnie to poczucie niedoskonałości pcha nas do przodu?
OdpowiedzUsuńPrzepiękna i mądra opowieść.
OdpowiedzUsuńJudytko...
Nigdy nie wiadomo jaki efekt będą miały nasze czyny, zawsze może być to coś dobrego. :)
OdpowiedzUsuńWpadam tu, by nabrać oddechu, Zakonnico:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Judytko, czytam ,wracam tu ,by poczytać dzieciom :***
OdpowiedzUsuńPiękna przypowieść. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńJak miło sobie przypomnieć, że ma się w sobie wszystko potrzebne do szczęście :-)
Pozdrawiam.
Jakie bogactwo dzbanów!
OdpowiedzUsuń