Każdy kto przybywa w afrykańskie strony musi się
nastawić na różnego rodzaju niespodzianki, które do miłych nie będą należały!
Cóż, egzotyczne podróże, poznawanie innych kultur wiąże się z przygodą w
tropiku!
Wszystko, co tutaj przeżyjemy może być dobrym lub złym wspomnieniem..., a to zależy od tego, jak popatrzymy na przygodę, która nam się przydarzyła.
Prawdę mówiąc, trzeba nauczyć się widzieć ludzi i sytuacje z innej perspektywy,
która pozwala zatrzymać się, popatrzeć na życie z boku i zawsze pamiętać, że
nie ma sytuacji bez wyjścia, a wszystko co się nam przydarza nie jest przez
przypadek!
To moja filozofia i jeśli Ktoś ma inne zdanie – nie szkodzi!
Więc razu pewnego do Kamerunu zawitała Karolina i Michał /nie pierwszy raz,
dodaję dla ścisłości/, którzy, jak to Młodzi na przygody są otwarci, na pomoc
innym także, pełni zapału, radości życia... lubię takich gości, właściwie
przyjaciół naszych Misji.
Tenże Młodzieniec i owa Panna Karolina widzieli i słyszeli wiele o...
pchełkach!
Mamy pchłę psią, ludzką i kocią, to takie pchły europejskie i nie tylko.
U nas w tropiku mamy jedną, specjalną pchłę, która nazywamy
chique – chique /czytaj: szik – szik/, która potrafi uprzykrzyć nasze afrykańskie życia!
Dziwne jest to, że ta pchła pochodzi z Ameryki Łacińskiej i Karaibów.
Jak pojawiła się na Czarnym Lądzie – nie wiadomo!
Ja uśmiecham się na tę wiadomość!
Dlaczego?
Dlatego, że to nie nasza pchła i nikt nam nie może powiedzieć, że to małe draństwo pochodzi z Afryki!
Być może przybyła na pokładzie jakiegoś statku i odtąd jest utrapieniem wielu ludzi.
Nasza Karolina zauważyła, na swojej stópce wypielęgnowanej mały czarny punkcik, który dawał o sobie znać przez swędzenie i to dokuczliwe!
S. Orencja, pielęgniarka, prawie od zawsze w Afryce, obejrzała ten czarny punkt i stwierdziła: tunga!
I dodała: Karolino jesteś już nasza,
bo dopadła cię nasza i nie nasza /smiech/
pchła, która ma tutaj kilka nazw: chique – chique, tunga lub po prostu pchła piaskowa!
Trzeba operować, stwierdziła s.Orencja. Karolina zbladła,
Michał ucieszył się, a ja poszłam szukać: igły, agrafki i czegoś do dezynfekcji... rany!
To najprostsze narzędzia do pozbycia się chique – chique!
Nasza Agnieszka mówi, że najlepiej zdaje egzamin dobrze zaostrzony patyczek, którym wydłubuje się „tę nie naszą” pchłę!
Można się pośmiać, ale trzeba także wiedzieć, że ten mały owad może doprowadzić do infekcji i groźnych powikłań. Jednym z nich jest gnicie części ciała, nie tylko stóp!
Widziałam zaniedbane, małe dzieci z dziesiątkami pcheł piaskowych w stopach! Tunga atakuje przede wszystkim ludzi i... świnie.
To niewielki owad, barwy jasnożółtej, osiąga zaledwie 1 mm długości. Samica wgryza się w skórę człowieka i pije krew, w wydrążonych jamkach składa jaja, pęczniejąc do wielkości ziarnka grochu.
Wystaje częściowo z ciała żywiciela i powoduje silne podrażnienie i swędzenie.
Rośnie i rozmnaża się w bardzo szybkim tempie.
Po kilku dniach wyrzuca z siebie tysiące jaj. Jaja trafiają do piasku, przechodząc w nim kolejne stadia rozwoju, nie pasożytują.
