Kasztanowego
koloru nie kojarzę z kasztanami, ale z kolorem włosów jednej z naszych Sióstr.
Jej włosy mają połysk kasztanów i co dziwne wcale się nie zmieniają z upływem
lat. I jak to jest, że niektórzy mają piękne włosy bez względu na upływ czasu?
Kasztanowy kolor mają także wiewiórki. Spotkać można rude, brązowe, ale wszystkie mają jednakowy biały brzuszek.
Kasztanowy kolor mają także wiewiórki. Spotkać można rude, brązowe, ale wszystkie mają jednakowy biały brzuszek.
A zimą zmieniają rude futro na popielate. Dlaczego dzisiaj o wiewiórkach..., bo naraz tyle
wiewiórek, co w Królewskich Łazienkach, widziałam pierwszy raz!
Wiem, że
wiewiórka to gryzoń tak jak mała myszka, ale szara myszka nie ma tak pięknego
ogona, jak ruda wiewiórka!
Ogon niczym parasol nad głową Rudej! Ciekawe czy
chroni ją przed słońcem i deszczem? A zwinne, to małe coś, i na dodatek bardzo
sprytne i cwane. Nie dziwię się, że takie mnóstwo Rudych biega po parku.
Głodne
nigdy nie będą, bo prawie każdy, kto przychodzi do Łazienek ma coś w zanadrzu
dla wszędobylskich piękności.
Przy najbliższej okazji przyjdę z orzeszkami i będę częstować wszystkie zgłodniałe wiewiórki.
Przy najbliższej okazji przyjdę z orzeszkami i będę częstować wszystkie zgłodniałe wiewiórki.
Ciekawe czy można trzymać wiewiórkę w
domu...?
P.S
W maju
pojawiły się na mojej głowie włosy... Miały być piękne czyli czarne i układać
się w loki! Spodziewałam się rudych, bo
takowe w naszej rodzinie można spotkać. Nie śniłam, nie myślałam o tych
czarnych i kręconych /śmiech/, ale miałam nadzieję, że odrosną te moje, do
których przywykłam! Ewentualnie jakiś kasztan z połyskiem...
I co wyrosło?
Jestem, jak wiewiórka w zimowej szacie czyli szara, a dosadnie pisząc moje
włosy są mysie czyli na głowie mam mysz polną!!!
Cóż, nawet włosy mam inne, a nie będę
wspominać o całej reszcie!
I nie piszcie, że mam pofarbować, takiej opcji nie ma /śmiech/!
I nie
piszcie, że powinnam się cieszyć, że w ogóle
coś na tej głowie wyrosło /śmiech/!
coś na tej głowie wyrosło /śmiech/!
I
nie piszcie, że w moim wieku mają prawo wyrosnąć mysie.../śmiech/!
Pytacie o moje zdrowie... Po skończonej chemii miałam przez cały maj naświetlania, a w czerwcu rozpoczęłam kolejne wlewy tym razem jest to
herceptyna, którą otrzymuję co trzy tygodnie.
Ostatni wlew otrzymam w czerwcu
2014 roku.
Jak się czuję?
Nie jest tak rewelacyjnie, jak przed choroba, ale nie
mam na co narzekać i gdyby nie różnorodne badania i wyroki ludzkie, i nie moje,
a właściwie już moje, mysie włosy /śmiech/ mogłabym powiedzieć:
lepiej być nie może!!!!
a właściwie już moje, mysie włosy /śmiech/ mogłabym powiedzieć:
lepiej być nie może!!!!
Kocham wiewiórki :) A Twoje włosy jeszcze się zmienią :) Dużo zdrowia, siły Ci życzę i pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńUla
Matko!!!! Jeszcze tyle przed Tobą!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki :***
Śliczne fotki :)
Pozdrawiam Ciepło :)
Co tam włosy!!!!!Ważniejsze zdrówko......tak trzymaj!!!!!Serdeczne pozdrowionka i duuuuuuuuuuuuuuuuużo zdrówka.
OdpowiedzUsuńOjej może to taki pierwszy, "mysi rzut"?? Myślę, że to się zmieni!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki i życzę Dużo Zdrowia!
A jaki masz kolor habitu Siostro? Czy aby ten wiewórkowy by Ci pasował? Moze tam na Gorze dobrali Ci kolor do ubrania;)
OdpowiedzUsuńPS czy można wiewiórkę w domu trzymać? Magdalena Samozwaniec pisała, ze miala wiewiorkę, ale jej koniec byl tragiczny;(
OdpowiedzUsuńJak mój tata byla mały tez mieli w domu takiego gryzonia i też neistty żle sie to dla niej skończyło:(
Ale łatwo ja udomowić;)
Jezeli wczoraj podziwialas wiewiorki w Lazienkach to o malo nie spotkalysmy sie tam...wczoraj oprowadzalam przyjaciol z Wenezueli po Lazienkach i Wilanowie. Tez zachwycalismy sie wiewiorkami, ktore sa bardzo przyzwyczajone do ludzi. W Wenezueli widzialam udomowiona wiewiorke, ale zamieszkiwala ogrod i zjawiala sie na zawolanie. Jeszcze troche leczenia masz przed Toba ,ale jest juz dobrze jak sama przyznajesz! sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńJudytko, a ja pisałam do Ciebie, nie chciałam się narzucać ponownymi mailami. Myślałam, że się spotkamy.
