sobota, 14 maja 2011

Historia pewnej psiej milosci...

Ostatnio jeden z naszych europejskich gości powiedział : « O! Na biednych misjach macie takie piękne i drogie psy!» /nie jestem pewna czy one są piękne, bo utrzymać psa w tropiku, to nie lada wyczyn/

  Mamy, bo jak mieć, to nie byle Co /śmiech/! Nie sądzę, że są drogie, bo to nie rasowe psy, a że wyglądają jak rasowe… A poważnie pisząc: pies jest wierny i nie zdradzi, nie sprzeda za kilka franków, nie ukradnie, chyba, że kawał kiełbasy, mniej kosztuje… od stróża. Mieliśmy takiego stróża, który przychodził pilnować dobytku w naszym ośrodku zdrowia z łukiem i zatrutymi strzałami, ale jak zasnął, to ukradli mu nie tylko zatrute strzały, ale i jego kapotę! Byli i tacy, którzy za dnia robili dziury w płocie, przygotowywali różne rzeczy, aby w nocy móc je wynieść. A my zachodziłyśmy w głowę, gdzie podziały się takie czy inne rzeczy i jakoś dziwnie nasze psy robią dziury w płocie… były robione nie od środka tylko od zewnętrznej strony. Przez myśl nam nie przyszło, że nasz zawsze uśmiechnięty, gotowy do pomocy chłopak robi nas na szaro, a do tego prawie każdego dnia nasze psiska dostawały burę! Innym razem złodzieje ukradli siatkę... po prostu zwinęli ją, a stróż nie widział i nie słyszał nic! Często nocny stróż współpracuje ze złodziejami, bo wie, co się gdzie znajduje, jakie zwyczaje mają siostry.

 Za mojego pobytu w naszej diecezji miało miejsce kilka kradzieży poważnych i wiele, wiele mniej poważnych. Dwa razy miał miejsce napad z bronią w ręku, ale nic się nikomu nie stało. Napadnięte siostry narobiły krzyku, inne w tym czasie pozamykały to, co trzeba, powyrzucały klucze… Zawsze trzeba coś dać złodziejom i najlepiej nie dyskutować… Choć powiedzcie sami, jak kobieta może nie dyskutować nawet ze złodziejem? Siostra Lucjana /Michalitka/ tak dyskutowała, a właściwie przemawiała do zdrowego rozsądku, dawała przykłady miłości bliźniego, mówiła o poświęceniu… że zmiękło serce szefa zamaskowanej bandy z bronią… zostawił  telefon i nawet parę groszy! Nie zawsze jest tak pięknie, nie zawsze ma się takie szczęście albo po prostu trzeba być s. Lucjaną! Misjonarze mówią: jak przyjadą złodzieje - oddaj wszystko, co masz, bo przecież pieniądze, rzeczy materialne są niczym w porównaniu z życiem, zdrowiem… W ostatnich latach zginęło bardzo wielu misjonarzy. Oddali swoje życie za wiarę, ale także zabito ich na tle rabunkowym i wcale nie zanosi się na to, że będzie lepiej!  Więc złodzieje złodziejami, a życie jest życiem i dalej płynie, i nie o złodziejach miałam pisać tylko o psiej miłości.

Na biskupstwie gdzie mieszkamy nigdy nie było stróża tylko PSY. A zaczęło się od Szreka, psa, którego ks. Biskup dostał w prezencie. Szrek nie może być bez Fiony… i przybyła razu pewnego piękna Fiona, która zawładnęła psim sercem Szreka i odwrotnie, a biskupstwo w Doume zyskało dwoje nocnych stróżów. O naszych psach na wiosce mówią “lions” czyli lwy... do lwow im daleko, nawet bardzo, ale jak zaszczekają, to można się bać. Upodobania także maja dziwne. Nie możemy dojść jakim systemem się posługują. Nie dzielą ludzi na Czarnych i Białych… mają swoich ulubionych z obu kolorów i takich, do których miłością nie pałają!  Ogólnie mówiąc wszyscy zostają wpuszczeni, ale nie wszyscy  wychodzą.  Nasza psia para bardzo wspiera się w chorobie; jak Szrek jest chory - Fiona potrafi mu przynieść w pysku papaja, którego znalazła pod drzewem, oddać swoje jedzenie… Szrek nie jest tak oddany Fionie… chyba myśli, że mu się po prostu należy! Nasze psy potrafią upolować węża, szczura, ptaki ,a o kotach nie wspomnę!