Pasożytem staje się dorosła samica, która przed złożeniem jaj musi karmić się krwią /horror po prostu/!
Jeśli pchła pozostaje na dłużej w skórze, powoduje chorobę zwaną tungozą.
Karolina dzielnie zniosła „operację”, Michał zrobił trochę zdjęć, i proszę się nie dziwić, że agrafka, że igła... na misjach trzeba sobie radzić!
Szpital z dobrą obsługą przeszło 300 km od Doume..., czy warto jechać tyle kilometrów, aby wydobyć jakąś tam pchłę...???
... i agrafkę schowałam na wszelki wypadek!
U nas w tropiku mamy jedną, specjalną pchłę, która nazywamy
chique – chique /czytaj: szik – szik/, która potrafi uprzykrzyć nasze afrykańskie życia!
Dziwne jest to, że ta pchła pochodzi z Ameryki Łacińskiej i Karaibów.
Jak pojawiła się na Czarnym Lądzie – nie wiadomo!
Ja uśmiecham się na tę wiadomość!
Dlaczego?
Dlatego, że to nie nasza pchła i nikt nam nie może powiedzieć, że to małe draństwo pochodzi z Afryki!
Być może przybyła na pokładzie jakiegoś statku i odtąd jest utrapieniem wielu ludzi.
Nasza Karolina zauważyła, na swojej stópce wypielęgnowanej mały czarny punkcik, który dawał o sobie znać przez swędzenie i to dokuczliwe!
S. Orencja, pielęgniarka, prawie od zawsze w Afryce, obejrzała ten czarny punkt i stwierdziła: tunga!
I dodała: Karolino jesteś już nasza,
bo dopadła cię nasza i nie nasza /smiech/
pchła, która ma tutaj kilka nazw: chique – chique, tunga lub po prostu pchła piaskowa!
Michał ucieszył się, a ja poszłam szukać: igły, agrafki i czegoś do dezynfekcji... rany!
Nasza Agnieszka mówi, że najlepiej zdaje egzamin dobrze zaostrzony patyczek, którym wydłubuje się „tę nie naszą” pchłę!
Można się pośmiać, ale trzeba także wiedzieć, że ten mały owad może doprowadzić do infekcji i groźnych powikłań. Jednym z nich jest gnicie części ciała, nie tylko stóp!
Widziałam zaniedbane, małe dzieci z dziesiątkami pcheł piaskowych w stopach! Tunga atakuje przede wszystkim ludzi i... świnie.
To niewielki owad, barwy jasnożółtej, osiąga zaledwie 1 mm długości. Samica wgryza się w skórę człowieka i pije krew, w wydrążonych jamkach składa jaja, pęczniejąc do wielkości ziarnka grochu.
Wystaje częściowo z ciała żywiciela i powoduje silne podrażnienie i swędzenie.
Rośnie i rozmnaża się w bardzo szybkim tempie.
Po kilku dniach wyrzuca z siebie tysiące jaj. Jaja trafiają do piasku, przechodząc w nim kolejne stadia rozwoju, nie pasożytują.
Pasożytem staje się dorosła samica, która przed złożeniem jaj musi karmić się krwią /horror po prostu/!
Jeśli pchła pozostaje na dłużej w skórze, powoduje chorobę zwaną tungozą.
Karolina dzielnie zniosła „operację”, Michał zrobił trochę zdjęć, i proszę się nie dziwić, że agrafka, że igła... na misjach trzeba sobie radzić!
Szpital z dobrą obsługą przeszło 300 km od Doume..., czy warto jechać tyle kilometrów, aby wydobyć jakąś tam pchłę...???
Tunga wgryza się pod paznokcie, między palce od stóp, lub
jak w przypadku Karoliny, usadawia się na wewnętrznej stronie stopy. Miałam, raz
jedyny na małym palcu od stopy „tę nie naszą” pchłę. Od tego czasu dobrze
oglądam swoje stópki, szoruję szarym mydłem, ale nigdy nic nie wiadomo...
... i agrafkę schowałam na wszelki wypadek!