OdpowiedzUsuńWiewiórki cudne, dawno nie byłam w Łazienkach, teraz to pewnie z nich nie wyjdę, zaczyna się moja pora:)
Pozdrawiam ciepło i życzę dużo sił*
Kochana! Dobrze,że włosy wyrosły. A kolor....
OdpowiedzUsuńZawsze można przefarbować. Serdeczności.
... lepiej być nie może ... skoro tak spuentowałaś swój wpis, to jestem uspokojona, że wszystko na dobrej drodze, a mysi na głowie, myślę, doskonale zagra z błękitem Twoich oczu; kiedyś znalazłam małą wiewiórkę, która wypadła z gniazda, była już dogorywająca, muchy traktowały ją jak nieżywą, obrałam ją z paskudztw, potem karmiłam pipetką, wacikiem masowałam brzuszek, była z nami kilka dni, zawiozłam ją do weterynarza, a potem zdechła; widocznie były jakieś urazy wewnętrzne, bo brzuszek był siny ... nie skończyło się na tym, trzeba było oddać maluszka na badanie przeciw wściekliźnie, jeśli byłoby źle, czekałaby naszą całą rodzinę seria bolesnych zastrzyków, ale skończyło się dobrze, na szczęście; serdeczności, Judyto.
OdpowiedzUsuńwiewiórki mnie zawsze rozczulają, rudą kitą, radością i zwinnością :) nie napiszę niczego zakazanego ;)), bo jak wspomniałaś, sama doskonale o tym wszystkim wiesz :D moje włosy zmieniały kolor kilka razy, teraz dążą coraz bardziej do tej szarej myszki, ale nie chce ich farbować. są moje i ja taka jestem jak one :) jak leczyłam silną anemię i brałam dużo preparatów z żelazem to miały rudo-zielonkawy kolor, miałam wtedy ksywkę Ania z Zielonego Wzgórza :))) pozdrawiam Dzielna Kobieto :D
OdpowiedzUsuńMyszki też są piękne:-) I tego się trzymaj!
OdpowiedzUsuńA wiewióra do wygrania w http://5porroku.blogspot.com/
Zapraszam chętnych!
Judytko ważne że są, ja tez miałam po chemii inne niż przed. To tak mało ważne, teraz ważne by wszystko było dobrze, u nas w przyosiedlowym lesie pełno wiewiórek.Pozdrawiam i serdeczności zostawiam
OdpowiedzUsuńU mnie sa tylko szare wiewiorki ,kradna mi pomidory,jablek w tym roku tez nie moglam sprobowac a mimo to bardzo je lubie:))Co poradzic ,musza przeciez jesc ,a u mnie maja do wszystkiego latwy dostep:)))))
OdpowiedzUsuńZycze duzo zdrowka i nie wazne co jest na glowie tylko to co w glowie:)
Usciski:)
moje córki pierwszy raz karmiły wiewiórki właśnie w Łazienkach :) Zawsze wcześniej podziwiałyśmy te zwierzątka z daleka bo zwyczajnie przed nami uciekały :) A raz nawet przeżyłyśmy chwilę grozy kiedy napotkana podczas spaceru nad morze wiewiórka, zamiast uciec zaczęła na nas syczeć! Ale zwiewałyśmy!!! A więc może trzeba przemyśleć sprawę wściekłej wiewiórki na głowie... może ta szara myszka jest lepsza????
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wiewiórki są po prostu cwane. Wykorzystują sytuację, że ludzie je karmią, bo chcą bliżej tego zwierzątka.
OdpowiedzUsuńJudyto droga! Wiewiórki, które biegały wśród zieloności niedaleko farmy, na Long Island były właśnie popielate i bardzo wesołe w swojej ruchliwości :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Cię i życzę takiego wiewiórczego nastroju!
Jakiś czas temu, po Twojej wizycie na moim blogu wysłałam do Ciebie maila... Czy otrzymałaś go? Jeśli tak, czy byłabyś tak dobra i znalazłbyś czas, by odpowiedzieć mi?
Hania
Cześć Judytko, też uwielbiam wiewiórki.
OdpowiedzUsuńI fajnie, że Ci odrastają te włosy, nawet jeśli są mysie :), mysi puszek też ma swój urok, pewnie są miękkie jak kocia sierść :) Głaszczę - głask, głask!
Judytko,ciesze się,że włosy rosną,a Twoje samopoczucie dobre,humorek dopisuje...ja zawsze....