Nie raz ostrzegły przed leżącym na schodach wężem.
 Wielu w naszej diecezji czekało na potomstwo od naszej psiej pary… Wydawało się nam nie jeden raz, że będą szczeniaki, a tutaj nic. Razu pewnego, a było to 6 marca w niedziele idę raniutko zamknąć nasz zwierzyniec… Szrek dziwnie się zachowuje… uszy spuszczone, pysk prawie przy ziemi, nie skacze… pytam: "gdzie masz Fionę", wiadomo nic mi nie odpowiedział, ale popatrzył na mnie znacznie /naprawdę!/ Prawie calą noc szczekał pod moim oknem, już miałam wstać i odbyć z nim rozmowę wychowawczą …,ale pomyślałam sobie, że chyba nie zrozumie… Szreka zamknęłam i poszłam  szukać Fiony… i znalazłam ją pod cyprysem razem z 6 szczeniakami… narobiłam krzyku radości, pobudziłam wszystkich!  Zgłosiłam się na matkowanie szczeniakom i przyjęto moją kandydaturę bez sprzeciwu. No i rozdzwoniły się telefony… Miałam trudny wybór, komu dać małe szczeniaki …,żeby było sprawiedliwie dostali ci, którzy zgłosili się jako pierwsi.


 Co mówią i myślą o psach Afrykańczycy? Co mówią, to trochę wiem, co myślą tak naprawdę… nie wiem!
 Kucharz ks. Biskupa mówi, że  dla Kameruńczyka pies jest po pierwsze przyjacielem, po drugie można go zjeść, i po trzecie jest obroną przed czarami. Myślę sobie, jaki przyjaciel… często zagłodzony, chory… owszem co niektórzy chodzą na polowanie z psami i zapewne są one pomocne w dżungli. Psa można zjeść /nie tylko w Afryce/. Emanuelle mówi, że to bardzo dobre mięso. Przyrządza się je tak, jak każde inne zwierzę… z małym wyjątkiem: psa, którego chce się zjeść i który ma obronić przed czarami musi być uduszony, dodaje się soli, przyprawy i bardzo dużo, dużo pimontu, czyli małe papryczki i liście tabaki. Danie z psa przygotowują tylko mężczyźni. Jeśli ktoś chce, aby ludzie dobrze pracowali na jego polu trzeba ogłosić, że po pracy będzie do zjedzenia pies. Przyjdzie bardzo dużo ludzi: starzy, młodzi, dzieci i będą bardzo dobrze pracować… czyli po mojemu psie mięso w Kamerunie ma właściwości ochronne przed czarami. Pytałam siostrę Rwandyjkę i Burundyjkę, jak to jest z tymi psami tutaj, bo Emanuel powiedział… "Racja Judyto, ale nie w tej kolejności …po pierwsze ochrona przed czarami, po drugie jedzenie i na trzecim miejscu: pies pilnuje domu.

 Emanuel nie raz miał propozycje przeszmuglowania naszych “lwów” przez płot w celach konsumpcyjnych
 i “czarowniczych”.

Póki co nasze psy jeszcze żyją i maja się dobrze… a ja dzisiaj żegnam się ze szczeniakami… idą na służbę misyjną.




3 komentarze:

  1. Psiaki wyglądają bardzo sympatycznie. Dla mnie to nie do pomyślenia, że mogą być zjedzone - przecież przyjaciół się nie jada, prawda? ;)
    Pozdrawiam w chłodną majową noc :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm...
    Gdy siedzi się w wygodnym fotelu, w kraju w którym jedzenie jest wszędzie i w dodatku do wyboru to ciężko się czyta Twoje słowa.... ale (choć nigdy tam nie byłam) wiem, że w Kamerunie -w Afryce w ogóle nie jest tak prosto... Mięso dość często jest rarytasem...
    Nie podobają mi się te słowa ale potrafię to zrozumieć...

    A oddanie Fiony...hmm... choć psią jest przecież kobietą ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Thanks for your marvelous posting! I genuinely enjoyed reading it,
    you happen to be a great author.I will always bookmark your blog and will eventually come back in
    the foreseeable future. I want to encourage one to continue your great
    writing, have a nice weekend!

    my page verlängerung penis

    OdpowiedzUsuń