OdpowiedzUsuńa wiewiórki śliczne na tych zdjęciach...
dalszego zdrówka życzę ;-)
Dobrze, że jest dobrze. mysi kolor też jest ładny:) Grunt, ze odrosły:) Nasze rude hasają w dalszej części ogrodu. Te młode już nie są tak ufne, jak stare w zeszłym roku. Szkoda, bo bardzo lubiłam, kiedy biegały przed tarasem na trawniku.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że włoski odrastają, nawet, jak mysie. Zdrowie jest ważniejsze, córeczka znajomej ma 11 lat i jest od dziecka zupełnie łysa, poza tym zdrowa i to najważniejsze. W Łazienkach zimą napadła mnie wiewiórka minęła grupę ludzi, którzy przywoływali ją i nęcili orzeszkami, przygalopowała do mnie i wspięła się mi po nodze na wysokości uda. A ja nie miałam orzeszka!!! Narobiłam wrzasku na pół Łazienek...wszystko trwało kilka sekund:))
OdpowiedzUsuńUwielbiam obserwować wesołe i sprytne wiewiórki. Dobrze, że nieźle się czujesz i włosy odrastają. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńwiewiórki to moje ulubione spryciule!
OdpowiedzUsuńwłsy ci odrastają, to wspaniale! podobno bede gęste!
a, że szare? no powiedz mi, kto ma teraz szare włosy? nikt! tylko ty!
jesteś jedyna w swoim rodzaju:)
Mysi jest piękny.
OdpowiedzUsuńJudith , podziwiam z jaka pokora przyjmujesz wyroki ludzkie i nie swoje.
Może polubisz swoje włosy ?
Wiewiórki - podniebni akrobaci, z gracją poruszający się po obrzeżach drzewa, po cienkich, prawie niewidocznych- niczym mgiełka gałązkach.
Są takie nierealne, biegając po drzewach...
Gorąco pozdrawiam
kolor mysi...
OdpowiedzUsuńmyszki mają to do siebie ze figlary z nich niesamowite
i co chwilę filuternie wyprowadzają kotka w pole :)
A ja widziałam - wczoraj - dwie SZARE wiewiórki. Biegały wkoło na pniu drzewa i kwiliły jak dzieci.
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że dałaś radę tej czerwonej, Judith :)
Mysi zawsze w modzie i zawsze w genach. Ja pod rudo farbowaną stertą tez mam mysie odrosty, ba, jestem nawet myszą polarną - zdarza mi się w świetle mienić srebrem;)
OdpowiedzUsuńWidziałaś bajkę 'Dzielny Despero" - niesamowita jest - Tobie ja dedykuję!:)
Pozdrawiam!
Wiewiórki kojarzą mi się z dzieciństwem. Mój kuzyn miał OSWOJONĄ wiewiórkę, z którą chodził na ramieniu, budząc mój zachwyt. Oswoił ją jednak w brutalny sposób jak się potem dowiedziałam - wykradł młodą i karmił, opiekował się nią, zastępując matkę. Podobnie robił ze szpakami, przechadzając sobie z nimi jak obecne celebrytki z Yorkami czy jeszcze tymi mniejszymi"kieszonkowymi" pieskami. Wiewiórka w końcu dorosła, poczuła zew natury i poszła w długą w pobliski las. Pojawiała się jednak często koło domu.
OdpowiedzUsuń2-3 lata później, jako uczennica wczesnoszkolna, często bywaliśmy z panią ze świetlicy w pobliskim parku, w którym urzędowały wiewiórki. Na wpół oswojone, paśliśmy je herbatnikami - podchodziły niemal pod rękę, lekko nieufne - trzeba było trochę cierpliwości i zero ruchu, by je nie spłoszyć.
Te wspomnienia + fakt, że kocham jesień = uwielbienie kasztanowego koloru :)
Tak bardzo chcę, żebyś wyzdrowiała, nie ma takich słów, które by opisały, jak bardzo. Ściskam serdecznie.
Będziesz zdrowa Judytko, jestem tego pewna.
OdpowiedzUsuńA rude są także piękne konie.
Zajrzyj do mnie proszę.
Nieźle, nie pomyślałbym nigdy, aby zmieniały się kolory rudych wiewiórek. :)
OdpowiedzUsuńSpryciarze, ale dla mnie ten spryt jest właśnie źródłem podziwu.
Życzę dużo nadziei, takiej, która nie zawodzi i trwałego powrotu zdrowia. :)
Trzymam kciuki za Ciebie!!!
OdpowiedzUsuńJA podobnie jak jedna Wasza siostrzyczka jestem Kasztankiem - naturalnym :)
Uwielbiam kasztanowy kolor, na takowy farbuję, bo mam połowę siwych ( mam ponad 30 lat dopiero :/) mój mąż też osiwiał odkąd jest moim mężem ;)
OdpowiedzUsuńDużo, dużo siły, zdrowia i wiary!
A ja zdrowia życzę :) Oby zawsze było już tylko lepiej!!!
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńKochana, a ja lubię dziwne kolory włosów, nawet "mysie" :) miałam ich przeróżne kolory :)
Zdróweczka życzę i uśmiecham się do Ciebie serdecznie :)
jakie przepiękne zdjęcia tej małej kruszynki:)pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCałe życie mam mysie włosy, ale farbuję ;-))A teraz powoli zaczynają się zmieniać w blond ;-)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOby już było tylko dobrze...
OdpowiedzUsuń